Samotne sny

Teresa Rudolf

Senna samotność 

Ma aż tyle twarzy;
tych ciągle znikających,
w wiecznych przestworzach,

tych kiedyś ważnych,
a dziś zgorzkniałym
milczeniem owianych,

tych też wytęsknionych,
z “zajętym” wciąż dla nich 
ciepłym, pustym miejscem,

tych obcych, obcymi 
pozostających, w swych
smutnych samotnościach, 

tych, co jeszcze przed
chwilą mieli twarze, 
a w maskach odeszli.

A i samotność w masce
Ironii woła głośno:
“gdzie wszyscy jesteście?

Tyle Was…
a jakoby 
nikogo
…nie było”.

Nagle otwierają się
drzwi wszechświata;
wchodzi pies, kot, ptak,
jakiś człowiek w masce,

a kiedy sen mu ją sciąga,
wtedy dziękuję; to ktoś bliski…

Sen we śnie

Sen we śnie,  
w nim też sen, 
a i w nim sen
o śnie, we śnie,
o jakimś śnie
…niedobrym.

Oby nie stał się 
jawą na jawie, 
a ona złym snem
koszmarnym,
dużo gorszym, 
od najgorszej jawy…

Gdy ciemność 
przestrzeń nocy
opuści, dzień

na jawie się jawi,
zamaluje życie
na kolorowo…
…lub szaro.

Spotkanie z Moniką / Treffen mit Monika

MONIKA WRZOSEK-MÜLLER – LESUNG & GESPRÄCH

April 28, 2024


[DEU] | [POL] 

[DEU]

SprachCafé Polnisch, Schulzestr. 1, 13187 Berlin

17. Mai 24, 19:00 Uhr

Es liest und spricht mit den Gästen Monika Wrzosek-Müller
Autorin vom ewamaria.blog
Es laden ein und den Abend moderieren Ewa Maria Slaska, Ela Kargol

Monika schrieb dazu:

Geschrieben habe ich eigentlich immer, interessanterweise öfter und intensiver auf Deutsch als auf Polnisch. Das hat vielleicht mit meinem Germanistik-Studium zu tun, oder aber doch mit der eher präzisen und ordnenden deutschen Sprache; sie zwingt mich, dem Wust meiner Gedanken einen verständlichen Rahmen zu geben. Und natürlich, ich lebe ja in Deutschland.

Dass ich nicht mehr zu den Junioren gehöre, hat mir gerade wieder eine Einladung vor Augen geführt, die ich vor ein paar Tagen bekommen habe: „Aus Anlass unseres 50. Abitur-Jubiläums laden wir euch alle am 17.05 um 16.30 Uhr in die Bar Lolek in Warschau ein.“ Wenn man dann noch die Kinderjahre dazu zählt, kommt eine stattliche Zahl von Lebensjahren heraus. 

Ich schreibe immer aus einem konkreten Anlass. Es sind viele kurze Beiträge. Ja, ich habe nachgezählt; es sind wirklich gut über 110 Einträge. Ich würde mich gerne – ich gebe es zu –  auch an einem etwas längeren Format versuchen und bei einem Thema bleiben, aber es fehlt mir an Mut, an Muße und an Geduld.

Ewa war mir immer eine große Unterstützerin, Begleiterin und (in positivem Sinn) Antreiberin. Vielen Dank dafür.

Das Treffen findet hauptsächlich in der deutschen Sprache statt.
Eintritt frei, Spenden für Sprachcafé Polnisch – willkommen.

Die Veranstaltung findet statt im Rahmen des Projektes „In der Schulze“ mit Unterstützung des Bezirksamtes Pankow.

Foto © Michael G. Müller

[POL] 

SprachCafé Polnisch, Schulzestr. 1, 13187 Berlin

17 maja 2024 o godzinie 19:00

Z gośćmi rozmawia i i teksty z bloga – ewamaria.blog  – czyta Monika Wrzosek-Müller

Zapraszają i wieczór prowadzą Ewa Maria Slaska i Ela Kargol

Monika napisała:

Właściwie piszę od zawsze, co ciekawe częściej i intensywniej po niemiecku niż po polsku. Być może wiąże się to z faktem, że studiowałam germanistykę, a może z tym, że język niemiecki jest precyzyjny i uporządkowany, co sprawia, że mogę ująć to, co myślę w uporządkowane ramy. No i oczywiście mieszkam w Niemczech.

Kilka dni temu przyszło zaproszenie, które niestety przypomniało mi, że nie jestem już juniorką. „Z okazji 50-lecia matury zapraszamy wszystkich do Baru Lolek w Warszawie…“ A przecież były jeszcze lata, które przeżyłam jako dziecko – imponująca liczba lat! 

Zawsze piszę z konkretnego powodu. Wiele, z reguły dość krótkich tekstów. Tak, policzyłam – grubo ponad 100 wpisów. I mnóstwo tematów. Chciałbym – przyznaję – spróbować sił w nieco dłuższym formacie i trzymać się jednego tematu, ale brakuje mi odwagi, wolnego czasu i cierpliwości.

Ewa zawsze była dla mnie wielkim wsparciem, towarzyszką, motywatorką. Wielkie dzięki.

Spotkanie (głównie) po niemiecku.
Wstęp wolny, datki dla Sprachcafé Polnisch – mile widziane.

Spotkanie realizowne jest w ramach projektu „Na Schulze” przy wsparciu Urzędu Dzielnicowego Pankow.

Błyski w myślach

Teresa Rudolf

Błyski w myślach

A kiedyś przyjdzie 
do mnie Czas,
w kapeluszu, 
i z laseczką,

ach, jak ten…
dokładny,
“szwajcarski 
zegarek”…

I powie: “chodź”
– A dokąd?-
A on: “Ty już wiesz…”
I uśmiechnie się, 

robiąc do mnie oko…

***

Pukanie 
do drzwi;
kto tam? 
– pytał –

– Radość
Twego
Życia –
– otwórz –

– Masz
dowód
osobisty? –
– Ty oszuście!!! –

***

Ach, ach, ach,
ta dziewczyna
ma na imię
Histamina.

ludzie ją kochają,
zajadając się
porzeczkami,
brzoskwiniami,

pijąc wino białe
czerwone, 
różowe,
“domowe”,

(a obok pełno
migdałów, 
orzeszków,
popcorn)

zagryzając 
ementalerem,
szyneczką,
pomidorkami,

cierpiąc później
nieźle, czując
jak dziewczyna
Histamina…

OBŁĘDNIE

…szkodzi,
gdy się 
ma na nią
alergię…

Łesia Ukrainka

Od wielu dni budzę się co rano z myślą “Lesia Ukrainka”, właśnie tak, Lesia, a nie tak jak piszemy ją po polsku – Łesia. Lesia Ukrainka, Lesia Ukrainka kołacze mi się po głowie, aż pierwsza kawa, mycie, zabawa z kotem i co tam jeszcze jest rano do zrobienia, wymiotą mi z głowy Lesię Ukrainkę i wstawią tematy aktualne – rozliczenie, podatki, ciocia, hospicjum, korekta, obiad dla gości, piach dla kota.

Podobno mamy tylko siedem miejsc wolnych w pamięci bieżącej i jeśli chcę wprowadzić do niej z powrotem Lesię Ukrainkę, muszę coś wyrzucić. Wyrzucam więc rozliczenie (potem, potem, i tak nie chce mi się) i pytam wreszcie sieć, czy może Lesia Ukrainka ma akurat jakąś ważną rocznicę (nie ma). Ale skoro już pozwalam Lesi zająć miejsce w jednej z siedmiu komórek moich bieżących zadań, postanawiam, że po prostu zrobię wpis o Lesi. Przecież nie muszę mieć powodu. A więc proszę – ja bez żadnego trybu.

Continue reading “Łesia Ukrainka”

Chmury

Teresa Rudolf


Skarga

Jestem chmurą,
raz białą jak baranek, 
a raz bezbarwną, 
gradową, deszczową, 

jestem chmurą, 
przepływam znów
nad waszymi głowami
widząc wasze podłości

codzienne, przeciw
każdemu, przez
każdego, wszędzie,
niespodziewanie.

Słońce “zachodzi
za mnie” bez pytania,
deszcz rozrywa mnie
na kawałki zawsze winiąc.

A na niebie nie ma spokoju, 
huk samolotów, rakiet, 
jestem chmurą, zostawcie
…to niebo w spokoju,

przecież chcecie
wszyscy kiedyś, 
tutaj wmodlić się
do wieczności…


Wiara, nadzieja i miłość

Daj spokój już
nie narzekaj, 
nie płacz. 

Daj spokój już
świeci słońce, 
masz co jeść.

Daj spokój już,
inni mają gorzej
i świat jest piękny, 

Daj spokój 
będziesz duży,
będziesz zdrowy, 

nic cię nie boli…
mówił mały
chłopiec

do zmarłego
chomika, 
płacząc…

zrobię czary-mary,
będziesz zdrowy,
bo cię bardzo…
…kocham.

Jest jeszcze tyle…

Jest tyle do ujrzenia,
ale jak, gdy świat 
coraz groźniejszy
wymagający?

Gdzie jest jeszcze
miejsce na spokój,
na sprawiedliwość,
powiesz; “tutaj, tutaj”.

“Tutaj” nie ma wojny,
nie ma trzęsienia,
tej ciągle trzęsionej
wybuchami ziemi…

Ale co zrobisz
z oczyma,
z uszami,
sercem; 

wszystko 
widzą, 
słyszą,
czują,

dostaną
gdzieś
tutaj
azyl?

Irena S.

 

zaprasza na berlińską premierę spektaklu Irena
 5 maja 2024 roku o godz. 17:00 w Admiralspalast w Berlinie 

Irena to spektakl w reżyserii Briana Kite’a o Irenie Sendlerowej. Ta polsko-amerykańska produkcja miała swoją prapremierę w sierpniu 2022 roku, w 80 rocznicę częściowej likwidacji warszawskiego getta i śmierci Janusza Korczaka. Kompozytorem muzyki do tego dramatu muzycznego jest laureat Grammy Włodek Pawlik. Po znakomitych recenzjach i świetnym przyjęciu przez publiczność, zostaliśmy zaproszeni, by pokazać ten spektakl w Teatrze Polskim w Warszawie w 80 rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim w marcu ubiegłego roku. Wśród gości znalazło się ponad stu zaproszonych przez MSZ przedstawicieli Korpusu Dyplomatycznego akredytowanego w Warszawie. W spektaklu uczestniczyła też Elżbieta Ficowska, – najmłodsze dziecko uratowane przez Irenę Sendlerową z warszawskiego getta. Po każdym z warszawskich spektakli adresowała swoją wspaniałą przemowę do zebranej publiczności. Elżbieta Ficowska zadeklarowała swój udział w berlińskiej premierze.

Continue reading “Irena S.”

Miało nazwy (z Facebooka)

Ewa Karbowska

kiwanie się do muzyki
w pełnym przyleganiu ciał
i wąskim prześwitem poniżej bioder dwojga ludzi
gdzie się działo, zazwyczaj dyskretnie
i to się nazywało tango z bolcem

był też płaski plastikowy przedmiot
nieco mniejszy od dłoni
a na pewno węższy, kształtem nawiązując do rezonansowego pudła gitary
z żyletką w środku
mówiono o tym temperówka

w kuchni stał rodzaj elektrycznego garnka albo brytfanny
z szybką do podglądania i dodatkowym metalowym kubeczkiem
służącym między innymi wytwarzaniu ciast z gustowną dziurką
ten element był zbędny przy pieczeniu drobiu
całą machinę mianowano prodiżem

na podwórku dominował gwar, a to grających w metalowe kapsle
i przez pstrykanie w nie palcami
i w ten sposób przesuwanie ich po wyznaczonym torze
a to piszczących lub skupionych podczas skakania przez związaną gumę
na ogół taką od majtek, rozciągniętą między dwoma osobami
stojącymi naprzeciwko siebie w odległości około półtora metra

klasy szkolne meblowano drewnianymi, przeważnie zielonymi, ławkami
z otworem na kałamarz i wyżłobieniem na obsadkę stalówką
wszystko w górnej części blatu
a pod nim jeszcze kasetka na drugie śniadanie
albo na…

zaznawało się również pozadomowych, częściowo sekretnych
rozkoszy podniebienia: jak to woda w saturatora i wielorazowej szklanki
określana zresztą gruźliczanką, czasami z sokiem, oraz oranżada nie pita
a zlizywana w stanie stałym z brudnej łapy
lub świeży chleb z wodą i cukrem

ma już człowiek swoje lata
to wie, dopóki pamięta
jak i po co
przeżył te asanitarne czasy z gębą pełną radochy
i z kluczem od mieszkania na szyi

9.04.2024


PS od adminki: Prodiż. Czy wiecie, co znaczy to francuskie pierwotnie słowo? Cud! Tak, kochani, to był cud, garnek, który piecze bez kuchenki.

Die kleine große Welt

Monika Wrzosek-Müller

Eichwerder

Darüber habe ich schon ganz am Anfang meiner „Karriere“ bei Ewas Blog geschrieben; jetzt ist mir wieder so ein Fall passiert. Er gehört in die Reihe „Zufall oder Schicksal?“ Ich beschreibe das inzwischen als zufällige Schicksalhaftigkeit oder schicksalhafte Zufälligkeit, auch wenn ich eigentlich daran glaube, dass alles vielleicht einen tief verborgenen Sinn hat. Wir erkennen ihn erst Jahre später, wundern uns dann, fragen, was war damals, warum, wie ist das möglich? Irgendwo ist aber doch der sprichwörtliche Hund begraben.

Continue reading “Die kleine große Welt”

Kiedy myślisz, że już nigdy nie będzie lepiej

Natalia Raginia, Ocalenie

Do przeczytania zanim przyjdziecie jutro do Polskiej Kafejki Językowej na spotkanie z Autorką w piątek 19 kwietnia

Prolog
Dzień, w którym umarła
Maj, rok 2012


Doczekała się. W końcu spełniło się wszystko to, na co tak długo czekała i gdyby mogła to teraz zobaczyć, ucieszyłaby się, że wreszcie odeszła. Od miesięcy nie pragnęła niczego bardziej, niż uwolnić się od tego nędznego życia, poczuć ulgę, beztroskę i lekkość. Rzucić wszystko i odejść, co mogła osiągnąć tylko w jeden znany jej sposób.
Nie poddała się od razu, walczyła, ale przegrała jednak z bezsilnością i beznadziejnością życia, jakie jej przypadło. A teraz? Teraz będzie już tylko dobrze, bo wreszcie nadszedł wymarzony i od dawna oczekiwany dzień, w którym zdołała przekroczyć tę cienką granicę ludzkiego bytu, po której stąpa tak wielu.

Continue reading “Kiedy myślisz, że już nigdy nie będzie lepiej”