Reblogi po 10 latach: Dzień Matki po niemiecku

laurka

W Niemczech obchodzi się dzień matki w drugą niedzielę maja i uważa się go za jedno ze świąt wprowadzonych przez Hitlera. Nie jest to prawdą, bo Międzynarodowy Dzień Matki od drugiej połowy XIX wieku usiłowały wprowadzić w życie Amerykanki, co im się w końcu udało zalegalizować w roku 1914. W Niemczech jest to oficjalne święto od roku 1923, a jego inicjatorem był Niemiecki Związek Kwiaciarzy a nie Hitler. Miało to zresztą miejsce na 10 lat przed dojściem Hitlera do władzy. Ale w Niemczech istnieje wyraźna tendencja, by negować każde święto pod jakimkolwiek pozorem – co najwyraźniej daje się odczuć przed Halloweenem i dniem świętego Walentego, ale i Boże Narodzenie nie jest wolne od antyświątecznych reakcji. W Polsce święto to obchodzi się od roku 1914 i w tym dniu dzieci rysują laurki dla mam. Na świecie są zresztą różne daty obchodzenia Dnia Matki – Polska jest jedynym krajem, w którym przypada ono na 26 maja.

Krystyna Koziewicz 

O matce i dorosłych dzieciach
“Miłość matczyna się nie starzeje” (niemieckie)

Jednym z najpiękniejszych dni w roku jest 26 maja  – DZIEŃ MATKI.
MATKA, Mama, Mamuśka, Mamcia, Matula, Mateńka… Wszystkie te słowa, którymi ją nazywamy, zawierają w sobie potężny ładunek uczuć i emocji. Kojarzą się z domem rodzinnym, którego była OPOKĄ. I choć zmieniają się ludzkie dzieje – ONA zawsze ta sama: DOBROĆ i PRZEBACZENIE, WIELKODUSZNOŚĆ i – jak mówi o ksiądz Twardowski w jednym ze swoich wierszy – “bardzo ludzka MIŁOŚĆ”…
Jej ofiarność i dobroć serca na zawsze pozostaje w pamięci tych, którzy ją mieli…
Ale oczywiście nie każdy ją miał. Bywa, że jej brakuje, a przyczyny tego są przeróżne. Jednym LOS przedwcześnie ją zabiera, innym daje, ale ona sama nie potrafi udźwignąć ciężaru odpowiedzialności, jaki spoczywa na jej barkach, zwłaszcza, gdy przyjdzie jej wychowywać dziecko czy dzieci samotnie. A wtedy, no cóż… Jedne Matki podejmują ten trud, inne, niczym kukułki, “podrzucają pisklę” do obcego gniazda, a jeszcze inne całkowicie się go wyrzekają, albo – co najgorsze – zabijają… To skrajne przypadki, ale się zdarzają. I każdy z nich ma swoją przyczynę, dlatego tak trudno jest osądzać matkę, która nie umiała być matką…

Jakkolwiek jednak by nie było, każde dziecko, i to z pełnej rodziny. i to z niepełnej, powinno darzyć matkę szacunkiem, choćby z racji tej, że dała mu życie… Powinno otoczyć ją opieką i miłością, bo może tego najbardziej brakowało jej w życiu?! Powinno… Dla wielu matek pobożne życzenie. Z odwzajemnieniem miłości bywa różnie, niejednokrotnie zastanawiamy się, skąd u dorosłych dzieci taki brak uczuć, zrozumienia dla sytuacji matki i problemów związanych ze starzeniem się, często samotnością.

Istnieje wiele sposobów, by odpędzić myśli o dzieciach, dla których jesteśmy ciężarem. Szukamy dla siebie aktywności, ale i ona nie zawsze cieszy dorosłe dzieci. Niekiedy nawet drażni. Jak więc? Czy mamy się tłumaczyć, że po prostu odrabiamy zaległości z okresu, kiedy świat był mniej kolorowy? Życie w socjalizmie nie przypominało raju, choć nasza młodość niosła prawdziwą radość i emocje, nie mieliśmy życia wirtualnego.  Dzisiaj młodzi patrzą na nas, jak na istoty z epoki dinozaurów, a może jednak ze skrywaną  zazdrością, ale, o dziwo, wcale nie radością, że życie matki ma sens.

Niejednokrotnie zdarza mi się słyszeć matki, które się żalą, że są psychicznie gnębione przez własne dzieci. Tak, tak – żadna ściema. Zdarza się, ale najbardziej szokuje, że psychiczny terror pojawia się ze strony dobrze wykształconych córek, synów. Rozumiem – dzieci nie chcą naszych rad, złoszczą się, kiedy ich zdaniem ingerujemy w ich życie, co tak naprawdę oznacza po prostu, że wypowiadamy nasze zdanie czy poglądy. Nie chcą i nie lubią rozmawiać o problemach, potrafią pouczyć matkę, że najlepiej by było, jakby się wcale nie odzywała? I co wtedy, gdy to usłyszymy? Zamilczeć i puścić koło uszu? Trudno, ale może i dałoby się zrobić, ale najczęściej to oni sami, ci co to mówią, zaczynają dyskusję trudne tematy. To straszne, że nie można przekazać naszych doświadczeń, bo one są ważne.  Dlatego dajemy dzieciom wolną rękę, niech same uczą się na własnych błędach, po co mamy z matczynej miłości i ostrzegać? Nie wrogości, jak to często  bywamy odbierane. Z miłości i życzliwości!

Nie ulega wątpliwości, że nasze dzieci nas kochają, ale to głęboko, pod spodem. A na powierzchni… Owszem, czasem zadzwonią, zapytają, co słychać. Być może w pewnym sensie uspokajają własne sumienie, albo tylko tyle serca mogą okazać. Dwa słowa: „wszystko w porządku?” lub – jeszcze gorzej – „co u ciebie, wszystko dobrze?” i koniec rozmowy. Jak można na takie pytanie odpowiedzieć, że nie, nie wszystko jest dobrze i że powodem tego są one same?

Teoretycznie więc dzieci nas kochają, ale teoretyczna wiedza nie wystarczy! Chciałoby się to poczuć. To posłuchajcie, kochane dzieci. Nadchodzi lato, czas pikników, na pewno nie raz i nie dwa w gronie rówieśników wybierzecie się nad jezioro, do Tiergarten czy na Lotnisko Tempelhof, a tam zobaczycie piknikujące tureckie rodziny. I zobaczycie, jaki jest stosunek dzieci do rodziców. Szacunek przez duże S. Nie ukrywam, że z zazdrością przyglądam się matkom, wokół których „świat się kręci”. Nie będę w tym miejscu szczegółowo opisywać i moralizować, bo nie o to chodzi. Choć właściwie, nieprawda, bo to właśnie o to chodzi. O miłość dziecka do rodziców, taką nie przesadną,  nie jakoś specjalnie wylewną, ale jednak choć trochę odczuwalną…

Przykładów lepszego lub gorszego traktowanych rodziców można by mnożyć, nie chcę pokazywać skrajności, spiszę tu tylko te typowe.

Znajomy na prośbę syna przez pół dnia pomagał w przygotowaniu ogrodowego party dla kolegów. Po wielogodzinnym wysiłku na końcu usłyszał: „Dziękuję, teraz możesz już sobie iść”. Nie załapał się nawet na jedną kiełbaskę z grilla.
Syn, zapytany delikatnie przez matkę, czy mogłaby zabrać się razem, samochodem na wycieczkę do Zakopanego (było wolne miejsce w aucie), usłyszała: „Chyba sobie żartujesz, chcesz by koledzy mnie wyśmiali?”
Córka znajomej ciągle instruuje matkę, jak ma się ubrać i zachować, gdy przyjdą koleżanki, żeby tylko jej wstydu nie narobiła. Najlepiej, gdyby wyszła z domu.
Jeśli matka mieszka daleko od dzieci, słyszy zapytanie, kiedy przyjedzie, a pytający nie zwracają uwagi na wiek, zdrowie czy koszty. Wygodniej zaprosić mamę, by się samemu nie wysilać.

Ale mimo to powinnyśmy pomagać. A jakże. Kochane dzieci potrzebują nas, matek, gdy są w potrzebie. Czasem pilnej, czasem wcale nie pilnej, ale ułatwiającej życie. A my jak te głupie owce, mimo że potrafimy doskonale rozpoznać prawdziwe i wynikające z wygodnictwa potrzeby naszych dzieci, i tak zawsze chętnie pędzimy „ku pomocy”.
Pędzimy, pomagamy, często dopłacamy, a potem, na pożegnanie i tak usłyszymy, że ułożyłyśmy życie bez sensu, że dzieci były chowane przez babcie, że tata odszedł, że nie zrobiły majątku, że nie jesteśmy obywatelami świata… tylko Polska, Polonia, Polska, Polonia!
Znam sporo osób pozytywnych przypadków, pięknych postaw, kiedy dzieci regularnie odwiedzają Matkę, zapraszają, fundują, obdarzają… Ale i tak do końca nie wiem, czy i tam, w tych pokazowych rodzinach, pod spodem nie czają się te same zdania – jesteś biedna, wstyd mi za ciebie, nie odzywaj się…

Przyjrzyjcie się tym zdaniom: jesteś biedna, wstyd mi za ciebie, nie odzywaj się…  Rozpoznajecie siebie w tym lustrze? Słyszycie, jak to mówicie? Słyszycie to wieczne poczucie, że macie rację, gdy nam to mówicie?

A przecież to my, dzielne, zaangażowane, inteligentne kobiety. Nie jesteśmy kołtunami i babsztylami z Ciemnogrodu. Jesteśmy nowoczesne, samodzielne i zaradne. Nie żądamy i nie wymagamy. DAJEMY. Zrobiłyśmy w życiu sporo, nadal sporo robimy, a mimo to mamy czas dla Was i dla Waszych dzieci.

Kochane dzieci, nam nie potrzeba wiele, by się wspólnie cieszyć, ważne by choć przez chwilę pobyć razem i NIE słyszeć wiecznych uwag!
Nawet jeśli nie zawsze spełniamy Wasze oczekiwania, to może uznacie, że jednak nic złego się Wam nie przytrafiło, a zatem jakoś nam się udało Was ochronić.
Naprawdę próbowałyśmy dać Wam MIŁOŚĆ i POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA.
Na MIŁOŚĆ nigdy nie jest za późno, a MAMĘ ma się tylko jedną, więc parafrazując słowa księdza Twardowskiego powiem:
spieszmy się cieszyć
że mamy matkę,
zanim odejdzie…

I jeszcze raz Gałczyński

Wróbla Wielkanoc

Kornelowi Makuszyńskiemu
Magistro – discipulus

Zebrały się wróble na drzewie
czeredą rozświergotaną;
które wędrują po niebie,
zebrały się wróble rano.

*
Ćwierknął wróbel do wróbla: – Kolego,
na sercu mi jakoś tak lekko!
Ćwierknął drugi: -A ja się nie dziwię.
Wielkanoc, kolego, Wielkanoc.

*
Poczekajcie, co będzie dalej:
zaraz trzeci dowiedział się o tym,
potem czwarty, lśniący wspaniale
swoim dzióbkiem od słońca złotym,

*
potem piąty i szósty, i siódmy,
i ten ósmy z ogonkiem brudnym.
I tańczyły cienie poranne
pod te wielkanocne świergoty.

*
Ale nie myśl, że koniec tutaj,
jeszcze strofy moje falują
i się staje jak jedna nuta
drzewo od ptasiego alleluja,

*
polskie drzewo rosnące w słońce,
święte drzewo rozkwitające,
ptakami obwieszone jak dzwonami.
Alleluja, bracia. Alleluja!

*
Nocny stróż, co wracał z latarką,
zdmuchnął płomyk, pod tym drzewem stanął.
Rzezimieszek z rozciętą wargą
uczuł nagle trwogę niesłychaną,

*
potem słodycz, jakby w sercu zasuwa
odsuwała się, jakby fruwał –
i łzy mu się puściły do oczu.
Wielkanoc. Wielkanoc. Wielkanoc.

*
No i babki zaczęły się budzić
na wielkanocnych obrusach.
Ludzie szli z kwiatem do ludzi
jak do poetów muza.

*
A to drzewo, które opisałem,
zasłużyło na wielką chwalę,
bo tylko nad tymi wróblami grał obłok purpurowy
od szaty wniebowstępującego Chrystusa.

“Blossom”, Phil Greenwood

Wielkanoc Jana Sebastiana

Wielki Piątek

Wielkanoc Jana Sebastiana (i Konstantego Ildefonsa, i … moja)


Konstanty Ildefons Gałczyński

Wielkanoc Jana Sebastiana Bacha

Rodzina wyjechała do Hagen.
Sam zostałem w tym ogromnym domu.
Po galeriach krokami dudnię.

Bardzo śmieszą mnie te złocenia
i te pelikany rzeźbione jak od niechcenia,
i te chmury mknące na południe.

Ja bardzo lubię chmury. I światło pochmurne.
Jak fortece. Jak moje fugi poczwórne.

Cóź to za rozkosz błądzić przez pokoje
z Panią Muzyką we dwoje!
Jak las jesienny świece w lichtarzach czerwone.

A dzisiaj jest Wielkanoc. Dzwon rozmawia z dzwonem.
O, wesołe jest serce moje!

W starych szufladach są stare listy,
a w książkach zasuszone kwiaty,
jak to miło plądrować wśród starych papierów…
O, świąteczne godziny pełne złotych szmerów!
o, natchnienia jak kolumny złote! 0, kantaty!

Ubrany w zielony aksamit
brodzę, błądzę tymi pokojami,
i po galeriach, i po schodach;

o, jeszcze tyle, tyle do wieczora godzin,
żeby mruczeć, żeby nucić, żeby chodzić,
żeby płynąć jak zaczarowana woda!

Ciemne jak noc portrety witają mnie w salach,
jeszcze bardziej ciemniejąc, kiedy się oddalam.

To śmieszne, że niektórzy nazwali mnie mistrzem,
mówią, że w mych kantatach zamknąłem niebiosa.
Szkoda, że tu nie wszyscy znacie mego kosa,
ach, jakże ten kos śpiewa, jakże ten ptak gwiżdże,
jemu wiele zawdzięczam. No i wielkim chmurom.
I wielkim rzekom. I piersiom twoim, Naturo.

Spójrzcie na te niebieskie hiacynty,
na te krzesła z czarnego drzewa,
na te wszystkie złocone sprzęty,
na tę klatkę z papugami, która śpiewa,
na te obłoki jak srebrne okręty,
które wiatr południowy podwiewa.
Tak. Spójrzcie. To jest moje mieszkanie.
Też wspomnienie po Janie Sebastianie.

Mówią, że jestem stary. Jak rzeka.
Że czas coraz bardziej z rąk mi ucieka.
To prawda, że mi wiele godzin przepadło.
Ale to nic. Do diabła! Ja gram na mocnych strunach
i są jeszcze kantaty moje, do pioruna!
Nie czas mnie, ale ja go wziałem na kowadło.

Zaraz przyjdzie rodzina i zacznie się uczta.
Córy moje, nim siadą, przejrzą się do lustra.
I chmara gości ściągnie. I nastąpi taniec.
Podjedzą sobie setnie i podpiją dobrze.
I pasterz z gobelinu też huknie na kobzie.
A potem wieczór przyjdzie. I zniknę w altanie.

Bo lepsza od mych skrzypiec, gdym grywał w Weimarze,
niźli perły, o których dla mej żony marzę,

niż sonaty mych synów, niż wszystkie marzenia,
taka chwila wielkiego, wielkiego wytchnienia,

właśnie teraz, gdy widzę przez altany szparę
rzecz niezwykłą, zawrotną, szaloną nadmiarem:
WIOSENNE GWIAŹDZISTE NIEBO.

Konstanty Ildefons Gałczyński
1950


Tu maleńki fragment, pierwszy fragment wielkiego dzieła: Chodźcie, córki, pomóc mi opłakiwać… Fragment na Wielki Piótek. Cała Pasja wg świętego Mateusza TU.

Premiera Pasji miała miejsce w Lipsku w Wielki Piątek 11 kwietnia 1729 roku. Potem utwór popadł w zapomnienie. Odkrył Pasję i przedstawił publiczności Feliks Mendelssohn 11 marca 1829 roku w berlińskiej Singakademie.

Wiersze z brodą i bez 17


Kurt Marti

Historia, Wielkanoc

1.

Gdyby Bóg kierował tym
co potocznie
nazywa się historią,
to byłby On tym,
którego potocznie
nazywa się sadystą,
brodzącym przez potoki krwi
od zbrodni
do zbrodni.

2.

A dzisiaj?
Oświecenie poniosło porażkę.
Socjalizm bezradny.
Kościoły skorumpowane.
Czyżby człowiek stał się rakiem Ziemi?
Historia połyka naturę.
Głód postępuje.
Rozwój zbrojeń darowuje nam high-tech.
I nawet krew nie musi płynąć w tej wojnie:
Promienie laserowe karbonizują z szybkością światła
krajobrazy, miasta, ludzi,
spalają bez płomieni,
w ułamku sekundy
wszystko czarne
wszystko zwęglone.

3.

Obojętnie jaki Bóg,
obojętnie jaka by to była historia,
przenigdy nie spełnia się Jego wola
w wyścigu z całkowitym zniszczeniem.
Stwierdzam to, ach tak,
bez dowodu,
stary człowiek z pustymi rękami,
raz wściekły
to znów pełen nadziei,
ciągle pytając:
Wielkanoc,
czy to nie była Wielkanoc?

4.

Jednak nie Dżingis Chan,
nie Napoleon,
ani Gulbenkian, czy Krupp
wstali z martwych.
Pewnemu galilejskiemu prowincjuszowi jednakże
(jak krąży niezmordowana plotka)
miało to się zdarzyć,
jednemu,
który był tak ślepy historycznie,
a może owładnięty świętym szałem,
że kochającym i bezbronnym,
przyrzekł ziemię,
która
– od kryzysu do kryzysu
od wojny do wojny –
wydaje się trwać
w pewnych rękach
władców i bankierów,
wraz z ich spekulantami zbrojeniowymi
i pięciogwiazdkowymi biurwami.

5.

Tak idę,
jak idę?
Myśląc, pytając:
czy nie było tam Marii z Magdali,
ostatniej pod krzyżem,
pierwszej o świtaniu,
apostoli apostolorum,
podżegaczki wiary,
serca pierwszej wspólnoty?
I idę,
krok za krokiem,
mrucząc, prosząc:
zaraź nas
twoją wytrwałością,
o ty,
wieloimienna Mario,
uczyń pewniejszymi
nasze codzienne kroki
przez prawdę,
której doświadczyłaś:
CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ.

Spolszczył T.J.

Tibor Jagielski, Nussbaumblätter an der Kiefer

Frauenblick: Der achte März

Monika Wrzosek-Müller

Der Internationale Frauentag

Soweit ich mich erinnern kann, sehe ich meine Mutter, meine Tante und meine Oma mit Blumen an diesem Tag nach Hause kommen; nicht irgendwelche Blumen: eine rote Nelke, später gab es bei meiner Mutter auch mal eine Gerbera und meine Tante bekam eine Schachtel irgendwelcher zuckersüßer Pralinen. Sie haben alle im sozialistischen Polen gearbeitet und alle bekamen an diesem Tag Blumen, früher gab es noch manchmal ein paar Strümpfe, Handtücher, ein Päckchen Kaffee oder so, oder einen Gutschein für irgendetwas besonders Erstrebenswertes. Meine Oma, die im polnischen Film als Buchhalterin arbeitete, bekam auch Freikarten für Filmvorführungen. Die sie dann meistens an die Verkäuferinnen in den Delikatessläden weiterreichte, um an besondere Artikel (Schokolade, Kaffee, gutes Fleisch) zu kommen. So war der Tag für mich schon als Kind immer positiv besetzt, abgesehen davon, dass meine Mutter manchmal über die blöden, nicht enden wollenden Feiern in ihrer Arbeitsstelle (dem Verteidigungsministerium) schimpfte. Es war zwar von oben verordnet und inszeniert, diente aber doch einer guten Sache; die Frauen arbeiteten nun genauso fleißig wie die Männer, oft noch mehr, da sie die Versorgung der ganzen Familie auf dem Kopf hatten.

Continue reading “Frauenblick: Der achte März”

08.03.2023 Global Scream


Event by Polonijna Rada Kobiet and Dziewuchy Berlin

Berlin

Duration: 1 min

Public  · Anyone on or off Facebook


Global Scream / Aufschrei Global / Globalny Krzyk / El Grito Global

(DE unten, wersja polska poniżej)

Sisters*!

join us for the yearly traditional Global Scream on International Women’s Day, March 8th, 2023.
Wherever we are, whoever we are, whatever we believe in, we stand together in this shit. In all corners of the Globe, we fight for (basically) the same – freedom, women’s rights and justice. We can smash the patriarchy if we do it together.
We can change the World, from small steps, to big decisions and actions, from local voices to global choir.
In the post-pandemic world, torn by wars and conflicts, death and guns, borders and violence, capitalism and dictatorships, we all have similar problems, demands and agendas. Not always the same, but this variety is our strength. We are similar, we are different, we have the power! Women of the World, unite!
Once again, in order to unite us symbolically on a local and global scale, we are carrying out an action to which you are all cordially invited: at the same hour, we will scream for one minute.
Global Scream is a woman’s cry of rage, anger, grief – each of us knows these emotions, even if their causes are different. And any person can scream. We don’t even have to speak the same language to become one voice. The voice of women*.
Screaming becomes a kind of catharsis that releases emotions. Physically, screaming transforms our negative emotions into positive ones, and oxygen releases power and energy.
We are women*, we are angry, we are loud and we do not give up! Together!
Imagine – all over the city, on that day, you will hear a woman’s scream. When other countries join in, the wave of our voices will circle the planet, according to the change of time zones.
You can shout in a group, but also alone. The visual symbol of Global Scream is an exclamation point (or three).
The #GlobalScream action took place for the first time in 2019 in Berlin and other German cities, in some places in Poland, Denmark, Belgium or West Africa. In Berlin alone, 25,000 people shouted.
Global Scream will take place on March 8, 2022, International Women’s Day at a designated time of 4 p.m., or 6 p.m. – depending on your ability and plans for the day. In Poland, however, on Saturday, March 11th.

It’s just a minute for a woman, but a global scream for the women of the world! Let our diverse voices join together in one powerful scream.
We will be loud!
Join us!
Let us know about your local event in a comment or message.
Dziewuchy Berlin
Contact: info@dziewuchyberlin.org
*When we write “women*” we mean people who identify or who read as women, which includes, but is not limited to, women, gay women, intern, non-binary, and trans* people.
Herstory, meaning and origin of the artistic and political action “Global Scream” (in Polish and English):
https://www.dziewuchyberlin.org/herstoria-wspolczesna-o…/

*** DE ***

Schwestern*!

schließt euch uns für den jährlichen traditionellen Global Scream am Internationalen Frauentag, dem 8. März 2023, an.
Wo auch immer wir sind, wer auch immer wir sind, woran auch immer wir glauben, wir stehen zusammen in diesem Shit. In allen Ecken der Welt kämpfen wir (im Grunde) für das Gleiche – Freiheit, Frauenrechte und Gerechtigkeit. Wir können das Patriarchat zerschlagen, wenn wir es gemeinsam tun.
Wir können die Welt verändern, von kleinen Schritten zu großen Entscheidungen und Aktionen, von lokalen Stimmen zum globalen Chor.
In der Welt nach der Pandemie, zerrissen von Kriegen und Konflikten, Tod und Waffen, Grenzen und Gewalt, Kapitalismus und Diktaturen, haben wir alle ähnliche Probleme, Forderungen und Ziele. Nicht immer die gleichen, aber diese Vielfalt ist unsere Stärke. Wir sind ähnlich, wir sind verschieden, wir haben die Kraft! Frauen der Welt vereinigt euch!
Um uns auf lokaler und globaler Ebene symbolisch zu vereinen, führen wir wieder einmal eine Aktion durch, zu der Sie alle herzlich eingeladen sind: Zur gleichen Stunde werden wir eine Minute lang schreien.
Global Scream ist der Schrei einer Frau aus Wut, Zorn, Trauer – jeder von uns kennt diese Emotionen, auch wenn ihre Ursachen unterschiedlich sind. Und jeder Mensch kann schreien. Wir müssen nicht einmal dieselbe Sprache sprechen, um eine Stimme zu werden. Die Stimme der Frauen*.
Schreien wird zu einer Art Katharsis, die Emotionen freisetzt. Körperlich verwandelt das Schreien unsere negativen Emotionen in positive, und der Sauerstoff setzt Kraft und Energie frei.
Wir sind Frauen*, wir sind wütend, wir sind laut und wir geben nicht auf! Gemeinsam!
Stellen Sie sich vor – überall in der Stadt werden Sie an diesem Tag den Schrei einer Frau hören. Wenn andere Länder sich anschließen, wird die Welle unserer Stimmen den Planeten umkreisen, je nach dem Wechsel der Zeitzonen.
Man kann in einer Gruppe schreien, aber auch allein. Das visuelle Symbol von Global Scream ist ein Ausrufezeichen (oder drei).
Die #GlobalScream-Aktion fand 2019 zum ersten Mal in Berlin und anderen deutschen Städten statt, an einigen Orten in Polen, Dänemark, Belgien oder Westafrika. Allein in Berlin haben 25.000 Menschen geschrien.
Der Global Scream findet am 8. März 2022, dem Internationalen Frauentag, um 16 Uhr oder 18 Uhr statt – je nachdem, was man an diesem Tag vorhat. In Polen jedoch am Samstag, den 11. März.

Es ist nur eine Minute für eine Frau, aber ein globaler Schrei für die Frauen der Welt! Lasst unsere verschiedenen Stimmen sich zu einem kraftvollen Schrei vereinen.
Wir werden laut sein!
Schließt Euch uns an!
Informieren Sie uns über Ihre lokale Veranstaltung in einem Kommentar oder einer Nachricht.
Dziewuchy Berlin
Kontakt: info@dziewuchyberlin.org

¹ Wenn wir “Frauen*” schreiben, meinen wir Menschen, die sich als Frauen identifizieren oder lesen, was Frauen, schwule Frauen, interne nicht-binäre und trans* Menschen einschließt, aber nicht darauf beschränkt ist.
Geschichte, Bedeutung und Ursprung der künstlerischen und politischen Aktion “Global Scream” (auf Polnisch und Englisch):
https://www.dziewuchyberlin.org/herstoria-wspolczesna-o…/

**** PL *****

Siostry*!!!

dołączcie do nas na corocznym, tradycyjnym Globalnym Krzyku w Międzynarodowy Dzień Kobiet, 8 marca 2023 roku.
Gdziekolwiek jesteśmy, kimkolwiek jesteśmy, w cokolwiek wierzymy, stoimy razem w tym jazgocie. We wszystkich zakątkach świata walczymy o (w zasadzie) to samo – wolność, prawa kobiet i sprawiedliwość. Możemy rozbić patriarchat, jeśli zrobimy to razem.
Możemy zmienić Świat, począwszy od małych działań, po wielkie postanowienia i działania, od lokalnych głosów po globalny chór.
W post-pandemicznym świecie, rozdartym przez wojny i konflikty, śmierć i broń, granice i przemoc, kapitalizm i dyktatury, wszyscy mamy podobne problemy, żądania i agendy. Nie zawsze takie same, ale ta różnorodność jest naszą siłą. Jesteśmy do siebie podobne, jesteśmy różne, mamy potęgę! Kobiety świata, łączcie się!
By symbolicznie zjednoczyć nas w skali lokalnej i globalnej, przeprowadzamy akcję, na którą wszystkich serdecznie zapraszamy: o tej samej godzinie krzyczmy przez jedna minutę.
Global Scream to kobiecy krzyk wściekłości, złości, żalu – każda z nas zna te emocje, nawet jeśli ich przyczyny są różne. A krzyczeć może każda osoba. Nie musimy nawet mówić tym samym językiem, by stać się jednym głosem. Głosem kobiet*.
Krzyk staje się rodzajem katharsis, które uwalnia emocje. Fizycznie krzyk przekształca nasze negatywne emocje w pozytywne, a tlen uwalnia siłę i energię.
Jesteśmy kobietami*, jesteśmy wkurzone, jesteśmy głośne i nie poddajemy się! Razem!!!
Wyobraź sobie – w całym mieście, tego dnia, słychać kobiecy krzyk. Gdy dołączą inne kraje, fala naszych głosów okrąży planetę, zgodnie ze zmianą stref czasowych.
Można krzyczeć w grupie, ale także w pojedynkę. Wizualnym symbolem Global Scream jest wykrzyknik (lub trzy).
Akcja #GlobalScream odbyła się po raz pierwszy w 2019 roku w Berlinie i innych niemieckich miastach, w niektórych miejscach w Polsce, Danii, Belgii czy Afryce Zachodniej. W samym Berlinie krzyczało 25 tysięcy osób.
Global Scream odbędzie się 8 marca 2022 roku, w Międzynarodowy Dzień Kobiet o wyznaczonej godzinie 16.00, lub 18.00 – w zależności od możliwości i planów na ten dzień. W Polsce natomiast w sobotę, 11 marca podczas Manif.

To zaledwie minuta dla kobiety, przy czym jest to globalny krzyk dla kobiet na całym świecie! Niech nasze różnorodne głosy połączą się w jeden potężny krzyk.
Będziemy głośne!
Dołącz do nas!
Daj nam znać o swoim lokalnym wydarzeniu w komentarzu lub wiadomości.
Dziewuchy Berlin
Kontakt: info@dziewuchyberlin.org

*Kiedy piszemy “kobiety*”, mamy na myśli osoby identyfikujące się lub czytające jako kobiety, co obejmuje, ale nie ogranicza się do kobiet, gejów, internowanych, niebinarnych i osób trans*.

Herstoria, znaczenie i geneza akcji artystyczno-politycznej “Globalny krzyk” (w języku polskim i angielskim):
https://www.dziewuchyberlin.org/herstoria-wspolczesna-o…/

#weltfrauentag #frauenpower #frauentag #internationalwomensday #globalscream #AufschreiGlobal #gleichberechtigung #womensday #frauen #love #iwd #internationalerfrauentag #feminismus #frauenrechte #feminism #liebe #germany #women #worldwomensday #deutschland #starkefrauen #woman #girlpower #happywomensday #womansday #Frauenkampftag #DziewuchyBerlin #Berlin4choice #berlin #frau #womenempowerment #AmbasadaPolek #gleichstellung #przyjazn

***

Ausserdem / Ponadto:

Dazu noch eine kleine Erklärung:

Ihr Lieben, hier die Infos zum 8. März. Wir treffen uns 13.00 Invalidenpark (2. Plakat), gehen zum Bebelplatz, (1. Plakat) dort ist die Abschluß-Kundgebung. Soweit die Infos bis jetzt. lg Gisela

Poświątecznie 2

Ela Kargol

Ogród botaniczny i czas porzuconych choinek

Styczeń to czas porzuconych choinek i tylko one przypominają o grudniu i świętach niedawno minionych.

Jakiś czas temu, 1 lutego byłam na ślubie w małej beskidzkiej wiosce, na południu Polski. Pamiętam, gdy w drewnianym 200-letnim lachowickim kościółku rozbrzmiały słowa kolędy Bóg się rodzi, moja wtedy nastoletnia córka spojrzała z niedowierzaniem na mnie, „czy tu się komuś coś nie pomyliło?” Ja w sumie też byłam przez kilka sekund zaskoczona dźwiękami kolęd.

Ale w Polsce moich czasów tak było, w kościołach do dzisiaj jeszcze tak jest. Kolędy śpiewa się do święta Matki Boskiej Gromnicznej, czyli do 2 lutego, choinki stoją czasem jeszcze dłużej, spotkania świąteczne, w zasadzie noworoczne w styczniu, baliki, pierniki i zapach świerku gubiącego igły. Wszystko w styczniu, poświątecznie. Bez pośpiechu.

W Berlinie, w całych Niemczech jest trochę inaczej. Wszystko odbywa się w adwencie, czyli w grudniu, w pogoni za prezentami, świątecznymi spotkaniami, wyprawami na jarmarki świąteczne. Tłok, stres, pośpiech. A w styczniu już na pewno wszędzie leżą na ulicy wyrzucone choinki, a w sklepach pojawiają się pierwsze czekoladowe zające. Nomen omen, rok zająca właśnie się zaczyna. Jak nie zająca, to królika.

Pisałam już o poświątecznym spacerze po berlińskiej Cytadeli Spandau, spokojnym, rozświetlonym poświątecznym blaskiem .

Jakże miłym zaskoczeniem była kolejna poświąteczna wyprawa do berlińskiego ogrodu botanicznego, zamienionego, a właściwie zaczarowanego – choć czar działał tylko w nocy – w Christmas Garden. Światło i dźwięk (tak wiem, koszty energii!) nienachalnie towarzyszyły nam w ciemności krótkiego dnia po wszystkich porach roku, krajobrazach jak z bajki i z całego świata, może nawet wszechświata. Księżyc był prawdziwy, ceny biletów też, a reszta iluzją lub możliwościami techniki.

Ogród botaniczny, najprawdziwszy, założony został w tym miejscu ponad sto lat temu, na ponad 40-hektarowych włościach domeny Dahlem. Pierwszym dyrektorem został urodzony w Żaganiu, wykształcony we Wrocławiu Adolf Engler, botanik fitogeograf i systematyk.

To on był odpowiedzialny w latach 1897–1910 za przeniesienie Berlińskiego Ogrodu Botanicznego z Schönebergu do Dahlem. Stworzył największy i najzasobniejszy ogród botaniczny w Niemczech, ogród o powierzchni 43 hektarów i z około 20.000 gatunkami roślin, drzew i krzewów. “Świat w jednym ogrodzie” – taka była idea Adolfa Englera.

Ogród obecnie należy organizacyjnie do Freie Universität Berlin.

O roślinności wspomnę mało, bo się nie znam. W zamkniętych wielkich szklarniach byłam na pewno kilka razy, pociłam się z gorąca, podziwiając egzotyczną florę, palmy, kaktusy, bananowce, damy kameliowe, jak nazwałam kwitnące kamelie, roślinność częściowo przywiezioną z dawnych kolonii niemieckich. Przy ogrodzie botanicznym działał z przerwami do 1943 roku Botaniczny Centralny Urząd dla Kolonii Niemieckich (Die Botanische Zentralstelle für die deutschen Kolonien). Czy któreś z roślin lub kolonialnych zbiorów dotrwały do naszych czasów, nie wiem, może roślinni potomkowie?

Ogród botaniczny, muzeum z biblioteką i herbarium zostały podczas II wojny światowej mocno zniszczone. Budynek muzeum odbudowano w latach 50. ubiegłego wieku. Niewiele zbiorów pozostało do dnia dzisiejszego. Po wojnie na terenie ogrodu, jak i na prawie każdym wolnym obszarze w Berlinie sadzono ziemniaki, brukiew, marchew, kapustę…

Wracając do pierwszego dyrektora ogrodu botanicznego, Adolfa Englera – jego grób, przynajmniej na pewno kamień nagrobny znajdują się w ogrodzie botanicznym, na małym cmentarzu z kilkoma innymi grobami bądź tylko cenotafami ważnych botaników, związanych z ogrodem i zasłużonych dla niego. Opieka miasta nad „honorowymi grobami miasta Berlina” (Ehrengräber der Stadt Berlin) już dawno wygasła, ale cmentarz pozostał.

Pozostały też niektóre budynki mieszkalne dla dyrektorów, pracownków, wieża ciśnień, pod którą skrywają się pozostałości bunkrów. Bunkry to już inna historia, związana z II wojną światową i znajdującym się niedaleko Głównym Urzędem Gospodarczo-Administracyjnym SS (SS-Wirtschafts- und Verwaltungshauptamt)

Po II wojnie światowej wejścia do bunkrów zostały wysadzone. Tylko nietoperze bez problemów umieją się poruszać w zasypanych bunkrach.

15 stycznia czar prysł, blask minął, anioły zeszły na ziemię, gadające drzewo przestało snuć opowieści o zmianach klimatu. Zaczarowany świąteczny ogród zabłyśnie znowu w listopadzie. Krótko przed świętami będzie znowu tłok, stres i pośpiech.

O tej porze roku ogród wydaje się dość samotny. Przyroda budzi się do życia lub trwa bez przerwy w wielkich szklarniach. Zamiast tłoku, stresu i pośpiechu, przestrzeń i kontemplacja.

Czas porzuconych choinek jest czasem wytchnienia, ale niedługo się skończy.

Poświątecznie / Noworocznie

Zanim oddam głos Eli, pozwolę sobie, moi kochani Czytelnicy złożyć Wam życzenia wszelkiej pomyślności. Niech ten rok przyniesie zwycięski pokój nam wszystkim, również tym, którzy go najbardziej potrzebują, czyli mieszkańcom umęczonej wojną Ukrainy.

Ela Kargol

Jeżeli jarmark świąteczny, to po świętach i nieplanowany, wtedy choinki większe i paradniejsze, jaśniej świecą, bombki bardziej kolorowe, stragany przyjazne, ceny choć te same co przed, to już nie dziwią,
kolędy z głośników lepiej brzmią, grzane wino bardziej aromatyczne, piramida świąteczna zachwyca.
Jakby tak można święta obchodzić po świętach, nieplanowane.
Dokładnie i tak nikt nie wie, kiedy urodził się Jezus. Bo gdzie to wiadomo, pod Tatrami, gdziekolwiek by te Tatry były.
Za dużo wymagam od życia, kalendarza gregoriańskiego i od świąt.

Continue reading “Poświątecznie / Noworocznie”

Wiersze z brodą i bez 5

Tibor Jagielski

Władysław Zawistowski (1954)

Danzig, Januar

Spät in der Nacht haben nur Huren und Apotheken Dienst
im Angebot: Syphilis und Antibrechmittel
das Meer hustet mit dem Wind in die leeren Strassen
die Fußgängerstreifen verlieren ihren Sinn.

Spät in der Nacht sind die rosa Fenster
Muscheln der Liebe
ihre Fensterscheiben spenden den erhitzten Stirnen Kühle
und der Nachtwächter trägt seine Müdigkeit auf den Schultern
und fehlender Schnee nimmt der Stadt den Sinn.

Spät in der Nacht ist die Luft wie kalter Wodka
und Pharmazeuten,
Dichter der späten Nacht,
erschrecken den Januar mit seiner Sauberkeit
und zwei Kerle tragen einen Schrank
durch Danzig
und plötzlich gewinnt die Stadt
ihren Sinn wieder im Knattern
von tausend Weckern.


Julian Kornhauser (1946)

ein interview

man lebt nicht schlecht
frieden geld
interessante arbeit ausflüge

mit bestimmten entwicklungen
ist man nicht einverstanden
weil sie begrenzen
jenes oder dieses

aber wenn man hinschaut
allgemein
ob etwas fehlt
vielleicht zu wenig fußball
oder zu viel schlamperei
aber jeder hilft sich
und wer schafft sich aufzurichten
der arbeitet auch besser
also lebt man nicht schlecht
obwohl alle meckern

vielleicht lebt man zu langsam
man hätte es lieber schneller
intensiver
außerdem haben manche fast alles
und die anderen schaffen es kaum
das ist frustrierend

und obwohl alle wissen was gespielt wird
werden wir von denen die da oben
wie kinder behandelt
das ist lächerlich

ein bisschen ähnelt das
an pfadfinderlager

mehr mut
meine herren


Ewa Lipska (1945)

Das Heim der ruhigen Jugend

Im Leihgeschäft der Meuterei
funktioniert der Speisesaal.

Roter Wein des Sees
fließt vor den Fenstern.

Man kann in ihm schwimmen
aber nur unter Geschichtsgefahr.

Nicht alle Hurrarufe
bedeuten hier Sieg.

Die Popularität genießt
der nationale Gambit.

In den Spielhallen
gewinnt man große Niederlagen.

Manche sammeln Walderdbeeren
und Beweismittel.

Unter dem Segel der Bettwäsche
segeln sie in den Schlaf.

Andere starren stur auf die Tür
als ob von dort die Rettung kommen sollte.

Denen, die an das Land über dem Kopf denken,
brennt die Erde unter den Füssen.

Das Heim der Ruhigen Jugend
ist grau wie eine Taube.

guten rutsch!

tibor

Druga strona medalu

Teresa Rudolf

***
Stół na biało
sztućce, talerze,
czystość tradycji,
jeszcze wciąż cisza,
oczekiwanie na ludzi.

***
Choinka zielona
wyhodowana ekstra
(ta mała, średnia, duża)
na uroczyste znów święta,
błyszczy, szeleści, zaprasza,
w pokojach, sklepach, na rynkach.

***
Wielki stos drzewek
nieważnych po świętach, 
niepotrzebnych już nikomu
na śmietniskach całego świata,
...wyhodowanych ekstra na święta.

***
Ryby pieczone, smażone,
ekstra hodowane na święta,
mięsa smażone, panierowane,
brzęczenie sztućców przy stole,
chór mieszanych ludzkich głosów.

***
Ludzkie głosy na pasterkach,
pełnych kościołów świata,
tu w ciepłych płaszczach,
tu w cienkich okryciach,
bo ci tutaj, a ci tam...

***
O północy w każdą Wigilię,
wszystkie zwierzęta mówią;
te z kanap chcą więcej ruchu,
mniej głaskania, oglądania TV,

a te z ulicy mniej strachu, głodu, 
zimna, kaleczenia serca, też ciala,
przez człowieka tak przebogatego
w tradycje od tych wielu tysięcy lat;
 
- ach, strach pomyśleć o Sylwestrze!

Krzyczą wszystkie, 
te, z tych kanap
i te, z tych ulic.

***
Już milkną 
głosy wigilijne
zwierząt mówiących
tradycyjnie tylko w święta,
pustoszeją stoły, też zastawa
dla zabłąkanych, zgłodniałych
ludzi, wylatujących z tej tradycji
mieszkania u siebie, też z bliskimi...

***
Ciągle My,
dla Nas,
o Nas...

A tutaj wojna,
a tu znów klimat,
a tu ci, co wciąż "za"
i znów ci, co "przeciw"...

...na Zegarze Świata 
nakręcanym przez
to nasze dziwne
mrowisko! 
Continue reading “Druga strona medalu”