Muzykująca rodzina Brodowskich

Roman Brodowski lat 65.
Poeta, eseista oraz twórca tekstów do piosenek patriotyczno-politycznych.
Od początku Stanu Wojennego zaangażowany w twórczość antykomunistyczną. Jeden z autorów poezji antysystemowej na Śląsku, tak zwanych “Ścianowców”. BROM (pod takim pseudonimem pisał wówczas) rozpracowywany iposzukiwany przez katowickie służby bezpieczeństwa opuścił Polskę 1 maja 1987 roku.
W jego twórczości znaleźć można liryki, satyrę i poezję zaangażową. Próbuje też sił w małych form prozatorskich. Dotychczas ukazały się między innymi następujące publikacje:
Apokryfy Broma (2003 rok),
BROM – Poetycki koktajl Romana Brodowskiego ( 2009)
Sacrum-Profanum i…. Kresy.
Potomek Kresowian wołyńskich, emocjonalnie związany z Kresami. Poświęcił im i poświęca szczególnie wiele miejsca. Za swoją twórczość na rzecz Grodzienszczyzny oraz Wołynia uhonorowany został godnością “Honorowego członka Stowarzyszenia Pisarzy Białorusi” – oddział grodnieński.
Po amatorsku gra na akordeonie.
Dodać można iż od ponad dwudziestu lat zajmuje się działalnością charytatywną na rzecz Polski Wschodniej oraz środowisk kresowych spoza terenów polskich – Białoruś, Litwa, Ukraina, a od 2012 roku pełni funkcję pełnomocnika Zarządu Stowarzyszenia Pomocy RUBIEŻ na Niemcy.

Jego twórczość zyskała mu w ostatnich latach miano Barda Opozycji.

Lilia Trofimowicz urodziła się na terenie Białorusi w Słonimiu.
Pochodzi z rodziny Polaków Kresowych. Wychowana została w polskiej tradycji, w zamiłowaniu do folkloru, przede wszystkim polskich pieśni.
Ukończyła Akademię Muzyczną w Grodnie, z która związała swe białoruskie życie, bo po ukończeniu studiów podjęła tam pracę jako nauczycielka muzyki.
Jest współtwórczynią znanego na Białorusi i w Polsce polskiego zespołu pieśni i tańca “Chabry”. Opiekuje się stroną wokalną zespołu i jednocześnie sama w nim śpiewa polskie piesni
Z zespołem wielokrotnie występowała w Polsce, na Litwie oraz Białorusi. “Chabry” uczestniczły w festiwalach kresowych na terenie Polski, zdobywając wiele szacownych nagród.
Z Romanem Brodowskim poznali się na jednym z prowadzonych przez niego “wigilijnych spotkań pisarzy kultury Kresowej” w grudniu 2009 roku w Grodnie.
Do Berlina już jako małżonka przyjechala w 2011 roku, gdzie niebawem urodziła się im upragniona córeczka Kasia.
Obecnie Lilia prowadzi zajęcia muzyczne z dziećmi, przekazując swoją wiedzę muzyczną i wokalną.

Kasia Brodowski urodziła się w Berlinie w 2011 roku.
Od najmłodszych lat przejawiała talent taneczny i wokalny.
W wieku niecałych dwóch lat Kasia z ochotą siadała na kolanach mamy, żeby “bawić się” klawiaturą. Od przedszkola tańczy w dziecięcym zespole tanecznym DanceArt, znanym na terenie nie tylko Berlina, ale i całych Niemiec. Tańcząc i śpiewając występowała w wielu miastach niemieckich, w Berlinie, Padeborn, Stuttgarcie, Lipsku, Dreznie, Chociebużu, Erfurcie, Brunszwiku.
W wieku czterech lat wraz z Mamą, Tatą oraz trzema dziewczynkami po raz pierwszy wystąpiła publicznie. Było to spotkanie wigilijne, organizowane prze Ambasadę Polską w Berlinie. Zespół śpiewał polskie kolędy podczas rodzinnej scenki, wyreżyserowanej przez oboje rodziców.
Uczestniczyła w festiwalach piosenki i konkursach tanecznych, zajmując poczytne miejsca, jak między na przykład ćwierćfinał w Kids Voice Germany w 2021 roku, Grand Prix międzynarodowego festivalu Kultury dziecięcej ” Złoty Deszczyk” Berlin 2022 w kategorii wokalu.
Obecnie na zaproszenie organizatorów Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Dziecięcej Konin-2023 szykuje się do kolejnego występu, który odbędzie się tym razem w Polsce.
Kasia co tydzień pobiera lekcje śpiewu, gry na pianinie oraz tańca, ale oczywiście uczęszcza też do szkoły, do 6 klasy Szkoły Katolickiej w Berlinie. Klasę 7 rozpocznie już w Gimnazjum.

***

Od Ewy Marii Slaskiej

I uwaga, w dzień później, 18 marca o godzinie 16 spotkacie się ze mną i z Anią Krenz w HumboldtForum:

https://www.stadtmuseum.de/veranstaltungen/revolutionen-aus-polnischer-und-feministischer-sicht

Pan Bug i pani Odra

czyli rzeka to osoba

1. Marsz dla Odry

wolontariusze i aktywiści nieformalnej sieci “Plemię Odry” organizują w tym roku MARSZ DLA ODRY. Marsz rozpocznie się 20 kwietnia 2023 roku i zaplanowany został dla piechurów na 45 dni, a prowadzić będzie od źródeł do ujścia rzeki. 6 maja odbędzie się demonstracja we Wrocławiu. Oprócz piechurów, którzy przejdą około 20-23 kilometrów dziennie, w marszu wezmą też udział biegacze – ich norma to 60 kilometrów w ciągu dnia. Marsz pieszy zakończy się 3 czerwca. Jak to często jest przewidziane w takich długich marszach – uczestnicy mogą wziąć udział w Marszu dla Odry tylko przez kilka dni, a nawet – kilka godzin.

Mapa z podziałem na etapy:
https://pl.mapy.cz/turisticka?moje-mapy&cat=mista-trasy&mid=633ee5e56f2b0895047dbe4c&x=16.2331179&y=51.7368938&z=7

Organizatorzy pragną zwrócić uwagę społeczeństwa na to, jak ważne dla życia są rzeki. Marsz jest też apelem o prawodawstwo, gwarantujące Odrze lepszą ochronę, a zarazem prośbą o uznanie osobowości prawnej rzek.

Więcej informacji: https://osobaodra.pl/marsz/https://www.facebook.com/OsobaOdra

dpatopbilder – 18.08.2022, Brandenburgia, Lebus: Martwa ryba w płytkiej wodzie na brzegu Odry.
Foto: Patrick Pleul/dpa +++ dpa-Bildfunk +++

2. Góry literatury (festiwal): Pani Odra i pan Bug

Edycja IX – 7 – 16 lipca 2023

MiejscowościGościeProwadzącyWarsztaty
Ludwikowice Kłodzkie, Kamionki, Kłodzko, Nowa Ruda, Radków, Sarny, Sokołowsko, Świdnica, WałbrzychJerzy Skolimowski, Karol Maliszewski, Jan Peszek, Maria Peszek, Filip Springer, Maciej Stuhr, Mariusz SzczygiełIrek Grin, Karol Maliszewski, Miłka Malzahn, Magdalena Rabizo-BirekWarsztaty kreatywnego pisania pt. Pani Odra i Pan Bug (opowieści o osobach pozaludzkich)
14-15 lipca 2023
Foto: Ela Kargol

3.Jestem rzeką, a rzeka jest mną

https://www.naszademokracja.pl/petitions/odra-jako-osoba-prawna

4. Gdy nadeszła fala – ubiegajcie się o wiosenne stypendium Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej

https://fwpn.org.pl/aktualnosci/stypendia-dziennikarskie-fundacji-wspolpracy-polsko-niemieckiej-edycja-wiosenna-jF16vW

Wprawka

Ela Kargol

W zaplombowanych wagonach
jadą krajem imiona,
a dokąd tak jechać będą,
a czy kiedy wysiędą,
nie pytajcie, nie powiem, nie wiem…

(Wisława Szymborska „Jeszcze“)

Wprawka, Żydzi stettińscy, ślady i pamięć

12 lutego 1940 był poniedziałek, w Szczecinie bardzo mroźny.
Do żydowskich mieszkańców miasta w nocy (według relacji dr. Ericha Mosbacha, którego cytuje Eryk Krasucki w Historia kręci drejdlem) zapukali przyjaźni niczym dżentelmeni gestapowcy. Uprzejmym tonem oznajmili, że domownicy muszą opuścić niezwłocznie swoje miejsce zamieszkania, wygasić ogień, spakować najpotrzebniejsze rzeczy, resztę zabezpieczyć, oddać klucze i wyruszyć w podróż w nieznane. W nocy przywieziono całe rodziny, kobiety, dzieci i starców na dworzec towarowy w Szczecinie.
Przeszło 1000 Żydów ze Szczecina i z okolic wyruszyło pociągiem osobowym, w nieogrzewanych wagonach 4 klasy do Lublina. Podróż trwała trzy dni. Część z nich zmarła po drodze, część krótko po przybyciu, część doczekała się śmierci w obozach w Belżcu, Sobiborze, czy Treblince.

Tylko kilkunastu szczecińskim Żydom udało się przeżyć Zagładę.

Społeczność żydowska w Szczecinie i w pruskiej prowincji Pomorze nie była liczna. W 1933 roku mieszkało w niej 6317, a w samym Szczecinie 2365 osób wyznania mojżeszowego, pisze w swojej książce Eryk Krasucki, powołując się na Obraz demograficzny ludności żydowskiej na Pomorzu Zachodnim w latach 1871–1939 Dariusza Szudry.

Po roku 1933 część z nich wyjechała, po stopniowym pozbawianiu Żydów praw, pozbawianiu własności, po nocy kryształowej i podpaleniu Nowej Synagogi wyjechali następni, wyprzedając swój majątek za bezcen.

W roku 1939 w prowincji pomorskiej mieszkało już tylko 3329 Żydów, a w samym tylko okręgu szczecińskim żyło 1718 Żydów (E. Krasucki, Historia kręci drejdlem)

Przyjechałam do Szczecina 11 lutego 2023 roku. Pierwszy raz wybrałam hotel niedaleko dworca z widokiem na synagogę, której nie ma już w krajobrazie miasta od ponad 80 lat. Podpalona w nocy z 9 na 10 listopada 1938 nie doczekała się nigdy odbudowy. Doczekała się jednak w roku 2022 wspaniałego muralu autorstwa Piotra Pauka, zwanego Lumpem na bocznej ścianie Książnicy Pomorskiej.

Cmentarz Żydowski w Szczecinie, choć też zdewastowany w noc kryształową, przetrwał wojnę, zamknięty został w 1962 roku. Nagrobki zlikwidowano, cokolwiek miałoby to znaczyć. W roku 1988 na skraju cmentarza, obecnie parku postawiono pomnik, zaprojektowany przez Zbigniewa Abrahamowicza, upamiętniający to miejsce. Do budowy pomnika wykorzystano kilka starych macew. Przed pomnikiem ledwo dostrzegalny napis w języku polskim i hebrajskim „Tu znajdował się cmentarz żydowski od 1821 do 1962 r.”

Wprawka według słownika języka polskiego PWN znaczy tyle co ćwiczenie wykonywane dla osiągnięcia biegłości w jakiejś umiejętności.

„Wprawka“ to tytuł wystawy dwóch artystek Natalii Szostak i Weroniki Fibich, którą można obejrzeć w Szczecinie, w Willi Lentza do 20 marca 2023 roku.

https://willa-lentza.pl/wystawy/11-Wprawka__SzostakFibich

W opisie wystawy czytamy:

W nocy z 12 na 13 lutego 1940 r. aresztowano i deportowano 1120 Żydów pomorskich z rejencji szczecińskiej, w tym 846 osób ze Szczecina. 16 lutego dotarli do tymczasowego obozu w Lublinie, skąd przesiedlani byli do miast: Piaski, Bełżyce i Głusk. Tam trafili do mieszkań żydowskich rodzin, a później do utworzonych gett. Była to w państwie rządzonym przez nazistów pierwsza zorganizowana deportacja z obszaru tzw. Starej Rzeszy, w której Żydów, obywateli państwa niemieckiego, wywieziono poza jej obszar, na tereny podbite. Według Hanny Arendt, stanowiła ona swoiste ćwiczenie, w celu osiągnięcia biegłości w przeprowadzaniu następnych deportacji odbywających się w kolejnych latach niemal w całej Europie.

Gdy w Berlinie nad Wannsee ustalano reguły ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, deportacje Żydów już trwały.
Wprawiano się od lat w ludobójstwo, nie tylko Żydów.

„Deportacja szczecińska” była pierwszym tego typu działaniem przeciwko obywatelom żydowskim w III Rzeszy.

Słowo w tytule wystawy WPRAWKA jest bardzo wyraziste, dosadne, mocne, obrazowe nie tylko w kontekście wystawy, w kontekście lutowej szczecińskiej nocy, wydarzeń późniejszych i jeszcze późniejszych, tych które miały doprowadzić do ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej.

Obie artystki Natalia Szostak i Weronika Fibich wyruszyły po 81 latach (dokładnie 12 lutego 2021) w podróż ze Szczecina – w ogrzewanych wagonach z zapasem jedzenia i wody, najpierw do Lublina, a potem do miejsc, do których dotarli szczecińscy Żydzi, do Głusk, Piask i Bełżyc.

Znam to uczucie, dotykania miejsc, roślinności, ziemi, po których stąpał ktoś kiedyś, dawno temu. Dotykał może tych samych drzew, które pamiętają i rodzą co roku nowe owoce. Drzewa przetrwały. Ziemia ta sama i nie ta sama, pokryta kurzem, pamięcią, śniegiem i nieobecnością.

http://www.wprawka.pl/experiment-in-catastrophe-lubelszczyzna,133

Na wystawie listy, niewidzialne portrety, linie papilarne, zdjęcia, ślady, ziema, gałązki i kora drzew z Głusk, Bełżyc, z Piasków.

Biorę czystą kartkę papieru, przepisuję treść listu po niemiecku, listu Käte Meyer. Jej portret i jej męża blakną i czernieją, stają się niewidzialne. Tylko odciski linii papilarnych opowiadają ich nieopowiedziany los. Nie wiadomo, gdzie spotkała ich śmierć.

Herzlichen Dank für den Brief und die Einlagen, ein kleiner Lichtblick in der
Finsternis! So sehr warte ich auf ein Päckchen mit Erfrischungen, bisher ist nichts gekommen. Ihr habt nicht die leiseste Ahnung von unserem „Leben“ hier, wir hatten früher auch nicht solche Träume. (…) Es gibt in diesem Dorf überhaupt nichts zu kaufen, da alle jüdischen Bewohner blutarm sind. (…) Ich bitte so sehr um ein angefangenes Stückchen Seife, mein einziges Stück hat Martin ins Krankenhaus bekommen, ebenso das Handtuch. Hast Du einen alten Hut übrig, ich besitze keinen.(…)

Woher uns Hilfe kommen soll, ist uns allen schleierhaft. Amerika schläft, und es
ist doch nur von dort möglich. Wir sind jetzt in der 6. Woche hier, das liest sich
anders, als wenn man es erlebt! Dabei immer noch Schnee und Eis, wir haben alle erfrorene Füße, da ungeheizt. Wenn die Organisationen nur schneller arbeiten möchten, wir rufen SOS.

(Käte Meyer, 20.03.1940, Glusk)

Serdecznie dziękuję za list i dodatek, promyczek nadziei w ciemnościach! Tak długo czekam na paczuszkę z pokrzepieniami, jeszcze nic nie doszło. Nie macie najmniejszego pojęcia jakie mamy tu „życie”, nam się to wcześniej również nie śniło. (…)

W tej wsi nie można absolutnie nic kupić, ponieważ wszyscy żydowscy mieszkańcy są bardzo ubodzy. (…) Tak bardzo proszę o napoczęty kawałeczek mydła, jedyne jakie mieliśmy dostał Martin do szpitala, podobnie ręcznik. Czy masz zbędny stary kapelusz, ja żadnego nie posiadam. (…) Nie mamy pojęcia skąd mogłaby przyjść dla nas pomoc. Ameryka śpi, a przecież tylko stamtąd byłoby to możliwe.

Jesteśmy tu już 6 tygodni, czyta się to inaczej, niż jak się musi tego doświadczyć! Wciąż śnieg i lód, wszyscy mamy zmarznięte stopy, bo nie ma ogrzewania. Gdyby tylko organizacje mogły szybciej pracować, wołamy SOS.

(Käte Meyer, 20.03.1940, Głusk)

W książce adresowej Szczecina z roku 1940 znajduję adres: Martin Israel Meyer, Dr., Rentner, Lindenstraße 29 II (Tel. 20090). W roku 1941 nie ma już doktora Meyera w Szczecinie, nie ma też jego żony Käte. Są już tam i może do końca wierzą, że świat o nich usłyszy, że świat się upomni, że świat pomoże. Świat nie pomógł.

Szczecińscy Żydzi, obywatele niemieccy zetknęli się z zupełnie innym poziomem życia w Generalnej Guberni na Lubelszczyźnie, ze światem biednym, zacofanym, nie tkniętym rozwojem technicznym i cywilizacyjnym, tak innym od tego, z którego przyjechali.

Umierali przed umieszczeniem ich w gettach, umierali przed wywozem do obozów zagłady, umierali przed śmiercią w komorach gazowych. Umierali z głodu, wycieńczenia, mrozu.

Pojechałam w miejsce dawnego dworca towarowego w Szczecinie. Do dziś stoją budynki, które pamiętają tamtą noc, tamtych ludzi, kobiety, mężczyzn, dzieci, starców. Błoto dzisiejsze wymieszane jest z przeszłością, szyny prowadzą donikąd, jest rampa, na której być może stali w mrozie, trzymając w rękach walizki ze spakowanym w środku życiem. Ale te walizki nie dojechały. Walizkom odebrano życie dużo wcześniej.

Z Erykiem Krasuckim, autorem wspomnianej książki Historia kręci drejdlem chodzimy po śladach miejsc w Szczecinie, śladach wyznaczonych przez cztery nazwiska mieszkańców Falkenwalderstraße (dzisiejszej Wojska Polskiego), Friedę Hirschlaff, Elsę Fonfé, Wilhelma Stransky’ego i Martina Wolgemutha. Niektóre kamienice stoją do dzisiaj, w mieszkaniach inni ludzie, inne sprzęty, meble, ubrania, sztućce, talerze, wazony i lustra. W lustrach inne twarze, przy stole inne rozmowy. Tylko mury, jeśli przetrwały bombardowania wojenne, mogą coś pamiętać, może drzewo na podwórku też.

Mieszkam na południu Berlina. Nie tak dawno na nowo wybudowanym osiedlu powstały nowe ulice. Jedną z nich jest ulica Heleny Jacobs (Helene-Jacobs-Straße).

Helene Jacobs urodziła się w Pile, wtedy Schneidemühl w roku 1906.

W 1913 rodzina przenosi się do Berlina. Już w latach 30. ubiegłego wieku Jacobs angażuje się w działalność Kościoła Wyznającego w parafii na południu Berlina, w Dahlem. Pomaga Żydom i innym osobom prześladowanym na tle rasowym, organizuje kryjówki, a także udostępnia własne mieszkanie ukrywającym się nie tylko Żydom.

Na stronie Yad Vashem przeczytałam: „Po wybuchu wojny zaczęła wysyłać paczki z żywnością i ubraniami dla Żydów deportowanych ze Szczecina.” Zaczęłam szukać dalej. W książce Katrin Rudoph Hilfe beim Sprung ins Nichts Franz Kaufmann und die Rettung von Juden und „nichtarischen“ Christen znajduję więcej wiadomości. Helene Jacobs była jedną z wielu osób należących lub współpracujących z Kościołem Wyznającym (Bekennende Kirche ) przy parafii w Berlinie Dahlem, była jedną z osób obok Neugebauerów, Hildegard Schaeder i wielu innych, którzy wiedzieli od samego początku o deportacji szczecińskich Żydów na Lubelszczyznę.

Od kiedy w lutym 1940 r. Żydzi ze Szczecina zostali deportowani do getta w Lublinie, gmina Dahlem utrzymywała kontakt z przesiedlonymi Żydami i wysyłała im paczki z ubraniami, kocami itp. W wysyłanie paczek bardzo zaangażowana była między innymi rodzina Neugebauer, która należała do głównego grona gminy. To, co zebrało się u nich na stole, było pakowane w mniejsze paczki i wysyłane do „rezerwatu żydowskiego” („Judenreservat“) z różnymi nadawcami. Helene Jacobs również podała swoje nazwisko jako nadawcy i później relacjonowała, że otrzymała z tego powodu pierwsze wezwanie na gestapo. W akcji uczestniczyła również Hildegard Schaeder (Katrin Rudoph, Hilfe beim Sprung ins Nichts…).

Do Szczecina po wojnie wróciło kilkunastu Żydów, z 1120, których zmuszono do wyjazdu w lutym 1940 roku. Erich Mosbach i jego rodzina przeżyli deportację i Zagładę, getto w Bełżycach, Gross Rosen, Buchenwald, Auschwitz i Ravensbrück. W lipcu 1945 znaleźli się wszyscy w Szczecinie. Nie było to już ich miasto. W grudniu tego samego roku wyjechali do Berlina, a później do Stanów.

Erich Mosbach wspominając getto bełżyckie pisał: Nawet Dante nie byłby w stanie opisać wszystkiego, o czym możemy zaświadczyć. Żadna wyobraźnia nie może sprostać temu, co wydarzło się naprawdę (E. Krasucki, Historia kręci drejdlem)

Co wydarzyło się naprawdę? Nawet milionowe liczby zamordowanych nie tylko Żydów nie są w stanie sprostać uruchomieniu naszej wyobraźni.

Zostaje pamięć.

…Chmura z ludźmi nad krajem szła,
z dużej chmury mały deszcz, jedna łza,
mały deszcz, jedna łza, suchy czas.
Tory wiodą czarny las.

Tak to, tak, stuka koło. Las bez polan.
Tak to, tak. Lasem jedzie transport wołań.
Tak to, tak. Obudzona w nocy słyszę
tak to, tak, łomotanie ciszy w ciszę.

(Wisława Szymborska „Jeszcze“)

Do poniedziałku, 20 marca 2023 roku w Willi Lentza w Szczecinie można jeszcze obejrzeć wystawę Natalii Szostak i Weroniki Fibich pt. WPRAWKA.

https://willa-lentza.pl/wydarzenia/150-Finisaz_wystawy_Wprawka

A tu Szymborska:

08.03.2023 Global Scream


Event by Polonijna Rada Kobiet and Dziewuchy Berlin

Berlin

Duration: 1 min

Public  · Anyone on or off Facebook


Global Scream / Aufschrei Global / Globalny Krzyk / El Grito Global

(DE unten, wersja polska poniżej)

Sisters*!

join us for the yearly traditional Global Scream on International Women’s Day, March 8th, 2023.
Wherever we are, whoever we are, whatever we believe in, we stand together in this shit. In all corners of the Globe, we fight for (basically) the same – freedom, women’s rights and justice. We can smash the patriarchy if we do it together.
We can change the World, from small steps, to big decisions and actions, from local voices to global choir.
In the post-pandemic world, torn by wars and conflicts, death and guns, borders and violence, capitalism and dictatorships, we all have similar problems, demands and agendas. Not always the same, but this variety is our strength. We are similar, we are different, we have the power! Women of the World, unite!
Once again, in order to unite us symbolically on a local and global scale, we are carrying out an action to which you are all cordially invited: at the same hour, we will scream for one minute.
Global Scream is a woman’s cry of rage, anger, grief – each of us knows these emotions, even if their causes are different. And any person can scream. We don’t even have to speak the same language to become one voice. The voice of women*.
Screaming becomes a kind of catharsis that releases emotions. Physically, screaming transforms our negative emotions into positive ones, and oxygen releases power and energy.
We are women*, we are angry, we are loud and we do not give up! Together!
Imagine – all over the city, on that day, you will hear a woman’s scream. When other countries join in, the wave of our voices will circle the planet, according to the change of time zones.
You can shout in a group, but also alone. The visual symbol of Global Scream is an exclamation point (or three).
The #GlobalScream action took place for the first time in 2019 in Berlin and other German cities, in some places in Poland, Denmark, Belgium or West Africa. In Berlin alone, 25,000 people shouted.
Global Scream will take place on March 8, 2022, International Women’s Day at a designated time of 4 p.m., or 6 p.m. – depending on your ability and plans for the day. In Poland, however, on Saturday, March 11th.

It’s just a minute for a woman, but a global scream for the women of the world! Let our diverse voices join together in one powerful scream.
We will be loud!
Join us!
Let us know about your local event in a comment or message.
Dziewuchy Berlin
Contact: info@dziewuchyberlin.org
*When we write “women*” we mean people who identify or who read as women, which includes, but is not limited to, women, gay women, intern, non-binary, and trans* people.
Herstory, meaning and origin of the artistic and political action “Global Scream” (in Polish and English):
https://www.dziewuchyberlin.org/herstoria-wspolczesna-o…/

*** DE ***

Schwestern*!

schließt euch uns für den jährlichen traditionellen Global Scream am Internationalen Frauentag, dem 8. März 2023, an.
Wo auch immer wir sind, wer auch immer wir sind, woran auch immer wir glauben, wir stehen zusammen in diesem Shit. In allen Ecken der Welt kämpfen wir (im Grunde) für das Gleiche – Freiheit, Frauenrechte und Gerechtigkeit. Wir können das Patriarchat zerschlagen, wenn wir es gemeinsam tun.
Wir können die Welt verändern, von kleinen Schritten zu großen Entscheidungen und Aktionen, von lokalen Stimmen zum globalen Chor.
In der Welt nach der Pandemie, zerrissen von Kriegen und Konflikten, Tod und Waffen, Grenzen und Gewalt, Kapitalismus und Diktaturen, haben wir alle ähnliche Probleme, Forderungen und Ziele. Nicht immer die gleichen, aber diese Vielfalt ist unsere Stärke. Wir sind ähnlich, wir sind verschieden, wir haben die Kraft! Frauen der Welt vereinigt euch!
Um uns auf lokaler und globaler Ebene symbolisch zu vereinen, führen wir wieder einmal eine Aktion durch, zu der Sie alle herzlich eingeladen sind: Zur gleichen Stunde werden wir eine Minute lang schreien.
Global Scream ist der Schrei einer Frau aus Wut, Zorn, Trauer – jeder von uns kennt diese Emotionen, auch wenn ihre Ursachen unterschiedlich sind. Und jeder Mensch kann schreien. Wir müssen nicht einmal dieselbe Sprache sprechen, um eine Stimme zu werden. Die Stimme der Frauen*.
Schreien wird zu einer Art Katharsis, die Emotionen freisetzt. Körperlich verwandelt das Schreien unsere negativen Emotionen in positive, und der Sauerstoff setzt Kraft und Energie frei.
Wir sind Frauen*, wir sind wütend, wir sind laut und wir geben nicht auf! Gemeinsam!
Stellen Sie sich vor – überall in der Stadt werden Sie an diesem Tag den Schrei einer Frau hören. Wenn andere Länder sich anschließen, wird die Welle unserer Stimmen den Planeten umkreisen, je nach dem Wechsel der Zeitzonen.
Man kann in einer Gruppe schreien, aber auch allein. Das visuelle Symbol von Global Scream ist ein Ausrufezeichen (oder drei).
Die #GlobalScream-Aktion fand 2019 zum ersten Mal in Berlin und anderen deutschen Städten statt, an einigen Orten in Polen, Dänemark, Belgien oder Westafrika. Allein in Berlin haben 25.000 Menschen geschrien.
Der Global Scream findet am 8. März 2022, dem Internationalen Frauentag, um 16 Uhr oder 18 Uhr statt – je nachdem, was man an diesem Tag vorhat. In Polen jedoch am Samstag, den 11. März.

Es ist nur eine Minute für eine Frau, aber ein globaler Schrei für die Frauen der Welt! Lasst unsere verschiedenen Stimmen sich zu einem kraftvollen Schrei vereinen.
Wir werden laut sein!
Schließt Euch uns an!
Informieren Sie uns über Ihre lokale Veranstaltung in einem Kommentar oder einer Nachricht.
Dziewuchy Berlin
Kontakt: info@dziewuchyberlin.org

¹ Wenn wir “Frauen*” schreiben, meinen wir Menschen, die sich als Frauen identifizieren oder lesen, was Frauen, schwule Frauen, interne nicht-binäre und trans* Menschen einschließt, aber nicht darauf beschränkt ist.
Geschichte, Bedeutung und Ursprung der künstlerischen und politischen Aktion “Global Scream” (auf Polnisch und Englisch):
https://www.dziewuchyberlin.org/herstoria-wspolczesna-o…/

**** PL *****

Siostry*!!!

dołączcie do nas na corocznym, tradycyjnym Globalnym Krzyku w Międzynarodowy Dzień Kobiet, 8 marca 2023 roku.
Gdziekolwiek jesteśmy, kimkolwiek jesteśmy, w cokolwiek wierzymy, stoimy razem w tym jazgocie. We wszystkich zakątkach świata walczymy o (w zasadzie) to samo – wolność, prawa kobiet i sprawiedliwość. Możemy rozbić patriarchat, jeśli zrobimy to razem.
Możemy zmienić Świat, począwszy od małych działań, po wielkie postanowienia i działania, od lokalnych głosów po globalny chór.
W post-pandemicznym świecie, rozdartym przez wojny i konflikty, śmierć i broń, granice i przemoc, kapitalizm i dyktatury, wszyscy mamy podobne problemy, żądania i agendy. Nie zawsze takie same, ale ta różnorodność jest naszą siłą. Jesteśmy do siebie podobne, jesteśmy różne, mamy potęgę! Kobiety świata, łączcie się!
By symbolicznie zjednoczyć nas w skali lokalnej i globalnej, przeprowadzamy akcję, na którą wszystkich serdecznie zapraszamy: o tej samej godzinie krzyczmy przez jedna minutę.
Global Scream to kobiecy krzyk wściekłości, złości, żalu – każda z nas zna te emocje, nawet jeśli ich przyczyny są różne. A krzyczeć może każda osoba. Nie musimy nawet mówić tym samym językiem, by stać się jednym głosem. Głosem kobiet*.
Krzyk staje się rodzajem katharsis, które uwalnia emocje. Fizycznie krzyk przekształca nasze negatywne emocje w pozytywne, a tlen uwalnia siłę i energię.
Jesteśmy kobietami*, jesteśmy wkurzone, jesteśmy głośne i nie poddajemy się! Razem!!!
Wyobraź sobie – w całym mieście, tego dnia, słychać kobiecy krzyk. Gdy dołączą inne kraje, fala naszych głosów okrąży planetę, zgodnie ze zmianą stref czasowych.
Można krzyczeć w grupie, ale także w pojedynkę. Wizualnym symbolem Global Scream jest wykrzyknik (lub trzy).
Akcja #GlobalScream odbyła się po raz pierwszy w 2019 roku w Berlinie i innych niemieckich miastach, w niektórych miejscach w Polsce, Danii, Belgii czy Afryce Zachodniej. W samym Berlinie krzyczało 25 tysięcy osób.
Global Scream odbędzie się 8 marca 2022 roku, w Międzynarodowy Dzień Kobiet o wyznaczonej godzinie 16.00, lub 18.00 – w zależności od możliwości i planów na ten dzień. W Polsce natomiast w sobotę, 11 marca podczas Manif.

To zaledwie minuta dla kobiety, przy czym jest to globalny krzyk dla kobiet na całym świecie! Niech nasze różnorodne głosy połączą się w jeden potężny krzyk.
Będziemy głośne!
Dołącz do nas!
Daj nam znać o swoim lokalnym wydarzeniu w komentarzu lub wiadomości.
Dziewuchy Berlin
Kontakt: info@dziewuchyberlin.org

*Kiedy piszemy “kobiety*”, mamy na myśli osoby identyfikujące się lub czytające jako kobiety, co obejmuje, ale nie ogranicza się do kobiet, gejów, internowanych, niebinarnych i osób trans*.

Herstoria, znaczenie i geneza akcji artystyczno-politycznej “Globalny krzyk” (w języku polskim i angielskim):
https://www.dziewuchyberlin.org/herstoria-wspolczesna-o…/

#weltfrauentag #frauenpower #frauentag #internationalwomensday #globalscream #AufschreiGlobal #gleichberechtigung #womensday #frauen #love #iwd #internationalerfrauentag #feminismus #frauenrechte #feminism #liebe #germany #women #worldwomensday #deutschland #starkefrauen #woman #girlpower #happywomensday #womansday #Frauenkampftag #DziewuchyBerlin #Berlin4choice #berlin #frau #womenempowerment #AmbasadaPolek #gleichstellung #przyjazn

***

Ausserdem / Ponadto:

Dazu noch eine kleine Erklärung:

Ihr Lieben, hier die Infos zum 8. März. Wir treffen uns 13.00 Invalidenpark (2. Plakat), gehen zum Bebelplatz, (1. Plakat) dort ist die Abschluß-Kundgebung. Soweit die Infos bis jetzt. lg Gisela

Frauenblick auf Fotografien

Monika Wrzosek-Müller

William Eggleston, Anastasia Samoylova, Karolina Wojtas

Am Samstag, dem 18. Februar 2023 hat es so stark geregnet, dass jegliche Beschäftigung im Freien unmöglich war. Also suchte ich nach einer geeigneten Alternative – und fand eine interessant klingende Ausstellung im C/O Berlin. Ehrlich gesagt hatte ich gar nicht damit gerechnet, auf eine so fantastische Sammlung fotografischer Arbeiten zu stoßen. Präsentiert werden drei Fotografen aus unterschiedlichen Ländern, unterschiedlichen Alters und aus verschiedenen Zeiten: William Eggleston „Mystery oft the Ordinary“, Anastasia Samoylova „Floridas“ und Karolina Wojtas „C/O Berlin Talent Award 2022“.

Continue reading “Frauenblick auf Fotografien”

Don Kichot jest wszędzie. Proust też.

Dziękuję Arkadiuszowi Ł. za podsunięcie tekstów i inspiracji do tego wpisu.
Przypominam, że jeśli pojawią się tu błędy i niedociągnięcia, to są one tylko i wyłącznie moją winą,
bo żyję sobie dywagacjami i niestety brak mi solidnego warsztatu naukowca .
Oryginalnie uwaga ta kończyła się małym czerwonym serduszkiem, ale już go nie ma.

Wisława Szymborska

Nieczytanie

Do dzieła Prousta
nie dodają w księgarni pilota,
nie można się przełączyć
na mecz piłki nożnej
albo na kwiz, gdzie do wygrania volvo.

Żyjemy dłużej,
ale mniej dokładnie
i krótszymi zdaniami.

Podróżujemy szybciej, częściej, dalej,
choć zamiast wspomnień przywozimy slajdy.
Tu ja z jakimś facetem.
Tam chyba mój eks.
Tu wszyscy na golasa,
więc gdzieś pewnie na plaży.

Siedem tomów – litości.
Nie dałoby się tego streścić, skrócić,
albo najlepiej pokazać w obrazkach.
Szedł kiedyś serial pt. Lalka,
ale bratowa mówi, że kogoś innego na P.

Zresztą, nawiasem mówiąc, kto to taki.
Podobno pisał w łóżku całymi latami.
Kartka za kartką,
z ograniczoną prędkością.
A my na piątym biegu
i – odpukać – zdrowi.

***

W Teatrze Polskim w Poznaniu Maja Kleczewska wyreżyserowała spektakl według Ulissesa Jamesa Joyce’a w nowym tłumaczeniu Macieja Świerkockiego.

Ciekawe, że reżyserce, korzystającej ze słów powieści napisanej sto lat temu, udało się, dzięki kilku zaledwie podstawieniom polskich nazwisk i nazw geograficznych w miejsce irlandzkich, wykreować pisowską Polskę. Irlandię i Polskę na pewno wiele łączy – katolicyzm, społeczny konserwatyzm i brawurowe rebelianctwo, zastępujące solidne, mieszczańskie budowanie struktur państwowych. To kraje przez lata biedne i zależne od potężnych okupantów, szukające pociechy w megalomańskich mitach i czczej gadaninie. Polska Irlandia Kleczewskiej to świat, w którym władza wycina drzewa i prawa człowieka, głodzi konie i kradnie, co popadnie, świat w którym naprawia się dziurę w dachu dopiero, gdy pada deszcz, świat odrażający, pijacki, bełkotliwie przegadany, nażarty mięsem, zadufany w sobie, tępy i pełen pogardy dla wszystkiego, co nie jest seksem, pieniądzem i władzą. Cały spektakl to jedna wielka gombrowiczowska gęba pełna frazesów. Podszyta gombrowiczowską pupą gombrowiczowska gęba. I gdzieś w tym wszystkim, w megalomańskiej tyradzie Bluma obok Hamleta pojawi się też Don Kichot, tylko na moment, przemknie zaledwie, ale przecież musi tam być, bo to on im patronuje, nie dlatego, by byli jak on szlachetni w swych dążeniach, a dlatego że nic, czego się tkną, im nie wychodzi, wszystko im się rozłazi w palcach jak wiotka przetarta ze starości materia kaftana, który chroni grzbiet hiszpańskiego chudzielca.

Stefan spojrzał w dół na swój szeroki bezgłowy kapelusz, zwisający ponad kolanem z rączki jesionowej laski. Mój hełm i miecz. Dotknij lekko dwoma wskazującymi palcami.
Eksperyment Arystotelesa. Jeden czy dwa? Konieczność jest to coś, dzięki czemu niemożliwe jest, aby coś było czym innym. Ergo, jeden kapelusz jest jednym kapeluszem.

Posłuchajmy.

Młody Colum i Starkey. George Roberts zajmuje się stroną handlową. Longworth rozdmucha to w Expressie. O, czy na pewno? Podobał mi się Strzegący stada Columa. Tak, myślę, że posiada on tę dziwną rzecz, geniusz. Czy naprawdę sądzi pan, że go posiada? Yeats podziwiał jego wers: Jak grecka waza w pustkowiu ziemi. Czy rzeczywiście podziwiał? Mam nadzieję, że będzie mógł pan przyjść dziś wieczorem. Malachi Mulligan także przyjdzie. Moore prosił go, żeby przyprowadził Hainesa. Czy słyszał pan żart panny Mitchel na temat Moore’a i Martyna? Że Moore jest rajfujarką Martyna? Strasznie zręczne, prawda? Przypominają Don Kichota i Sancho Pansę. Dr Sigerson powiada, że nasz narodowy epos musi zostać dopiero napisany. Moore nadaje się do tego. Rycerz Smętnego Oblicza w Dublinie. W szafranowej spódniczce? O’Neill Russell? O tak, musi mówić wspaniałym dawnym językiem. A jego Dulcynea? James Stephens zrobił kilka zręcznych szkiców. Zdaje się, że zyskujemy znaczenie.

(Rozdział 9, tłumaczenie Macieja Słomczyńskiego; z sieci)

***

To Arkadiusz Łuba zachęcił mnie do obejrzenia Ulissesa w Poznaniu i u niego też znalazłam Don Kichota z Sanchą Panciczem na rysunku Andrzeja Mleczki. Pierwotnie karykatura ukazała się w Polityce z 16 września 2022 roku w artykule o reparacjach niemieckich dla Polski. Łuba użył jej jako jednej z ilustracji w artykule pt. Toxische Zustände nicht nur an der Oder (Osteuropa, zeszyt 9-10/2022), w którym analizuje stosunki polsko-niemieckie ostatnich lat w satyrze politycznej. Znamienny jest tu zresztą zarówno tytuł tego artykułu (Zatrucie nie tylko Odry), jak i tytuł całego zeszytu: Uwaga Niemcy! Sukces anatemy. Polsko-niemiecka wspólnota konfliktu.

(Przepraszam za jakość reprodukcji).

Bravo fürs Qui pro quo!

Urszula Usakowska-Wolff

Die Rache der Fledermaus an der Komischen Oper Berlin (Reblog)

Das Taschenformat der Operette von Johann Strauss (Sohn) in der Inszenierung von Stefan Hubert an der Komischen Oper ist ein wahrer Genuss.

Die am 5. April 1874 im Theater an der Wien uraufgeführte «Fledermaus» von Johann Strauss (Sohn), ist die wohl bekannteste, meist gespielte und geistreichste Operette der Welt, ein musikalisches und sprachliches Meisterwerk der goldenen Operetten-Ära, das immer noch Millionen begeistert, Champagnerlaune versprüht und deshalb zu Silvester und Karneval gern gespielt wird. Obwohl dem Libretto ein französisches Lustspiel zugrunde liegt, gilt diese Operette als Inbegriff des Wiener Schmäh. Das kommt vor allem in der Sprechrolle des Gefängniswächters Frosch zum Ausdruck, weil sie viel Platz für Improvisation und Anspielungen auf aktuelle Ereignisse bietet. Da die «Fledermaus» eine Satire ist, sind die Figuren überspitzt; sie bedienen brillant und amüsant Klischees über die feine und weniger feine Gesellschaft, die bürgerliche Ehe, die Doppelmoral und andere Probleme, die Weib, Wein und Gesang anrichten. Die Handlung der Operette dreht sich um ein Qui pro quo, das seinen Höhepunkt auf dem Kostümball erreicht. Am Ende fliegt die Maskerade auf, doch alles geht gut aus, denn «Champagner hat’s verschuldet, tralalalala».

Continue reading “Bravo fürs Qui pro quo!”

Frauenblick auf Inisherin

Monika Wrzosek-Müller

Der Film Banshees of Inisherin

Lange war ich nicht im Kino gewesen, in Berlin eigentlich zuletzt vor der Pandemie, also vor drei Jahren. Der Genuss, etwas auf der großen Leinwand zu sehen, ist schon beeindruckend, besonders bei einem Film, der visuell so fesselt. Der Film, aufgehängt zwischen einem weiten, dramatischen Himmel und der sehr schweren, von Steinmauern durchzogenen Erde, den wunderschönen grünen Wiesen, ist für mich ein Meisterstück. Die Pracht der Bilder strengt fast an, macht beinahe abhängig, alles wirkt wie ein Märchen, der Betrachter ist leicht benebelt. Zwar wissen wir, dass drüben auf der großen Insel ein Kampf im Gange ist, in den zwanziger Jahren des 20. Jahrhunderts, genauer es handelt sich um den irischen Bürgerkrieg von 1922-1923, doch auf der kleinen Insel wird darüber wenig gesprochen, man ist kaum davon betroffen. Für das alltägliche Leben bleibt jämmerlich wenig Platz, Einsamkeit, Not und Armut sind erdrückend. Die Chance auf eine gute, interessante Neuigkeit dagegen gering; es passiert einfach zu wenig, nur der Himmel wechselt ständig sein Kleid. Die Menschen tragen immer dieselben alten, eher lumpigen Klamotten – außer der Schwester eines der beiden Haupthelden; sie ist überhaupt die kluge und schöne Prinzessin des Films.

Continue reading “Frauenblick auf Inisherin”