A na dodatek jeszcze to

Oto list stowarzyszenia, skupiającego polskich lekarzy w Niemczech. Słyszeliście o tym?
Ciekawe, gdzie jeszcze Panowie Rządzący Obecnie Polską szukają ludzi i pieniędzy?

Dr Bogdan Miłek
http://www.poloniamed.de
poloniamed@gmail.com

W., w dniu 15.11.2020

Szanowny Pan
Jarosław Kaczyński
Prezes Partii Prawo i Sprawiedliwość
Wicepremier Rządu RP

Szanowny Panie Premierze,

W związku z apelem posłanki Joanny Lichockiej na łamach prasy do Niemiec o „zwrot polskich lekarzy” w czasach pandemii COVID-19 jestem zobowiązany, jako Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Medycznego w Niemczech, zabrać głos.

Kiedyś emigrowano za chlebem. Zarobki lekarza po czarnorynkowym kursie wynosiły 10 – 15 dolarów na miesiąc, a wszystko można było nabyć jedynie za dolary (rok ok. 1988). Wówczas niektóre kraje przyjmowały polskich lekarzy i dawały im szansę na pracę. Uratowało to polskich lekarzy także dla Polski. Wielu dzieli się swą zdobytą najnowszą wiedzą medyczną z kolegami w kraju, m.in. poprzez zorganizowanie przez Federację Polonijnych Organizacji Medycznych wraz z kolegami z Polski, szczególnie środowiskiem Izb Lekarskich 10 wielkich kongresów medycznych. Zajmował się tym szczególnie niedawny kandydat PIS na Senatora – prof. Marek Rudnicki. Szereg stypendiów, szkoleń i staży, organizowanych poprzez fundacje i organizacje polonijne, podnosi poziom wiedzy polskich lekarzy. Dzieci wielu polskich lekarzy z całego świata studiują na polskich uczelniach na studiach płatnych, a co za tym idzie, zostawiają pieniądze w kraju i wspierają tym samym warunki studiowania krajowych studentów.

Reasumując Polonia, mimo odległości geograficznych i granic administracyjnych, sercem jest w Polsce. Dlaczego Polacy decydują się na emigrację, skoro zawsze o niej pamiętają i wspierają?

Oczywiście, że 98% polskich lekarzy emigrantów wolałoby, by Polska stała się krajem, z którego już nikt nie emigruje – poza ciekawością świata i względami rodzinnymi – lecz niestety tak nie jest i to nie od nich zależy. Jako przyczynę emigracji (i jednocześnie braku dostatecznej ilości personelu) wiceminister zdrowia Waldemar Kraska w wywiadzie dla „Wirtualnej Polski” wykluczył wysokość wynagrodzenia.

Należy zaznaczyć, że nieporównywalnie większe są możliwości szkolenia specjalizacyjnego np. w Niemczech czy Austrii niż w Polsce… Ponadto ogromne znaczenie ma organizacja pracy, atmosfera panująca w kraju zamieszkania, poczucie wolności jednostki. Ratując z pełnym poświęceniem zdrowie i życie pacjentów lekarze nie chcą być z tego powodu prześladowani, szykanowani jako grupa zawodowa czy straszeni prokuratorem.

Pozostaje jeszcze kwestia powrotu do kraju i możliwość dalszej praktyki lekarskiej. Polski lekarz pracujący w kraju Unii Europejskiej, który pragnie odnowić prawo wykonywania zawodu musi przejść cały szereg formalności i płacić składki izby lekarskiej pod groźbą windykacji jej przez komornika.

W tych dniach mija 40 lat od pierwszego w Polsce strajku w sprawie służby zdrowia. W sali Gdańskiego Urzędu Wojewódzkiego strajkowały polskie pielęgniarki, przedstawicielki oświaty i kultury – o więcej pieniędzy na służbę zdrowia, o poprawę warunków leczenia i pracy. Na czele – Alina Pieńkowska-Borusewicz. Wiele środowisk poparło ten strajk!

Studenci krakowskiej Akademii Medycznej byli pierwszymi w Krakowie, i bodaj pierwszymi studentami w Polsce, którzy zorganizowali strajk okupacyjny w 1980 roku. Strajk poparły wszystkie środowiska Akademii Medycznej, wezwały do niego obie organizacje studenckie (NZS i SZSP). Na czele strajku stanął charyzmatyczny wówczas przewodniczący NZS-u AM Bogdan Klich, w prezydium KS znalazł się też młody członek SZSP Bogdan Miłek (niebawem w duchu postrajkowym zostanie szefem Rady Uczelnianej), w Komitecie strajkowym studenci – dziś Rektor CMUJ Tomasz Grodzicki oraz obecnie najwyższy rangą lekarz – urzędnik Unii Europejskiej, były wiceminister w rządzie Jerzego Buzka – Andrzej Ryś. Grupa absolwentów Akademii Medycznej wspierała logistycznie pewną część strajkujących – w tej grupie był też obecny prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Matyja. Wówczas kierowałem sekcją żywieniową strajku i mogę zaświadczyć, że na bramce strajku przy ul. Grzegórzeckiej 16 ludzie mieszkańcy przekazywali słowa wsparcia, zachęty i życzyli wytrwania. Przekazywano nie tylko pozdrowienia ale i dary- m.in. wspaniałości kulinarne mimo panującego wówczas kryzysu, kartek na żywność itp.

Oba strajki wygrały – najpierw ten w Gdańsku, a potem ten nasz, krakowski. Jaka panowała wówczas solidarność, jaki entuzjazm, i brak podziałów – chodziło o zdrowie WSZYSTKICH! Bez podziału na lepszych i gorszych.

Minęło 40 lat, w Polsce, zmieniło się wiele, ale stan służby zdrowia nadal pozostawia wiele do życzenia. W niektórych dziedzinach (np. kardiochirurgia) poczyniono duże postępy, ale co z pozostałymi?

Niewątpliwie czas na zmiany z entuzjazmem, takim jak wspólnoty sprzed 40 lat, ale bez sztucznego tworzenia podziałów, siania wrogości miedzy Polakami czy oczekiwania od pielęgniarek i lekarzy pracy ponad ludzkie siły. Potrzeba zmian systemu,

Przed ponad 50 laty wybitny krakowski lekarz i humanista, prezes Krakowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Higieny Psychicznej, profesor Julian Aleksandrowicz wespół ze swoim przyjacielem, krakowskim biskupem Karolem Wojtyłą oraz ówczesną świecką władzą w Krakowie zorganizowali akcję obywatelską pod hasłem „przez wzajemną życzliwość do zdrowia i dobrobytu”. Może byłby czas do tego nawiązać?

Z poważaniem

dr n. med. Bogdan Miłek

Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Medycznego w Niemczech

Pismo powstało przy współpracy Katarzyny Wieczorek, skarbniczki PTM, przedstawicielki młodego pokolenia emigrujących lekarzy

List do marszałka sejmu RP

Moje drogie Czytelniczki, moi drodzy Czytelnicy, okażcie nietypową dla dzisiejszych czasów cierpliwość i przeczytajcie ten list do końca. Coś, co się początkowo może wydawać listem wsparcia dla Karczewskiego, jest dobrym i rzetelnym podsumowaniem tego co robimy oraz spokojnym, wyważonym protestem przeciw temu, do czego się nas zachęca. 

Już raz, w sprawie stosunku do uciekinierów, publikowałam tu list Bogdana Miłka, przewodniczącego Kongresu Organizacji Polonijnych w Niemczech (nie mylić z Konwentem, Forum i chyba, jeśli dobrze pamiętam, Unią). To znamienne, bo zasadniczo dr Miłek i ja prezentujemy odmienne poglądy polityczne – łączy nas jednak poczucie godności i przyzwoitości.

Dr med. Bogdan Miłek
Przewodniczący Kongresu Polonii Niemieckiej,
przewodniczący Komisji Informacji o Polsce
poprzednio – Komisji Obrony Dobrego Imienia Polski i Polaków

Niemcy, marzec 2018

Pan Marszałek Senatu RP
Dr med. Stanisław Karczewski

Szanowny Panie Marszałku,

Proszę przyjąć wyrazy szacunku i serdeczne pozdrowienia.

Mieliśmy okazję poznać się osobiście u Pana Marszałka przed Kongresem Polonii Medycznej w 2016 roku w Warszawie. Dziękuję również, że objął Pan patronat nad jubileuszem Polskiego Towarzystwa Medycznego w Niemczech.

Z zainteresowaniem różne kręgi Polonii, także te które mam zaszczyt reprezentować, przyjęły apel Pana Marszałka w sprawie działania na rzecz dobrego imienia Polski i Polaków oraz troskę o dobre imię Polski.

Szanowny Panie Marszalku,

Polonia, zapewne od początku emigracji Polaków, zajmowała się i zajmuje troską o dobre imię Polski i Polaków. Tak ja, jak i moi polonijni współpracownicy od przyjazdu do Niemiec angażujemy się w tę sprawę.
Początkowo, 29 lat temu, wraz z grupą emigrantów polskich z Kraju Saary, zareagowaliśmy na artykuł R.W. Leonhardta w „Die Zeit”, kwestionujący europejskość Polski. Dotarliśmy wówczas z naszymi protestami i sprostowaniami m.in do Prezydenta Niemiec Richarda von Weizsäckera, Premiera Kraju Saary Oskara Lafontaine tudzież innych polityków oraz dziennikarzy niemieckich.

W całym późniejszym okresie wszystkie organizacje lokalne i ogólnoniemieckie, w których pracach miałem przyjemność uczestniczyć, miały w swym programie troskę o dobre imię Polski i Polaków.

Ja zaś, wówczas w różnych centralach polonijnych takich jak Polskie Forum w Niemczech, Polska Rada w Niemczech, Kongres Polonii Niemieckiej czy Europejska Unia Wspólnot Polonijnych, byłem odpowiedzialny za koordynowanie tych działań w randze wiceprzewodniczącego centrali (Forum, Rada) lub przewodniczącego stosownej Komisji (Kongres, EUWP).

Interweniowaliśmy w różnych sprawach, także w kwestii „Polskie Obozy śmierci” czy „Polskie Obozy Koncentracyjne”.

Polemizowaliśmy z artykułami (np. Vorwärts – rozmowa z Egonem Bahrem, kwestionująca aspiracje wejścia Polski do NATO) czy akcja pt. Pokażmy Polskę i Polaków inaczej.

Podobnie wraz z Polonią Wielkiej Brytanii, Polonia Niemiecka przeprowadziła akcję promocji akcesu Polski do Unii Europejskiej, łącznie z dotarciem do Królowej Brytyjskiej.

W roku 1998 Polonia przeprowadziła akcję poparcia uchwały Sejmu o nie łączeniu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej z cesjami na rzecz tzw. Wypędzonych. Nawiązaliśmy wówczas w tej kwestii kontakt z politykami wszystkich opcji politycznych – panami: Olszewskim, Dobroszem, Siwcem, Millerem, Moczulskim, Balcerowiczem, Czarneckim, Bugajem, Oleksym.

W 2004 roku powstała pod auspicjami Kongresu Polonii Niemieckiej, Komisja Obrony Dobrego Imienia Polski i Polaków. W przedsięwzięciach Komisji brali również wspólnie udział wybitni przedstawiciele Polonii różnych opcji – jak np. ksiądz dr Sobkowiak i red. Alina Perth-Grabowska.

W ramach EUWP powstała Komisja Godności i Pamięci Narodowej. Obiema tymi strukturami miałem przyjemność kierowania przez kilka lat. Szczególnie Komisja Obrony miała w swym składzie wiele osób z różnych krajów, w tym m.in kilku wybitnych profesorów z USA. Szczególnie prof. Rudnicki z USA ma ogromne zasługi w dziele walki z pojęciem „Polskich Obozów Koncentracyjnych”.

Praca wspomnianych Komisji nie była i nie jest nastawiona na spektakularne akcje, lecz bardziej na dyskusje, wymianę informacji, wzajemną stymulację i koordynację działań – w myśl zasady: „rejestrować– inicjować– stymulować”. Przykładem takiej skoordynowanej akcji była pierwsza odpowiedź na raport Komisji MAK kierowanej przez prof. Anodine (koniec roku 2010).
Członkowie Komisji, za własne pieniądze, wykupili domenę „20100410” z końcówkami właściwymi dla wielu państw i w pięciu językach zamieścili tekst polemizujący z Raportem MAK, szczególnie w kwestiach nie wymagających głębszych badań lecz logicznego myślenia.

Wiele dyskutowano w gronie wspomnianych Komisji o samej nazwie: „obrona dobrego imienia Polski i Polaków“ czy „zwalczanie stereotypów”.

Mimo, że Komisje składają się z osób o bardzo różnych poglądach, zdecydowana większość była zdania, że dobre imię „albo się ma – albo nie.” Co więcej, nagłaśnianie sprawy obraźliwego dla Polski komentarza służy raczej rozpropagowywaniu poglądów obrażającego niż obronie obrażanego. Zatem większy sens ma działalność informacyjna – stąd lepsza była by nazwa „Komisja Informacji o Polsce”, ewentualnie „rzetelnej informacji“ lub po prostu „Informacji”. Stąd dokonano zmiany nazwy na „Komisja Informacji o Polsce”.

Szanowny Panie Marszałku,

pamiętamy, że kilkanaście lat temu MSZ prowadziło statystykę używania pojawiania się w publikacjach pojęcia „Polskie Obozy Koncentracyjne”.

Chcielibyśmy zapytać czy ta statystyka jest kontynuowana?

Jeśli tak, pragnęlibyśmy uzyskać dane – czy w ostatnich latach wzrosła liczba tych krzywdzących nas wszystkich publikacji – czy też – bo takie wrażenie mieli członkowie polonijnych Komisji kilka lat temu – mamy tendencję spadkową.
Dlatego, wraz z gronem moich współpracowników i przyjaciół, w tym z grona wspomnianych Komisji, proponujemy aby postarać się uspokoić emocje i wyciszyć sprawę.

Rozumiemy intencje Pana Marszałka i osób popierających obronę Polski przed pomówieniami w kwestii Niemieckich Obozów Koncentracyjnych w Polsce. Niemniej naszym skromnym zdaniem regulacje prawne i ewentualne procesy powinny dotyczyć jedynie sytuacji ekstremalnych i wyjątkowych, najlepiej zaś by ich w ogóle nie było. Takie pojęcia jak „Obrona dobrego imienia Polski i Polaków” powinny zostać zastąpione pojęciami: „Rzetelna (prawdziwa) Informacja o Polsce i Polakach” – lub po prostu „Informacja o Polsce i Polakach”.

Specjalny temat stanowi problematyka Polsko – Żydowska ze względu na wielką tragedię jaka spotkała obydwa te narody, a także na wieki wspólnej historii. Naszym zdaniem nie wolno – nawet w imię dobrych intencji – generować powstawania wzajemnych obrażeń i pomówień. Należy raczej
wspólnie zapłakać nad każdą żydowską i polską ofiarą okropnej wojny i nad każdym nie uratowanym życiem przez osoby, które mogły pomóc, bez względu na to kim były te osoby. Powinniśmy wyrazić żal każdego Polaka, który nie uratował swych żydowskich sąsiadów. Dodać tu też trzeba propagandową manipulację okupanta hitlerowskiego, zresztą ta manipulacja miała miejsce także rękami zaborców np. caratu dużo, dużo wcześniej.
Obszerne dane na ten temat można znaleźć w książce Alicji Grochowskiej „Elementy prania mózgu w procesie zagłady Żydów”.

Inna kwestia natomiast budzi naszą uwagę – chodzi o potencjalne zagrożenie pogorszenia ważnych stosunków międzynarodowych na linii stosunków polsko – niemieckich poprzez nieopatrzne eksponowanie kwestii odszkodowań za II wojnę światową. Warto tu zacytować w tej kwestii wymianę zdań między Episkopatami Niemiec i Polski z roku 2015: „Pojednanie polsko-niemieckie to wielka wartość. Można ją łatwo utracić przez nieprzemyślane decyzje, a nawet przez zbyt pochopnie wypowiadane słowa” – napisali polscy biskupi.

Nie czujemy się kompetentni do zabierania głosu w kwestii, w której winni wypowiedzieć się fachowcy prawa międzynarodowego. Zwracamy jednak uwagę na bardzo delikatny grunt, po którym poruszają się wszyscy wypowiadający się w tej kwestii. Nie jest to kwestia zupełnie zdezaktualizowana (spłacanie reperacji za I wojnę światową dobiegło niedawno końca) – ale Niemcy dodają mniej lub rzadziej otwarcie: należy uwzględnić mającą miejsce w wyniku zmiany granic stratę przez ich kraj dużych terytoriów i znajdującego się tam majątku.

O tym, że ZSRR dokonał rabunku z tych przyznanych Polsce terenów – w Niemczech prawie nikt nie wie. Dlatego nie wolno szafować rozbudzającymi niepotrzebne emocje stwierdzeniami takimi jak nadzieja na odzyskanie 900 miliardów euro jako reperacje od Niemiec. To raczej kwestia do poruszania w trakcie pozbawionych emocji dyskusji polityków i prawników nie zaś jako pożywka dla populistów po obu stronach granicy (politycy prawicowej niemieckiej partii AfD nieraz przebąkują o odzyskaniu tych czy owych ziem…).

Szanowny Panie Marszałku, Szanowni Państwo,

powyżej przedstawiliśmy Państwu garść przemyśleń wynikających z doświadczeń blisko 30 lat działalności dla dobra Polski i jej imienia. Osób na co dzień żyjących i funkcjonujących wśród tych, którzy obserwują Polskę jako europejskiego partnera. Osób, których rosnąca pozycja Polski w ciągu ostatnich dziesięcioleci napawała i napawa dumą. Związanych z Polską na dobre i złe.

Być może te kilka zdań dorady okażą się pomocne w podjęciu tej czy innej decyzji lub ukształtowaniu takiego czy innego poglądu.

Z wyrazami szacunku

dr med. Bogdan Miłek
przewodniczący Kongresu Polonii Niemieckiej
wraz z gronem polonijnych współpracowników

The winter is coming

Ciekawe, że publikuję tu list otwarty napisany – teoretycznie – przez przeciwnika politycznego. Autor listu wybierał Jarosława Kaczyńskiego, gdy ten był kandydatem na stanowisko prezydenta RP. Ja – nie. Tym bardziej podoba mi się ten głos rozsądku, skierowany do Kaczyńskiego “z własnych szeregów”.

List wysłany do Jarosława Kaczyńskiego na Zjazd Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych w Rzymie w dniu 22. 10. 15

winter-wonderland-pictures-4
Dr med. Bogdan Miłek

Kongres Polonii Niemieckiej
przewodniczący

Do Pana Premiera
Prezesa Partii Prawo i Sprawiedliwość
Jarosława Kaczyńskiego

List Otwarty

Szanowny Panie Premierze!

Piszę do Pana list otwarty, dotyczący obrazu Polski i Polaków, jaki kształtuje się w chwili obecnej i jaki może pozostać tym „obowiązującym stereotypem” przez długie lata. Piszę do Pana – bo to Pan Przewodniczący będzie według wszelkich prognoz miał decydujący wpływ na ten obraz Polski i Polaków w świecie. Ja, skromny lekarz-emigrant, od dziesięcioleci – indywidualnie lub w ramach różnych struktur – usiłuję się zajmować tą problematyką.

Np. TU

Mieszkając na pograniczu Niemiec, Francji i Luksemburga, postrzegam zapewne z innej perspektywy niektóre kwestie. Czasem taka dodatkowa optyka może wnieść coś do własnych przemyśleń…

Piszę tuż przed wyborami. Po wyborach będą ważniejsze inne kwestie. Teraz może ktoś to przeczyta…

Niedawno oświadczył Pan – sądzę, że w ramach „ferworu dyskusji” – iż migranci mogą przynieść zarazę i pasożyty . Pana słowa ochoczo podchwyciły media za granicą – przyklejając Panu kolejny raz łatkę ksefofoba, kontynuując poprzednie stereotypy – np. AK-owca z pewnego niemieckiego serialu… W ten klimat wpisało się wystąpienie Pana Kolegi Klubowego (a mojego sąsiada z krakowskiego dzieciństwa) prof. Legutko, atakujące oś Merkel – Hollande. Zamiast szukać dialogu w ramach Trójkąta Weimarskiego – poseł Legutko dopisuje nas do towarzystwa Orbana i Seehofera.

Niemcy – otoczenie Kohla i Merkel – od lat bardzo inteligentnie budują nowy obraz Niemiec i Niemców. Niemiec otwartych, liberalnych, państwa wielokulturowego i wielonarodowego. Państwa, które nawiązuje do Hambacher Fest – gdy w Niemczech powiewały polskie flagi. W tym tonie odbywały się Mistrzostwa Świata w piłkę nożną w 2006 roku – „Niemcy to mistrzowie serc”. Teraz buduje się nowy symbol: Niemcy – symbol miłosierdzia, otwartości, dzielenia się z bliźnim tym, co sami mamy, dla obcokrajowców – symbol szansy na realizację własnego ja, szansy na sukces zawodowy.

Abstrahując od tego, że Niemcy szukają w ten sposób drogi do amerykańskiego sukcesu gospodarczego, który jako państwo wielokulturowe chcą skopiować w sercu zjednoczonej Europy – to ma być nowy obraz Niemiec na miarę XXI wieku. Obraz, który zastąpi ten inny – z XX wieku. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Obojętnie, jak daleko pozycja Merkel zostanie osłabiona wewnętrznymi dyskusjami – ona wyjdzie z tej walki zwycięsko. Alternatywy bowiem nie ma. Nikt nie bedzie strzelał do bezbronnych emigrantów, ani nie da im zamarznąć. Do tego – Niemcy potrzebują siły roboczej, a muzułmanie z Syrii są zazwyczaj pracowici, „ucywilizowani” i całkiem dobrze wykształceni.

Polska nie powinna Niemcom w tym przeszkadzać, warto mieć takiego sąsiada – choć będzie on drenował fachowców z państw ościennych – niemniej jednak musi sama przemyśleć, jak aktywnie kształtować swój obraz na tym tle. Czy ma to być obraz ksenofobiczny – tak jak w owym słynnym już niestety filmie to przedstawiono AK-owców – czy też obraz państwa i narodu otwartego na inne kultury i narodowości , na miarę tradycji jagiellońskiej, na miarę prawdziwej natury Polaków i na miarę nauki Jana Pawła II!

Trzeba przy tym zwracać uwagę na każde słowo wypowiadane publicznie, w tym szczególnie przez liderów największych partii politycznych.

Proszę wybaczyć tych parę uwag, nasuwających się komuś, kto postrzega Polskę z pewnego oddalenia.

Z wyrazami szacunku

Dr med. Bogdan Miłek,
przewodniczący Kongresu Polonii Niemiekciej
– Pana wyborca w wyborach prezydenckich w roku 2010-