
Wiktor Woroszylski (1927 – 1996)
Podsłuchane
zdałeś ten łom
no zdałem
ja nie zdałem
trzeba było zdać
co będę zdawał i brał
zdawał i brał
„dziennik internowania I (białołęka-jaworze, zima 1981-1982)”
„aneks”, londyn 1984

do towarzyszy odysa
nie wrócimy
choć grecja w naszych sercach
jeden wybrał krainę lotofagów, innego oczarowała circe
nie wrócimy
(może to i lepiej patrzac na kolegę agamemnona)
nie wrócimy
pozostaje tylko
tułaczka
agnieszce holland…
ich schwöre
ziemia to szpital na peryferiach drogi mlecznej
wszyscy pacjenci od mgławicy magellana do obłoku andromedy (diagnoza: nieuleczalny)
kierowani są tutaj
ordynator
(zwany też czasem demiurgiem)
wyszukuje odpowiedni oddział
i jak ktoś ma pecha
to ląduje mentalnie w bagnach prypeci
nieustannie
fishsong
16 kwietnia o godz. 23:40
raz leszcz rozsierdził się na pstrąga,
że ten w kwartecie gra, a drąga
pod reką nie znajdując wali
na odlew płetwą i po fali.
zakotłowało się w akwarium:
flądra – uciekam do solarium!
sum oponuje – drogie panie,
wszak nie wypada jak piranie…
a korzystając z z zamieszania
zabulgotały też okonki,
że najważniejsze są ogonki.
co na to powie akwarysta?
być może uzna, że nieczysta,
stała się sprawa, no i mimochodem,
z akwarium spuści całą wodę.


