Product placement

okladka productplacementRafał Różewicz

Obóz kulinarny

Jak to możliwe, że chodzisz – stojąc?
Pozwalasz chlebakowi wejść sobie na głowę,
z wrodzonej dobroci użyczając schronienia
uchodźcom ze sklepowych półek.

Obiecując im świetlaną przyszłość – ona trwa
tyle, ile wahanie człowieka co do potrzeb.
Dziś spotyka się z chłodniejszym przyjęciem – w końcu
czego się nie robi dla dobra wędlin.

Lecz kto z nowo przybyłych przypuszczał,
że kolorowe naklejki, magnesy, to zwykła propaganda,
przekroczenie terminu ważności okaże się
wyzwaniem, a codzienność niektórych będzie

wyglądała tak: najpierw selekcja, potem kąpiel i do gazu
(ma na niego monopol rosyjska kuchenka)?
Nikt więc nie wychyla się przed szereg,
wszyscy zgodnie podpierają ścianę

w obliczu zagrożenia ze strony wyciągniętej ręki.
Aż dziw, że nie są polskimi specjałami.

Tworzywo ludzkie

Stoi pod zlewozmywakiem,
otwarty na wszystko i wszystkich. Ile można
eksponować bałagan w sobie, jeśli jest
ktoś, kto czuwa nad nim, a następnie likwiduje
w przeciągu kilku minut? Wystarczy spojrzeć.

Świeżo założony worek jeszcze nie wylądował,
uczyni to po kolacji. To teoria wiecznego powrotu
w praktyce, choć powoływanie się
na teorie w kontekście kosza nie brzmi za dobrze.

W przeciwieństwie do sztućców jest sam.
Otoczony przez gąbki oraz wszelkiej maści
płyny może jedynie obcować z butlą,
której zdarza się wyjść z siebie.

Dlatego czasami stawia opór, wtedy
zahacza o rurę odpływową,
jakby, mimo wszystko, chciał zostać
na starych śmieciach. Ale to nie śmieci są
najgorsze ani zapach – zwykła kolej rzeczy.

Łazienkowe ewolucje

Woda wdziera się na pokład.
Bierze swój początek w kranie –
on posiada kurki do zadań specjalnych.

(Kiedyś w to wszystko wtrącał się prysznic
i w tym samym czasie tryskał energią,
odkąd jednak wymieniłem słuchawkę
potulnie czeka na swoją kolej.)

Wchodzę powoli; grunt to mieć
go pod nogami. Wciąż dolewam.
Ciepła, zimna? Nie mogę się zdecydować,
a ta leci – na łeb, na szyję.

Wszędzie wybory, prywatne, powszechne.
Prywatne, które można nazwać
powszechnymi.

Są tacy, co o tym nie myślą,
dzięki czemu zarabiają pieniądze.
Moje pokolenie jest właśnie od tego.

Wyciągnięty korek sprawia,
że odpływ w wannie
nabiera wody w usta.

Urtica dioica

Pokrzywa zwyczajna z rodziny Kowalskich
(dla znajomych wszystkie rośliny to chwasty)
wyzwoliła się spod panowania asfaltu,
zachęcona poczynaniami krewnych w Prypeci.

Ogłosiła niepodległość w blasku chwały ulicznej lampy,
którą następnie uznały niesforne psy,
olewając zupełnie – tak bardzo wsadziły nosy w nasze sprawy.

Był to przedsmak wegetacji w pobliżu aut szturmujących
drogę, która po remoncie liczyła na skok w dal w rejestrze.
Zabawy z bronią – czyli nożyczkami – orkiestrę, przecinanie wstęgi.

W zamian przyszło się zmagać z własnymi słabościami:
brakiem przejść, linii – symbolami prowincji.
I gdy ona wyszła na jaw, ulica nie dała po sobie poznać:
pęknięcia na powierzchni – wyłącznie dla ciekawskich.

Nie chcą jej wyrwać (bo nie pozwala się dotknąć),
choć i tak myślę o niej z czułością. W końcu nie każdemu się udaje,
z obojętnością godną Boga przyjmować to, co dzieje się wokół.

RafalRozewicz-zdjecieRafał Różewicz – ur. w 1990 r. w Nowej Rudzie, w Kotlinie Kłodzkiej. Twórca tekstów poetyckich, dziennikarz, felietonista. Publikował m.in. „8 Arkuszu Odry”, „ArtPapierze”, „Cegle”, „Szafie”, „Arteriach” oraz „Helikopterze”. Jest finalistą ogólnopolskich konkursów poetyckich im. Jacka Bierezina (2013) i Janusza Różewicza (2013), a także zwycięzcą XXIII OKP im. Krzysztofa K. Baczyńskiego (2014). Współredaguje pismo Inter.-Literatura-Krytyka-Kultura, a także stronę poecipolscy.pl. Właśnie ukazała się jego debiutancka książka „Product placement” (wyd. Zeszyty Poetyckie, Gniezno 2014). Mieszka we Wrocławiu.