Joanna Trümner
Mur w literaturze
W kilka dni po postawieniu muru ruszył cały aparat propagandy, w enerdowskim radiu non stop grano propagandowe piosenki, gloryfikujące państwo wschodnioniemieckie. Jedną z najbardziej znanych skomponował 11.08.1961 roku, czyli na dwa dni przed postawieniem muru, Siegfried Matthus. Nazywała się Pieśń o pokoju 1961.
Im andren Teil des Landes gilt noch des Krieges Wort,
die Glut des Weltenbrandes klingt dort noch immer fort.
Geteilt sind Land und Leute, der Frieden ist geteilt.
Wenn wir den Frieden heilen, wird auch das Land geheilt.
(W tamtej części kraju wciąż jeszcze trwa wojna
A żar rozpętanego na świecie pożaru ciągle się tli
Kraj i ludzie podzieleni, podzielony jest pokój
Ratujmy pokój, by uzdrowić ten kraj)
Propagandą zajęły się wszystkie środki masowego przekazu, prasa, radio i telewizja. W kampanię włączyły się dobrowolnie teatry, również dobrowolnie wsparli ją pisarze. W Berliner Ensamble, teatrze, który do tej pory znany był z krytycznej refleksji, grano kilka scen w konwencji brechtowskich inscenizacji. Historie o trzynastym opowiadały o zbudowaniu muru jako gwarancji pokoju.
Słynne oświadczenie przewodniczącego państwa, Waltera Ulbrichta, wygłoszone podczas międzynarodowej konferencji prasowej 15 czerwca 1961 r. w Berlinie Wschodnim
Większość enerdowskich intelektualistów była zresztą zdania, że wydarzenia z 13 sierpnia 1961 były nieuniknione i że od tego „punktu zero” społeczeństwo NRD może dzięki zamkniętym granicom zacząć budować wolne i demokratyczne państwo. Duża część społeczeństwa przekonana była o tym, że po postawieniu muru i zniesieniu czarnego rynku (kurs marki zachodniej, tzw. D-Mark do marki NRD wynosił w kilka miesięcy przed postawieniem muru 1:6) gospodarka socjalistyczna zacznie kwitnąć i państwo osiągnie stabilizację gospodarczą, zaś w chwili jej osiągnięcia mur zniknie sam, ponieważ nie będzie dłużej politycznie potrzebny.
Ogólnie można powiedzieć, że zarówno na wschodzie Niemiec jak i na Zachodzie mur nie należał do priorytetowych tematów literatury. Na Zachodzie związane było to z faktem, że wielu pisarzy miało bardzo lewicowe poglądy. Z kolei twórcy z NRD, lojalni wobec władz, nie pisali o murze w ogóle lub też przedstawiali go zgodnie z panującą propagandą. W roku 1969 w Wydawnictwie Wojskowym ukazała się antologia Zielone race, zbiór opowiadań i wierszy członków “kolektywów literackich Wojsk Ochrony Pogranicza”. Ukazują one mieszkańców obsypujących kwiatami czołgi ryglujące granicę z Zachodem, a słupy podtrzymujące drut kolczasty “stoją wyprężone niczym żołnierze”.
Nie można zresztą powiedzieć, żeby postawienie muru pociągnęło za sobą wielką falę protestów – zarówno po wschodniej jak i zachodniej stronie. Na Zachodzie Amerykanie krótko zaprezentowali swoją siłę militarną, złożyli kilka not protestacyjnych i pogodzili się z faktami. Wieczorem, 13 sierpnia 1961 ówczesny Burmistrz Berlina Willy Brandt powiedział przed budynkiem Izby Poselskiej: „Senat Berlina wyraża wobec całego świata protest przeciwko niezgodnych z prawem i nieludzkim przedsięwzięciom ludzi dzielących Niemcy, opresorom Berlina Wschodniego i zagrażających Berlinowi Zachodniemu”.
Zachodnioniemieccy pisarze Günter Grass i trochę zapomniany Wolfdietrich Schnurre napisali list odtwarty do najbardziej znanej autorki enerdowskiej, laureatki wielu renomowanych nagród i wyróżnień, Anny Seghers, nawołując ją do protestu przeciwko postawieniu „antyfaszystowskiego muru ochronnego”. Na ten list odpowiedział pisarz Stephan Hermlin, oficjalnie negując zarzuty zachodnioniemieckich kolegów.
Literatura obydwu państw przedstawiała mur w odmienny sposób. Uwe Johnson opowiada w wydanej w Zachodnich Niemczech w 1965 r. powieści Zwei Ansichten (Dwa punkty widzenia) historię udanej ucieczki pary kochanków, nawiązując do historii Romea i Julii. Christa Wolf, jedna z najbardziej znanych enerdowskich pisarek, publikuje w 1963 roku opowiadanie Der geteilte Himmel (Podzielone niebo), w którym ani razu nie wspomina muru, jedynie na początku powieści napisze i „sierpniowych dniach roku 1961”. Również jej powieść jest historią miłości, miłości bez happy endu. Jej kochankowie rozstają się. Tak samo jak w polskim współczesnym filmie Zimna wojna – Manfred decyduje się na ucieczkę na Zachód, Rita zostaje w socjalistycznej ojczyźnie. Niebo staje się symbolem podziału obydwu państw niemieckich na Wschód i Zachód.
“Früher suchten sich Liebespaare vor der Trennung einen Stern, an dem sich abends ihre Blicke treffen konnten. Was sollen wir uns suchen?” “Den Himmel wenigstens können sie nicht zerteilen”, sagte Manfred spöttisch. “Den Himmel? Dieses ganze Gewölbe von Hoffnung und Sehnsucht, von Liebe und Trauer?” “Doch”, sagte sie leise. “Der Himmel teilt sich zuallererst.”
„Dawniej pary miłosne szukały gwiazdy, na której wieczorem mogłyby się spotkać ich spojrzenia. Czego my mamy sobie poszukać?” „Nieba nie mogą podzielić”, powiedział Manfred ironicznie. „Nieba? Całego tego firmamentu z nadziei i pragnień, miłości i smutku?“ „A jednak”, powiedziała cicho. „Niebo podzieli się jako pierwsze.”
Scena z filmu „Podzielone niebo”, 1964
Temat muru podejmowali autorzy, którzy prędzej lub później popadali w konflikt z reżimem i po długim czekaniu na paszport emigrowali na Zachód, bo tylko tam mogli publikować. O murze w literaturze enerdowskiej nie pisało się wcale lub też w sposób domyślny, zakamuflowany, tak by cenzura nie zabroniła wydania utworu. Do mistrzów kamuflażu należeli m. in. Günther Kunert, Klaus Schlesinger i Heiner Müller.
Ważnym zwrotem w literaturze NRD było pozbawienie obywatelstwa barda i poety Wolfa Biermanna w r. 1976, co pociągnęło za sobą falę protestów i opuszczenie państwa przez wielu wybitnych ludzi sztuki. Wolf Biermann urodził się w Hamburgu. Jako szesnastoletni chłopiec, wiosną 1953 r., kierowany idealizmem „emigrował” do NRD. Już w tydzień po przyjeździe miał pierwsze wątpliwości, co do słuszności swojej decyzji. Podczas zebrania uczniów w prowizorycznej auli w restauracji Fortschritt (Postęp) uczniowie jego szkoły zobowiązani zostali przez organizację młodzieżową do potępienia kościoła ewangelickiego. Biermann opowiada o tym, jak szczupła, blada dziewczynka oświadczyła po cichu: „Ja z kościoła nie wystąpię”. Pociągnęło to za sobą głośną krytykę i pogróżki sekretarki szkolnego oddziału FDJ. Biermann stanął w obronie dziewczyny i oświadczył: „Jestem komunnistą… jestem przeciwko kościołowi… religia jest opium dla ludu…, ale to, co się tutaj dzieje nie jest komunizmem… Mój ojciec nie po to umarł, by teraz upokarzać tę dziewczynę”. (Jego ojciec był komunistycznym robotnikiem w jednej ze stoczni w Hamburgu, ponadto był Żydem i walczył w ruchu oporu przeciwko narodowym socjalistom, zmarł w r. 1943 w obozie koncentracyjnym w Auschwitz).
Wolf Biermann
Biermann, podobnie zresztą jak wielu opozycjonistów, którzy wierzyli w socjalizm, ale chcieli pozbawić ten system niesprawiedliwości i nierówności społecznej, borykał się przez cały okres pobytu w NRD z zakazami wykonywania zawodu, stałą obserwacją przez agentów Stasi i cenzurą. Mimo to nie opuścił swojej nowej ojczyzny dobrowolnie. Jesienią 1976 został zaproszony przez zachodnioniemieckie związki zawodowe IG Metall na serię koncertów po Republice Federalnej Niemiec. Władze wyraziły na ten wyjazd zgodę. Podczas koncertu w Kolonii 13 listopada, podczas którego Biermann krytykuje stosunki panujące w NRD, piosenkarz otrzymuje informację, że został pozbawiony obywatelstwa tego państwa i że decyzję spowodował fakt, iż „rażąc nie wypełniał obowiązków obywatelskich”. W ten sposób władze SED pozbyły się problemu jakim był ten „wróg socjalizmu“.
Z biegiem lat temat muru przestał pojawiać się w literaturze, stał się niezmienną częścię rzeczywistości tego miasta. Na Zachodzie w latach 80 chętnie pokazywano koloryt Kreuzberga, jaki w dużej mierze tworzy jego położenie tuż przy murze. Kreuzberg był enklawą dla młodych ludzi z całego świata, żyjących z dnia na dzień, celebrujących jedną niekończącą się party. Dosyć typowa jest dla tej dzielnicy scena, która rozegrała się w zabawnej powieści Svena Regenera Pan Lehmann w noc 9 listopada 1989 r. Pan Lehmann spędza noc w barze, ulubionej knajpie na Kreuzbergu, kiedy dowiaduje się, że Mur został otwarty. „O, cholera“, mówi zwięźle, a kumpel stojący obok niego powtarza: „O, cholera“. Scena ta mówi więcej niż liczące kilka stron opisy radujących się tłumów przy Bramie Brandenburskiej.
Ciekawe aspekty pojawiają się w opowiadaniu Petera Schneidera Der Mauerspringer, (Muroskoczek) z roku 1982. Są to historie przekraczania muru z Zachodu na Wschód motywowane nudą lub chęcią przeżycia przygody. Nie była to jednak tylko fikcja literacka. W ciągu 28 lat istnienia muru odnotowano ponad 400 tego typu przypadków, wiele osób odniosło rany, co najmniej pięć poniosło śmierć i zostało tym samym uznanym przez historyków za ofiary muru. Bestseller Schneidera zawiera sentencję, która do dzisiaj nie straciła nic na swojej aktualności: „Zburzenie muru w głowie będzie trwało dłużej, niż jakakolwiek firma rozbiórkowa potrzebować będzie do wyburzenia realnego, widzialnego muru“.
Cdn.