Historia pewnego cmentarza

Dotychczas we “wpisach grobowych” zajmowały nas historie grobów i pochowanych w nich ludzi, ale oczywiście i same cmentarze mają swoją historię…

Izabela Lewandowska  

Gmina żydowska w Barczewie*

Powolne osiedlanie się kupców żydowskich na terytorium Prus Wschodnich datuje się już od XV w. Koleje ich losów są zmienne, raz ich przepędzano, innym znów razem pozwalano się im osiedlać, by płacili podatki i wzbogacali skarb panującego. Dopiero rewolucja francuska i Oświecenie, a następnie epoka napoleońska, wraz z jej radykalnymi ustawami antyfeudalnymi i obywatelskimi, spowodowała przyznanie Żydom swobody osiedlania się w Prusach. Jedną z pierwszych ustaw była ordynacja miejska z 19 listopada 1808 r., a następnie ustawa z marca 1812 r., która dawała im prawo stania się obywatelami państwa pruskiego, osiedlania się we wszystkich miastach, nabywania i posiadania nieruchomości, a jednocześnie nakładała obowiązek służby wojskowej.

Żydowska gmina w Barczewie została założona na podstawie ustawy z dnia 23 Lipca 1847 r., pomimo że Żydów nie było nawet 24. Zachowany w Olsztyńskim Archiwum Statut Gminy Żydowskiej z 30 lipca 1861 r. wspomina już synagogę. Stąd można przypuszczać, że powstała ona w połowie XIX w. W 1870 r. założono cmentarz. W stosunku do roku 1890 pisano w leksykonie Brockhausa, T. 16: „Wartenburg, miasto w powiecie Olsztyn, u ujścia rzeki Kośnej (rzeki Kiermas) do Pisy w zagłębieniu doliny wschodniopruskiej krainy przy linii kolejowej Schneidemühl-Thorn-Insterburg (Piła-Toruń-Czerniachowsk) pruskich kolei państwowych, w 1890 r. 4736 zwłaszcza mieszkańców katolickich pośród nich 648 ewangelików i 98 Izraelitów”.

Sytuacja zmieniła się w 1910 r., kiedy to powiat olsztyński miejski został odłączony od starego powiatu olsztyński ego. W nowo powstałym powiecie olsztyńskim był tylko jeden okręg synagogalny ¬ Wartenburg, gdzie w 130 gminach mieszkali tylko pojedynczy Żydzi. Mała gmina żydowska w mieście Wartenburg liczyła w 1925 r. 56 członków, w 1933 r. – 40, a w 1939 r. było tu już tylko 23 Żydów“. Ich malejąca liczba była wynikiem niesprzyjającej atmosfery i ogólnej niechęci. (…) Złe nastroje powodowały, iż żydowscy kupcy systematycznie sprzedawali swoje sklepy i przeprowadzali sie do Berlina.

Losy żydowskiego cmentarza

Kirkut został założony w 1871 r. na terenie o powierzchni 0,10 ha, przy dawniejszej ulicy Dobromiejskiej 48 (dziś ul. Warmińska), naprzeciwko przedsiębiorcy budowlanego Kensbocka. Teren ogrodzono wysokim płotem i wybudowano drewnianą kostnicę. Drewniany dom przedpogrzebowy usadowiony był także przy tej ulicy w sąsiedztwie budynków mieszkalnych.
Horst Tuguntke, który mieszkał w Barczewie przed wojna około 50 metrów od cmentarza,   opowiada, że znał każdą dziurę w płocie i obserwował z zewnątrz niejeden żydowski pogrzeb. Na cmentarzu nie było wielu starych drzew, bowiem rok czy dwa lata przed wojną, w czerwcu w dniu św. Antoniego, kiedy w mieście odbywał się odpust, przeszedł ulicą Dobromiejska, nazywaną wtedy Maruńskim Przedmieściem [od wsi Maruny] straszny wicher. Poczynił on na cmentarzu i w najbliższym otoczeniu wiele szkód, które jednak szybko naprawiono. Ostatni pochówek miał miejsce w 1940 r. Rozpoczęło się bezczeszczenie ogrodzeń i demolowanie nagrobków. W 1942 r. nagrobki żydowskie – pełne często najwyższego kunsztu artystycznego – zaczęto przerabiać na pomniki dla poległych żołnierzy niemieckich, a co gorsze materiałowo wykorzystywano jako płyty do utwardzania dróg“. Po 1945 r. na cmentarzu przetrwało jeszcze ponad sto dobrze zachowanych nagrobków. Były to proste, pionowe płyty z kamienia naturalnego, piaskowca, czarnego granitu, niektóre z ornamentyką, zakończone w kształcie łuku. Zawierały inskrypcje w języku hebrajskim i niemieckim. Po wojnie, przed połową lat siedemdziesiątych XX w., tak opisywano nekropolię: „cmentarz położony jest na wzgórzu przy ulicy Warmińskiej wiodącej od strony Marun. Otoczony płotem z żelaznej siatki, brama zamknięta, przy bramie tabliczka: „Cmentarz żydowski”. Jedynie z przodu i z tyłu trochę wolnej przestrzeni. Część nagrobków zdewastowana (…).

Na początku lat siedemdziesiątych Ministerstwo Gospodarki Komunalnej zwróciło uwagę na konieczność wzmożonego działania w zakresie spraw związanych z utrzymaniem cmentarzy i przeznaczeniem terenów cmentarnych na inny cel. Podkreślano przy tym, że sprawy te mają poważny akcent polityczny. W związku z ogólną sugestią zarysowaną przez Ministerstwo Prezydium WRN wystosowało pisma do Powiatowych Rad Narodowych uzasadniając: „Sytuacja w tym zakresie na terenie naszego województwa jest szczególnie zaniedbana. Świadczy o tym istnienie na terenie województwa bardzo dużej ilości cmentarzy nieużytkowanych, w stosunku do których nie zostały podjęte decyzje o zamknięciu, bądź likwidacji. Cmentarze te mimo przeprowadzonych w ubiegłych latach renowacji są zaniedbane i w wielu wypadkach utraciły charakter cmentarzy. W najbliższych latach podejmowane działania winny iść w tym kierunku, aby ilość takich nieczynnych i zaniedbanych cmentarzy zmniejszyć do minimum przez prawne zamknięcie i przeznaczenie terenów cmentarnych na inne cele. W tym zakresie należy jednak przestrzegać przepisów zawartych w Ustawie z dnia 31 stycznia 1959 r. O cmentarzach i chowaniu zmarłych (Dz.U. Nr 11, poz 62) W dalszym ciągu pisano, że Prezydium WRN zostało zobowiązane przez Ministerstwo Gospodarki Komunalnej do przyjęcia na lata 1972-1975 znacznie szerszego programu porządkowania cmentarzy.

Zwracano uwagę, że środki z budżetów terenowych mogą być niewystarczające, więc istnieje możliwość otrzymania specjalnej dotacji z Ministerstwa Gospodarki Komunalnej pod warunkiem pełnego zabezpieczenia wykonawstwa. Odręcznie dopisano, jakie cmentarze mają być poddane renowacji, a jakie zlikwidowane w poszczególnych miejscowościach i latach. I tak cmentarze do renowacji to Barczewo – katolicki i ewangelicki 1972 (…) do likwidacji – Barczewo żydowski 1973. Rzeczywiście w sprawozdaniu Wydziału Gospodarki Komunalnej, Przestrzennej i Ochrony Środowiska Powiatowej Rady Narodowej napisano, że „prace porządkowe przy cmentarzach nieczynnych w roku 1973 miały miejsce na terenie m. Barczewa i Olsztynka. Prace te prowadzone były w ramach posiadanych środków finansowych na wydatki bieżące jak również w czynie społecznym. W następnych latach prace te były kontynuowane, co może potwierdzać fakt, że są różne opinie na temat daty likwidacji cmentarza żydowskiego – jedni podają rok 1973, inni 1975. Na terenie ówczesnego województwa olsztyńskiego przeprowadzono lustrację zarówno czynnych, jak i nieczynnych cmentarzy i stwierdzono sporo niedociągnięć w konserwacji i należytym utrzymaniu tych obiektów. Dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie mgr Stefan Piątczak skierował w tej sprawie pismo do Naczelnika Powiatu w Olsztynie argumentując, iż cmentarze: „wymagają przeprowadzenia niezbędnych prac porządkowo-konserwacyjnych. W związku z tym proszę Obywatela Naczelnika o wydanie stosownych poleceń odpowiedzialnym jednostkom w celu uporządkowania wszystkich cmentarzy na terenie powiatu. Do akcji porządkowania, oprócz odpowiedzialnych pracowników gospodarki komunalnej, należałoby włączyć w ramach czynów społecznych mieszkańców, a zwłaszcza młodzież szkolną”. Efektem tego było zbadanie sytuacji miejsc pochówku in situ przez odpowiednie organa lokalne. Na temat cmentarza żydowskiego w Barczewie napisano w piśmie poufnym z dnia 3 lipca 1974 r.: „Obiekt został zamknięty zarządzeniem Ministra z 1961 r. Według przestrzennego zagospodarowania m. Barczewa teren cmentarza przeznaczony jest pod budownictwo mieszkaniowe. Ogrodzenie w dobrym stanie z siatki 3/4 pow. pod nagrobkami, nagrobki w dobrym stanie częściowo z kamienia naturalnego, częściowo z betonu“. Sprawa likwidacji cmentarza jednak przeciągała się. Dwa lata później ponownie wymieniano korespondencję dotyczącą tego kirkutu. Urząd Miasta i Gminy Barczewo zawiadamiał Urząd Wojewódzki w Olsztynie, „że zgodnie z przepisami art. 6 ust. 3 ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych wystąpiono do Ob. Wojewody Olsztyńskiega o zezwolenie na likwidację cmentarzy oraz użycie tychże cmentarzy na inny cel. Dotychczasowe cmentarze – jak pisano w piśmie – zostaną zagospodarowane jako zieleńce dostępne dla publiczności. Cmentarz Ewangelicki i Żydowski w obecnym stanie są bardzo zaniedbane, nie widać śladów pielęgnacji mogił, obramowanie mogił i płyty nagrobkowe są częściowo potłuczone i rozrzucone, stanowi to w całości wielkie rumowisko gruzu.(…) Celem uzyskania zezwolenia na likwidację cmentarzy i użycie tych terenów na inny cel przed upływem 40 lat od ostatniego pochówku, niezbędne są opinie na temat jednostek. W związku z powyższym Urząd Miasta i Gminy Barczewo uprzejmie prosi o wydanie opinii w tej sprawie. Pismo dotyczyło także nieużytkowanego cmentarza katolickiego. Zostało ono skierowane do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, Wydziału do spraw Wyznań Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej oraz Wojewódzkiej Komisji Planowania z prośbą o wypowiedzenie się w tej sprawie. WKZ przesłał to pismo dalej do Muzeum Warmii i Mazur z prośbą o penetrację terenu i opinię. Muzeum przeprowadziło oględziny tych trzech cmentarzy i 12 kwietnia 1976 r. poinformowało konserwatora, iż „w przypadku likwidacji wspomnianych cmentarzy należałoby zabezpieczyć na rzecz muzeum. Cmentarz katolicki : ok. 15 krzyży żeliwnych lub żelaznych; cmentarz izraelicki: 15 nagrobków kamiennych z XIX i XX w., 5 nagrobków marmurowych z XX w. oznaczonych numerami naniesionymi prawdopodobnie przez zarząd cmentarza ; cmentarz ewangelicki: 3 krzyże żelazne, 1 nagrobek w kształcie porcelanowego pulpitu. Wszystkie te obiekty Muzeum Warmii i Mazur oznakuje w najbliższym czasie białą farbą sygnaturą MM tak, aby mogły być w każdej chwili zidentyfikowane. Dyrekcja Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie przeznacza na zmagazynowanie wymienionych obiektów i dla krzyży i nagrobka z cmentarzy katolickiego i ewangelickiego – teren składnicy muzealnej koło kościoła po-ewangelickiego w Barczewie, dla nagrobków z cmentarza izraelickiego – teren zieleńca przy bożnicy w Barczewie. Okazało się, że żadne macewy po likwidacji cmentarza żydowskiego nie znalazły się przy bożnicy, a wszystkie nagrobki przez trzydzieści cztery lata stały na placu, który wraz z kościołem ewangelicko- augsburskim służył za składnicę zabytków ruchomych Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie (do 2009 r., kiedy składnicę zlikwidowano, a kościół ewangelicki oddano pod zarząd miastu Barczewo). Na podstawie protokołu spisanego 13 lipca 1976 r. w sprawie przekazania nieodpłatnego nagrobków zabytkowych pochodzących z likwidacji cmentarzy w Barczewie przez Zarząd Zieleni Miejskich w Olsztynie dla Muzeum Mazurskiego w Olsztynie można stwierdzić, iż „trzyosobowa komisja zgodnie z decyzją Naczelnika Miasta i Gminy Barczewo pismo nr 491/l/76, z dnia 2 czerwca 1976 r., będąc na cmentarzu dokonała przekazania nagrobków zabytkowych dla Muzeum, które zostały przez komisję przeliczone, obmierzone, a następnie 21 nagrobków przez ZZM przetransportowano na plac składowania w Barczewie”. W protokole zaznaczono, że z cmentarza ewangelickiego Muzeum pobrało 2 sztuki krzyży metalowych ozdobnych. Naczelnikiem Miasta i Gminy Barczewo, który podjął decyzję o wyzbyciu się min. zabytkowych nagrobków był pan Stanisław Borys (1976-1979. Wojciech Zendrowski, barczewski historyk podaje, iż część macew trafiła do Olsztyna, kilka zakopano w pobliskiej żwirowni, a inne przetransportowano do Biskupca. Większością pozostałych macew zaopiekowali się przedsiębiorczy kamieniarze. W rozmowie z dziennikarzem „Gazety Warmii i Mazur” w 1995 r. Marian Sawicki, w latach siedemdziesiątych członek władz Barczewa, stwierdził „Ten cmentarz był w dobrym stanie. Zaczęło się po przyjściu na naczelnika gminy Henryka Wariasa. On jakiś antycmentarny był, trzy cmentarze zlikwidował. Były sprzeciwy ze strony społeczeństwa, ale cmentarze podlegały opiece komunalnej. Po likwidacji powiatów służby komunalne przeniesiono do Olsztyna. Wzięli więc i rozebrali. Robili to tak szybciutko, że nie można było interweniować. Żona wtedy w kulturze pracowała. Kilka macew przy kościele ewangelickim ułożono, resztę gdzieś wywieźli. To na pewno nie była normalna decyzja, nawet Niemcy uszanowali przecież ten cmentarz”. Także Zdzisław Liberda, mieszkaniec przy ul. Warmińskiej, mówił „Pamiętam jak go zlikwidowali. Nagrobki powywracali i wywieźli. Co z tym zrobili, nie wiem, naprzód tu śmietnik postawili, potem na tym cmentarzu były chlewy i szopy. Potem je przesunęli dalej, a śmietnik został.”

Po usunięciu miejsc pochówku na terenie dawnego cmentarza urządzono park miejski, z czasem coraz bardziej zaniedbany, o czym świadczyły postawione tam śmietniki. Bez odpowiedniej informacji, ludzie powoli zapominali, że miejscu temu należy się godny szacunek. Być może, gdyby społeczeństwo Barczewa dobitniej reagowało na likwidację cmentarza, nie doszłoby do tego. Ale ludzie zajęci byli swoimi sprawami i troską o zabezpieczenie podstawowych życiowych potrzeb i nie chcieli wzbudzać podejrzeń. Mieszkaniec Barczewa, Edward Cyfus powiedział: „Cztery lata miałem, kiedy przeprowadziliśmy się do Barczewa, a mieszkałem do końca 1981 r. Cmentarzyk był malutki, zaniedbany, z jakimiś krzywymi macewami, na ulicy Warmińskiej. Opuszczony, parę macew, i to wszystko. Daleko było od nas. Widziałem go tylko czasami, przechodząc tamtędy do jakiegoś kolegi i mamy koleżanka mieszkała na ulicy Warmińskiej. Kiedyś jako mały chłopiec wszedłem zobaczyć, co tam jest. Potem już nic o tym nie słyszałem. Dopiero 11 listopada 1976 r. szef Urzędu do Spraw Wyznań wystosował pismo do Wojewódzkich Wydziałów do spraw Wyznań, że „władze państwowe stoją na gruncie zachowania wszystkich istniejących cmentarzy żydowskich. W praktyce oznacza to zakaz naruszania, likwidacji bądź przeznaczania na inne cele aktualnie istniejących cmentarzy tego wyznania, a równocześnie zobowiązuje do dbałości o zabezpieczenie należnego wystroju zewnętrznego zgodnie z charakterem miejsca i obiektu.

Odpowiedzią na to było postawienie na terenie kirkutu kamienia pamiątkowego. W Iatach siedemdziesiątych, jak wspomina mieszkanka Barczewa Gertruda Nikadon – głaz taki postawiono z inicjatywy Ratusza. Wykonał go Andrzej Czerniak, który robił nagrobki. W lutym 1984 r. Generalny Konserwator Zabytków Dyrektor Zarządu Muzeów i Ochrony Zabytków doc. dr Andrzej Gruszecki wysłał do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie pismo z prośbą „O przesłanie w terminie do 20 Iutego 1984 r. materiałów dotyczących finansowania obiektów kultu hebrajskiego wg załączonego wzoru. Obiekty te należy podać w podziale na: a) Synagogi kultowo czynne, b) synagogi – użytkowane dla celów kultury, c) cmentarze, d) Judaika, e) ewentualnie inne. Efektem była Iista zaledwie czterech obiektów z terenu ówczesnego województwa olsztyńskiego. Były to w Olsztynie: 1) dawna synagoga przy zbiegu ul. Kołłątaja i Okopowej adaptowana i przebudowana w okresie międzywojennym na budynek mieszkalny; 2) kaplica cmentarna żydowska, przy ul. Zyndrama z Maszkowic nr 2, wzniesiona wg projektu Eryka Mendelsona; 3) dawna synagoga w Barczewie przy ul. Kościuszki, zajmowana przez Stowarzyszenie Społeczno-KuIturalne, Odział w Barczewie i Muzeum Tkactwa Artystycznego; 4) dawna bożnica w Dąbrównie z początku XX w., użytkowana jako magazyny. Za tym poszły dalsze działania skupione na opracowaniu dokumentacji historycznej dotyczącej synagog i kirkutów z terenu województwa olsztyńskiego, które wojewódzki konserwator zabytków Lucjan Czubiel zlecił inż. Mirosławowi WaIoszkowi i WaIdemarowi Kisielowi.

Latem 2010 roku autorka niniejszego tekstu oraz z Edward Cyfus, Warmiak pochodzący z Barczewa, odnaleźli składowane macewy z cmentarza żydowskiego w Barczewie przy budynku dyrekcji Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej w Stębarku. Inskrypcje na macewach z szarego i czarnego granitu, w większości wyszczerbionych lub wręcz połamanych na kilka części, w języku niemieckim lub hebrajskim, są trudne do odczytania. Z niektórych udało się wydobyć nazwiska zmarłych (…).

Po wstępnych ustaleniach z ówczesnym dyrektorem Muzeum Warmii i Mazur, Januszem Cygańskim, podległym mu wówczas kierownikiem oddziału w Stębarku Szymonem Drejem, burmistrzem miasta Barczewa Lechem Nikowskim Krystyną Ster, prezesem barczewskiego oddziału Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Pojezierze”, będącym właścicielem synagogi barczewskiej – macewy mają niebawem wrócić na swoje miejsce. Najprawdopodobniej będzie to lapidarium przy synagodze lub cmentarzu ewangelickim w Barczewie.dialogkultur-barczewo

*Fragment artykułu, Dziedzictwo żydowskie w Barczewie, opublikowanego w Dialogu kultur, wydawca Forum Dialogu Publicznego, Olsztyn 2013

Dziedzictwo żydowskie

a Izabela Lewandowska

DZIEDZICTWO ŻYDOWSKIE W OLSZTYNIE
– HISTORIA, DZIEŃ DZISIEJSZY,
PERSPEKTYWY NA PRZYSZŁOŚĆ

Warmię i Mazury kojarzymy głównie z zamieszkującymi tu przez wieki Niemcami, Polakami, Warmiakami i Mazurami, rzadziej wspominamy Prusów, starowierców czy Żydów. W obecnych czasach, kiedy wielokulturowość i poszanowanie różnorodności jest wartością samą w sobie, szczególnie interesujące w naszym regionie – być może dlatego, że jeszcze nieodkryte – wydaje się dziedzictwo żydowskie. Było ono po 1945 r. wymazywane z pamięci nowych mieszkańców, ale od ponad dwudziestu lat powoli przebija się do świadomości społecznej, a naukowcy coraz chętniej podejmują tematykę żydowską w swoich badaniach. (…)

Dziedzictwo kulturowe to spuścizna pozostawiona przez poprzednie pokolenia. Spuścizna, o której warto pamiętać i ją szanować. Najbardziej znane jest dziedzictwo materialne – zachowane budowle, elementy architektury, wystrój wnętrz, dzieła sztuki, przedmioty codziennego użytku, krajobraz kulturowy z zachowanym układem przestrzennym wsi i miast. Natomiast dziedzictwo niematerialne przejawia się w tradycjach i zwyczajach danej grupy etnicznej czy narodowej. Istnieje ono, gdy żyją przedstawiciele danej grupy i je kultywują. W niniejszym tekście omówię jedynie spuściznę materialną, nie odwołując się do bogatych tradycji związanej z obrzędami społeczności żydowskiej.

Stan posiadania żydowskiego w Olsztynie
przed II wojną światową

Na Warmii pojedynczy Żydzi pojawiali się od czasów nowożytnych, ale przed 1772 r. było ich niewielu. Dopiero ustawa z 11 marca 1812 r. dawała im prawo stania się obywatelami państwa pruskiego, otrzymali prawo osiedlania się we wszystkich miastach, nabywania i posiadania nieruchomości, a jednocześnie nałożono na nich obowiązek służby wojskowej. W Olsztynie w 1816 r. mieszkało 60 Żydów, w 1831 – 82, w 1852 – 130, w 1880 (po wybudowaniu nowej synagogi) – 331 (co stanowiło wtedy 4,35% mieszkańców miasta), w 1890 r. – 418, w 1910 – 484, w 1925 r. – 612 (1,6% znacznie większej wtedy liczby mieszkańców), w 1939 r. – 139 osób. Do przemysłowców w tym mieście należeli: Segallowie (fabryka mydła), Silbersteinowie (fabryka octu) i Ladendorffowie. Julius Ladendorff w latach siedemdziesiątych XIX w. wybudował fabrykę zapałek przy dzisiejszej alei Piłsudskiego, gdzie stoi dom towarowy „Aura“. W posiadaniu żydowskim był majątek Nagórki.

Żydzi byli właścicielami olsztyńskich tartaków, cegielni, fabryczki octu, zapałek, apteki, banku, hotelu, ale także majątków ziemskich. Jeden z najlepszych hoteli, ulokowany na rogu dzisiejszej ulicy Mochnackiego i Warszawskiej, należał do Hirschberga, bank prywatny do Juliusa Lewina.

Z kupców wymienić trzeba: Barińskiego (towary kolonialne), Levy‘ego (odzież damska), Aronowów (obuwie), Woythalera (handel tabaką). W 1814 r. powstał w Olsztynie dom handlowy braci Simonsohnów w południowej pierzei rynku. Potem dwie posesje w pierzei wschodniej kupił Frankenstein.

Sklep Hirszfeldtów (materiały tekstylne) znajdował się na rogu Rynku i ul. Prostej, sklep Mondrego przy ul. Pieniężnego 13, sklep Mendelsohna przy ul. Staromiejskiej. Raphaelsohn miał wytwórnię waty, L. Mendelsohn polecał materiały odzieżowe, Salzmann termometry, H. Herrnberg wódkę, likiery i spirytus, Woythaler tytoń, Wilhelm Lewin śledzie. Maszyny do szycia można było kupić u J. Barucha, kapelusze u Moritza Simsona, futra tylko u Hirschfeldtów. Wśród Żydów byli też stomatolodzy, lekarze, adwokaci i sędziowie, a także członkowie rady miejskiej.

Na Starym Mieście w Olsztynie do żydowskiej rodziny Mendelsohnów należał narożny pseudoklasycystyczny dom przy Górnej 21 (róg obecnych ulic: Staromiejskiej i św. Barbary), w którym najpierw ojciec słynnego później architekta Ericha, a następnie jego kuzyn – Willy prowadzili sklep z galanterią dla mężczyzn i wyrobami skórzanymi.

Oprócz tego wspólną własnością gminy żydowskiej w Olsztynie był jeszcze budynek na rogu ul. Kopernika i ul. Moltkego (obecnie Kajki), który przed 1933 r. był siedzibą loży pod nazwą „Synowie Związku“, założonej w roku 1902. Sam budynek wzniesiono dopiero w 1923 r.

Pod koniec wieku XIX i w początkach XX Żydzi olsztyńscy szczególnie upodobali sobie rejon dzisiejszego placu Roosevelta, dawnego Targu Końskiego, przy obecnych ul. Knosały, Mochnackiego, Niepodległości oraz Grunwaldzkiej. Chętnie tam nabywano kamienice, budowano fabryki, zakłady, sklepy i restauracje. W 1904 r. Abraham Brün, kupiec i przedsiębiorca handlujący końmi i skórami, zbudował przy ul. Mochnackiego 4 (wówczas Warschauerstrasse) piękny willowy dom w stylu secesyjnym. Budynek stanął między Fabryką Powozów (później montownią samochodów) Juliusa Reitzuga (dziś sklep z używaną odzieżą) a blokiem mieszkalnym, stojącym do dnia dzisiejszego.

W Olsztynie już w 1814 r. gmina żydowska miała swój dom modlitwy przy dzisiejszej ul. Prostej. W 1835 r., gdy starozakonnych było blisko 100 osób, wybudowano pierwszą synagogę na rogu ul. Krzywej i Szańcowej (obecnie róg Okopowej i Kołłątaja). Budynek postawiono na rzucie nieregularnego wieloboku, w klasycznej manierze z cegły ceramicznej. Na jego skromną dekorację złożyły się jedynie podokienne i nadokienne poziome gzymsy oraz pozorujące wieżę zwieńczenie frontonu.

Olsztyn.budynek starej synagogi obecnie

W 1871 r. liczba Żydów podwoiła się, wobec czego zaczęto myśleć o budowie większej synagogi. Zwrócono się o pozwolenie nabycia ogrodu zamkowego, ale duża synagoga naruszyłaby symetrię panoramy najstarszej części miasta i nie wyrażono na to zgody. Ostatecznie gmina żydowska kupiła od parafii ewangelickiej parcelę przy ul. Miłakowskiej (dzisiaj Grunwaldzka 9) za 1500 marek, na której wzniosła w 1877 r. dużą synagogę (pod nr 5) a następnie, w 1906-1907 dom dla starców (pod nr 5a).

Budynek starej synagogi w Olsztynie

Był to murowany, orientowany budynek w stylu mauretańskim. Synagoga była jedną z kolejnych replik synagogi Tempelgasse z Wiednia projektu Ludwiga Förstera. Posiadała trójczęściową fasadę z wyższą częścią środkową. Boczne elewacje przedsionka przykryto dachem dwuspadowym, osłoniętym zębatymi szczytami, a środkowy ryzalit nakryto attykowym zwieńczeniem. W jego narożach znajdowały się kwadratowe wieżyczki, nakryte cebulastymi kopułkami z gwiazdami Dawida, zaś przy bocznych znajdowały się wieżyczki ośmiokątne. Synagoga spłonęła podczas nocy kryształowej. Zaraz potem Niemcy wybudowali na tym miejscu magazyny aprowizacyjne. Podczas wojny urządzono tam magazyn odzieży, bielizny i pościeli dla ludności spod Olecka i Ełku, która opuściła wschodnie tereny Ostpreussen. Większość z nich zatrzymywała się najpierw w Olsztynie i okolicy, zanim ruszyła dalej na zachód.
Natomiast starą synagogę użytkował Żyd Philip Herrnberg, który po remoncie przekształcił ją na dom mieszkalny. Od 1914 r. mieszkał w nim siodlarz Adolf Meltzer, który go rozbudował od strony obecnej ul. Podwale. Mimo przeróbek remontowych, w stylu architektonicznym zachowano odniesienia do tradycji polskich bóżnic doby renesansu, z górną kondygnacją stylizowaną na attykę. W budynku mieścił się warsztat siodlarski i trzy mieszkania czynszowe. Z tego też okresu pochodzi istniejąca do dziś klatka schodowa. Po śmierci siodlarza w 1938 r. właścicielką została wdowa po nim, Zuzanna.

Najsłynniejszym Żydem Prus Wschodnich był Erich Mendelsohn, urodzony w Olsztynie 21 marca 1887 r. Jego matka Emma Esthera z Jarusławskich i ojciec, olsztyński kupiec Dawid Mendelsohn mieli sklep na Rynku Starego Miasta w Olsztynie. Młody Erich w latach 1893-1907 uczęszczał do szkoły podstawowej i gimnazjum męskiego (dziś I LO) w Olsztynie. W okresie olsztyńskim, w 1907 r. namalował kartkę do pamiętnika z akwarelowym widokiem „Źródła zaręczynowego“ w olsztyńskim lesie miejskim. Po maturze podjął studia ekonomiczne w Monachium, ale w 1908 r. porzucił je na rzecz architektury na uniwersytecie technicznym w Berlinie-Charlottenburgu (1908-1910). W tym czasie powstał m.in. widok zamku rodzinnego miasta przetworzony graficznie i wydany w formie kolorowej pocztówki. Następnie ten sam rysunek, który charakteryzują – jak określa to Andrzej Rzempołuch – śmiałe cięcia głównych elementów sylwetki budowli zamkowej, wydano jako plakat z okazji wielkiej wystawy przemysłowej w 1910 r. w olsztyńskim Jakubowie.

Erich Mendelsohn naukę ukończył i dyplom uzyskał na politechnice monachijskiej w 1912 r., gdzie osiadł po studiach. W 1914 r. przeniósł się do Berlina. Podczas I wojny światowej walczył na froncie francuskim, a w 1917 r. na froncie rosyjskim.

Olsztyn.sufit Bet TaharyBet Tahara, dom przedpogrzebowy, dzieło Ericha Mendelsohna z roku 1913, zwany też często Domem Mendelsohna. Dom był prawdopodobnie pracą dyplomową architekta.  Sufit, stan dzisiejszy (zdjęcie autorka). Jak podaje Wikipedia, 21 marca 2013 roku odbyło się oficjalne otwarcie Domu Mendelsohna, które przypadło w 126 rocznicę urodzin projektanta obiektu.

Mendelsohn był artystą wszechstronnym: projektował obiekty przemysłowe, handlowe, mieszkalne, sakralne, malował, zajmował się scenografią, tworzył projekty kostiumów teatralnych, mebli, plakatów. Jego skromnym dziełem, które na szczęście przetrwało w architekturze współczesnego Olsztyna, jest żydowski dom przedpogrzebowy, który Mendelsohn zaprojektował w 1911 r., jeszcze przed uzyskaniem dyplomu ukończenia studiów. Budowę zakończono w 1913 r. Obok stoi budynek przeznaczony dla ogrodnika, który opiekował się pobliskim cmentarzem, założonym w 1818 r. Dom Oczyszczenia w Olsztynie jest jednym z czterech zachowanych w Polsce jego dzieł (Gliwice, Głuszyca k. Wałbrzycha, Wrocław). Jego sztandarowe dzieło to Wieża Einsteina w Poczdamie zbudowana w latach 1920-1921. W latach 1934-1938 Mendelsohn przebywał w Anglii, od 1939 r. w Jerozolimie. Dwa lata później osiadł w USA i objął tam katedrę architektury na uniwersytecie kalifornijskim. Następnie przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie w okresie II wojny światowej robił ekspertyzy dla United States War Department i wykonywał różnorodne projekty. W 1945 r. przeprowadził się do San Francisco. Rok później otrzymał obywatelstwo amerykańskie.

Olsztyński Żyd Erich Mendelsohn uważany jest za czołowego przedstawiciela ekspresjonizmu w architekturze. Był bardzo czynny – udzielał się w stowarzyszeniach i grupach twórczych, wykładał, wystawiał i publikował katalogi własnych prac, pisał rozprawy teoretyczno-krytyczne, dużo podróżował. Zmarł na raka 15 września 1953 r., jako pacjent nowo wybudowanego Maimonides Hospital w San Francisco, którego także był projektantem.

Wiele obiektów żydowskich w Olsztynie i regionie zostało bezpowrotnie zniszczonych w okresie nazistowskiej nagonki, która przybrała na sile po 1933 r. W 1936 r. władze miejskie przejęły okazałą kamienicę w centrum Olsztyna. Najstarszy dom mieszkalny zwany „Burmistrzówką“ wymagał remontu. Wówczas budynek kupił Karl Neumann, jednak pożar, jaki wybuchł niebawem, dopełnił zniszczeń. Neumann odsprzedał kamienicę miastu. Na rok 1939 zaplanowano jego rekonstrukcję, ale przerwano ją z powodu wojny.

Znawca tematu, Rafał Bętkowski, pisał, że w styczniu 1940 r. szczyt elewacji od strony ulicy został rozebrany do miejsca nad łukiem. Rozebrano wtedy i ostrołukowe arkady od strony Rynku. Na zdjęciach z pierwszej połowy lat 40 nie ma po nich śladu.
Informacja ta jest istotna ze względu na powojenny sposób upamiętnienia własności żydowskiej. Neumann przejął także kamienicę po rodzinie Mendelsohnów. Otóż w 1932 r. ojciec architekta wyprowadził się z kamienicy przy ul. Podgórnej 20 i 21 i zamieszkał w podleśnej willi w Olsztynie jako najemca mieszkań. Kamienica drogą spadku przeszła na szwagra architekta, Maxa Silbersteina, także z Olsztyna. Najstarszy brat Ericha Mendelsohna, Max, nadal mieszkał w domu rodzicielskim i trudnił się drobnym handlem. Max zmarł w 1941 r. Pozostali członkowie rodziny Ericha mieszkający w Olsztynie zginęli w obozach hitlerowskich. „By zatrzeć ślad zbrodni, zniszczono starą księgę hipoteczną domów przy ulicy Podgórnej 20 i 21, a w nowej zapisy dotyczące czasów sprzed 21 września 1941 r. uznano za wygasłe. Obydwie kamienice dostały się w ręce montera Karola Neumanna“.

Podobny los spotkał dom towarowy braci Hirschfeldt, który istniał już 75 lat. W 1938 r. przystąpiono do jego „aryzowania“, a właściciel tak się załamał, że popełnił samobójstwo. Warto przy tym pamiętać, że był on szanowanym obywatelem, zaliczanym do tzw. katolickich Żydów, znanym z ofiarności na budowę kościołów, partycypacji finansowej w urządzaniu imprez religijnych, nieodpłatnego przekazywania ubranek dla ubogich dzieci przystępujących do I komunii świętej. Władze niemieckie samobójstwa tego w ogóle nie łączyły z utratą przez niego mienia.

Apogeum nienawiści wobec Żydów była tzw. noc kryształowa z 9 na 10 listopada 1938 r. W Prusach Wschodnich spalono wówczas prawie wszystkie synagogi. Na obszarze dzisiejszego województwa warmińsko-mazurskiego spłonęły synagogi w Elblągu, Kętrzynie, Lubawie, Nidzicy, Olsztynie, Ostródzie, Pasłęku, Szczytnie i Zalewie. Splądrowano też wiele cmentarzy i sklepów.

W 1939 r. mieszkało w Olsztynie 139 Żydów. Po wybuchu wojny wszystkich umieszczono w domu starców, znajdującym się obok spalonej synagogi. W 1941 r. dołączono do nich Żydów z południowych części Prus Wschodnich. Zgromadzeni tam mężczyźni pracowali w zimie przy odśnieżaniu miasta, w lecie – w ogrodnictwie, kobiety zaś w pralni. Z Olsztyna Niemcy wysłali 3 transporty: pierwszy 24 czerwca 1942 r. został skierowany do Mińska. Drugi 2 sierpnia 1942 r. i trzeci 24 sierpnia 1942 r. (inni podają 15 marca 1943 r.) skierowano do Teresina. Niewielu z nich przeżyło. Wtedy też rozpoczęło się masowe tępienie tej nacji i jej dorobku kulturalnego i materialnego. Palono synagogi, bezczeszczono cmentarze, demolowano nagrobki. Przejmowano także budynki fabryk, sklepów i domów mieszkalnych Żydów, które jako mienie pożydowskie były konfiskowane przez władze hitlerowskie na rzecz skarbu państwa Rzeszy. W 1942 r. nagrobki żydowskie – często wytwór najwyższego kunsztu artystycznego – zaczęto przerabiać na pomniki dla poległych żołnierzy niemieckich, a co gorsza, nierzadko wykorzystywano je jako płyty do utwardzania dróg. Pozostawały bezimienne mogiły, cmentarze porastały chwasty, samosiejki drzew i krzewów.

Społeczność żydowska w Olsztynie
w pierwszych latach powojennych

To co zostało po spuściźnie żydowskiej po II wojnie światowej jest dzisiaj nikłym wspomnieniem jej bogactwa z poprzednich lat. Jeszcze po wojnie istniała szansa na odrodzenie tej kultury i zachowanie żydowskiego dziedzictwa. Mimo że synagogi były zniszczone, istniały cmentarze, powstawały nowe domy modlitwy i gdyby Żydzi nie wyemigrowali z Warmii i Mazur, to być może z czasem wybudowaliby tu swoje świątynie.

Społeczność żydowska po wojnie znalazła się na terenie Okręgu Mazurskiego, a następnie województwa olsztyńskiego głównie w wyniku przesiedleń z terenów ZSRR. Jak wynika z dokumentów archiwalnych, Żydzi zamieszkiwali Olsztyn, Barczewo, Kętrzyn, Ostródę, Morąg, Mrągowo i Nidzicę. Poza tym byli to ludzie zdemobilizowani z Wojska Polskiego oraz ci, który szczęśliwie powrócili z różnych obozów zagłady.

21 stycznia 1946 r. w Olsztynie powstał Wojewódzki Komitet Żydowski, który organizował zebrania i składał półroczne sprawozdania do władz centralnych, czyli Centralnego Komitetu Żydów w Polsce (CKŻP). Na pierwsze zebranie przyszło 57 osób, które postawiły sobie za cel dopomóc Żydom w urządzeniu się i otrzymaniu pracy, a także, zorganizowaniu dla nich pomocy materialnej (pieniądze, żywność) i moralnej. Mimo trudności aprowizacyjnych myślano też i o sprawach duchowych. W ciągu I półrocza odbyły się 3 akademie i jeden odczyt. Starano się także o zapewnienie kształcenia dla dzieci i młodzieży, ale ponieważ było ich bardzo mało (9 osób, z tego troje już pracowało, a tylko sześcioro się uczyło), zadanie to nie zostało wykonane.

Natomiast w grudniu 1947 r. „urządzono dla dzieci i młodzieży wieczór chanukowy, w którym udział brała również cała młodzież (deklamacje). Podczas tej uroczystości urządzono loterię fantową dla dzieci i młodzieży. Wydz. Oświaty CKŻP przydzielił na ten cel pewną ilość słodyczy, przyborów szkolnych i różnych zabawek dla dzieci. Z urządzonego wieczoru chanukowego wszyscy wynieśli jak najlepsze i najmilsze wrażenie“.

Olsztyńska społeczność żydowska zaangażowała się także w akcję pomocy walczącej Palestynie. 21 marca 1948 r. wygłoszono specjalny referat poświęcony tej sprawie. Na terenie Olsztyna urządzono zbiórkę pieniędzy dla Palestyny. „Zebrano ogółem i wysłano do W-wy 77 tys. zł. Jest to b. znikoma, w porównaniu do tego, co dały inne komitety suma, lecz zważywszy, że Olsztyn to miasto wybitnie urzędników słabo uposażonych, gdzie ceny na różne artykuły i [pierwszej] potrzeby są znacznie wyższe, niż w innych dzielnicach Polski, akcja ta dała dużo, tym bardziej jeśli ją porównamy z przeprowadzoną akcją na budowę pomnika Bohaterów Getta W-wskiego. W akcji na rzecz pomocy Walcz. Palestynie nie ominięto nikogo“.

19 kwietnia 1949 r. uroczyście świętowano rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim. Odbyło się wówczas zebranie w lokalu Komitetu, na którym wygłoszono dwa referaty: prelegent Sokalski omówił „Znaczenie czynu zbrojnego Bohaterów Getta w ogólnej walce o pokój i demokrację“, natomiast prelegent Szafirsztejn wygłosił referat pt. „Żydzi a Państwo Izrael“. Obecnych na zebraniu było 58 osób. Pamięć o poległych bohaterach uczczono minutą ciszy.

Liczba Żydów w województwie olsztyńskim w pierwszych latach powojennych znacznie się wahała. Różnice te wynikały z dużej migracji, a także poszukiwania swych krewnych i lepszego miejsca do życia. Według statystyk i sprawozdań do CKŻP wynosiła ona: 1946 r. – 156 osób (22 stycznia), 237 osób (31 lipca); 1947 r. – 266 osób (1stycznia), 288 osób (30 kwietnia), 237 osób (31 lipca), 213 osób (31 grudnia); 1948 r. – 213 osób (1 stycznia), 219 osób (17 kwietnia), 193 osoby (30 czerwca); 1949 r. – 132 osoby (1 stycznia) i 119 osób (31 marca).

W pierwszych latach po II wojnie światowej można zauważyć politykę poparcia dla kształtującej się władzy komunistycznej w Polsce, o czym świadczą rezolucje oraz okólniki centralnych i lokalnych władz żydowskich. Pokazuje to starania tej społeczności o umocnienie swoich wpływów, a tym samym nadzieję na stabilizację życia i unormowanie własnej odrębności w ramach ludowego państwa. Dla przykładu przytoczę fragment rezolucji, którą olsztyńscy Żydzi uchwalili na wiecu zwołanym 26 czerwca 1946 r. w celu poparcia dla władz komunistycznych w referendum ludowym: „Solidaryzując się w pełni z polityką Rządu Jedności Narodowej“ Wojewódzki Komitet Żydowski zapowiadał swój udział i poparcie „demokracji ludowej“ w mającym się odbyć za cztery dni referendum. „Dnia 30 czerwca wszyscy Żydzi jak jeden mąż idziemy do urn wyborczych z kartkami tak, tak, tak. Nasze trzykrotne »tak« będzie odpowiedzią na wszelkiego rodzaju zakusy reakcji“.

Także przed wyborami do Sejmu Ustawodawczego z 19 I 1947 r. Centralny Komitet Żydów w Polsce wydał okólnik wzywający do materialnego poparcia funduszu wyborczego partii robotniczych PPR i PPS. Zachęcano do poparcia Bloku Demokratycznego oraz organizowania wieców, zebrań wyborczych i prowadzenia agitacji domowej. Jak widać społeczność żydowska szybko oswoiła się z nową władzą i szukała u niej poparcia dla odzyskania dóbr posiadanych przed wojną. Władza ludowa szybko jednak zapominała o zaangażowaniu żydowskiej społeczności, o czym świadczą chociażby odmowy na przejęcie przez nich przedwojennych lokali.

Po wojnie sprawami kultu i dbaniem o miejsca odprawiania modlitw, czyli domy modlitwy, synagogi i cmentarze zajmowała się Żydowska Kongregacja Wyznaniowa z siedzibą w Olsztynie. Nie posiadała odpowiednich środków, by wyremontować istniejące jeszcze, choć zdewastowane synagogi czy zadbać o cmentarze. Zwracano uwagę, że cmentarz przy ul. Zyndrama z Maszkowic w Olsztynie jest w opłakanym stanie i częściowo rozszabrowany. Kilka miesięcy później komitet organizacyjny Żydowskich Kongregacji Wyznaniowych w Polsce zaniepokoił się sprzedażą przez jedną z olsztyńskich firm nagrobków pochodzących z tamtejszego cmentarza żydowskiego i okolicznych miast. Zwrócił się do Żydowskiej Kongregacji Wyznaniowej w Olsztynie z prośbą o zbadanie tej sprawy. Problem ten był już chyba znany w Olsztynie, bowiem dwa tygodnie wcześniej kongregacja podjęła decyzję o uporządkowaniu cmentarza, wybudowaniu ogrodzenia i zatrudnieniu dozorcy. Zwrócono się z prośbą do prezydenta Olsztyna „o wydzielenie 80 m siatki ogrodzeniowej“.

Po wojnie stan prawny własności żydowskiej długo pozostawał nieuregulowany. Wynikało to z generalnego braku ustawodawstwa w nowym państwie polskim. 6 lutego 1945 r. wyszedł okólnik ministra administracji publicznej o tymczasowym uregulowaniu spraw wyznaniowych ludności żydowskiej. Głosi on, iż „cały majątek ruchomy i nieruchomy pozostały po b. Izraelickich Gminach Wyznaniowych pozostaje tymczasowo w zarządzie Państwa do czasu wejścia w życie ustawy o mieniu opuszczonym. Majątek przeznaczony jest w pierwszym rzędzie na cele żydowskich stowarzyszeń charytatywnych, kulturalnych itp.”

Mając to na uwadze Wojewódzki Komitet Żydowski w Olsztynie w lutym 1946 r. starał się o dwa budynki przy ul. Śląskiej (później przemianowanej na Zyndrama z Maszkowic), pisząc w tym celu do prezydenta miasta. Chodziło o dawny dom przedpogrzebowy i dom ogrodnika usytuowane na cmentarzu żydowskim. W obu tych budynkach było 7 pokoi. Zwracano uwagę, że „Przy ulicy Grunwaldzkiej Nr 6 również [są] 2 budynki należące także do wyżej wspomnianej Gminy lecz zamieszkałe przez ludność cywilną“. Wobec braku odpowiedzi, w grudniu prośbę ponowiono, tym razem kierując pismo do Zarządu Miejskiego i powołując się na prawo: „Na mocy art. 12 Dekretu z dn. 6 VI 45 r. o mocy obowiązującej orzeczeń sadowych wydanych w okresie okupacji niemieckiej na terenie Rzeczypospolitej Polskiej Wojewódzki Komitet Żydów Polskich w Olsztynie prosi o przekazanie do dyspozycji W.K.Ż.Pol. w Olsztynie niżej wymienionych nieruchomości, stanowiących własność Gminy Żydowskiej w Olsztynie: 1) dom przy ul. Grunwaldzkiej Nr 5; 2) dom przy ul. Grunwaldzkiej Nr 5 a; 3) dom przy ul. Kajki Nr 2. Podstawą do zwrotu w/w nieruchomości jest »Adressbuch Allenstein« z r. 1929/30“.

Z podjęciem ostatecznej decyzji zwlekano dość długo, bowiem ustawodawstwo nie było w kwestii spuścizny pożydowskiej jednolite. Dla powojennych stosunków własnościowych szczególne znaczenie miał dekret z 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich. Poprzedziła go ustawa z 6 maja 1945 r., która wprowadzała pojęcie „majątek opuszczony“ i „porzucony“. W dekrecie wprowadzono jednak pojęcie „majątku poniemieckiego“, co miało szczególne znaczenie na terenach byłej III Rzeszy, które przypadły Polsce na mocy postanowień poczdamskich. Majątek gmin wyznaniowych żydowskich uznawano jako majątek opuszczony, a prawa własności domów mieszkalnych, kamienic czy sklepów należących w latach trzydziestych do Żydów były kwestionowane. Wynikało to z przejmowania mienia żydowskiego przez obywateli niemieckich czy to w końcu lat 30, czy też w trakcie zagłady tej społeczności w latach II wojny światowej. Stąd majątek żydowski był uznawany za mienie poniemieckie i przechodził po 1945 r. na własność państwa polskiego. Obydwa akty prawne (dekret z 1945 r. i ustawa z 1946 r.) przewidywały przekazywanie majątku żydowskich gmin wyznaniowych m.in. organizacjom pomocy dla grup ludności szczególnie prześladowanych przez okupanta. Jednak przerwanie ciągłości prawnej Żydowskich Zrzeszeń Religijnych (Żydowskich Kongregacji Wyznaniowych) z przedwojennymi gminami znacznie ograniczyło dostęp do tego majątku i dysponowanie nim. Sytuację komplikował brak osobowości prawnej zrzeszeń (kongregacji) i całej wspólnoty wyznania mojżeszowego. Zaciążyło to na długie lata nad sytuacją majątkową wspólnoty, a w sytuacjach konfliktowych (i nie tylko) dekret z 1946 r. stał się najczęściej przywoływanym aktem prawnym.

Biorąc pod uwagę powyższą interpretację przepisów, w marcu 1947 r. Okręgowy Urząd Likwidacyjny poinformował, „iż nie wszystkie nieruchomości, o które ubiega się W.K. Ż. stanowiły własność b. gminy żydowskiej w Olsztynie, na przykład nieruchomość przy ul. Kajki 2, jak wynika z niemieckiej książki adresowej m. Olsztyna „Einwohnerbuch“ z 1939 r. była prywatną własnością Niemca Gizeinreicha Waltera. Zgodnie z dekretem z roku 1946 o majątkach opuszczonych i poniemieckich nieruchomość jako majątek poniemiecki przechodzi na własność Skarbu Państwa. W związku z powyższym O.U.L. uznając wniosek za nieuzasadniony anuluje go. Wojewódzki Komitet Żydowski może ubiegać się o przekazanie nieruchomości, jako prawny następca b. właściciela, jedynie po b. gminie żydowskiej“.

Aby udowodnić własność poszczególnych parceli, WKŻ musiał prosić Sąd Grodzki w Olsztynie Oddział Ksiąg Wieczystych o wydanie skróconego wyciągu z tabeli akt gruntowych, za co oczywiście musiał sporo zapłacić. Ostatecznie został im oddany jedynie dom przedpogrzebowy przy ul. Zyndrama z Maszkowic, który do początku lat 50 pełnił funkcję mieszkalną, a jego właścicielem było Zjednoczenie Żydów w Rzeszy.

Pod koniec lat czterdziestych rozpoczęła się wzmożona emigracja Żydów poza granice Polski, głównie do Palestyny. Od 14 maja 1948 r. do końca 1950 r. do Izraela wyjechało ponad 106 tys. polskich Żydów. W tej sytuacji sukcesywnie zmniejszała się ich liczba także na Warmii i Mazurach. Przyczyn tego zjawiska było kilka:
1) Polska stała się „cmentarzem“ ich najbliższych z całym bagażem „piętna getta i krematoriów“,
2) po pogromie kieleckim z 4 lipca 1946 r. nasilił się brak poczucia bezpieczeństwa,
3) wśród wielu Żydów rozpowszechnione było przekonanie o współodpowiedzialności społeczeństwa polskiego za Holocaust,
4) powstanie państwa Izrael dawało szansę na lepsze życie we własnym kraju.

Postępująca stalinizacja Polski doprowadziła do likwidacji wszystkich organizacji żydowskich. 29 października 1950 r. z połączenia CKŻP i Żydowskiego Towarzystwa Kultury powstało Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce.

Stosunek do miejsc pochówku
i obiektów cmentarnych

Kiedy zabrakło spadkobierców wielopokoleniowej spuścizny żydowskiej, budynki i cmentarze zostały pozbawione prawdziwego opiekuna, mimo to przez pierwsze kilka powojennych lat nie można mówić o jakieś szczególnej znieczulicy społecznej. Jak twierdził Antoni Sołoma spontanicznym wysiłkiem ludności i gospodarki komunalnej zabezpieczano kirkuty, a raczej ich szczątki, przed naturalnym działaniem czasu.

W początkach lipca 1951 r. ówczesny dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, profesor Bernard Mark, skierował do Zarządu Głównego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce pismo w sprawie żydowskich cmentarzy, które trafiło do Urzędu do spraw Wyznań, co było wówczas powszechną praktyką. Nadarzyła się więc okazja, aby centralna instytucja państwowa, odpowiedzialna – przynamniej formalnie – za sprawy wyznaniowe, zwróciła większą uwagę na ten odcinek polityki wyznaniowej. Dla urzędu nie była to zbyt trudna sprawa, gdyż nieco wcześniej zainicjował podobne działania w odniesieniu do nieużytkowanych ewangelickich nieruchomości. Już 19 marca 1952 r. urząd skierował do podległych wojewódzkich referatów do spraw wyznań bardzo szczegółowy kwestionariusz, żądając informacji o cmentarzach, obiektach kultu, użytkownikach, ewentualnie zniszczeniach mienia żydowskiego. Zestawienie zbiorcze wskazuje, że w województwie olsztyńskim w 1952 r. znajdowało się 15 cmentarzy i 9 synagog.

W latach 50 coraz częściej dawały o sobie znać przypadki zderzania się racji gospodarczych z racjami religijnymi. Rozwój aglomeracji miejskich i industrializacja sprawiały, że były to nieuniknione. Tereny cmentarzy stawały się przedmiotem zainteresowania budownictwa mieszkaniowego. Powszechnym zjawiskiem były dewastacje, kradzieże nagrobków i rozbiórki ogrodzeń cmentarnych. W środowiskach wiejskich i małomiasteczkowych nierzadko cmentarze były terenami upraw rolnych czy wypasu bydła. Władze lokalne w przypadku cmentarzy „poniemieckich i opuszczonych“ nie były skore do ich zabezpieczania – wręcz odwrotnie, wolały raczej ich likwidację jako sposób pozbycia się problemu. Nowelizacja ustawy z 1932 r. o cmentarzach przyjęta 31 stycznia 1959 r. dotyczyła także cmentarzy nieczynnych – ich zamykania, likwidacji i przekazania na inne cele. Niezamierzonym skutkiem intencji ustawodawcy było żywiołowe zawłaszczanie ich na najrozmaitsze cele – inwestycyjne, budowlane, rekreacyjne.

Opuszczone cmentarze stały się źródłem kamienia budowlanego dla mieszkańców odbudowujących się miasteczek. Władze nie przeszkadzały, a wręcz niektórymi zarządzeniami wspomagały ten proceder, np. zezwalając na wykorzystywanie kamienia nagrobnego pochodzącego ze zlikwidowanych cmentarzy pozostających w zarządzie i użytkowaniu organów ds. gospodarki komunalnej. Okólnik nr 11 Ministra Gospodarki Komunalnej z 3 VII 1964 r. stwierdzał: „cmentarze żydowskie stanowiące majątek opuszczony (…) przeszły na własność Państwa przez przedawnienie (zasiedzenie)“ w myśl art. 34. ust. 1 tego dekretu (z 8 marca 1946 r.). To właśnie te cmentarze powinny być zamknięte z odwołaniem się do ustawy z 31 stycznia 1959 r.

W przywoływanej tu ustawie zastrzegano, iż „użycie terenu cmentarnego po zamknięciu cmentarza na inny cel nie może nastąpić przed upływem 40 lat od chwili ostatniego pochowania zwłok na cmentarzu“. Zwracano przy tym uwagę, że mimo upływu tych lat trzeba zadbać, by uszkodzeniu nie uległy pamiątki „wartości historycznej, archeologicznej lub artystycznej, pamiątki takie mogą być przeniesione na odpowiednie miejsce za zezwoleniem właściwego organu administracji prezydium wojewódzkiej (miasta wyłączonego z województwa) rady narodowej“.

Likwidacje nieczynnych cmentarzy, głównie ewangelickich, żydowskich, rzadziej katolickich, były na tyle powszechne, że 14 lutego 1972 r. podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Komunalnej, Ludwik Ochocki, wysłał do przewodniczącego Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Olsztynie, Mariana Gotowca, rozporządzenie dotyczące „odzyskanego“ kamienia nagrobnego: „Z uporządkowaniem cmentarzy nieczynnych wiąże się odzysk kamienia nagrobnego ze zlikwidowanych kwater grzebalnych oraz cmentarzy nieczynnych przeznaczonych na inny cel. Wykonawcy robót porządkowych powinni wyłączyć z ogólnej ilości zebranego kamienia – kamienie o dużej wartości użytkowej jak: granit czarny, różowy, sjenit, marmury krystaliczne, labrador oraz nie zniszczone elementy nagrobków z granitów jasnych, posegregować je, zewidencjonować i zmagazynować jako materiał cenny i przydatny do dalszej obróbki na cele nagrobkowe“. W 1973 r. ustalono cenę zbytu 20.000 zł za 1 m3 kamieni pełnowartościowych – marmurów, granitów i labradorytów, pochodzących ze złóż zagranicznych, co spowodowało jeszcze większe zainteresowanie nagrobkami. Ze względu na ich wartość materialną, ludzie z tak zwanego wówczas „elementu społecznego“ mogli zabierać je z miejsca cmentarnego i korzystnie sprzedawać. Sytuacja była na tyle poważna i nagminna w całym państwie, iż zatrwożone Ministerstwo Gospodarki Terenowej i Ochrony Srodowiska Departament Gospodarki Komunalnej w Warszawie rozesłało do urzędów wojewódzkich pismo dotyczące odszkodowań za kradzieże zaistniałe na cmentarzach: „W związku z powtarzającymi się kradzieżami różnych urządzeń cmentarzy i mogił (nagrobki, płyty, krawężniki nagrobkowe itp.) oraz występowaniem osób fizycznych do zarządów cmentarzy o odszkodowanie z tytułu dokonanej kradzieży, Ministerstwo wyjaśnia“, że za te czyny grozi odpowiedzialność karna jak za kradzież i odpowiedzialność cywilna, czyli zobowiązanie do naprawienia szkody. W związku z tym zarząd cmentarza musi ponieść odpowiedzialność cywilną, bowiem jest „odpowiedzialny za roztoczenie należytej pieczy nad terenem cmentarza“.

Aby ocalić pozostałe w krajobrazie, a pozbawione opiekunów cmentarze wiejskie i miejskie Wojewódzki Konserwator Zabytków w Olsztynie Lucjan Czubiel wydał 7 kwietnia 1984 r. specjalne obwieszczenie, zawierające spis zabytkowych cmentarzy godnych ochrony. W wyniku dogłębnych badań terenowych, analizy literatury przedwojennej i sprawozdań władz lokalnych udało się stworzyć wykaz cmentarzy założonych przed 1945 r. na terenie województwa olsztyńskiego. Pozwoliło to zorientować się władzom gminnym i powiatowym, czy dany cmentarz ma walory zabytku i ukierunkować ich dalsze działania związane z porządkowaniem terenów po nieczynnych cmentarzach.

Cmentarz żydowski w Olsztynie

Od 1945 r. w domu ogrodnika przy cmentarzu żydowskim w Olsztynie mieszkał Marian Smoliński oraz dwaj inni Żydzi o nazwiskach Zembrzuski i Malina. Ten ostatni przed 1950 rokiem wyjechał do Palestyny. Smoliński został niebawem wykwaterowany, ale aż do śmierci w 1968 lub 1969 r. opiekował się kirkutem, na którym pochowani zostali m.in. rodzice Ericha Mendelsohna. Różnie potoczyły się losy samego kirkutu i obiektów przycmentarnych, czyli domu przedpogrzebowego wraz z domem ogrodnika. Ponieważ zabudowania cmentarne stanowiły przed wojną integralną całość z kirkutem, ich losy powojenne, choć układające się odmiennie, zostały omówione wspólnie.

Mimo że od wojny minęło kilka lat, w Olsztynie – podobnie jak w wielu innych miastach Polski – brakowało domów mieszkalnych i budynków urzędowych, zaistniała więc potrzeba prawnego uzasadnienia dla wywłaszczenia i zawłaszczenia majątku poniemieckiego, żydowskiego, a nawet prywatnego. Stało się to możliwe po wydaniu dekretu z 26 kwietnia 1949 r. o nabywaniu i przekazywaniu nieruchomości niezbędnych dla realizacji narodowych planów gospodarczych oraz uchwały Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów z 10 marca 1950 r. w sprawie zagospodarowania niektórych majątków znajdujących się w ewidencji Urzędów Likwidacyjnych. Właśnie w zarządzie olsztyńskiego Urzędu Likwidacyjnego znajdowały się zabudowania na cmentarzu żydowskim.

Na jesieni 1950 r. budynkami tymi zainteresowała się Naczelna Dyrekcja Archiwów w Warszawie, która skierowała pismo do Biura do spraw Wyznań z prośbą „o przeznaczenie na cele archiwalne budynków synagog w miastach wojewódzkich, w których gminy wyznaniowe żydowskie przestały faktycznie istnieć, względnie w których znajduje się kilka niewykorzystywanych synagog. W szczególności Naczelna Dyrekcja Archiwów pozwala sobie zwrócić uwagę na gmachy synagog w Krakowie, Kielcach, Rzeszowie. Budynki te niezabezpieczone niszczeją. Przeznaczenie budynków synagog na cele archiwalne, a więc na pomieszczenie kart i dokumentów przeszłości, nosi wszelkie cechy uszanowania pierwotnego przeznaczenia tych obiektów. Archiwa związane są z pracą naukową, mającą charakter poważny i nie wymagają masowej frekwencji publiczności“.

Prośba ta nadała bieg także zmianie użytkownika Bet Tahara w Olsztynie. Już w styczniu 1951 r. Archiwum Państwowe po uzyskaniu zgody przez Referat do spraw Wyznań Prezydium WRN w Olsztynie prosiło o przekazanie „byłego żydowskiego domu przedpogrzebowego położonego przy ul. Zyndrama z Maszkowic w Olsztynie, na cele pomieszczenia magazynu archiwalnego“. Do prośby dołączono szkic sytuacyjny i wyciąg z tabeli hipotecznej. W kolejnym piśmie uszczegółowiono położenie działki i już 9 marca 1951 r. dom przedpogrzebowy projektu Ericha Mendelsohna, jako nieruchomość po byłym Związku Żydów w Olsztynie, przekazano na czas nieokreślony protokołem zdawczo-odbiorczym na potrzeby archiwum olsztyńskiego. Okręgowy Urząd Likwidacyjny w Olsztynie reprezentowany był przez naczelnika Szymona Szafirszteina, a Archiwum Państwowe przez mgr. Tadeusza Grygiera. Przekazania dokonano w obecności przedstawiciela Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Olsztynie, inspektora Adolfa Dujanowicza. Całą transakcję usankcjonowano prawnie na mocy dekretu z 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich.

W dokumencie zapisano, iż „przekazane nieruchomości składają się z dwóch budynków murowanych długości 17 i 18 mtr szer. 10 i 17 mtr wys. 2,5 i 3, kryte dachówką w stanie 60 i 20% przy ul. Zyndrama z Maszkowic (dom przedpogrzebowy i synagoga)“. Archiwum zobowiązało się dbać o przejęte nieruchomości i ubezpieczyć je od ognia.

Należy tu zwrócić uwagę, że jeszcze wówczas nie znano wcześniejszego przeznaczenia obu budynków, pisząc, że oprócz domu przedpogrzebowego przejęto także synagogę.

Remont i przebudowa na potrzeby użyteczności publicznej – biura i magazyny – spowodowały zatarcie pierwotnej koncepcji architektonicznej Mendelsohna, m.in. położono strop Kleina nad pomieszczeniem sali głównej Domu Oczyszczenia, zamknięto wyjście na cmentarz w ścianie południowej. Podczas drugiego remontu w 1971 r. wybudowano łącznik pomiędzy Domem Oczyszczenia a domem mieszkalnym, a tym samym połączono je w całość funkcjonalno-przestrzenną. Koszt remontu budynków w latach 1971-1975 wyniósł 1200000 złotych.

Użytkownika ani prawnego opiekuna nie znalazł natomiast cmentarz żydowski, który podobnie jak wiele innych w całej Polsce, uległ celowej dewastacji. Warto czytając poniższe dokumenty, wspomnienia i oceny zastanowić się, ile w tym było złej woli władz polskich, tych centralnych i tych lokalnych.

Czy była to zamierzona dewastacja sterowana odgórnie? Jeżeli tak, to w jakim celu? A może były to po prostu chuligańskie wybryki nieuświadomionego społeczeństwa (młodzieży, pijaków)? Wszak cmentarze stanowiły łatwy łup dla złodziei kamieni szlachetnych, które za korzystną cenę można było sprzedać.

Nota bene po wielu latach propagandy prospołecznej i uświadamiania, czym jest wspólne dobro, nawet w XXI wieku mieliśmy plagę złomiarzy, którzy kradli kable wysokiego napięcia i szyny kolejowe, by zarobić na ich sprzedaży.

Kirkut w Olsztynie był użytkowany do 1934 r., a cmentarz formalnie zamknięto w roku 1955. Chociaż do dnia dzisiejszego nie zachował się ani jeden pomnik, pozostał jednak czytelny układ alei i piękny starodrzew (głównie lipy) w liczbie 69. Szczególnie widoczna jest aleja w dolnej, późniejszej części cmentarza. Zachowały się fragmenty grobowców, w które wrosły drzewa. Lokalny wpływ widoczny na cmentarzu w Olsztynie to cementowe lub kamienne obramienia mogił, które w innych regionach nie były stosowane.

Mimo że społeczności żydowskiej już nie było w Olsztynie, to jednak pojedynczy wyznawcy judaizmu byli bardzo zaniepokojeni stanem cmentarza. W kwietniu 1959 r. napisali list do redakcji ogólnopolskiego żydowskiego pisma „Fołks Sztyme“ (Głos Ludu), który za pośrednictwem Zarządu Głównego TSKŻ został przekazany Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Oto fragment listu opisującego dewastację kirkutu w latach pięćdziesiątych:

„Wspomniany cmentarz jest nieczynny. My atoli, jako stali mieszkańcy miasta wiemy, że jeszcze w r. 1949 byli tu pogrzebani ludzie, a zatem według przepisów prawa nie może on być naruszony i winien się znajdować pod opieką administracji państwowej przez wiele jeszcze lat. Na tym to cmentarzu znajdowało się do ostatnich jeszcze dni wiele drogich sercom potomnych pamiątek po zmarłych członkach ich rodzin w postaci nagrobków wykonanych z bardzo cennego materiału jak: z marmuru, granitu szwedzkiego i innego materiału. Na nagrobkach tych wyryte były poza tym cenne napisy, wersety z Biblii i modlitw, świadczące o głębokim kulcie dla zmarłych. Cmentarz ten był i jest jeszcze stale odwiedzany przez rodziny zmarłych. Ostatnio np., ale jeszcze przed zniszczeniem go, odwiedził tu grób ojca swego znany uczony, profesor Uniwersytetu w Jerozolimie dr A. L. Olitzki, który bawił w Polsce z racji odbywającego się u nas zjazdu Międzynarodowego Naukowców i dziękował nam ze łzami w oczach za opiekę i porządek około grobu.
Prawdą jest, że na pamiątki te, a raczej na cenny materiał, z którego były one wykonane zwrócone były zawsze oczy przeróżnych szabrowników i złodziejów cudzego mienia. Jeden z podpisanych niżej obywateli [Smoliński Marian] poczuwał się do obowiązku pilnowania ich i bronienia przed grabieżą i niszczeniem. Z własnej inicjatywy i bezinteresownie ogradzał on w tym celu cmentarz parkanem i drutem i może przytoczyć dziesiątki przykładów, jak z narażeniem życia spędzał owe hieny ludzkie z cmentarza, grożąc przywołaniem milicji. Jakoż przed szabrownikami udało mu się obronić cmentarz i jego pamiątki. Niestety, w jesieni 1958 r. przybyła na cmentarz jakaś liczniejsza grupa ludzi. Na jego zapytanie czego szukają tu oni odpowiedzieli, że są przedstawicielami Prezydium Miejskiej Rady Narodowej i zadaniem ich jest zabezpieczenie znajdujących się tu materiałów nagrobkowych. Ludzie ci rozkopali najpierw jeden z grobów, wyrzucili z niego kości oglądając je dokładnie. Następnie pozostawiwszy grób otwarty, porozwalali otaczające cmentarz mury wprowadzili traktory i w ciągu kilku dni wywieźli wszystkie wartościowe pomniki, pozostawiając otwarty cmentarz, rozkopane groby i te nagrobki, które nie przedstawiają żadnej wartości materialnej. Próba interwencji wymienionego Smolińskiego w Wydziale Kultury Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej nie dała rezultatu. Patrzącemu na tę robotę obywatelowi Smolińskiemu wydawało się, iż takiej profanacji cmentarza dokonywanej w biały dzień nie mogli przecież dopuścić się ludzie urzędowi, przedstawiciele władzy państwowej. Wyglądało to raczej na zakrojoną na szerszą skalę akcję szabrowniczą ze strony ludzi nie uznających ani litery prawa, ani kultu religijnego, ani nawet sumienia ludzkiego. O prawdzie naszych słów przekonać się można zresztą jeszcze i dziś, gdyż do dziś dnia cmentarz stoi nieogrodzony, nagrobki zburzone, jakby pod działaniem jakiegoś szczególniejszego kataklizmu i nie widać żadnego zainteresowania się i opieki nad tym obiektem ze strony władz miejskich czy milicyjnych.
W rezultacie cmentarz przestawia dziś jedną wielką ruinę. Otwarty ze wszystkich stron stanowi dziś teren, na którym pijacy i wszelkiego rodzaju chuliganeria urządza orgie, a co gorsza nawet młodzież przedszkolna używa miejsca cmentarnego jako placu zabaw, depce nagrobki, burzy pozostałe pomniki, łamie drzewa i wyprawia niesamowite wrzaski. My zainteresowani w tym obywatele nie wyobrażamy sobie, z czym ta młodzież wejdzie później do szkoły i jak reagować będzie na słowa wychowawców na temat kultu dla zmarłych, skoro dziś nie ma komu zwrócić jej na te sprawy uwagi. A trzeba jeszcze wiedzieć, że tak zdewastowany i sprofanowany cmentarz leży przy ulicy, którą przechodzą codziennie setki młodzieży szkolnej do jednej z nowo zbudowanych szkół przy ulicy K. Jagiellończyka. Taki widok nie jest chyba dla niej dobrym przykładem. Niniejszy list kierujemy do redakcji Głosu z myślą, że zechce ona zająć się zbadaniem tej sprawy i poruszeniem jej u kompetentnych władz, albowiem to, co tu się stało, urąga wszelkiemu prawu i etyce, wychowawczo na otoczenie na pewno nie oddziałuje, a nasze najświętsze uczucia głęboko rani“.

Niestety, oczekiwanego efektu nie było, co potwierdzają inne relacje zebrane przez Magdalenę Bartnik od mieszkańców pobliskich ulic. Krystyna Wiwatowska-Chylińska, kierownik IV oddziału Archiwum Państwowego w Olsztynie, który mieścił się w domu przedpogrzebowym, wspominała, jak wyglądał cmentarz pod koniec 1969 r.: „Pomniki były duże, eleganckie i bogate, z czarnego marmuru, tablice były porozbijane, niektóre pomniki były ogrodzone płotkami, łańcuszkami. Na brzegu były tylko resztki cokołów, obmurowania. Cmentarz kończył się kiedyś murkiem, bo mieściły się tam jakieś warsztaty, i w lewej części, w przejściu w stronę ulicy Jagiellończyka, kończył się murem, natomiast sam środek był pusty, tak jakby była kiedyś tam brama. Przy ścianie następnego budynku pomniki były już wtedy zdewastowane, pozostały tylko cokoły“. Franciszek Sokołowski, kierownik II oddziału Archiwum Państwowego pamiętał, że widział tam piękny różowy marmur i powycinane na nagrobkach arabeski. Natomiast Zbigniew Gosztowtt, który w latach 60 jako licealista przesiadywał z kolegami na cmentarzu wspominał: „Prześliczne pomniki, takich się nie widzi, chyba że na Powązkach. Królował czarny marmur. W dole był piękny pomnik, było to miejsce naszych spotkań“.

Niestety, nie można odszukać żadnej dokumentacji cmentarza, nie została zrobiona ani jedna fotografia. Lucjan Czubiel w rozmowie z Magdaleną Bartnik powiedział, że z nakazu WKZ opiekunem cmentarza był Wydział Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego, więc decyzję o likwidacji podjął ten wydział. Tymczasem można przypuszczać, że gdyby konserwator wziął pod opiekę zarówno cmentarz żydowski, jak i ewangelicki, mogłyby one ocaleć. Świadczą o tym dwa dokumenty znalezione w archiwum Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Otóż procedura likwidacyjna była następująca: Ministerstwo Gospodarki Komunalnej wnioskowało o „zmianę użytkowania dwóch cmentarzy grzebalnych w Olsztynie 1) cmentarz żydowski przy ul. Zyndrama z Maszkowic, 2) cmentarz ewangelicki przy al. Wojska Polskiego i ul. Rataja“. Zwróciło się w tej sprawie do Ministerstwa Kultury i Sztuki Zarządu Muzeów i Ochrony Zabytków z prośbą o wyrażenie zgody. Wobec tego w kwietniu 1969 r. Zarząd prosił „Obywatela Konserwatora o możliwie szybką informację czy w/w cmentarze nie stanowią obiektu zabytkowego o znaczeniu historycznym lub kulturalno-artystycznym (np. zabytkowe nagrobki itp.)“ Na co, jakby zrzucając z siebie odpowiedzialność, „Wojewódzki Konserwator Zabytków w Olsztynie uprzejmie informuje, że cmentarze grzebalne w Olsztynie zostały zamknięte i nie stanowią żadnego obiektu zabytkowego o znaczeniu historycznym lub kulturalnym i artystycznym“.

Przy skrzyżowaniu ulic Grunwaldzkiej i Zyndrama z Maszkowic mieściła się knajpa „Pod Koniem“ zwana także „Tatar“ (obecnie jest tu sklep z używaną odzieżą). Goście tego lokalu wielokrotnie przenosili imprezy w okolice cmentarne. W 1970 r. na cmentarzu zamordowano kobietę. Niektórzy uważają, że w bezpośredni sposób przyczyniło się to do likwidacji cmentarza.

Mieszkanka domu przy ul. Smętka, Wanda Gosztowtt, wspominała, że: „Najpierw ginęły pojedyncze pomniki, a później była generalna rozbiórka, między 1968 a 1970 rokiem. Plany likwidacji cmentarza były wiadome dawno, mieli zrobić w tym miejscu park“. Krystyna Wiwatowska-Chylińska, pracując w pobliżu cmentarza, zapamiętała szczegóły likwidacji kirkutu: „To musiało być przed 1971 rokiem, zimą. Przyjechała ciężarówka i fura w konie. Jacyś ludzie zaczęli rozbierać co lepsze pomniki, ładować na przyczepy, działo się to w ciągu dnia. Wówczas moja pracownica pobiegła do zamku i zadzwoniła na milicję, powiedziała, że kradną z cmentarza pomniki. Tego samego dnia przyjechała milicja, wylegitymowała rozbierających. To pierwsze podejście do wywożenia skończyło się tym, że ci ludzie zostawili to i wyjechali. Ale za kilka dni przyjechali ponownie i widocznie już mieli pozwolenie, bo ich nikt nie legitymował“. Sytuację tę opisywał też Bolesław Wolski, architekt, który jako pierwszy przypomniał postać Ericha Mendelsohna: „Pomniki wyrywano miejskimi traktorami, widziałem jak ciągniki wywlekały obudowy nagrobków.

Trwało to parę tygodni, nikt się temu nie dziwił. Pamiętam, jak wywozili pomniki, głównie lastrykowe, a te porządniejsze zmagazynowano. Potem zasiano trawkę“. Inny mieszkaniec domu sąsiadującego z cmentarzem, Czesław Kolano, mówił: „Co tam się działo?! W dzień rwali pomniki, wieczorem przychodziła granda ludzi, opryszków, rozkopywali groby, wyrywali zęby, pierścionki. Nikt tego nie pilnował, nie wiem, kto wyrywał, ale wiem, że przychodzili, rozkopywali, wyrywali. Później przyjechał spychacz i wszystko przy ziemi wyrównał i zrobili park“. Natomiast Kazimierz Borowik dopowiedział, że „resztki nagrobków spychali do bagna, jednak gdy zobaczyli, że na powierzchni są ludzkie zwłoki, że do tego bagna spychają ludzkie kości, przestali to robić“.

Jako pierwszy z historyków Jerzy Sikorski zwrócił uwagę na losy macew z olsztyńskiego cmentarza. Powiedział mi, że użyto ich do umocnienia skarpy przy dawnym Klubie Garnizonowym „Casablanka“ pod olsztyńskim zamkiem. (…)

Macewy pozostały tam do lata 2011 r., kiedy to, przy okazji remontu tego obiektu, zostały przekazane Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa Borussia, które jako właściciel Domu Przedpogrzebowego przy ul. Zyndrama z Maszkowic zamierza urządzić tam lapidarium. Macew naliczono około 80 sztuk. Już pobieżna obserwacja terenowa uświadomiła mi, iż zostały wmurowane napisami do wewnątrz, co je uratowało. Część napisów w języku hebrajskim i niemieckim była widoczna na odsłoniętych częściach płyt. Druga informacja mówiąca o kamieniach nagrobnych dotyczy któregoś ze skrzyżowań ulicy Grunwaldzkiej na wysokości albo ulicy Zyndrama, albo poniżej, gdzie w trakcie prac remontowych macewy wrzucano w wykop. Niestety, do dzisiaj nagrobki nie są stamtąd wydobyte.

Nowe funkcje przedwojennych synagog
i kamienic żydowskich

Zgodnie z uchwałą o przejęciu dóbr poniemieckich, także wiele budynków żydowskich przeszło na własność państwa. Spowodowane to było faktem licznej emigracji Żydów w końcu lat 30 lub też konfiskatą ich własności przez władze hitlerowskie, szczególnie po „nocy kryształowej“. Była to sytuacja typowa dla całego kraju. Przykładem niech będzie Poznań, gdzie w dawnej synagodze, przekształconej w pływalnię jeszcze w czasach okupacji hitlerowskiej, także po wojnie utworzono basen. Nota bene pełni tę funkcję do dzisiaj i dopiero po przełomie 1989 r. umieszczono na budynku tablicę przypominającą, że była to niegdyś żydowska synagoga

Również w Olsztynie dom na rogu ul. Kołłątaja i Okopowej został przejęty przez państwo polskie i przeszedł we władanie Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych (później Przedsiębiorstwa Gospodarki Miejskiej). Po wojnie w dawnym domu modlitwy wymieniono jedynie stolarkę okienną i dwa razy odnawiano elewację. Przez lata na parterze był sklep motoryzacyjny, u góry mieszkania. W 1974 r. Wydział Gospodarki Komunalnej, Przestrzennej i Ochrony Srodowiska Urzędu Miejskiego w Olsztynie wydał nakaz opracowania orzeczenia o stanie technicznym budynku. W uzasadnieniu napisano: „Budynek mieszkalny stanowi zabytek kultury materialnej i wymaga starannej opieki ze strony użytkowników. Obecny stan budynku jest niezadowalający. Orzeczenie techniczne określi aktualny stan techniczny oraz potrzeby remontowe“.

Niestety, za tym nakazem nie poszły żadne prace, a stan obiektu pogarszał się z roku na rok. Ostatecznie w połowie lat 80 lokatorów wykwaterowano, a dom przeznaczono do remontu. Czekał na swoją kolej i lepszą kondycję finansową właściciela (tj. PGM-u) kilka lat. Nieużytkowany niszczał i ulegał dewastacji.

Gdy pod koniec lat 80 konserwator zabytków przystąpił do sporządzania dokumentacji budynku, stwierdził bardzo zły stan techniczny. Już wówczas wnętrze było zdewastowane, a instalacje: elektryczna, wodno-kanalizacyjna i gazowa rozkradzione. Postulował natychmiastowy kompleksowy remont kapitalny, z przemurowaniem ścian, wymianą stropów i pokrycia dachowego, podłóg, stolarki“.

Na początku grudnia 1987 r. budynkiem zainteresowało się Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego „Pewex“, które prosiło o przekazanie go na rzecz przedsiębiorstwa, w zamian za przeprowadzenie kapitalnego remontu.

Decyzja konserwatora musiała być szybka. I rzeczywiście, w ostatnim dniu 1987 r. Urząd Wojewódzki, Wydział Kultury i Sztuki, Wojewódzki Konserwator Zabytków w Olsztynie wyraził zgodę na przejęcie i wyremontowanie owej kamienicy. Jednocześnie powołując się na ustawę o ochronie zabytków z 1962 r. nakazano w opracowanej dokumentacji uwzględnić poniższe wytyczne:
– “zachować istniejącą bryłę obiektu i przesklepione kolebkami zabytkowe piwnice,
– tynki zewnętrzne wykonać jako wapienne, gładkie,
– zrekonstruować zniszczony gzyms krenelażowy na elewacji od strony ul. H. Kołłątaja,
– odtworzyć historyczny podział osiowy w poziomie parteru (w miejsce istniejących witryn zaprojektować otwory okienne ze stolarką indywidualną na wzór istniejącej na I-szym piętrze)“.

Wymogi te chyba przeraziły przedsiębiorstwo, które w lipcu 1988 r. wycofało się z chęci przejęcia budynku. Został on później rozebrany i zbudowany od nowa z zachowaniem dawnego stylu architektonicznego.

W 1955 r. odbudowano kamienicę zwaną „Burmistrzówką“, pod numerem 11/16 przy Starym Rynku w Olsztynie, z przeznaczeniem na lokale mieszkalne, a na parterze – handlowe (od wielu lat mieszczą się tam Delikatesy). Badacz architektury Olsztyna – Rafał Bętkowski podaje, że odtworzono ostrołukowe arkady, lecz budynek powiększono przy tym i podwyższono, nadając mu charakter neobarokowy. Podczas odbudowy usunięto też wszystkie ocalałe z wojennej pożogi resztki zabytkowej budowli. Nikt nie zadbał o ich zachowanie. Sredniowieczne piwnice oraz mury magistralne domu, uznanego za najstarszy dom podcieniowy Prus Wschodnich, zostały wyburzone. Jedyny autentyczny fragment – gotycki łuk ponad biegnącym podcieniami pasażem – przetrwał jakby przypadkiem, „wtopiony“ w arkadę sąsiedniej kamienicy nr 10.

Na fasadzie tej kamienicy w latach powojennych (niestety, nie udało się ustalić podczas którego remontu) nad oknami pierwszego piętra wytłoczono ozdoby – gwiazdy Dawida, jako symbol obecności żydowskiej w przedwojennym Olsztynie, znak własności tej kamienicy przed II wojną światową i niejako hołd złożony tej nacji.

Innym budynkiem świadczącym o dziedzictwie żydowskim nie zniszczonym w okresie powojennym jest willa przy ul. Mochnackiego 4. Według opisu miłośnika historii i architektury Olsztyna, Stanisława Piechockiego „najciekawsze dekoracje, przydające willi dyskretnego uroku, występują w pseudoryzalicie środkowym, szczególnie wokół dwóch okien pierwszego piętra zwieńczonych półkolistymi naczółkami. Uważny obserwator dojrzy w tym miejscu, po obu stronach zworników, girlandy podtrzymywane przez syreny, mityczne nimfy morskie przedstawione w postaci kobiet-ryb oraz medalion uformowany w kształcie wieńca z wstęgami. W jego tarczy umieszczono stylizowane inicjały »A.B.« [Abraham Brün] zaświadczające, od ponad stu lat po dzień dzisiejszy, kto był budowniczym i zarazem pierwszym właścicielem domu. Całość wieńczy trójkątny szczyt ze słonecznikiem i obeliskiem sterczynowym. W centralnym punkcie szczytu zawarto przypominającą kartusz dekorację opartą na motywie koła i krzyża maltańskiego z datą »1904« [rok zbudowania domu]“.

Elementy dekoracyjne elewacji, świadczące o przedwojennej kulturze żydowskiej, posiada też do dnia dzisiejszego kamienica z początku XX w. przy dzisiejszym placu Bema w Olsztynie pod nr 3-4. Są to wykonane w tynku elementy zdobnicze oparte na motywach masońskich, judaistycznych i kabalistycznych, w postaci gwiazd Dawida oraz symboli geometrycznych, astronomicznych i botanicznych. (…)

***
Autorka jest pracownikiem Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie; artykuł został opublikowany w: ECHA PRZESZŁOŚCI XVI, Olsztyn 2015


Inne dzieła Ericha Mendelsohna (zdjęcia Wikipedia)

Wieża Einsteina – obserwatorium astronomiczne w Poczdamie, lata 20

Dom Towarowy Rudolf Petersdorff we Wrocławiu (Kameleon)