Frauenblick: Gewalt

Monika Wrzosek-Müller

Sind wir eigentlich dabei, Gewalt abzubauen, oder befinden wir uns in einer Spirale der Gewalt, die immer neue Felder übernimmt?

Ich stellte mir die Fragen nachdem ich das Buch von Anna Raabe Die Möglichkeit von Glück gelesen und den Film von Paola Cortellesi Morgen ist noch ein Tag gesehen habe.

Anna Raabes Buch erzählt von der Generation, die noch in den 80er Jahren in der DDR geboren wurde, dann aber schon nach der Wende, in der erweiterten Bundesrepublik aufgewachsen ist und sich irgendwie keiner der beiden Welten zugehörig fühlte. Ganz offensichtlich knüpft die Autorin an eigene Erfahrungen an; ihr Text ist vielleicht auch ein autofiktionaler Roman, dadurch gewinnt er auch eine tiefe Authentizität und erlaubt uns, den Lesern, die Mäander der Erfahrungen dieser Gruppe zu verstehen. Ihre Protagonistin verbringt die Kindheit noch in den völlig verhärteten DDR-Strukturen; ihre Eltern aktive Parteigenossen, die Mutter vielleicht auch besonders motiviert, ebenso die Großeltern. Die Oma, zu Nazizeiten BDM-Führerin, war dann später, in der DDR, Erzieherin geworden. Der Opa ein getreuer Parteigenosse und Mitarbeiter der Stasi. Stine, die Hauptheldin, kämpft um ihr eigenes, selbstbestimmtes Leben, sie will verstehen, was um sie herum passiert und warum. Doch alles ist gerade im Wandel; für die Kinder hat niemand Zeit; um Antworten muss man sich selbst kümmern.

Continue reading “Frauenblick: Gewalt”

U Pana Boga w kwietniu

Ewa Maria Slaska

Ostatnio, niezauważalnie (chyba), powrócił na bloga Don Kichot. Nie planowałam tego powrotu, ot, znowu się zaczął pojawiać, a skoro tak, to przydzieliłam mu poniedziałki. I nagle okazało się, że “nowa świecka tradycja”, nieważna i taka, którą ustaliłam właściwie tylko sama ze sobą, ma swoje wymagania i ja jako Adminka muszę je spełnić. Już już miałam wstawić na dziś wpis Eli o wiśniach (będzie jutro), albo Romka o innych drzwach (będzie pojutrze), gdy okazało się, że coś, niewiadomoco, zażądało, żeby na dziś wstawić Don Kichota. Co lepsze, wcale nie wiedziałam, co miałabym wstawić, wpisałam więc w Google’a “Don Kichot kwiecień poniedziałek”, a wujaszek natychmiast mi znalazł temat dzisiejszego wpisu: Emilian Kamiński!

Continue reading “U Pana Boga w kwietniu”

“Strefa interesów”

Film został nagrodzony Oskarami i teraz wszyscy o nim mówią. Poprosiłam dwie blogowe Autorki o opinię.

Ela Kargol

Strefa życia i strefa śmierci. Każda z nich to strefa interesów.

Fabryka pracuje na pełnych obrotach, tuż za płotem strefy życia wielkie piece, stale udoskonalane, palą, to co ma być spalone. Byle szybciej, byle więcej. Głośno, bardzo głośno, ale do tych odgłosów można przywyknąć, a kto nie przywyknie, ten opuszcza strefę.
Nie opuściłam kina, choć dźwięki przeszkadzały, utrudniały oglądanie. Pies też mnie denerwował. Za dużo go było na ekranie.
Rudolf dbał o karierę, rodzinę i konia.
Złotowłosa Hedwig o dom, ogród, dzieci (?) i swoje miejsce na ziemi w swojej strefie.

Niesforny jest popiół, bo wlezie tam, gdzie nie powinien. Osadza się, sieje się sam na polach, wchodzi przez okna i drzwi, frunie hen. Czasem rzeką popłynie, aż do Wisły i dalej.
Tata chciał nauczyć mnie pływać w tej rzece, właśnie w tej. Ale rzeka nie chciała. Ja o popiołach wtedy nic nie wiedziałam.
Pływać nauczyłam się w Poznaniu, na pływalni zrobionej ze synagogi.

Buty, walizki, okulary, kule, ubrania, torby, zdjęcia….- rzeczy, których nie zdążono spalić, zniszczyć, przebrać, wysegregować za szklanymi oknami wystawowymi zaświadczają o istnieniu fabryki.
My wchodzimy na teren obozu przechodzimy obok i wychodzimy tym samym wyjściem, Po tylu latach „Arbeit macht frei“ niewiele znaczy, znaczy się wiemy, co znaczy, co znaczyło wtedy, ale nie doświadczymy nigdy tego samego. I widok tych butów i kapeluszy i sztucznych szczęk niczego nie zmieni, niczego nie nauczy. Sulamit ma teraz inne imię, jej włosy są nadal spopielałe, ale śmierć nie jest tylko mistrzynią z Niemiec.
 
Pielęgnujemy swoje ogrody, dbamy o dom, o psa, kota, czasem konia, staramy się dobrze wychować dzieci, służbę traktujemy należycie, podlewamy róże i dalie.
Na płatki róż opada popiół i już nie są czerwone, kalarepa ma smak śmierci, a wino i tak się przestało piąć po murze. Mimo wszystko było pięknie. Dzieci dokazywały, śmiały się i biegały nie znając umiaru, pluskały w basenie i nie bały się Baby Jagi. Nie dla nich Baba Jaga rozpalała ogień w piecu. Nie dla nich budowano kominy. Nie dla nich spadały gwiezdne talary.


Dwa światy równoległe.

Pozytyw, negatyw.

Tak blisko siebie.
Tak daleko.
Wtedy i jeszcze przedtem, teraz i potem.

Niewiele się zmieniło.
“Czarne mleko jutrzni…” rozlewa się nadal.

Monika Wrzosek-Müller

Czy dzieci naprawdę bawią się złotymi zębami? Czy babcia, czyli mama pani domu, czyli Hedwig wyjeżdża, bo coś zrozumiała? Czy mniejszy chłopiec ma trochą skrzywione życie potem, bo się boi brata i w ogóle wszystkiego naokoło? Dlaczego Höß wymiotuje w Oranienburgu, choć w Oświęcimiu tak mu sie podoba? Czy dziewczyna, która rozkłada jablka dla więziennych pracowników jest z bajki, czy jest rzeczywista postacią? Czy Hedwig ma stosunek z ogrodnikiem? Czy służące też kiedyś zostaną spalone w wydajnych i nowoczesnych piecach?

Pytania i pytania i może dobrze, bo inaczej pewnie już nikogo ten temat nie zainteresuje; jak pokazać generacjom pokoju taką makabrę? Jak ich pozytywnie zaszokować? Czy artystycznie przetkany film coś zmienia, daje inną perspektywę? Dźwięki były wspaniałe, sugerowały rzeczywistość zza płotu. Dlaczego nie było zapachu, na pewno musiało śmierdzieć?

Im dłużej myślałam o tym filmie, tym bardziej mi się podobał; choć na początku wyszłam rozzłoszczona, jak można tak nic nie pokazać, niby pokazując wszystko?

Ciekawe nie przychodzi mi po tym filmie do głowy, żeby pisać: reżyser…, rola główna…, produkcja… Coś jednak jest inaczej, tylko czy rzeczywiście dotrze do młodych, nie wiem.

Ewa Maria Slaska

Mi się film bardzo nie podobał. Uważam, że teraz nic nie pokazuje i jeśli ktoś przedtem nie wiedział, co się tam dzieje, potem też nie będzie wiedział, a za to (za to?) za kilka lat młodzież, oglądając ten film bez kontekstu Oskara i aktualnych komentarzy, zapyta, czemu robiło się tyle krzyku o tę wojnę, skoro tak naprawdę nic się nie wydarzyło.

Redakcja (wg Wikipedii)

Strefa interesów (ang. The Zone of Interest) – dramat historyczny z 2023 roku w reżyserii Jonathana Glazera, luźno oparty na powieści Martina Amisa z 2014 roku. Prace nad filmem trwały 10 lat. Jest to koprodukcja Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Polski (PISF). Film przedstawia codzienne życie niemieckiego nazistowskiego komendanta KL Auschwitz Rudolfa Hößa (Christian Friedel), który wraz z żoną Hedwig (Sandra Hüller) stara się zbudować wymarzone życie w willi zlokalizowanej w strefie interesów niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz.

Premiera Strefy interesów odbyła się 19 maja 2023 na 76. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes, gdzie film zdobył nagrodę Grand Prix i nagrodę FIPRESCI. Został uznany przez National Board of Review za jeden z pięciu najlepszych międzynarodowych obrazów 2023 roku. Otrzymał Oscary dla najlepszego filmu międzynarodowego i za najlepszy dźwięk.

Rok produkcji2023
Data premiery19 maja 2023 (Cannes)
15 grudnia 2023 (Stany Zjednoczone)
2 lutego 2024 (Wielka Brytania)
8 marca 2024 (Polska)
Kraj produkcjiStany Zjednoczone
Wielka Brytania
Polska
Językniemiecki
polski
jidysz
Czas trwania105 minut
ReżyseriaJonathan Glazer
ScenariuszJonathan Glazer
Główne roleChristian Friedel
Sandra Hüller
MuzykaMica Levi
ZdjęciaŁukasz Żal
ScenografiaChris Oddy
Joanna Kuś
Katarzyna Sikora
KostiumyMałgorzata Karpiuk
MontażPaul Watts
ProdukcjaEwa Puszczyńska (Extreme Emotions)
James Wilson (Two Wolves Films)
WytwórniaPolski Instytut Sztuki Filmowej
Film4
Access
JW Films
Extreme Emotions
DystrybucjaA24 (Stany Zjednoczone i Wielka Brytania)
Gutek Film (Polska)
Przychody brutto$16 milionów

Grzech zapomnienia

Ewa Maria Slaska

Zapomniałam o śmierci Emily Davison. Umarła w czerwcu, w ubiegłym roku minęło sto lat od jej śmierci. Przypomniałam sobie dopiero dziś, bo mamy pracować wspólnie z K. nad pytaniem czy mózg ma płeć? Ja uznałam i napisałam, że nie, bo miałam na myśli mózg, a nie historię emancypacji. Tymczasem to świetne pytanie odnosiło się do historii myśli feministycznej, a odpowiedź wydała mi się, no cóż, nieciekawa, bo zbyt dobrze znana. Od co najmniej stu lat kobiety próbują uzasadnić, że są równe, a może nawet lepsze, a naukowcy od co najmniej 50 lat bardzo poważnie traktują historię tych wysiłków. Tylko, jak to u pracowników oficjalnej nauki – wszystko ma być obiektywne, równorzędnie potraktowane, wyzbyte emocji – od emocji są dziennikarze, a nie naukowcy. Już nawet wykład – zaprezentowany na foliach szarych z ciembnobrązowym tłlem dla czarnego tekstu – zieje niepokonywalną nudą. Mój mózg wyłącza się i zamiast przyswajać czarną wiedzę z ciemnobrązowego tła na szarej folii, przypomina sobie, jakie to było fascynujące, dobijać się jako kobieta o swoje prawa, ile w tym było spermy, potu, krwi i śliny, ile miłości, rozpaczy, zawziętości, zdolności ponoszenia ofiar.

Continue reading “Grzech zapomnienia”

Aus der Polkopedia (1) – Hella Moja

Ewa Maria Slaska

Hella Moja (16. Januar 1892 in Königsberg; † 15. Januar 1937 in Berlin) war eine deutsche Schauspielerin, Filmproduzentin und Drehbuchautorin polnischer Abstammung.

Geheimnisse

Sie ist eine geheimnisvolle Persönlichkeit gewesen, von der, obwohl zeitlang sehr berühmt, nichts sicher ist. Sowohl ihr Geburtsort, -datum und -name als vor allem ihr Todesdatum varieren in verschiedenen Quellen.

Continue reading “Aus der Polkopedia (1) – Hella Moja”

Wim Wenders und die Nobeltoiletten von Shibuya

Michael G. Müller

Als ich aus dem Wenders-Film „Perfect Days“ kam, war ich beeindruckt und verwirrt zugleich. Beeindruckt war ich von den atemberaubenden Bildern von Tokio (meistens von den schöneren Seiten), von der wunderbaren Hauptfigur (dargestellt von Kōji Yakusho) mit ihrer irgendwie geheimnisvollen Geschichte – ja und natürlich von den öffentlichen Toiletten in Shibuja, nicht nur Tempel zivilisierter öffentlicher Hygiene, sondern auch kleine architektonische Meisterwerke. Sie entstanden übrigens im Rahmen des Prestigeprojekts The Tokyo Toilet, über das man sich auf der Homepage tokyotoilet.jp kundig machen kann.

Continue reading “Wim Wenders und die Nobeltoiletten von Shibuya”

Green Border / Grüne Grenze / Zielona granica

EMS: Fast zufällig nahm ich gestern teil an Sichtung des Films ZIELONA GRANICA / GREEN BORDER.

Dies ist der neue Kinofilm der dreifach Oscar®-nominierten polnischen Ausnahmeregisseurin Agnieszka Holland, der auf den diesjährigen Filmfestspielen von Venedig sieben (!) Auszeichnungen erhielt, unter anderem den „Spezialpreis der Jury“, den „Cinema for UNICEF Award“ und den „Best Foreign Film Award“.

EMS: Der Film kommt am 1.2.2024 in die deutschen Kinos.

Continue reading “Green Border / Grüne Grenze / Zielona granica”

Die Theorie von Allem, czyli…

Teoria wszystkiego

Ewa Maria Slaska

Więc moi Kochani Czytelnicy ogłaszam, że na pewno znalazłam najważniejszy film tego roku, a być może najlepszy film ostatniej dekady.

Nie przegapcie go.

Po prostu patrzcie wokół siebie. Te plakaty już są wszędzie. Film miał premierę we wrześniu podczas Festiwalu Filmowego w Wenecji, gdzie dostał nagrodę Klubu Niezależynych Krytyków Filmowych jako Najlepszy Film Roku.

Continue reading “Die Theorie von Allem, czyli…”

Frauenblick auf Netflix

Monika Wrzosek-Müller

Vier Kurzfilme von Wes Anderson nach Erzählungen von Roald Dahl

Ewa hat uns über die beiden neuen polnischen Filme Znachor und Chlopi informiert. Ich bin ihr sehr dankbar, weil man immer wieder etwas verpasst, oder zu spät reagiert und manche Filme verschwinden sehr schnell auf Nimmerwiedersehen.

Daher möchte ich heute gerne über die vier neuen Kurzfilme von Wes Anderson nach Erzählungen von Roald Dahl auf Netflix berichten; ich habe sie mir zwei Mal angesehen und fand sie faszinierend, vielleicht nicht gerade filmisch, aber durchaus theatralisch und ästhetisch. Nach den Filmen Grand Budapest Hotel und The French Dispatch, die sich ähnlicher Kulissen, oder besser gesagt ähnlich ausgedachter Kulissen bedienen, konnte man auch vielleicht diese Art von Filmen erwarten. Sie entstehen nur im Auge des Regisseurs und haben meistens wenig mit der wirklichen Umgebung zu tun. Nun gut, The French Dispatch, der an einem fiktiven Ort in Kansas spielt, wurde doch in einer realen Stadt in Frankreich gedreht, in Angoulême. Sie wurde aber sehr verfremdet.

Ich sehe, was du nicht siehst, Der Schwan, Der Rattenfänger, Gift: vier Kurzfilme, von denen der erste, der längste ca. 40 Min dauert; die anderen wesentlich kürzer je ca. 17. Min. sind, bedienen sich völlig künstlicher Kulissen, oder reale Räume werden so umgestaltet, dass sie diese spezielle Aura der pastellfarbenen und geordneten Unordnung aufweisen, die mich sehr fasziniert. Natürlich, denke ich, ist da der Kameramann sehr wichtig, tatsächlich derselbe wie im French Dispatch: Robert D. Yeoman. Man kann nach diesen inzwischen, nach mehreren Filmen, auch alles als manieriert empfinden und es kann vielleicht auch irgendwann langweilig werden, doch es gibt immer wieder etwas zu entdecken, neue verrückte Farbkombinationen, neue Bühnenbilder, aber im Grunde ähneln sich die Filme und diese Art Filme, zu machen, sehr. Dies kann zu einer Falle für den Regisseur werden, in eine Sackgasse führen. Kein Wunder, denn so wie die Kameraführung ist auch für die Kostüme und das Bühnenbild eine feste Gruppe von Menschen verantwortlich, die für Anderson arbeiten, darunter die polnischstämmige, in den USA lebende Kostümbildnerin Kasia Walicka-Maimone. Für die Handschrift von Wes Anderson sorgen eben diese Personen. Gerade in den Kurzfilmen spielt kaum reale Umgebung eine Rolle, das ganze Bühnenbild ist arrangiert, wird, wie auf einer Theaterbühne von dem Hilfspersonal zurechtgerückt, verschoben, angeheftet, weggebracht, aufgestellt, zugemacht; dieses Personal gehört sozusagen zum Bild, trägt auch entsprechende Kleidung, jeweils passend zu dem Bild.

Es spielen hervorragende Schauspieler, wirklich solche, auf die man sich zu 100% verlassen kann, allerdings gibt es keine Frauenrollen, alles spielt sich unter Männern ab. Mir scheint, als ob sie etwas Postkoloniales an sich hätten, mit der Vergangenheit in der Gegenwart kämpfen würden. In diesen Filmen wird das meiste einfach von einem neutralen Beobachter erzählt, nur die wesentlichen Szenen werden gespielt, und zwar sehr entfremdet. Und sie handeln von Gewaltphantasien und von der Welt des Geldes; denn ob es der Henry Sugar ist oder andere Protagonisten, sie sind wohlhabend und haben keine Geldsorgen. Henry Sugar gelangt an ein Büchlein über einen Vorfall in einem Krankenhaus, wo sich ein Mann meldet, der seine Fähigkeit zum Hellsehen von den Ärzten bestätigt haben will, die er sich mit Ausdauer nach Yoga-Anleitung aneignet hat und im Zirkus vorführt. Henry Sugar liest dieses Büchlein und übt solange nach dessen Anleitung, bis er auch verdeckte Karten erkennen kann; diese Fähigkeit nutzt er dann zum Geldscheffeln in den Casinos. Um sein Gewissen zu beruhigen, spendet er dann dieses Geld an Waisenhäuser. Bei dem Schwan ist die sinnlose Brutalität interessant, bei dem Rattenfänger eigentlich der Schauspieler, der ihn spielt, und die sehr menschliche Ratte, vielleicht auch die Erkenntnis, dass die Ratten sehr viel cleverer, klüger als die Menschen sein können. Bei Gift ist das ganze ad Absurdum geführt; denn es gibt keine Schlange im Bett des von Benedict Cumberbatch gespielten weißen Mannes im kolonialen Indien und es geht nur darum, die Anstrengungen zu seiner „Rettung“ zu beschreiben und die Unterwürfigkeit der indischen Bediensteten zu zeigen. Allerdings sind sie es, die retten können und gute Einfälle haben. Alles ist schnell mit englischem Humor erzählt und endet im nirgendwo. Die Erzählungen von Roald Dahl wurden vor kurzen neu herausgegeben und übersetzt, und „mit hundert Veränderungen versehen um empfindsame Gemüter zu schonen“ (laut Wikipedia). Ihm wurden antisemitischen Äußerungen vorgeworfen. Offensichtlich sind sie aber sehr filmisch oder für das Theater tauglich, denn es wurden schon mehrere Filme nach dessen Vorlagen gedreht. Unabhängig davon schrieb er selbst Drehbücher (z.B. für James Bond). Er hat auch viele Kinderbücher für seine zahlreichen Kinder geschrieben und vielleicht sind die Inszenierungen der vier Filme etwas auch diesen Werken abgeschaut.

Auch wegen Ralph Fiennes, der den Schriftsteller Dahl spielt, und den Rattenfänger, Benedict Cumberbatch, Dev Patel und Ben Kingsley würde ich die Filme empfehlen.

“Znachor” a sprawa kobieca (reblog)

Film jest na Netflixie od niespełna tygodnia i już przez niektórych został okrzyczany jako najlepszy film polski wszechczasów. No więc nie przesadzajmy, film jest dobry, dobrze się go ogląda, ale najlepszy?!
Tak czy owak, obejrzyjcie 🙂

Radość z ciała. Barbarella.pl

 O wyższości Znachora nad Barbie. Mamy polski film, który jest feministyczny, nie jest niszowy i dociera do szerokiej publiczności. Barbie ze swoim motywem nieszczęśliwej kobiety, która nie potrafi, czy nie chce, niczego w swoim życiu zmienić, oprócz opłakiwania czasów, kiedy mogła bawić się wychudzonymi lalkami, może się schować przy biorących sprawy w swoje ręce, kobiecych bohaterkach polskiej produkcji. Jeżeli ktoś twierdzi, że Barbie jest feministyczna, to Znachor deklasuje amerykańską produkcję i pokazuje, że można nakręcić świetny film o kobietach, które chcą i potrafią sobie w życiu radzić i o mężczyznach, którzy niczego z tego powodu nie tracą, a tylko zyskują.

Może wydawać wam się, że jak każdy w tym kraju, znacie fabułę Znachora na pamięć. Otóż zdziwicie się. Tytułowi wbrew, najważniejsze postacie w filmie to te kobiece: młynarzowa i córka Wilczura. Obie mają w życiu pod górkę, ale zamiast czekać, aż ktoś je wyratuje, polegają na swoim rozumie i swoich siłach. I te sceny seksu! bo w tym filmie, jest seks. I to taki, że będziecie palce lizać. W Znachorze kobiety są aktywne i w życiu, i w seksie. Biorą odpowiedzialność za swoje sprawy i wychodzą z inicjatywą także w przestrzeni seksualnej. Nareszcie ktoś pokazał kobiety, które są bystre, odpowiedzialne i lubią też seks.

To jest też film o fajnych facetach. Jest tu motyw szczerej przyjaźni damsko-męskiej, bez żadnych podtekstów seksualnych. Jest tytułowy Znachor, który ma i głowę i serce, brakuje mu w filmie tylko pamięci. Hrabia też potrafi stanąć na wysokości zadania.

Jest w filmie wątek męskiej przyjaźni przedstawionej jako konkurencja na śmierć i życie (dosłownie). To grubo wbrew stereotypom, bo zazwyczaj męska przyjaźń jest wzorem szlachetnych i bezinteresownych relacji. W przeciwieństwie do tej między kobietami, która rzekomo jest naszpikowana zazdrością i walką o najwyższe trofeum: mężczyznę. A w Znachorze kobiety nie boją się innych kobiet, mają inne sprawy na głowie niż poszukiwania faceta, co nie przeszkadza im korzystać z dobrych okazji. Warto odpalić Netflixa w ten weekend #znachor#dobryfilm#kino

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i motocykl