Starcy i dzieci

29 czerwca pojawiły się w mediach zapowiedzi kolejnych dobrych zmian, jakie zaprowadzi nowy rząd –
Szokujący pomysł PiS! Uderzy w seniorów? Specjaliści tłumaczą

Ośrodki dla seniorów mają zostać odseparowane od domów dziecka i pogotowi opiekuńczych. Taki pomysł mają politycy Prawa i Sprawiedliwości. Chcą zmienić obecne przepisy tak, by dzieci z placówek nie miały kontaktu ze starszymi osobami.

Członkowie partii rządzącej uważają, że styczność ze starością źle wpływa na rozwój emocjonalny dzieci. Stąd plan oddzielenia domów opieki od placówek dla dzieci. – Wychowując się w otoczeniu starości, choroby i śmierci, stykają się na co dzień z dramatem samotności ludzi częstokroć pozbawionych wsparcia najbliższej rodziny – tłumaczą pomysłodawcy zmian.
Nowe przepisy miałyby zagwarantować, że kształtowanie postaw dzieci będzie bardziej odpowiednie niż teraz. “Fakt” rozmawiał na ten temat z kilkoma psychologami. Ich zdaniem, separacja najmłodszego i starszego pokolenia byłaby wielkim błędem. Na Zachodzie dąży się do tego, by dzieci przebywały z seniorami. Obie strony tylko korzystają na takich kontaktach. Zdaniem PiS, najwyraźniej nie.

EMS: Jestem pisarką, zapewne nie jestem predystynowana do tego, by takie sugestie komentować. Przywołam więc tylko teksty literackie, o których myślę nieustannie, odkąd przeczytałam to doniesienie.

Proza: Alphonse Daudet, Listy z mojego młyna, Staruszkowie (cytuję z wydania biblioteki lingwisty z 1921 roku, tłumacz nieznany)

Listy z mlyna 00-doppel

listyzmlyna-staruszkowie

Poezja I: Katarzyna Krenz, Raport z wizyty w zakładzie dla starców i niewidomych dzieci Castelo de Vide, Convento de São Francisco
wiersz był już TU na blogu, ale muszę go przypomnieć Czytelnikom, po prostu muszę!

W imię Ojca i Syna i Ducha Jego

My, zakon braci bosych i ubogich, przyszliśmy tu
i uczyniliśmy, jak postanowiono:

Oto w sercu urodzajnej krainy, w dolinie
słońca, na wzgórzu oliwnego drzewa
zbudowaliśmy dom, by modlić się
o łaskę nieba na ziemi i snu wiecznego.

I daliśmy chleb, i dach nad głową
dzieciom, co nie widziały, i starcom gasnącym
co żyć już bez nas nie potrafili. Tak było,
jak powiadamy, aż do dnia, gdy w cieniu czasu,
który przeminął, umarła dusza domu, a wszyscy
odeszli do Pana lub do innego domu.

Inwentarz pozostawionych ruchomości obejmuje:
szafy biblioteczne pełne druków wypukłym pismem
z przeznaczeniem dla czułych opuszków palców,
w tym opisanie podróży Vasco da Gamy do Nowego
Świata. Oraz sztućce z aluminium i emaliowane kubki
i stoły z nadpalonymi nogami, dowód po dniach,
gdy nawet miednica rozżarzonych węgli nie dawała
wiotkim ciałom dość ciepła. Wannę i połamany
fotel fryzjerski sztuk jeden, i korytarze długie,
niegdyś szorowane w każdy piątek, a między nimi
stopnie schodów, ruchome w kilku miejscach
i niebezpieczne z braku poręczy. A także spróchniałe
podłogi, które nie zaskrzypiały pod naszymi butami
przypuszczalnie z powodu utraty poczucia bliskości.

W opuszczonej kuchni z kranu kapała woda.
Na pustym patio panowała cisza, tylko pod drzewkiem
pomarańczowym, w szarym piasku kąpały się wróble
oszalałe od woni kwiatów i zgniłych owoców.

W kącie bezpłodnego sadu stary ogrodnik
uśmiechał się do nas łagodnie, ale dość wesoło,
ścinając kosą perz, kąkol i pokrzywy.

KK: No rzeczywiście, te teksty pasują, a ja mam jeszcze coś, czego nikt jeszcze nie widział, nie czytał. Bo otóż Roma Cielątkowska, po przeczytaniu mojego wiersza, tego portugalskiego z domu straców i niewidomych dzieci, napisała “Rewers” – tym razem z Ukrainy. Chyba  tym mocniejszy, że dzieci w tym “jej” domu były OPUSZCZONE, same! Bez rodziców, wychowawców czy choćby… staruszków. Projekt ustawy? Wszyscy czujemy podobnie, dlatego komentarz wydaje się zbędny. Może tylko jedna uwaga: pomysłodawcy tej ustawy nie dostrzegli, że jest to pomysł obusieczny, bo pozbawiając dzieci widoku starości, jednocześnie osieroconym, chorym i opuszczonym dzieciom zabiorą ostatnią szansę na bliskość.

Poezja II: Romana Cielątkowska: Rewers: Raport z wizyty w byłym zakładzie dla głuchoniemych i ułomnych dzieci

Ławriw – klasztor Bazylianów, maj 2010

W Imia Swiatoj Trojcy,
Połoniny moje, otwórzcie swe ramiona
Cerkiew okopana z zewnątrz
i od środka.

Obnażone szczątki
i obdarzone rozpisy ścian
Samotna ikona bojkowa
czeka na odpuszczenie i ciąg dalszy – nieutulona.

Dotyk budynku zakonu
wbija się w cerkiew
posępnie.
Cisza, zamknięcie –
głuchoniemych cienie
i wołania szepty.
Niezborne rany
tych, co nie mogli się sprzeciwić i zapłakać.
Rynsztok łaziebny i
kłębowisko rusztowań łóżek
z paskami dla niepokornych
zalęgnięte w chłodzie suteryny
czekają wybawienia
spragnieni ciepła i płomienia świec.

Stoją tak obok siebie
puste:
Nienamodlona cerkiew
Dom
Dzieci

Świat równoległy z zielenią świetlistą
łąk umajonych, świergotem ptaków,
radosnym brzękiem pszczół,
opadających w ciepłym wietrze
bladoróżowych płatków kwitnących w sadzie
jabłoni i śliw –
udaje, jak co roku, że nic się nie stało…

Od Redakcji:

O Romie Katarzyna Krenz pisała TU we wpisie Odeszli, więc jeszcze tylko dodatkowa informacja: prawa autorskie do wiersza Romany Cielątkowskiej należą do jej córki – © Katarzyna Cielątkowska.