Reblog o dziewczynach służebnych rasy polskiej

Janusz Rudnicki

Z Facebooka z okazji Dnia Kobiet

HODOWLA SŁUŻĄCYCH RASY POLSKIEJ

(Fragment z „Książki. Magazyn do czytania”. Pisałem se luźno o pozycji Joanny Kuciel-Frydryszak „Służące do wszystkiego. Pamięci przemilczanych kobiet”.)

Taki atlas grzybów polskich na przykład, różne w nim grzyby. Lub poczet królów polskich, różni w nich królowie. A atlas sprzątaczek polskich z przedwojnia?? Gdyby był, trafiłby do Księgi Guinnessa, jako jedyny atlas, który składa się z jednego tylko zdjęcia.

Opiszę jedną, opiszę wszystkie. Imię? Basia, Kasia, Jasia, Pelasia, zależne od tego, jakie nada jej Pani. Nazwisko? Nieistotne. Wykształcenie? Brak. Wzrost? Średni. Kolor oczu? Nieistotne. Twarz? Brak. Znaki szczególne? Biała niewolnica.

Ze swojej wsi za pracą niektóre pierwszy raz pociągiem. Sieroty lub półsieroty z obór, pól, stajni, do miejsca gdzie własne łóżko, pieniądze, tramwaje, kina i wołowina bez kości. Na przykład do Krakowa. Taki obraz z drona: Rynek, pomnik Mickiewicza. Rok 1907, jak w każdy czwartek tłum kobiet z chustami jako tobołek, w nim cały ich dobytek. Stoją lub chodzą. A na krzesełkach siedzą „panie kapeluszowe”. I surowym okiem taksują, czy któraś sztuka aby nie wadliwa. Czy toto chlewem nie capi, plam jakichś nie ma, zeza, przygłuchawe czy nie jest lub czy się półślepe na służbę do państwa nie pcha. Czy kończyny bez defektu, czy parę zdań pod rząd umie do kupy złożyć, no i czy przypadkiem nie za ładne jest, żeby pan lub panicz nie ślinił się na to, nie pokrył tego i brzucha temu nie nadmuchał.

Te, które na odsiew, przyjadą za tydzień, te, które przeszły przez selekcją, godzą się na wszystkie warunki. Służące do wszystkiego i czynne jak stacja benzynowa. Tam spać, gdzie gotować i palić, w kuchni przy piecu spać. Froterkę nożną uprawiać, zakupy po schodach targać, albo deszczówkę we wiadrach, jak wody brak. Piece w zimie o świcie rozpalać i popiół wynosić. Prać i cerować, przy stole usługiwać, i uwaga – jak chce Podręcznik dla służących, ale skierowany do państwa, bo pośród wymienionych w tytule za dużo analfabetek – do pani w pokoju na stojąco mówić! Głośno nie chodzić, bo podłoga dudni i trzęsą się meble. Nie ziewać głośno, nie śmiać się głośno. Nie krzyczeć przez okno do innych służących. Przy myciu okien uważać, otwierają się na zewnątrz, nie wypadać z nich, bo pełno takich, co lecą na pysk z piątego piętra, co niebezpieczne jest dla przechodniów i trzeba znaki stawiać, uwaga, spadające sprzątaczki! Zgodzi się na wszystko wyselekcjonowana, na każdą panią i każdego pana, bo głód to pan najbardziej despotyczny. I jeśli uda jej się cokolwiek odłożyć, to na pochówek, bo nikt jej przecież za darmo nie pochowa. Życie, które polega na tym, żeby harować na pogrzeb.

MOJA IKONA

W tym mniej więcej czasie, w którym w Krakowie targ niewolnic w Anglii Emmeline Pankhurst traci cierpliwość. Razem z córką i paroma innymi kobietami zakłada ruch sufrażystek. Chodzi naturalnie o prawa wyborcze dla kobiet, ale tym razem walka nie będzie toczyć się za pomocą ulotek, a rozbitych szyb, te właśnie Pankhurst uważać będzie za argument w polityce najbardziej przemawiający do rozumu. Na szybach się nie kończy, konserwatywnym politykom podpalają skrzynki na listy, wrzucają do nich substancje żrące i to tak konsekwentnie, że listonosze, bojąc się poparzenia, odmawiają ich opróżniania. Jedna z ich podkłada ogień w kinie, bo ma tam pojawić się premier, inna obcina konserwatyście ucho, obrzucają ich samochody kamieniami, podpalają stacje kolejowe i pociągi, podczas jednego tylko roku organizują czterdzieści zamachów, pośród nich krwawe. Popiera ich u nas Iłłakowiczówna, a tym, którzy je krytykują mówi, że są kukułkami, które u pawia tylko brudne nogi widzą. Ma rację.

BBC stworzył listę 100 kobiet, które zmieniły świat, Emmeline Pankhurst (patrz zdjęcie poniżej) zajęła w tym roku trzecie miejsce, pierwsze wiadomo kto.