Circus Europe

Tak, Kochani, Renia wyjechała na wakacje. Trochę to dziwne – po tylu miesiącach, kiedy najpierw pojawiała się co niedzielę jako Perska Żona, a potem co poniedziałek jako Renata, teraz jej nagle nie ma… Na szczęście dokładnie w tym samym czasie wychynęła z niebytu intensywnej pracy naukowej Lidia Głuchowska, aby podzielić się z nami od czasu do czasu swoimi opiniami o współczesnych artystach. Tym razem o fotografii Marka Lalki. Tu prezentujemy fragment jej najnowszego tekstu, reszta – zaniedługo czyli u nas prapremiera – w zielonogórskim kwartalniku kulturalnym ProLibris.

Circus Europe i inne kontynenty

cyrk1

Bez podpisu, często także bez daty…

Fotografie Marka Lalki posortowane są wprawdzie w cykle, prezentuje je on jednak bynajmniej niechronologicznie. Także w obrębie serii prac pod wspólnym tytułem pojawiają się zdjęcia zdradzające różną topografię ukazanych scen. Roczna czy dzienna data ich powstania nie jest zresztą istotna. Automatycznie wyczuwa się tu aktualność, a mimo to przypadkowe z pozoru ujęcia zdają się ponadczasowe. Nie jest to bowiem reportaż – doraźna rejestracja faktów z pierwszych stron gazet – lecz wizualna refleksja snuta wokół banalnych z pozoru zdarzeń, spostrzeżeń czy odczuć. Te składają się na doznanie kontaktu z otaczającą rzeczywistością i oswojenie obcości – faktycznej czy pozornej – z tym, z czym zderza się każdy, skrecając w nieznany zaułek, wysiadając z pociągu czy samolotu.

cyrk2Pod względem komunikacji wizualnej są to scenerie przejrzyste, a jednak zwykle nie dostrzega się ich w pośpiechu codziennej bieganiny. Marek Lalko – podróżnik – potrafi się jednak zatrzymać. Pokonując odległość, nie tylko oswaja nieznane, lecz i zdobywa dystans wobec tego, co zostawia za sobą. Zyskuje świeżość spojrzenia. Wyznacznikiem tego jest w pewnym sensie wybrana technika. Wydaje się obiektywna, nosi jednak i znamię antykwaryczności, świadomie zresztą eksponowanej. Monochromia – zwykle czerń i biel analogowych średnioformatowych ujęć (6/7 cm) – to pierwszy sygnał swoistego anachronizmu znamionującego poetycką, a nie reporterską pasję. Jest tu i estetyzm, i wola poznania, lecz nie „interesowna”, dziennikarska wścibskość, śledząca sensację i bezkarnie epatująca bólem,  intymnością innego. I czas – zaobserwowany i zainwestowany w podróż – choćby tylko mentalną, tuż za róg ulicy. A potem jeszcze w proces techniczny – tradycyjny od początku do końca. W tej fotografii jest zatem czas. Czas – najcenniejsze, co mamy…

cyrk3
Więcej zdjęć na stronie artysty