Wiersze z brodą i bez (23)

Wiktor Woroszylski (1927 – 1996)

Podsłuchane

zdałeś ten łom
no zdałem
ja nie zdałem
trzeba było zdać
co będę zdawał i brał
zdawał i brał

„dziennik internowania I (białołęka-jaworze, zima 1981-1982)”
„aneks”, londyn 1984


do towarzyszy odysa

nie wrócimy
choć grecja w naszych sercach
jeden wybrał krainę lotofagów, innego oczarowała circe

nie wrócimy
(może to i lepiej patrzac na kolegę agamemnona)

nie wrócimy
pozostaje tylko
tułaczka

agnieszce holland…

ich schwöre
ziemia to szpital na peryferiach drogi mlecznej
wszyscy  pacjenci od mgławicy magellana do obłoku andromedy (diagnoza: nieuleczalny)
kierowani  są tutaj
ordynator
(zwany też czasem demiurgiem)
wyszukuje odpowiedni oddział
i jak ktoś ma pecha
to ląduje mentalnie w bagnach prypeci
nieustannie

fishsong

16 kwietnia o godz. 23:40

raz leszcz rozsierdził się na pstrąga,
że ten w kwartecie gra, a drąga
pod reką nie znajdując wali
na odlew płetwą i po fali.
zakotłowało się w akwarium:
flądra – uciekam do solarium!
sum oponuje – drogie panie,
wszak nie wypada jak piranie…
a korzystając z z zamieszania
zabulgotały też okonki,
że najważniejsze są ogonki.
co na to powie akwarysta?
być może uzna, że nieczysta,
stała się sprawa, no i mimochodem,
z akwarium spuści całą wodę.

Erzählungen

(1) Der Hof

Das Gefühl, dass ich von den Tod umgeben bin. Ich bekam es im Alter von 8 Jahren. Es war Anfang des neuen Schuljahres; ein richtiger  indian summer; damals wurde ein Kind regelrecht und systematisch von seinen Vater zu Tode geprügelt und die Kinder auf dem, von den Linden und Pappeln umsäumten,Hof waren die stummen Zeugen dieser Ungeheuerlichkeit. Das Gefühl einer Hilflosigkeit und vollkommenen Ausgeliefertseins; nie empfand ich die Stille, die nach den letzten Schlägen und Gestöhne eines gemärterten Gleichaltrigen, als eine Dunstwolke die sich ausbreitete und auch die Nebengassen erreichte und sogar die Straßenbahnen und Autos auf der nah gelegener Hauptstraße schienen wie verschwunden –  Stille, Leere, nichts bewegte sich. Die Zeit blieb stehen und ich fiel in Ohnmacht, die ich bis heute spüre.

Wiersze z brodą i bez 22

Charles Bukowski (1920 – 1994)

Fasola z czosnkiem

To jest ważne, nie zapomnij
zapisać, jak się czujesz,
lepiej to niż golenie, albo 
gotowanie fasoli z czosnkiem. Ta odrobina,
którą możemy zdziałać, trochę odwagi,
aby zrozumieć samego siebie, no i
strach i szaleństwo tej wiedzy,
że jesteś częścią zegara, który
kiedyś stanie i nikt go
więcej nie nakręci.

Teraz jednak
bije coś pod twoją koszulą
a ty mieszasz fasolę
łyżką…
jedna kochanka umarła, druga odeszła,
trzecia…
Ach! Tyle kochanek jak fasolek
tak, chwileczkę, policz je wszystkie –
smutne, smutne
gdy twoje uczucia
rozgotowują się na piecyku.
Zapisz to.

Sarah Kirsch (1935 – 2013)

Sama (Alleine)

Stare kobiety przed czerwonymi domami
Czerwonymi hortensjami kalekimi drzewami
przyniosły mi herbatę. Pełne powagi
Odniosły tace i zajęły posterunki obserwacyjne i podsłuchowe
Za upstrzonymi w esyfloresy firankami.

Józef Czechowicz (1903 – 1939)

Na wsi

Siano pachnie snem
siano pachniało w dawnych snach
popołudnia wiejskie grzeją żytem
słońce dzwoni w rzekę z rozbłyskanych blach
życie – pola – złotolite

Wieczorem przez niebo pomost
wieczór i nieszpór
mleczno krowy wracają do domostw
przeżuwać nad korytem pełnym zmierzchu.

Nocami spod krzyżów na rozdrogach
sypie się gwiazd błękitne próchno
chmurki siedzą przed progiem w murawie
to kule białego puchu
dmuchawiec

Księżyc idzie srebrne chusty prać
świerszczyki świergocą w stogach
czegóż się bać

Przecież siano pachnie snem
a ukryta w nim melodia kantyczki
tuli do mnie dziecięce policzki
chroni przed złem

MEINE MASKEN

so sieht die weisse aus


und hier eine andere


(links daneben ein teller aus kürbis)

Wiersze z brodą i bez (21)

tofu w poznaniu

pewnego deszczowego lata i to zupełnie bez awarii
na kawą osączony displej wypływa nagle naga mata hari
inwazja! niesamowicie niebezpieczni (jak i niesamowicie mili)
ruszają japończycy hurmem i tylko po to aby w jednej chwili
zasypać ciasteczkami i oblać lukrem poznańskie kozły oraz cytadelę
i tofu, tofu, tofu, tofu, gotować od poniedziałku po niedzielę!

kran kapie

!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!
!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!
!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!
!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!
!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!
!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..!………..

Loriot (1923 – 2011)

Jajko

On: Heleno!
Ona: Tak…
On: Jajko jest twarde!
Ona: (milczy).
On: Jajko jest twarde!!!
Ona: Słyszę…
On: Jak długo gotowało się to jajko?
Ona: Jajka są niezdrowe!
On: Pytam się, jak długo gotowało się to jajko.
Ona: Cztery i pół minuty, tak jak chcesz…
On: Wiem.
Ona: To dlaczego pytasz?
On: Bo to jajko nie mogło się przez cztery i pół minuty gotować!
Ona: Ale ja gotuję je każdego ranka cztery i pół minuty.
On: To dlaczego raz na miękko, a raz na twardo?
Ona: Nie wiem… Nie jestem kurą!
On: Aha, a skąd wiesz, że jajko jest akuratne?
Ona: Jezus,Maria, wyciągam je po czterech i pół minutach!
On: Z zegarkiem, czy jak?
Ona: Intuicyjnie, każda gospodyni ma to we krwi…
On: Intuicja? Jaka intuicja?
Ona: Mam intuicję, kiedy jajko jest miękkie…
On: Ale ono jest twarde, może twoja intuicja cię zawodzi?
Ona: Cooo… intuicja mnie zawodzi, a kto stoi cały dzień w kuchni, robi pranie, porządkuje twoje rzeczy, zajmuje się na okrągło dziecmi, a ty mówisz, że moja intuicja nie jest w porządku?
On: No, no… No, no… No, no… Jeśli jajko gotuje się, przez cztery i pół minuty, intuicyjnie, to jest to przypadek.
Ona: Czy to nie wszystko jedno jeśli jajko gotuje się przez cztery i pół minuty przypadkowo, jeżeli gotuje się przez cztery i pół minuty
On: Chciałbym po prostu jajko na miękko, a nie przez przypadek! wszystko jedno jak długo się gotuje!
Ona: Aha! To znaczy, że masz w nosie, że ja cztery i pół minuty zapieprzam w kuchni?
On: Nie – nie…
Ona: To nie jest wszystko jedno… cztery i pół minuty musi się jajko gotować!
On: Przecież powiedziałem…
Ona: …powiedziałeś przed chwilą, że jest tobie wszystko jedno!
On: Chciałbym tylko jajko na miękko…
Ona: Boże, jacy ci mężczyźni są prymitywni!
On (pod nosem): Zabiję ją, jutro ją zabiję…

————————————————————————–

Wiersze z brodą i bez (20)

Das Gebet des Thomas Morus (1473-1535) um Humor

“Schenke mir eine gute Verdauung, Herr, und auch etwas zum Verdauen.

Schenke mir Gesundheit des Leibes, mit dem nötigen Sinn dafür, ihn möglichst gut zu erhalten. Schenke mir eine heilige Seele, Herr, die das im Auge behält, was gut ist und rein, damit sie im Augenblick der Sünde nicht erschrecke, sondern das Mittel findet, die Dinge wieder in Ordnung zu bringen. 
Schenke mir eine Seele, der die Langeweile fremd ist, die kein Murren kennt, und kein Seufzen und Klagen, und lass nicht zu, dass ich mir zu viele Sorgen mache, um dieses sich breitmachende Etwas, das sich ich nennt.
Herr, schenke mir Sinn für Humor, gib mir die Gnade, einen Scherz zu verstehen, damit ich ein wenig Glück kenne im Leben, und anderen davon mitteile.”

NOTA BENE:

Thomas Morus wurde zur Hinrichtung gebracht. Bevor er das Gerüst bestieg, wandte er sich an einen der Männer und bat ihn, ihm beim Hinaufsteigen behilflich zu sein: “Beim Herunter wird das nicht mehr nötig sein.” Und als er seinen Kopf auf den Block legte, strich er den Bart auf die Seite mit der Bemerkung: “Der hat doch nichts angestellt…”

Stan odmienny (2)


-…spooooocznij! nie chowajcie tych kart, za późno, całe hrabiostwo dwa dni ścisłego!
w tego, jak mu tam, brysia gracie, i to w czasie alarmu!!??
– tak jest obywatelu sierżancie, gramy, ale alarm odwołano, melduję posłusznie…
– jak to? odwołano!?
– był właśnie goniec z dowództwa dywizji i alarm odwołano…
– to dlaczego ja nic o tym nie wiem, ha?
– melduję posłusznie, że pan spał, a syrena zepsuta…
– trzy dni ścisłego!


… spoooocznij! a wy co, jagielski, żarty sobie z pułkownika stroicie?
– przenigdy! towarzyszu majorze…
– dwa dni paki! pierwszy za towarzysza, drugi za majora…
  i żadnych wymówek, nazwaliście pułkownika beczuszko kapralem!
– ja? kiedy?
– zaraz po porannym apelu, dokładnie (patrzy na zegarek) 
… przed dwudziestoma sześcioma minutami, są świadkowie! he?
– kapralem??? ach… nieprawda, nazwałem go ko-pro-la-lem
– znowu cyganicie, nie ma takiego słowa…
– jak matkę kocham, jest, obywatelu sierżancie, niech pan zajrzy do słownika pwn,
przysięgam!
– hm, ale jak kłamiecie, to jeszcze mnie popamiętacie!
– tak jest!

Wiersze z brodą i bez 18

ode an die schnecke (achtung! gefährlich! polnisch!)

Oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
dddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddd
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
dddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddd
oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
śśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśś
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

pierwiosnek

nie pytaj się o apokalipsę – nastąpiła ona jak zwykle wczoraj
dzisiaj budzi się jak zawsze w ruinach snu
i jak pierwiosnek
rozkwita w każdej szczelinie pamięci

wiersz

wiersz
to bursztyn
na fali czasu

życiorys polaka przeciętnego
(od kolebki do usranej śmierci)


1. hydra
2. centaury
3. palenie wołomontowicz
4. obrona jasnej góry
5. sprzątanie stajni augiasza
6. uderzenie w kalendarz

sportnachrichten im kampf der minarette und nordmanntannen
versus grotten mit feuchtgebieten 
stellen wir augenblicklich ein unentschieden fest
peitsche als devotionalie einer vergangener epoche hängt an der wand
heute ist die zeit der elekronischen fussfesseln
und digitalen scheiterhaufen
 jetzt kämpfen die avatare die schlachten für uns
auch liebe und hass werden virtuell
und nur noch 
per knopfdruck

t.j., 2013


Wiersze z brodą i bez 17


Kurt Marti

Historia, Wielkanoc

1.

Gdyby Bóg kierował tym
co potocznie
nazywa się historią,
to byłby On tym,
którego potocznie
nazywa się sadystą,
brodzącym przez potoki krwi
od zbrodni
do zbrodni.

2.

A dzisiaj?
Oświecenie poniosło porażkę.
Socjalizm bezradny.
Kościoły skorumpowane.
Czyżby człowiek stał się rakiem Ziemi?
Historia połyka naturę.
Głód postępuje.
Rozwój zbrojeń darowuje nam high-tech.
I nawet krew nie musi płynąć w tej wojnie:
Promienie laserowe karbonizują z szybkością światła
krajobrazy, miasta, ludzi,
spalają bez płomieni,
w ułamku sekundy
wszystko czarne
wszystko zwęglone.

3.

Obojętnie jaki Bóg,
obojętnie jaka by to była historia,
przenigdy nie spełnia się Jego wola
w wyścigu z całkowitym zniszczeniem.
Stwierdzam to, ach tak,
bez dowodu,
stary człowiek z pustymi rękami,
raz wściekły
to znów pełen nadziei,
ciągle pytając:
Wielkanoc,
czy to nie była Wielkanoc?

4.

Jednak nie Dżingis Chan,
nie Napoleon,
ani Gulbenkian, czy Krupp
wstali z martwych.
Pewnemu galilejskiemu prowincjuszowi jednakże
(jak krąży niezmordowana plotka)
miało to się zdarzyć,
jednemu,
który był tak ślepy historycznie,
a może owładnięty świętym szałem,
że kochającym i bezbronnym,
przyrzekł ziemię,
która
– od kryzysu do kryzysu
od wojny do wojny –
wydaje się trwać
w pewnych rękach
władców i bankierów,
wraz z ich spekulantami zbrojeniowymi
i pięciogwiazdkowymi biurwami.

5.

Tak idę,
jak idę?
Myśląc, pytając:
czy nie było tam Marii z Magdali,
ostatniej pod krzyżem,
pierwszej o świtaniu,
apostoli apostolorum,
podżegaczki wiary,
serca pierwszej wspólnoty?
I idę,
krok za krokiem,
mrucząc, prosząc:
zaraź nas
twoją wytrwałością,
o ty,
wieloimienna Mario,
uczyń pewniejszymi
nasze codzienne kroki
przez prawdę,
której doświadczyłaś:
CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ.

Spolszczył T.J.

Tibor Jagielski, Nussbaumblätter an der Kiefer