Ludzie z cmentarza w Mrągowie

Zacznijmy od petycji (gdy komponuję ten wpis – jest 12 sierpnia, autorka petycji i wpisu dotarła do mnie w dzień po ulokowaniu petycji na stronie petycjeonline.com). Widziałam ten cmentarz kilka lat temu. Jest piękny.

Petycja w sprawie godnej pamięci dla mieszkańców dawnego Sensburga obecnie miasta Mrągowa

Społeczny Komitet Ratowania Cmentarza Ewangelickiego  w Mrągowie
Mrągowo 10.08.2017 r.  

Burmistrz miasta Mrągowo
Szanowna Pani mgr Otolia Siemieniec  

na podstawie uchwały z dnia 11 lipca 2014 r. O petycjach; Dziennik Ustaw 2014; pozycja 1195; wnosimy sprawę godnej pamięci dla mieszkańców dawnego Sensburga.

Konieczne jest ze względów społecznych i religijnych doprowadzenie do sytuacji szanowania grobów na cmentarzu ewangelickim w Mrągowie.  A konkretnie trzeba zrobić wszystko żeby mieszkańcy miasta nie deptali grobów na tym cmentarzu.

Proszę sobie wyobrazić jak czuje się człowiek, który wie, że ktoś spaceruję po grobie jego matki lub ojca.  

Bardzo prosimy o pomoc w tej sprawie.

PODPISUJĄ
Instytut Zdrowia i Hortiterapii, Stowarzyszenie Zielone Dzieci w Mrągowie, Międzynarodowe Stowarzyszenie Miłośników Twórczości Ernsta Wiecherta, Fundacja Dziedzictwo Nasze, Związek Mazurski oraz inne organizacje i osoby za pośrednictwem podpisu online http://www.petycjeonline.com

***

Przysyłając mi petycję autorka napisała:

Jest taka niesamowita historia o matce dziecka, którego nikt nie ratował, bo było niemieckie…
Na cmentarzu wprost pod nogi wyszedł z ziemi krzyż żeliwny mieszkańca Sensburga, właściciela rzeźni.
Jest tam grobowiec rodzinny włoskiej rodziny.
Pochowani tam są burmistrzowie dawnego Sensburga
Grób wdeptany przez lata w ziemię może należeć zarówno do katolików jak i ewangelickiej wiary.

Ten cmentarz przyjmował wszystkich.

Zofia Wojciechowska

Błękit nie przemija – Cmentarz Ewangelicko-Augsburski w Mrągowie.

Pięć zdjęć z pięciuset. Fotografując w kwietniu tego roku ewangelicki cmentarz w Mrągowie uczyłam się historii, złożonej wielokulturowej, czasami  trudnej, otoczonej przyrodą Warmii  i Mazur. Te pięćset ujęć nie oddaje całości owej historii. A pięć? Są próbą dokonania niezwykle trudnego skrótu, a zatem niedoskonałego. Tu wśród syberyjskiej cebulicy spotykają się polski cmentarz, niemiecki  Friedhof obok żydowski kirkut i rosyjskie кладбище oraz włoskie cimitero.

Wielu ludzi, wiele narodowości, wiele konfliktów, wiele dramatów, wiele miłości. Cebulice syberyjskie kwitną na błękitno. Malowniczo położony cmentarz na wzgórzu Jaenike, u stóp wieży Bismarcka jest świadectwem współżycia wielu kultur. Przyroda charakterystyczna dla tego miejsca utrwaliła miniony czas i pamięć o tych, którzy odeszli.

Zarośnięte drzewami i opuszczone cmentarze ewangelickie stały się dziedzictwem wręcz niepożądanym. Społeczny Komitet Ratowania Cmentarza Ewangelickiego (SKRCE) chce zwrócić  uwagę na potrzebę zachowania tego miejsca.  Komitet powstał w kwietniu 2016 roku. Podsumowując półtora roku naszej działalności, możemy powiedzieć, że zmiana następuje sukcesywnie choć stanowczo zbyt powoli…  Wierzyć wprost się nie chce, że w mieście festiwali troska o zachowanie kultury zabytkowego cmentarza może być tak trudna. W tym roku “moje Mrągowo” obchodzi 670-lecie istnienia, to miasto przecież nie powstało na surowym kamieniu po wojnie, lecz ma swoją wielowiekową tradycję sprzed 1945 roku, a jeśli nic nie zrobimy to usankcjonujemy stan zniszczenia zabytkowego cmentarza, miejsca pamięci o dawnych mieszkańcach. Cmentarz popada w ruinę kompletną, znikają ślady życia dawnych mieszkańców. Zamknięto go w 1981 roku, a od 1986 roku wpisano do Rejestru Zabytków Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Świat Mazurów wraz z językiem odchodzi nieuchronnie a  przez zapomnienie  doprowadzono do zniszczenia miejsca unikatowego.

Niezwykłe ukształtowanie tarasowe mazurskiej nekropolii zasługuje na uwagę historyków oraz architektów krajobrazu i przyrodników.

Kultura dziedzictwa niechcianego i tak dzieje się przez minione lata. Uważam, że należy się szacunek do kultury zastanej, dla nas dziś szczególnie ważnej, gdyż wrastając w mazurskość odnajdujemy samych siebie, my, Mazurzy XX wieku, jesteśmy stąd od niedawna.

Listy z Mazur

Zofia Wojciechowska

Witam Ewo,

Przesyłam Ci krótką opowieść o Mazurach na Syberii, o którą mnie poprosiłaś, gdy ci kiedyś powiedziałam, że ich spotkałam.

krajobraz-chakasja7

Pojawili się na Syberii pod koniec XIX wieku, a ich potomkowie żyją do dziś w dwóch mazurskich wsiach położonych bardzo malowniczo na skraju stepu, w nieco mitycznej Chakasji i Kraju Krasnojarskim należącym do Federacji Rosyjskiej. Historia zaczęła się od listów zachęcających do podjęcia wyzwania i osiedlenia się na nowej ziemi. Pierwszym etapem podróży był Wołyń, tam kilkadziesiąt mazurskich rodzin zetknęło się z tzw. ukazami carskimi, nadającymi gospodarstwa na terenach kolonizowanych, tj. zaludnianych dobrowolnie obszarach Syberii.

krajobraz-chakasjaUkazy carskie stwarzały bardzo korzystne warunki do życia. Wystarczyło zgłosić się do komisji kolonizacyjnej, by otrzymać w transporcie kolei transsyberyjskiej bezpłatne bilety dla całej rodziny oraz dogodne miejsce w wagonie towarowym dla dobytku gospodarczego. Właściciele średnich gospodarstw na Wołyniu, które zasiedlili mazurscy przybysze z pogranicza Prus i Królestwa Polskiego, skuszeni obietnicą nadania ziemi wysyłali tzw. zasadźcę, by ten ocenił możliwość założenia wsi. Zasadźca przesyłał opisy i listy, które ponad 100 – 150 lat temu docierały do Mazurów z Wołynia, a za ich pośrednictwem do członków rodzin z okolic dzisiejszego Ełku. Listy mobilizowały mazurskich kolonizatorów do podjęcia wyzwania. Pierwszą wsią mazurską była Aleksandrowka. Mazurscy osadnicy zabrali swój dobytek z ziemi wołyńskiej i przenieśli się na teren odległej Syberii. Można się dziś zastanawiać, dlaczego podjęli się dobrowolnie wyjazdu w nieznane i bardzo odległe regiony Rosji. W ówczesnym czasie istotną kwestią dla dzisiejszych syberyjskich Mazurów była wolność wiary. Mazurzy na Syberii są najczęściej wyznania ewangelickiego i tworzą wspólnotę anabaptystów. Pamięć dziejowa przetrwała w opowieściach o krajobrazie ziemi ojców, dlatego też Mazurzy założyli wieś na brzegiem rzeki, której krajobraz jest podobny do tego, jaki zapamiętali u dzieciństwa. Malowniczo położona Aleksndrowka zamieszkana jest do dziś przez kilkaset osób. Mieszkańcy trudnią się hodowlą trzody chlewnej, uprawą roli i produkcją mleka. Żyją dostatnio z płodów rolnych własnej produkcji.

krajobraz-chakasja6

Mimo upływu czasu zachowali kulturę języka mówionego i obyczajów świątecznych. Co roku obchodzą na Boże Narodzenie Gody.

krajobraz-chakasja2

Dziś w drugim dniu świąt, gdy w Mrągowie zapada zmierzch, przypominam sobie o złożonym przyrzeczeniu, by napisać do Ciebie Ewo o żyjących Mazurach na Syberii. Odwiedziłam wieś Aleksandrowkę i tę drugą nazwaną Znamienka. Zaprzyjaźniłam się z rodzinami mazurskich osadników i Polakami także tam mieszkającymi. Przesyłam zdjęcie otrzymane od red. Larisy Kornetes, może kiedyś tam pojedziesz i łatwiej będzie odszukać to miejsce. W tym roku udało się nam spełnić prośbę i marzenie Mazurów z Syberii. Oni chcą uczyć się polskich pieśni i psalmów, a my chcemy poznać treść zapamiętaną przez nich z mazurskich kancjonałów.

laris-i-co-aleksandrowka

Larisa Kornetes i Aleksander Sidlik z Aleksandrowki

Oto „List z Mazur na Godne Święta”

Kochani Rodacy, Polacy i Mazurzy na Syberii,

Dziś cały świat chrześcijański cieszy się radością Narodzin Dzieciątka Jezus. Szczególny czas dla nas wszystkich. W ten wieczór wracam myślą do Rodaków mieszkających w odległej Chakasji. Zauroczyła mnie ta kraina, a moje serce od lat przylgnęło do Was. Minione lata pokazały, jak ważne jest wspólne trwanie. Dzieliliśmy się trudnościami, sukcesami i gdy szukać trzeba było rady, powierzaliśmy sobie nasze sprawy. Wykonywaliśmy programy i wyznaczaliśmy zadania. Razem tworzymy program „pomost” łączący Polaków w kraju i na Syberii w Abakanie, Minusińsku i mazurskich wioskach. Cieszę się, gdy czytam o planach red. Larisy Kornetes dotyczących utrwalania wspólnej historii. Z radością przyjmuję Wasze starania nauki języka polskiego w piśmie. Chcemy uczyć się od Was dawnej mowy mazurskiej. Łączymy pokolenia poznając wzajemnie jeszcze nam nieznane dziedzictwo naszej kultury. Przed nami ważny rok w Polsce na Warmii i Mazurach oraz na całym świecie obchodzić będziemy 500 lecie Reformacji. Przesyłam Wam wieść – mamy dla Was nagranie pieśni w języku polskim, będziecie mogli uczyć się śpiewać nasze pieśni. Zgromadzone śpiewniki ewangelickie czekają na dopełnienie żywym słowem. Dzięki staraniom podjętym przez pastora Piotra Mendrocha i parafian tutejszej parafii Ewangelicko Augsburskiej w Mrągowie rzecz cała była możliwa do wykonania. Dzieląc się opłatkiem z Wami przesyłam serdeczne zapewnienie o naszej przyjaźni. Jesteśmy pod wrażeniem dźwiękowych listów od mieszkańców mazurskich wsi na Syberii, zachwyceni ich ciepłym przyjęciem i wolą oraz determinacją, by uczyć się pisać i czytać po polsku.

krajobraz-chakasja3 krajobraz-chakasja4

Mieszkanki Aleksandrowki z autorką (na górnym zdjęciu ma na sobie czerwoną spódniczkę, na dolnym – szary sweter)

Pikolus

Zofia Wojciechowska

Kolęda mazurska

Posłuchajcie z weselem, z weselem, z weselem!
Co się dnia tego, casu dawnego w Betlejem, w Betlejem,
zapewnie stało, a juz podało
ludziom wsem, ludziom wsem!

Narodziuł się Chrystus Pan,
Chrystus Pan, Chrystus Pan
zubogi pany, chtóry nad pany,
panem sam, panem sam;
niniał wcesności, by wziecne włości
sprawziuł nam, sprawziuł nam.

Ach synecku jedyny, jedyny, jedyny,
coś w ludzkiem ciele ucierzpsiał wiele, bez wziny, bez wziny.
Wszystkie trzymając, a w mocy mając krainy, krainy.

Karol Małłek

Piszę list i przed świątecznie pozdrawiam z Mazur. Co roku w grudniu siadam nad tradycyjną kartką papieru i wracam do minionych miesięcy. Otwieram drzwi do wspomnień z nadzieją na nowe wydarzenia. Święta… jak zawsze czas niezwykły. Troszkę u mnie zaganiany w poszukiwaniu niekoniecznie prezentów, dość mocno napięty odnową starego przecież domu. Porządki w zbiorach zdjęć i walka o utrzymanie internetowego ładu.
Boże Narodzenie – jedyny taki dzień radośnie przepełniony religijnością. Wszyscy się cieszą, nawet czekają na zabłąkanego wędrowca. Dodatkowy talerz na stole ja także stawiam. Zapachy mieszają się stale, świerkowe gałązki, aromaty przygotowanych potraw. I jeszcze oczekiwanie na Mikołaja, oczywiście najlepiej na tego prawdziwie świętego.

fot. Zosia Wojciechowska_mazurska tradycja_GODY
Dawniej na Mazurach pojawiał się Pikolus. Hasała razem z nim zgraja dzieciaków i szelmo (siwy) koń idący na czele bogatego orszaku. Zielona choinka ze światełkami to obrazek dzisiejszych świątecznych spotkań. Na Mazurach dawniej stawiono w kącie izby snopek zboża na znak oczekiwania łaskę urodzaju w nowym roku. Cała wieś szykowała się na jutrznię czyli gody – poranną mszę wigilijną rozpoczynaną o wschodzie słońca.
Postawiłam ja także w świerkowych gałązkach 4 świece. Płonie już kolejne światełko w wieńcu adwentowym. Jest blisko do świąt. W walizkach moi rodzice – jak wielu z nas – przywieźli kresowe serwety i obrazki. Rozpakowali swoje zwyczaje. Zawieszając ozdoby na ścianach mazurskich domów wprowadzili inną codzienność. Święta w moim domu – to wigilijny barszczyk z suszonych grzybów. Rodzice stawili na stole dużą wazę, na półmiski wykładali ziemniaki z rybą i w salaterkach śledziowe smakołyki. Wszystko było inne od tego o czym czytam w historycznych książkach. Dziś prawdziwych Mazurów, myślę, że u nas chyba już nie ma. Niszczono tradycję tej ziemi, przetwarzano ją przez ponad 50 lat.

Mazurski Pikolus mam nadzieję, że nie zapomni i przyniesie niespodziankę. Ja także mam prezent – nasze gadające dachówki. Zebrane z domów mazurskich, przeleżały pod płotem swój czas, nabierając mocy by zacząć gadać. Spotykamy się, rozmawiamy o tych wsiach i domostwach, z których trafiły do nas podarowane dachówki. Otwierają stale jakieś drzwi w ludziach przynoszących dary, wracają wspomnienia mazurskich zwyczajów. Najważniejszego – pamięci – uczymy się od siebie.

pierwsza wystaw plenerowa_fot. St.CzachorowskiPierwsza wystawa plenerowa gadających dachówek, Gościniec Molo, Mrągowo listopad 2014.

Malujemy. W artystycznym recyklingu, przetwarzamy te nikomu już nie potrzebne atrybuty mazurskości, wypisujemy pędzlem nowe historie. Nadajemy QR kody i puszczamy w świat. Tak sobie myślę… Przez całe życie część z nas szuka sensu dla swego życia, jedni znajdują go szybciej a inni ciągle wędrują. W czas świąteczny, wigilijna podróż kończy się chwilą przy stole. W mazurskich domach przez wieki nie znano zwyczaju dzielenia się opłatkiem. Czytano pismo święte, dzieląc się słowem, budując wspólnie w myślach przyszłość na nadchodzący rok. W tym roku przygotujemy paczkę ze śpiewnikami od pastora z mrągowskiej świątyni do domu parafialnego w odległej mazurskiej wiosce na Syberii. Wiem z całą pewnością, że tamtejsi wierni będą z nich korzystać, tak jak mi opowiadali – w Domu Pana. Istnieje strona internetowa rodaków na Syberii, będzie więc można do nich zajrzeć przez okno.
Na ich syberyjsko-mazurskich domach nie ma dachówek, być może były zbyt drogie na kieszeń gospodarzy. U nas leżą zbędne i czasem często w śmietniskach, czekają na drugą szansę. Kultura bywa rzeczą względną… Mazurzy na Syberii pójdą na jutrznię, bo mają gody na Boże Narodzenie.

W Studio Radia WnetDzieci z mazurskiej wioski Znamienka leżącej na Syberii. Zofia Wojciechowska napisała: udało mi się sprowadzić te dzieci do Polski i byliśmy w Warszawie, na zdjęciu – podczas nagrywania mojego programu Pomost

Współcześnie dzieci na Mazurach już ślą swoje życzenia do świętego Mikołaja, a ja piszę do Pikolusa list o dzisiejszych Mazurach, o sobie i o gadających dachówkach, i ludziach spotkanych na drodze. W tym roku postawię snopek zboża w kącie mego domu i zobaczę, co będzie się działo. Dwanaście miesięcy minęło tak szybko. Każdy dzień przynosił coś nowego. Przykre i miłe rzeczy splecione niczym warkocz w cały okrągły rok. Dobrego było tak dużo – za to warto podziękować.
Dziękuję tym spotkanym ludziom – bo łatwiej jest cieszyć się z tego co jest nam dane wspólnie, małe staje się duże.

Życzę na koniec mego listu Wszystkim Wam udanych świątecznych podróży i miłych chwil.

Pozdrawiam Zofia

PS. Zaglądajcie do nas, by pogadać z dachówkami, nad dachówkami o prostych rzeczach i tych skomplikowanych też.

fot. St. Czachorowski_gadajaca dachowka z bratkami _Zosia WojciechowskaDachówka z bratkami namalowana przez Autorkę.
Jest też do niej historia:
http://gadajacedachowki.blogspot.com/2014/12/dachowka-nr-64.html
a ta prowadzi dalej:
http://www.przyroda.mazury.pl/index.php?page=nature&id=241

Akcję malowania dachówek zainicjowali profesor St. Czachorowski z Centrum Badań nad Dziedzicwem Kulturowym i Przyrodniczym na Uniwersytecie w Olsztynie i hortiterapeutka z Instytutu Hortiterapii “Zielony Promień”, a zarazem autorka wpisu,
Zofia Wojciechowska

Więcej o malowanych dachówkach:
www.gadajacedachowki.blogspot.com

Mazurska hortiterapia

Zofia Wojciechowska

Nasięźrzale, nasięźrzale!
Rwę cię śmiale,
Pięcią palcy, szóstą dłonią,
Niech się chłopcy za mną gonią;
Karczmarze, owczarze, sołtysi,
A potem z całej wsi;
Po stodole, po oborze,
Dopomagaj, Panie Boże!

olsztyn_ewa_i_eddaCześć Ewo,
Miał być na niedzielę tekst o mazurskiej hortiterapii, pasujący idealnie do niedzielnej nocy… Mazurska Palinocka. Tymczasem powstała dziura. W harmonogramie czerwcowych spotkań z literackimi przyjaciółmi na Twoim blogu pojawiła się wyrwa…
Weszłam na Twój blog i przeczytałam zatykającą wyrwę pierwszą relację z drogi do Santiago De Compostela. Ewa byłaś na drodze, gdzie człowiek idzie … czasem nie dochodząc. W deszczową noc, taką jak dziś, zbierając myśli, pakuje je do worka. Myślę, że wypakowuje na przyrożnych kamieniach słowa i zostawia je na szlaku. Tak sobie to wyobrażam.
Parę dni temu stanęłyśmy u stóp olsztyńskiego zamku a pod nogami  pojawił się symbol jakubowego szlaku. Muszla. Witam Cię Ewo na drodze nocnej wędrówki w najkrótszą noc. Być może jesteśmy teraz obie na szlaku. W mazurskich zapiskach są słowa zaklęcia, które miały pomóc młodym dziewczynom w odnalezieniu magicznego kwiatu paproci podczas nocy kupały czyli kupalnocki, zwanej u nas Palinocką. Cztery żywioły – ziemia, powietrze, ogień, woda…
kwiat_paprociPytałaś, czy zatem kwiat paproci istnieje naprawdę? Przesyłam zdjęcie z ilustracji: Nasięźrzał pospolity (Ophioglossum vulgatum – z lewej) i Podejźrzon księżycowy (Botrychium lunaria – z prawej)
Oba te gatunki są objęte w Polsce ścisłą ochroną gatunkową. Umieszczone są na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski w grupie gatunków narażonych na wyginięcie (kategoria zagrożenia V). Źródło: Flora von Deutschland, Österreich und der Schweiz, O.W. Thomé, 1885 http://tiny.pl/q8f8k

Rośliny od wieków znane są ze swego dobroczynnego wpływu na zdrowie. Emitują szereg bodźców, które stymulują ośrodkowy układ nerwowy i pobudzają rozwój narządów zmysłów, prowokują mózg do efektywnego działania w warunkach środowiska naturalnego.
Mazury to teren doskonały do rozwijania ogrodoterapii. Obecnie w Polsce ogrody nabierają dużego znaczenia nie tylko ze względu na modę i zapał projektantów, ale także są coraz częściej postrzegane jako miejsce specjalnej terapii. Terapia ogrodem czyli hortiterapia jest moją pasją od wielu lat. Śmiało mogę powiedzieć, że jestem prekursorką tej dziedziny w Polsce, a już na pewno na Mazurach.

pierslawekObecnie studiuję hortiterapię na naszym Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Stale pogłębiam wiedzę z zakresu wielu dziedzin m.in. projektowania obszarów zieleni pod kątem znaczenia terapeutycznego. Kolor, dźwięk i zapach – sensoryczne doznania w przestrzeni roślin wyznaczają inny rytm dla ludzkiego serca, uspokajają myśli.
W Palinockę zapraszam studentów hortiterapii, zapraszam mieszkańców mojego miasta Mrągowa, do Ogrodu Natury. Zasiądziemy przy stole, by porozmawiać o znaczeniu hortiterapeutycznym moich przedsięwzięć, jak kreatywnie nazwać je słowami, by stały się kuszące, a jednocześnie przecież odpowiednio przygotowane i przystosowane do wszelkiego rodzaju ograniczeń jakie posiadają pacjenci.

Wiem już, że wymagane są chodniki i pojazdy o odpowiedniej strukturze i szerokości, ławki na poziomie siedzisk wózków inwalidzkich, poręcze na dwóch stopniach wysokości, rośliny umieszczone na podwyższeniach dla łatwiejszego kontaktu, kontrastujące elementy architektury, zapewniające bezpieczeństwo osobom z zaburzeniami wzroku. Wydzielone i komfortowe miejsce do czynnych zajęć terapeutycznych, relaksacyjnych i wielu innych.

kudypyW Palinockę dopełniliśmy mazurskiego zwyczaju – wypuściliśmy wianki na wodę. Wprowadziłam florystykę połączoną z etnobotaniką do terapii indywidualnej i grupowej. Zajmuję się tym, co kocham – jestem przecież historykiem.
Mazury są pełne skarbów, zatem liczę, że materiał do naszych zajęć będzie bardzo zróżnicowany pod względem faktury.

Ale może wyjaśnię Czytelnikom, czym jest hortiterapia? Słowo pochodzi ze starożytności – Hortiterapia (łac. hortus – ogród).
Hortiterapia to wspomaganie procesu leczenia ogrodem, jest uzupełnieniem podstawowej rehabilitacji. Często wykorzystywana w leczeniu zaburzeń i upośledzeń umysłowych, niepełnosprawności fizycznej i urazów powypadkowych. Doskonale sprawdza się w wspomaganiu leczenia osób starszych dotkniętych demencją czy chorobą Alzheimera. A także u osób z depresją, zaburzeniami emocjonalnymi i wykluczeniem społecznym. Od lat stosowana jest np. w USA czy niektórych krajach Europy: Szwecji Szwajcarii, jednak w Polsce to nowość.

my_na_studiach_hortiterapiaTerapia ogrodowa dzieli się na czynną i bierną. Bierna to doznania sensoryczne podczas przebywania i spacerowania w ogrodzie. Pobudzanie zmysłów poprzez obserwowanie barwnej roślinności, upajanie się wspaniałym aromatem ziół i kwiatów oraz wsłuchiwanie się w odprężające dźwięki ogrodu.
Czynna zaś polega na bezpośrednim kontakcie pacjentów z roślinami i poznawanie ich poprzez dotyk, a przede wszystkim przez wykonywanie drobnych prac ogrodowych. Sianie i sadzenie kwiatów, ziół i warzyw, opieka nad nimi i obserwowanie, jak się zmieniają i rosną. A także prace artystyczne z wykorzystaniem roślin.
Terapia w otoczeniu ogrodu stymuluje ośrodkowy układ nerwowy, pobudza rozwój narządów zmysłu, zwiększa sprawność i koordynację ruchową, obniża poziom stresu, napięcia i agresji. Poprawia samopoczucie, działa relaksująco i odprężająco, podnosi poziom własnej wartości i pewności siebie, uczy samodzielności, poprawia pamięć, koncentrację i pobudza kreatywność, zwiększa zdolność obserwacji otoczenia, wywołuje zaciekawienie i pobudza do działania.

Zofia Wojciechowska – mówię teraz o sobie – trenerka hortiterapii, prowadzi zajęcia na Mazurach. Mieszka w Mrągowie i gdzie zwraca uwagę na możliwości wykorzystania zasobów dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego do zajęć hortiterapii połączonej z eko-florystyką.

Zielone warsztaty w pracowni bukieciarskiej dają szereg możliwości twórczych. To dzięki florystyce ogród hortiteraputyczny może pojawić się tam, gdzie brakuje motywacji wspomagającej proces zdrowienia. Naturalne kolory i kontakt z przyrodą, czyli ogrodem, okazuje się ważnym elementem w rehabilitacji. Dzieci długotrwale chore szczególnie potrzebują stymulacji, a tak właśnie działa owa terapia. Zielone Warsztaty to także interaktywna edukacyjna zabawa dla wszystkich w świecie zieleni.

edda-ewa

Tematy zielonych warsztatów to: Spotkania z mazurską przyrodą, Mazurskie lato nad jeziorami, Kłobukowe opowieści w kwiatowych barwach, Kwiatowy Dar – florystyka z zielnika, Najpiękniejsze Świtezianki, Letnie marzenie, Zielony Ogród Cudów, Kwiatem malowane, Bajki w doniczkach, Zielonym do góry, Czary lasu i pól, Zielone smaki, Lato królowej Róży, Bal kwiatów, Roślinne dialogi słońca z księżycem.

Ogród Cudów – Zielone Dzieciaki
W 2007 roku został opracowany specjalny program Zielone Dzieciaki Ogród Cudów, którego autorką jest Zofia Wojciechowska, realizowany jest w Polsce od 2007 roku przez Stowarzyszenie Zielone Dzieci z Mrągowa. Zajęcia prowadzone były w formie wolontariatu, a w latach 2007-2011 zostały zrealizowane we wszystkich 8 klinikach Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Praca tą metodą z pacjentami z problemami neurologicznymi (mózgowe porażenie dziecięce, problemy pourazowe) okazała się niezwykle skuteczna. Zielone Warsztaty włączono w harmonogram letnich akcji społecznych jako formę terapii wśród pacjentów oddziału dziecięcego Szpitala Powiatowego w Mrągowie. Wpisały się również w ogólnopolską kampanię Floryści Dzieciom realizowaną w latach 2010-2012. Zielone Warsztaty od kilku lat towarzyszą imprezom Ogrodu Botanicznego UW oraz Festiwalowi Kwiatów Teatru i Sztuki w Książu, zajęciom w ośrodkach edukacji ekologicznej m.in. w Centrum Edukacji Ekologicznej w Ekomarinie w Mrągowie i wielu innych miejscach.

Zofia Wojciechowska o sobie: W 2007 roku Fundacja Zielone Płuca Polski przyznała mi za działania proekologiczne nagrodę Zielonego Liścia im. prof. Stefana Kozłowskiego. To wspaniała rekomendacja dla wszystkich naszych działań, w których kieruję się mottem: „Bliżej natury – bliżej serca”. Jestem animatorem społecznego programu Zielone Dzieciaki, współautorką ekologicznych zeszytów edukacyjnych w zakresie ekologicznych projektów powstałych w ramach ogólnopolskiej kampanii – Szkoły dla Przyrody Roku 2010. Prowadzę firmę Zielony Promień zajmującą się hortiterapią. Organizuję kursy, szkolenia i warsztaty.
Nasze strony www: http://www.zielonedzieciaki.ffp.org.pl http://www.hortiterapia.blogspot.com http://www.zielonypromien.btx.pl.

Jestem też autorką wszystkich zamieszczonych tu zdjęć.