Barataria 113 Paul Emile Machault i…

Kochani, ten wpis jest zasłonką, a czego i dlaczego dowiecie się później. Trzeba tylko cierpliwie doczytać do końca.

Ewa Maria Slaska

Rembrandt i Don Kichot

Tak było. Spotkałam ich obu w Krakowie na wystawie EUROPEUM w starym spichrzu (klasztornym?) Jej motyw przewodni czyli tzw. idea pozostaje nawet po dokładnym zwiedzeniu spichlerza całkowicie niepojęty. No ale był Rembrandt, Pejzaż z miłosiernym Samarytaninem (jedyny Rembrandt w Polsce, którego zresztą już parę lat temu widziałam w Muzeum Narodowym w Szczecinie, a i pejzaż też jedyny – tym razem w dorobku malarza) i był Don Kichot, rzeźba Paula Emile Machault (Francja, 1800 – 1866).

Fajna rzeźba, Don Kichot “jak żywy”. Co go jednak łączy z Rembrandtem?

Sprawdzam i wiem.

Ośrodek Kultury Europejskiej – EUROPEUM

Muzeum Narodowe w Krakowie prezentuje własny zbiór sztuki zachodnioeuropejskiej w XVII-wiecznym Spichlerzu, znajdującym się przy klasztorze oo. Kapucynów.

Ekspozycja w Spichlerzu ukazuje siedem wieków historii sztuki europejskiej na przykładzie ponad 100 obrazów i rzeźb. Zbiory te, gromadzone od założenia muzeum w roku 1879 (głównie jako dary), początkowo nie były objęte jakąś szczególną polityką kolekcjonerską, ponieważ muzeum skupiało uwagę przede wszystkim na dziełach sztuki rodzimej. Sytuacja zmieniła się po wojnie, gdy muzeum nabyło wybitne dzieła malarstwa i rzeźby zachodnioeuropejskiej.

Do 2010 roku zbiory sztuki europejskiej MNK prezentowane były razem z kolekcją Czartoryskich. To sprawiło, że Dyrekcja MNK postanowiła utworzyć samodzielną ekspozycję sztuki europejskiej w budynku Spichlerza.

Ośrodek Kultury Europejskiej EUROPEUM pełni też funkcje edukacyjne i jest jedynym w kraju centrum informacji o zbiorach malarstwa zachodnioeuropejskiego w Polsce. W XXI wieku ma uświadamiać publiczności trwającą od wielu stuleci przynależność do Europy naszej kultury i wielu dziedzin sztuki. EUROPEUM będzie gościć wystawy, imprezy, koncerty, wykłady dotyczące szeroko rozumianej kultury europejskiej.

A za zasłonką

Ryszard Dąbrowski

Hallo,
z okazji początku wiosny, jednego z trzech najważniejszych świąt w szamanizmie, składamy Wam serdeczne życzenia słonecznego słońca, deszczowych deszczy (ale tylko w nocy), obfitych zbiorów i plonów, licznych uśmiechów, dobrego samopoczucia pomyślności oraz ZDROWIA, gdyż „… ile cię trzeba cenić, ten się tylko dowie, kto cię stracił…”.
Jestem w rozterce jakie „pocztówki” dołączyć do tych życzeń lub na jakim i czego odwrocie je zamieścić. Żyjemy teraz w czasach poprawności politycznej, moralnej oraz obyczajowej i każdy nieostrożny krok, zdanie, wypowiedź może się skończyć zerwaniem przyjaźni lub znajomości, co już dwa razy mi się ostatnio przytrafiło. I to mnie! Osobie, która całe swoje świadome istnienie „walczyła” o życie bez cenzury, o prawo czytania, pisania, oglądania oraz wypowiedzi słownej i artystycznej bez jakichkolwiek tabu. Często, zarówno w Polsce jak i w Niemczech spotykałem się z tego powodu z porażkami oraz represjami.
Teraz, poprzez nowe ustawodawstwo, powoli zaciska się pętla cenzury wokół internetu i w niezadługiej przyszłości, o tym co tam będzie mogło być publikowane, przeczytane oraz obejrzane, będą decydować filtry algorytmiczne, „logarytmiczne”, „całkowe” oraz „różniczkowe”. Już teraz przybiera to niekiedy komiczne rezultaty.
Szamańskie święto wiosny, kiedy przyroda budzi się do życia a wszystkie organizmy zwiększają swoją aktywność, obchodzone jest w katolicyzmie jako Święta Wielkanocne i w ikonografii symbolizuje je pisanka, baranek oraz zając.
To pierwsze jest alegorią życia, jego zalążka i narodzin; to drugie zwierzęciem ofiarnym; a trzecie obrazuje płodność.
Doszedłem do wniosku, iż najadekwatniejszym przedmiotem łączącym wszystkie te trzy stworzonka boże powinno być jakieś dzieło sztuki. Najbardziej do tego się nadającym, wydał mi się obraz „Pochodzenie świata” (L’Origine du monde) Gustava Courberta (1819–1877) z 1866 roku znajdujący się w Musée d´Orsay w Paryżu – pocztówka „01”.
Uwaga! po obejrzeniu tego, co w linku, wrócić strzałką w lewym górnym rogu z powrotem do tekstu – bo nadal są sprawy ważne i ciekawe
 
Ten naturalistycznie namalowany anatomiczny fragment ciała kobiety, umiejscowiony w środku obrazu, kontrastuje poprzez jasną karnację skóry z brązowym tłem i dobitnie uzmysławia widzowi, skąd się wzięła cała ludzkość, a pośrednio także i to dzieło oraz wszystko co nas otacza.
Jest to również abstrakcyjne zaproszenie do aktu seksualnego, filozoficzna refleksja oraz kapłański pokłon w kierunku kobiety, a także jakże ważnego obszaru naszego życia.
Ale… czyż ten srom nie mruga zalotnie w naszą stronę?
Obraz ten powstał na zamówienie tureckiego dyplomaty, znawcy i kolekcjonera sztuki, Hali Şerif Paşa. Świadkowie epoki oraz uczeni w sztuce spierają się do dzisiaj, która z kochanek ich obojga została tutaj tak realistycznie przedstawiona oraz twierdzą, iż jest to tylko fragment większej kompozycji, której „obcięta” została głowa.
(Ciekawym polecam prześledzenie w internecie dalszych dziejów tego dzieła sztuki; kilkakrotne zmiany właściciela, przechowywany w schowku za zasłoną obrazu ze śnieżnym „landszaftem” z kościołem, okupację niemiecką przetrwał w sejfie w Budapeszcie, skonfiskowany przez Rosjan, sprzedany na czarnym rynku jego prawnemu właścicielowi, przeszmuglowany w 1946 roku do Paryża, po wędrówce przez USA i kilka rąk, w 1995 trafił do paryskiego muzeum.)
Obraz Courberta fascynował i inspirował także Marcela Duchampa, Balthasara Burkharda, Jaquesa Tardi, Tatjanę Ostojić, Liv Strömquisto oraz wielu, wielu innych.
Powstała też parafraza tej słynnej „ikony”; w setną rocznicę wybuchu pierwszej wojny światowej, artystka Orlan (Mireille Suzanne Francette Porte) namalowała z podobnej perspektywy męski akt z fallusem pod tytułem „Pochodzenie wojny” (“L’origine de la guerre”).
Aktualnie w dobie poprawności moralnej, można znaleźć w internecie wersje jakie przedstawia np. pocztówka „02”.
Rok temu, 15 marca 2018, przed sądem cywilnym w Paryżu zakończył się trwający 7 lat proces francuskiego nauczyciela Frédérica Durand-Baïssa, który wygrał przeciwko „fejsbukowi” za ocenzurowanie i zdeaktywizowanie jego konta po opublikowaniu na nim obrazu „Pochodzenie świata”. Sąd uznał winnym giganta mediów społecznościowych, iż uczynił to bez uzasadnionego okresu wypowiedzenia i podania przyczyn. Oddalił jednak roszczenia finansowe nauczyciela oraz żądanie 20 tysięcy Euro odszkodowania.
P.S. Tradycjonalistom przesyłam także tradycyjny filmik „03” o tym jak w Niemczech produkuje się pisanki. Otrzymałem go od „starego”, wiekiem i stażem znajomości, bliskiego kolegi z Monachium.
P.S. 2. W Niemczech, już w piątek, dniem wolnym od pracy, rozpoczęła się czterodniowa obżarcza orgia świąteczna. I o to chodzi „weihnachten-bis”; żadnego zastanowienia, refleksji – rachunek sumienia zostawiając ateistom.

 

12 dni Bożego Narodzenia (Barataria 46)

Już kiedyś o tym pisałam, a dziś przypominam, że Boże Narodzenie to nie tylko Wigilia oraz pierwszy i drugi dzień świąt, lecz 12 dni, od przesilenia zimowego do Nowego Roku, a czasem nawet 24 – od świętej Łucji do Trzech Króli.

Dziś nasz doroczny Król Bożonarodzeniowy, Król Adwentu i Król Karnawału, Sancho Pansa, władca Baratarii…

Ryszard Dąbrowski

Życzenia

Z okazji przesilenia zimowego, składamy Wam serdeczne życzenia wszystkiego naj…, naj… naj… a także w nadchodzącym kolejnym astronomicznym, kalendarzowym, biologicznym oraz życiowym roku zdrowia… zdrowia… zdrowia…

Przesilenie zimowe to jedno z trzech najważniejszych świąt szamańskich. Dnia tego noce zaczynają być krótsze, a dnie się wydłużają i zostaje przezwyciężona „ciemność”. U Słowian dzień ten był także poświęcony duszom zmarłych przodków, były to tzw gody.

Dziwnym trafem w dniu tym urodzili się prawie wszyscy bogowie licznych religii, a w innych obchodzono go jako święto urodzin słońca.

Kościół katolicki dopiero w IV w. wprowadził w tym dniu „Boże Narodzenie”, święto urodzin Jezusa, który w rzeczywistości urodził się w zupełnie innym dniu. Miało to być przeciwwagą do obchodzonych narodzin perskiego boga słońca Mitry, którego kult traktowany był przez katolików jako największy konkurent w walce o wiernych w Imperium Rzymskim. Czczono go tam już ponad sto lat przed narodzeniem Chrystusa i to aż do IV wieku, kiedy religię tę wyparło chrześcijaństwo.

Niezwyciężony Bóg Słońca Mitras – „Sol Invictus”, wszystkowidzący i wszystkowiedzący, panował nad światem i prawdą oraz sądził umarłych, zapewniając im wieczne „życie”. Jego urodziny przez dziewicę w ubogiej grocie przypadały na dzień zimowego przesilenia w grudniu. W Persji czczony był od XIV a w Indiach od XII wieku przed narodzeniem Chrystusa.

Dwoma pozostałymi ważnymi świętami szamańskimi są: początek wiosny, kiedy przyroda budzi się do życia a wszystkie organizmy zwiększają swoją aktywność po zimowej przerwie, oraz przesilenie letnie, kiedy wydłużają się noce. Jest to święto wody oraz ognia i ich oczyszczającej mocy. Święto miłości, płodności, słońca i księżyca, znane u Słowian jako obrzędowa Noc Kupały.

W szamanizmie, w życiu pojedynczego człowieka, niezwykle ważnymi były jeszcze dni narodzin (u Słowian pocierano niemowlaka popiołem z paleniska, aby zaznajomić go z opiekuńczymi i chroniącymi duchami domowiska, szaman ustalał który z przodków dziecka zreinkarnował i odrodził się w nim oraz nadawał mu jego imię), mianowania jako dorosłego na pełnoprawnego członka wspólnoty (postrzyżyny), ślubu (rozpleciny) oraz śmierci i pogrzebu (oczyszająca moc ognia, palenie na stosie i wskazanie duszy drogi do świata zmarłych a towarzyszenie jej w tej podróży było najtrudniejszą i najniebezpieczniejszą częścią ceremonii, szaman musiał bowiem uważać, aby tam nie zostać na zwsze).

Dla przeciwwagi do „pogańskiego” święta wiosny, na Soborze Nicejskim w 325 r., zawłaszczono je i przemianowano na „Wielkanoc”.

Przesilenie letnie kościół katolicki przywłaszczył dopiero w XIII wieku i przemienił na „Boże Ciało”. Święto to wprowadzono dla upamiętnienia widzeń (schizofrenicznych halucynacji) belgijskiej zakonnicy Julianny z Liege (1193 – 1258).

g. & r.

Wielkanoc

Ryszard Dąbrowski

Życzenia z okazji Równonocy Wiosennej

Hallo,

z okazji święta wiosny, nazywanego świętem wielkanocnym, składamy Tobie/Wam serdeczne życzenia: ciepłego i słonecznego słońca, które ogrzeje Twoje/Wasze/nasze stare kości oraz pogody ducha w nadchodzących dniach.

Grażyna & Ryszard

P.S. Życzenia te ilustrujemy uroczą pocztówka, która zauroczyła mnie na jednym z berlińskich pchlich targów. Obraz ten figuruje w “historii sztuki” pod dwoma tytułami: „Dzieci z muszlą” oraz „Mały Jezus podaje muszlę z wodą Janowi Chrzcicielowi”, i z tego też powodu (ale także i stereotypowego baranka) nadaje się jako załącznik do życzeń kierowanych zarówno do ateistów i agnostyków, jak i teistów. Namalował go hiszpański malarz Bartolomé Estéban Murillo:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bartolom%C3%A9_Esteban_Murillo

https://de.wikipedia.org/wiki/Bartolom%C3%A9_Esteban_Murillo

Pocztówka została wydrukowana techniką litodruku w czasie I wojny światowej przez firmę „Stengel & Co. G. m. b. H.” z Drezna oraz opatrzona numerem ewidencyjnym 29036.
W internecie znalazłem informację, że n.p. numer 29756 został wydany w 1917 roku.

Tu krótka informacja o tej firmie: istniała od 1885 roku do 1944 roku i była największym niemieckim producentem kart pocztowych:

https://de.wikipedia.org/wiki/Stengel_%26_Co

Historia odbiła się czkawką, i w ten sposób dowiedzieliście się o istnieniu firmy wydawniczej „Stengel & Co. G. m. b. H.”

Życzenia z okazji przesilenia zimowego, końca starego roku oraz początku nowego

Ryszard Dąbrowski

Tym razem, z okazji przesilenia zimowego, przekazujemy Wam życzenia od naszych Aniołów.

Załączamy ich zdjęcie w pokoju stołowym. Mieszkają tu te trzy dobre duchy, strzegące mojej muzy G. i mnie.

4_anioly

Cynowy nagrobny Anioł (rekwizyt teatralny?) to prezent od Zygmunta Duczyńskiego (ach, szaleńcza młodociana młodość), naszym zdaniem, jednego z najgenialniejszych szczecinian po 1945 roku. Te dwa drewniane na ścianie, to rzeźby Jurka Gąsiorka „Gąsiora” z Gorzowa (dojrzała dojrzałość). Mniejszy nazywa się „Anioł Brzemienny”, a ten większy ma na imię „Anioł Apokalipsy”. Raz do roku, pod koniec grudnia, dołącza do nich ten czwarty, kto wie czy nie najważniejszy.

Ten Anioł, będący zawsze co roku ozdobą zawieszanej u nas u sufitu grudniowej choinki*, to własność mojej prababci Katarzyny Jędrzejewskiej (historyczna historia). Sprezentowali go jej rodzice, a moi prapradziadkowie, Stanisław i Marcjanna. Poprzez moją babcię Bronisławę Sadowską vel Sadochę oraz matkę Wandę Lewandowską, jestem teraz w posiadaniu tego stróża. Później odziedziczy go jedna z moich córek.

Anioł ten żyje już prawie 140 lat, i tego Wam życzymy, a jak się nie da, to przynajmniej 100 lat…

Chociaż, jak twierdzi wiele leciwych babć i dziadków, te ostatnie lata są najtrudniejsze i być może nawet tego nie warte (nieuchronna przyszłość). A więc cofamy to … i życzymy wam, aby w 2017 roku spełniły się Wasze najskrytsze marzenia i abyście uczynili wszystko dla ich spełnienia (słodka nadzieja).

Grażyna & Ryszard

* W grudniu 1975 roku, byliśmy (G. & R.) na nartach w Beskidzie Śląskim. Ponieważ kolekcjonowałem wtedy stare ścienne zegary, które sam reperowałem, odwiedzaliśmy okoliczne gospodarstwa, pytając ich mieszkańców, czy nie mają jakichś na sprzedaż. Podczas bytności w jednej z chałup zaintrygowała nas, odmiennie niż u wszystkich, wisząca u sufitu choinka. Na nasze wyartykułowane zdumienie, gospodarze równie zdziwieni – odpowiedzieli: „a u nas jest tak zawsze”.

Od tamtego czasu i u nas też jest tak zawsze.

Okolicznościowo 2

We wczorajszym wpisie Autor pisał o podziemnej szczecińskiej efemerydzie wydawniczej, “Jednodniówce bezokolicznościowej”, dziś  – o innej własnej i niezależnej publikacji podziemnej w stanie wojennym. Oba wpisy są oczywiście przypomnieniem, że dziś to wczoraj, tylko jeszcze gorzej. Bo wtedy dokładnie wiedzieliśmy, kto pierwszy był za a kto przeciw. I tak jak słowami Moczulskiego śpiewał Grechuta, wiedzieliśmy, gdzie mamy być i my. Teraz już trudniej to wiedzieć. 35 lat temu nikt już nie wierzył w Komunę, nawet komuniści w nią nie wierzyli, a teraz dostaliśmy się w łapy tych, którzy wtedy mogli spać za długo.

Zanim jednak oddam głos autorowi, aby uczcić pamięć tamtego dnia i wszystkich, które potem przyszły, pozwolę sobie przypomnieć naszego barda i polskiego Boba Dylana:

Kto pierwszy szedł przed siebie?
Kto pierwszy cel wyznaczył?
Kto pierwszy w nas rozpoznał —
Kto wrogów? Kto przyjaciół?
Kto pierwszy sławę wszelką i włości swe miał za nic?
A kto nie umiał zasnąć nim nie wymyślił granic?

Kto pierwszy w noc bezsenną wymyślił wielką armię?
Kto został bohaterem? Kto żył i umarł marnie?
Kto pierwszy został panem? Kto pierwszy został sługą?
Kto musiał wstawać wcześnie, a kto mógł spać za długo?

Ryszard Dąbrowski

„Niezależny Samorządny Informator”, tytułowany również „nsi”

Organ prasowy jednoosobowej „agencji informacyjnej” miasta Szczecina utworzonej przez Ryszarda Dąbrowskiego, który był jego jedynym redaktorem.

Celem tego „pisemka” było przełamanie jednostronnego i tendencyjnego monopolu mediów komunistycznych.

Dąbrowski zbierał informacje o aktualnych wydarzeniach na terenie Szczecina i publikował je w biuletynie „nsi”, który przepisywany był na maszynie do pisania, obustronnie na przebitkowym papierze, w nakładzie 8 egzemplarzy (tzn. oryginał i 7 kopii).

Dostarczycielami informacji do tego pisma byli:

– z Politechniki Szczecińskiej – dr Jerzy Słonecki oraz także tam pracująca jego żona Alina,
– z więzienia w Potulicach, gdzie odbywali wyroki szczecińscy działacze „S”, żona jednego z tam uwięzionych, Sławomira Milczanowska,
– z ośrodka dla internowanych w Wierzchowie – żony tam uwięzionych,
– z terenu Stoczni Szczecińskiej – Longin Komołowski,
– ponadto wykorzystywane były informacje zbierane od znajomych Dąbrowskiego, którzy byli świadkami różnych wydarzeń, a których nie informowano, iż ich relacje zostaną opublikowane.

W miarę możliwości Dąbrowski starał się, informacje te, przed ich opublikowaniem, weryfikować.

Biuletyn ten przekazywany był do warszawskich pism: „Tygodnika Wojennego” i „Tygodnika Mazowsze” oraz szczecińskich „Feniks”, „Prolet”, „Biuletyn Informacyjny” i „Z podziemia”.

Dąbrowski znajdywał niekiedy przedruki ze swojego serwisu informacyjnego w w/w pismach, i tak w „TW” wykorzystano jego teksty w numerach: 26, 29, 30, 34, 35, 41 i 44, w „TM”: 27 i 28 oraz „Z podziemia” w numerach 12, 13 i 15. Przedruków tych tekstów musiało być znacznie więcej niż tutaj podano, jednak redakcja otrzymywała te pisemka nieregularne, co uniemożliwiało pełną ich weryfikację.

nsi” otrzymywali także, poprzez ks. Stanisława Małkowskiego, dziennikarze z telewizji niemieckiej i francuskiej akredytowani w Warszawie.

Pierwszy numer „nsi” ukazał się w maju 1982 r. a ostatni w połowie grudnia 1982 r. i nosił numer 17.

30 grudnia 1982 Ryszard Dąbrowski wyemigrował z Polski.

Nie zarchiwizował on niestety poszczególnych wydań tego biuletynu i ich nie zreprodukował, i tak wiatr historii zmiótł z powierzchni ziemi prawie wszystkie jego wydania, poza dwoma numerami (12 i 15). Tutaj ich reprodukcje:

nsi-12 nsi-15

Okolicznościowo

hallo,

w stanie wojennym “bawiły”, mnie, młodego prowokatora, różne niedozwolone dzialania.
ślady tych poczynań można niekiedy napotkać w różnych książkach czy stronach internetowych oraz archiwach i nie zawsze odpowiadają one zaprzeszłej rzczywistości.
z tego też względu pstanowiłem krótko dać im świadectwo. powodowało mną też to, aby w przyszłosci, kiedy mnie już nie będzie, jakiś “ziutek” nie stwierdził: “to moje, to ja to robiłem“.
tutaj krótka historia “jednodniówki bezokolicznościowej” oraz skany wszystkich posiadanych jednodniówek od nr. 1 do 8.
brak jeszcze numeru 9. kazik jordan twierdzi, że przeszukał już swoje archiwum, ale go nie znalazł.
ale nie traćmy nadziei…
może kiedyś, za sto lat, znajdzie się gdzieś jej egzemplarz.osobnym e-mailem posylam bardzo szczątkową dokumentację jeszcze jednego periodyku przy którego egzystencji “maczałem palce”, czyli “nsi”.*
ha… to były czasy…
komuniści ścigali nas z pepeszami w ręku, śnieg po szyję, a my w zboże i kukurydzę uciekliśmy im do lasu do naszych ziemianek i sanitariuszek.
na shledanou.
uściski.
r.

Ryszard Dąbrowski**

„Jednodniówka bezokolicznościowa”

 „Jednodniówka bezokolicznościowa” była ciekawą efemerydą na „podziemnym” rynku prasowym w Szczecinie, a być może i w całej Polsce. W dużej części humorystyczne, surrealistyczno-anarchistyczne i ekstrawaganckie pismo wyróżniało się szatą graficzną i licznymi rysunkami.

Wydanych zostało dziewięć numerów, drukowanych techniką sitodruku, przy pomocy farby drukarskiej „zmiękczanej” pastą do prania „Komfort”, w nakładach po 1.000 egzemplarzy. Drukarzem pierwszych czterech numerów, aż do zaaresztowania go w dniu 13 kwietnia 1983, był Piotr Jarocki.

Pod koniec listopada 1982 roku, Ryszard Dąbrowski, który był w trakcie finalizowania formalności związanych z wyjazdem „na stałe” z Polski, na pożegnanie, wraz ze swoim kolegą Longinem Komołowskim, opublikował obustronną ulotkę formatu A4. Pomysłodawcą nazwy dla tej ulotki był Dąbrowski.

W „Jednodniówce bezokolicznościowej”, z datą 23.11.82, w myśl zasady: mamy godność, honor i jesteśmy przeciwko, zamieszczony został apel Aleksandra Sołżenicyna, aby żyć w prawdzie i z honorem. Pismo to niejako z rozpędu oznaczone zostało numerem „1?

1dniowka

Później były jeszcze dwa wydania, a jeszcze później sześć.

Kolejne wydanie pisma (29.11.82) zostało opatrzone numerem „2!

Powstało ono w niecodzienny sposób. Ryszard Dąbrowski zainspirowany humorystyczną prasą konspiracyjną z okresu drugiej wojny światowej wymyślił jej paralelę. W mieszkaniu Komołowskiego, stymulując się pół litrem wódki, w obecności niepijących Longina i jego żony Zosi, „stworzył” ten numer samodzielnie. W miarę opróżniania butelki, gospodarze zmuszeni byli hamować jego eskalujące wulgaryzmy. Wtedy też, z rozpaczy, że „redakcji” brak odwagi i determinacji, aby powtórzyć gest Jana Palacha, Dąbrowski wymyślił nazwę dla drukarni Jednodniówki, a właściwie jej drukarza P. Jarockiego: „drukarnia im. J. Palacha”.

Trzeci numer ukazał się z datą 09.12.82 i zamieszczono w nim karykaturę Jaruzelskiego, zainspirowaną rysunkiem ze szwajcarskiej gazety.

Po wyjeździe R. Dąbrowskiego z Polski, jego miejsce w redakcji zajął Radzimierz Nowakowski (autor szeregu rysunków do kolejnych wydań pisma), który wraz z Komołowskim wydal czwarty numer pisma (27.01.83).

Kolejne numery, od piątego do ósmego (17.02.83, 27.09.83, 09.12.83, 14.12.83) redagowali: Radzimierz Nowakowski, Piotr Jassem i Kazimierz Jordan.

Po wyjeździe Nowakowskiego do Szwecji i Jassema na kontrakt do Libii, Kazimierz Jordan zredagował jeszcze samodzielnie dziewiąty numer tego periodyku. Jest on szczególnym białym krukiem, gdyż drukarnię zdążyło opuścić tylko kilkadziesiąt egzemplarzy, a cały pozostały nakład został skonfiskowany przez Służbę Bezpieczeństwa podczas rewizji.

Kazimierz Jordan nie kontynuował już tego swoistego pomysłu wydawniczego i zajął się „poważną” publicystyką oraz działalnością opiniotwórczą.

_______________________

** tekst zostanie opublikowany jutro w osobnym wpisie
** w oparciu o wspomnienia K. Jordana, M. Paziewskiego oraz własne

_______________________

Kolejne numery jednodniówki jako pliki pdf:

jb-1 jb-2 jb-3 jb-4 jb-5 jb-6 jb-7 jb-8

Obudźcie się!

Pobudka, idzie wiosna …

Z okazji święta wiosny, tym razem – bardzo krótko.

Ponieważ G., moja muza, opier.., tfu, tfu… zbeształa mnie, iż moje życzenia wiosenne oraz zimowe są od pewnego czasu przydługie, dlatego, tym razem, bardzo krótko: obudźcie się, schowajcie noworoczne i karnawałowe przebrania, idzie wiosna !!!

Grażyna & Ryszard Dąbrowscy

P.S. Obiecuję poprawę/pogorszenie, jak dożyjemy – życzenia z okazji przesilenia zimowego będą nieco dłuższe.

P.S.2. Nie muszę chyba dodawać, iż te powyższe życzenia podobnożyczeniowe, to życzeniawielkanocne.

wiosnard

Życzenia z okazji przesilenia zimowego

Ryszard Dąbrowski

Okres kiedy noce zaczynają być krótsze a dnie się wydłużają, nazywany jest eufemistycznie świętami Bożego Narodzenia oraz Nowym Rokiem.

Zgodnie z moją ubiegłoroczną deklaracją, żadnych życzeń świątecznych, do końca Waszego lub mojego życia, nigdy więcej już nie będzie.

Niemniej, zgodnie z tą samą deklaracją, będą jedynie życzenia noworoczne.

Tu i teraz na rok 2016.

Czego ja mogę Wam życzyć? Wy sami musicie sobie czegoś życzyć!

A więc życzę Wam, abyście sobie życzyli, abyście byli wiecznie młodymi – jak nie ciałem to duchem, abyście byli  pięknymi, zdrowymi i bogatymi i aby po ewentualnej śmierci abyście trafili do nieba (które nie istnieje).

Życzę Wam także, żebyście sobie życzyli, aby wasi wrogowie, zbrzydli, popadli w nędzę i zachorowali, lub przynajmniej powymierali, a po śmierci aby trafili do piekła (które istnieje).

My sobie życzymy także tego samego i aby w końcu jedna stara …

Żyjcie tak, jakby każdy Wasz kolejny dzień, miałby być tym ostatnim.

Grażyna & Ryszard (już nie Mikołaj)

P.S. Ten miłosny list ilustruję zdjęciem, na którym ja i Дед Мороз popijamy sobie czeskie piwo a z „laptopu” przygrywa nam Жанна Бичевская.

przesilenie

Ponieważ Dziadeczek Mróz jest Rosjaninem i wszyscy odmawiają mu wiz („generalissimus” Putin powoli wraca już do łask i wpuszczany jest ponownie na salony – w Waszyngtonie czy też w jakimś tam innym Paryżu – ale jego paladyni oraz poddani jeszcze nie), dlatego na plażę tę, na której tu siedzimy, dziadeczek przybył nielegalnie, drogą „lotniczą”, czyli saniami ciągniętymi przez jego ukochane reny.

Aby nie dawać CIA, M15, BND, ABW oraz innym służbą żadnych dowodów do rąk, nie zdradzę gdzie to zdjęcie wykonano, a Д. М. „wyfotoszopowałem” z tego zdjęcia.

A więc, czeskim piwem Budweiserem (5% C2H5OH): skål, na zdrowie, за ваше здоровье, na zdravi, cheers , zum Wohl !!!

Czyli reasumując i jak mówią Niemcy: udanego poślizgu w nowy rok…

Wykłady profesora Dąbrowskiego o wyższości…

Dawno nie widziany profesor, tym razem nie tyle może o wyższości co o starszeństwie pogaństwa…

Redakcja przyłącza się do życzeń!

Ryszard Dąbrowski

Z okazji święta wiosny, nazywanego eufemistycznie świętem wielkanocnym, składamy Wam serdeczne życzenia: dużo zdrowia, słońca, pomyślności oraz pogody ducha.

P.S. A teraz na poważnie i bez żartów jak poprzednimi laty.

SAMSUNG CAMERA PICTURESŚwięto wiosny, wraz z zimowym i letnim zrównaniem dnia z nocą, było najważniejszym świętem w religiach „pogańskich”, czytaj w: animizmie, kulcie płodności, szamanizmie oraz megalityzmie.

Kościół katolicki prowadził dwojaką politykę wobec dawnych zwyczajów i elementów „pogańskiej” i ludowej kultury. Część praktyk bezwzględnie zwalczono, a część przyswojono, przejęto i zaadaptowano. Kościół katolicki wprowadził do kalendarza liturgicznego wiele obrzędów szamańskich i ludowych.

1. Początek wiosny, kiedy przyroda budzi się do życia a wszystkie organizmy zwiększają swoją aktywność po zimowej przerwie, zawłaszczono i przemianowano na „Wielkanoc”.

Jako przeciwwagę do „pogańskiego” święta wiosny, na Soborze Nicejskim w 325 roku, wprowadzono „Święto Wielkanocne”.

SAMSUNG CAMERA PICTURES2. W dniu przesilenia zimowego w grudniu, kiedy noce zaczynają być krótsze, a dnie się wydłużają, kiedy zostaje przezwyciężona „ciemność”, dziwnym trafem urodzili się prawie wszyscy bogowie licznych religii. W wielu religiach dzień ten był obchodzony jako święto urodzin słońca. Kościół katolicki dopiero w IV w. wprowadził w tym dniu „Boże Narodzenie”, święto urodzin Jezusa, który w rzeczywistości urodził się w zupełnie innym dniu. Miało to być przeciwwagą do obchodzonych w tym dniu narodzin perskiego boga słońca Mitry. Kult jego traktowany był przez kościół katolicki jako największy konkurent w walce o wiernych w Imperium Rzymskim.

Niezwyciężony Bóg Słońca Mitra „Sol Invictus”, wszystkowidzący i wszystkowiedzący, panował nad światem i prawdą oraz sądził umarłych zapewniając im wieczne „życie” (!). Jego urodziny przez dziewicę (!) w ubogiej grocie (!) przypadały na dzień zimowego przesilenia w grudniu. Czczony w Persji od XIV oraz w Indiach od XII wieku przed narodzeniem Chrystusa. W Cesarstwie Rzymskim bóg ten, nazywany również Mithras, czczony był od ponad stu lat przed narodzeniem Chrystusa do IV w., kiedy religię tą wyparło chrześcijaństwo.

3. Przesilenie letnie, kiedy wydłużają się noce, kościół katolicki zawłaszczył dopiero w XIII wieku i przemienił na „Boże Ciało”. Święto to wprowadzono dla upamiętnienia widzeń (schizofrenicznych halucynacji?) belgijskiej zakonnicy Julianny (1193 – 1258).

SAMSUNG CAMERA PICTURES4. Od 1956 roku, po „zadekretowaniu” przez papieża Piusa XII dnia „1 maja” „Świętem św. Józefa Rzemieślnika” (ojczyma Jezusa), kościół katolicki usiłuje, jak do tej pory, bez powodzenia, zawładnąć tym „świętym” świętem robotników.

„1 Maja” ustanowiono 14 lipca 1889 roku w Paryżu, podczas zjazdzu założycielskiego II Międzynarodówki, jako dzień upamiętniający strajki i demonstracje w maju 1886 roku w Chicago. Wówczas podczas strajków o skrócenie dnia pracy z 12 do 8 godzin doszło do starć z policją, podczas których zginęło kilkudziesięciu robotników oraz siedmiu policjantów. Policjanci ci zmarli na skutek obrażeń odniesionych podczas eksplozji bomby rzuconej, jak dzisiaj wiemy, przez tajnego prowokatora. Ośmiu anarchosyndykalistów, przywódców strajku, skazano na kary śmierci. Wyrok wykonano na czterech skazańcach, jeden popełnił samobójstwo, a trzech ułaskawiono po 6 latach więzienia. W 1890 roku, w dniu 1 Maja zorganizowano, po raz pierwszy masowe strajki i demonstracje na całym świecie, w tym również i na terenach ziem polskich pod zaborami.

Ale kto to wie i pamięta poza starymi dziadkami Mrozem i Mikołajem.

***

Te rysunki (ilustracje) namalowałem „własnymi rencami”. Są to symbole z okresu megalitycznego. Ponieważ pisma wtedy nie używano, albo nic nam na ten temat nie wiadomo, nie zachowały się żadne źródła pisane, co to zacz, liczni naukowcy droga dedukcji i porównań odczytują te symbole w następujący sposób:

– malunek nr 1: spirala, symbol ludzkiego życia,

– malunek nr 2: okrąg podzielony na cztery części, okrąg jest symbolem słońca, te cztery części to pory roku; tutaj dodałbym jeszcze od siebie moje dodatkowe, subiektywne i intuicyjne rozumienie tego symbolu: cztery strony świata oraz cztery światy – nadziemny, ziemny, podziemny i może nasz własny w nas samych, osobisty(?);

– malunek nr 3: statek transportujący słońce ze wschodu na zachód (dzień) i przez cztery pory roku;
moja subiektywna i osobista interpretacja tego symbolu, to także transport duszy ludzkiej po śmierci w zaświaty; właśnie do obowiązków szamanów należało dokonanie tej czynności – szaman towarzysząc duszy zmarłego członka społeczności musiał bardzo uważać, aby tam w tym podziemnym świecie, zamieszkanym przez dusze nie pozostać i wrócić z tej podroży.

Te moje prywatne interpretacje są sterowane genami i wynikają z resztek nadprzyrodzonej wiedzy odziedziczonej po mojej prababci szamance.

Z życzeniami po raz drugi

Ryszard Dąbrowski

Hallo,
przed kilkoma dniami usłyszałem dzwonek przy drzwiach do naszego mieszkania.
Poszedłem zobaczyć, kto zacz; na wycieraczce stał, nerwowo przebierając nogami, nieśmiały Дед Мороз.
Serce zabiło mi mocniej, wszak nie widzieliśmy się od 1918 roku, oczy zaszły mi mgłą i zaiskrzyły radością. Rzuciliśmy się sobie, my, bracia Słowianie, w ramiona.
Zaprosiłem дедкa do mieszkania i przystąpiliśmy do dzieła. Ponieważ jesteśmy już starsi i spirytus by nas zabił, wódka też już nie dla nas, raczyliśmy się przednimi winami włoskimi i francuskimi.

dabrowskixmas (1)
Дед Мороз spytał mnie, czy wiem co u niego? Ze wstydem wyznałem, że nie wiem. Na to on, że pozostał wierny swemu powołaniu, (mimo, iż po rewolucji w 1917 wyrzucono go z rodu Mikołajów), że nadal roznosił prezenty, białym i czerwonym, w święta katolickie, ortodoksyjne a także komunistom w Nowy Rok. Teraz, kiedy w Rosji zwyciężyła kontrrewolucja i ponownie przywrócony został kapitalizm, i to w tym XVIII wiecznym „manczesterskim” wydaniu, chciałby ponownie wrócić do Międzynarodowego Niezależnego Samorządnego Związku Świętych Mikołajów. Niestety faszyści na Ukrainie pokrzyżowali mu plany. Teraz wszyscy mają go za „putinowca” i odwracają głowy na jego widok. Roznoszenie prezentów przestało sprawiać mu przyjemność i postanowił przejść na emeryturę.
A już chciał się przeprosić z батюшкaми i nawrócić na łono cerkwi oraz zarzucić swój ateizm. Nawet po pijanemu stał się agnostykiem.
Niekiedy tylko, gdy w „ti-wi” oglądał reportaże z różnych uroczystości cerkiewnych, podczas których w jednym szeregu stali obok siebie Putin (dawny agent КГБ) oraz батюшки, którzy jeszcze nie tak dawno stali na liście płac ВЧК, НКВД oraz КГБ, (chociaż ci co współpracowali z tą pierwszą organizacją, już prawie wszyscy wymarli, tych drugich też coraz mniej, ale ci z listy płac tej trzeciej organizacji dalej są liczni i porobili kariery), dostawał odruchów wymiotnych.
Następnie dziadeczek spytał co u mnie, a ja – że u mnie powoli i też zostałem dziadkiem.
Na co Мороз, że śledził moje dzieje, jak pod koniec lat siedemdziesiątych podkładałem nogę pod rozpędzony parowóz historii dziejów, jak się szamotałem na emigracji, że czytał polskie, niemieckie i duńskie recenzje z moich wystaw i że wie, jak mnie ostatnio jedna стара блать okradła.
Ja na to, że to się zgadza, i że mnie za to nie przeprosiła, a później ponownie okradła.
Na to dziadeczek Мороз: no widzisz, pójdź za moim przykładem i tez idź na emeryturę. Następcę już masz, urodził się tobie wnuk i niech on się teraz martwi. U mienija na Syberii, nad jej świętym morzem Bajkłem, небольшaйa баня, przyjedziesz, mam шампанское и игристое i wkoło tam игривыйe девочки. Dawaj papier i coś do rysowania.
Dałem mu szary papier, piórko, pędzelek oraz tusz i Dziadeczek Mróz szybko wyczarował jedną z tych diewoczek. Na ten rysunek postawił butelkę i mówi: teraz ją wypijemy a ty się w tym czasie zastanów czy pójdziesz za moim przykładem.

dabrowskixmasNo i postanowiłem: koniec!, pierdolnę wszystko!!, niech się inni martwią!!!, i co mi tam tego!!!!
Od teraz: żadnych życzeń świątecznych ode mnie, żadnych prezentów od mnie, co najwyżej – życzenia noworoczne, które wam teraz z okazji 2015 roku już składam.

Następnie mówię do dziadka, ponieważ lubię czeską kulturę, czeskie piwo i literaturę, kocham Hrabala, czeski film, becherovkę (tu się roztkliwiłem) i pasjonuje mnie ichni surrealizm, uwielbiam Havla, (mam nawet na wydaniu jednego z jego dramatów autogram z narysowanym przez niego własnoręcznie, małym czerwonym serduszkiem – tu się wzruszyłem na wspomnienie tego naszego spotkania), może by tak spowodować aby do bani na Syberii przybył także Svatý Mikuláš, to wszakże też Słowianin. Zaprosić go, kurwa! Na co Мороз: „gute Idee!!!”

No i na tym stanęło.

Już nie Wasz Mikołaj – Ryszard – Richard – Riccardo.

P.S. Do powyższych antyżyczeń zainspirowało mnie:
– przypadkowe spotkanie w Szczecinie, w dniu 12.12.14, ze starym znajomym (E. K.), prawnikiem, który podczas festiwalu „S”, również spiskował i podstawiał nogę pod rozpędzony parowóz historii dziejów. Nie widzieliśmy się ponad trzydzieści lat i ze wzruszeniem padliśmy sobie w ramiona, my stare siwe dziadki, oraz wypiliśmy kilka kieliszków wina,
a także:
– antywstęp Jurka Jurczyka, do katalogu zbiorowej wystawy szczecińskich fotografów „old bojów”, we wrześniu tego roku, w której i ja miałem zaszczyt oraz przyjemność uczestniczyć.

Tu stwierdzam, że się starzeję i staję melancholijny; czy to wada, czy zaleta pozostawiam to Waszej ocenie.
Do tego pisma oraz zawartych w nim stwierdzeń przyłącza się i potwierdza je własnym imieniem:
Grażyna – Gracjana, w marcu 2015 roku minie 40 lat jak stoi u boku Mikołaja. Dla niej też już czas udać się na zasłużoną emeryturę.