Ni pies, ni wydra…

okladka3Kolejny nasz tekst o wypadkach marcowych sprzed 45 lat.
Viktoria Korb
jest  “uciekinierką marcową”. Swoje przeżycia z tamtych czasów opisała w książce “Ni pies, ni wydra…” (aktualnie dostępna jako audio book wydany przez studio Lissner, Warszawa  2011), która po niemiecku ukazała się pod tytułem: „…kein polnischer Staatsbürger” (Trafo Verlag 2010). Okładkę do niemieckiego wydania wg projektu autorki wykonała Beata Ochmann, zaprzyjaźniona polska  graficzka z Berlina.

Viktoria pisze o tym: mam nadzieję, że dzięki tej okładce dobrze, moim zdaniem, prezentującej „pomieszanie z poplątaniem”, udało  mi się też oddać atmosferę studenckiej rewolty i polityki w Polsce w roku 1968. Nad Polską krążyły bowiem wówczas duchowo gwiazdy Dawida – żółte i niebieskie, symbole żydostwa i Izraela, przydzielone opozycji studenckiej przez polskie władze wrogie Izraelowi, a obok nich gwiazdy czerwone – sześcio- i  pięcioramienne,  reprezentujące komunistyczną władzę, oraz biało-czerwone dla oznaczenia polskich pseudopatriotów zajmujacych pozycje antysemickie. A wszystkie lecą wokół chwiejącego się Pałacu Kultury, niegdyś imienia Stalina, jednego z symboli komuny, której groził  kompletny rozpad z powodu rewolucji w Czechosłowacji i inwazji Paktu Warszawskiego.
Jednak nie chciałam napisać książki śmiertelnie poważnej, lecz pokazać też atmosferę euforii, typowej dla wspólnych działań „rewolucyjnych” oraz zabawowe życie studenckie, którym wstrząsnął nagle terror bezpieki. Na szczęście polskie media pojęły moje intencje i podczas licznych prezentacji w polskiej telewizji często pytano mnie, jak można spojrzeć na te ponure zdarzenia z takim humorem?
Także prasa z zainteresowaniem zaareagowała na moją książkę, stawiajac pod znakiem zapytania standardowe opinie o klasycznym polskim antysemityzmie. Tymczasem media niemieckie ledwie raczyły zwrócić uwagę na niemiecką wersję powieści, a jeżeli, to ciekawiła ona głównie młodych. Trochę rozumiem jednak dystans starszych, bo Niemcom nie wypada krytykować antysemickich wyskoków w Polsce – sami mają gorsze na sumieniu!
Jednak nie powinni przesadzać. Najdziwniej zachował się popularny tygodnik „Stern”,  bo pięć lat temu, w 40 rocznicę Marca, opublikował w obszernej serii „Wie eine Generation die Welt veränderte” (Jak pewne pokolenie zmieniło świat)  artykuly o rozruchach dookoła świata, łącznie z imprezami hippisów w USA, a o Polsce nie bylo nawet wzmianki! Oczywiście czołgi w CSRR są bardziej kuszące medialnie, i słusznie, ale tańczące golasy niekoniecznie są ważniejsze od antysemickiej kampanii, która niemal zakończyła żydowskie życie w Polsce. Jak podkreślił sam „Stern”, w Niemczech chodziło głównie o seks i rock and rolla.
A oto fragment z mej książki, dokumentujący polski luz nawet w koszmarnych momentach:
„Zapukałam i weszłam do pokoju rzecznika z kołaczącym sercem. Dość młody, nieznany mi pracownik naukowy, (…)  wskazał na krzesło po przeciwnej stronie biurka i wyciągnął z szuflady jakiś papier, jak się domyśliłam, list z MSW.
Zagłębił się w lekturze, po czym zapytał z powagą w głosie:
– Przygotowuje się postępowanie dyscyplinarne przeciwko pani. Co pani zrobiła? Czy nawoływała pani do wieców na SGPiS–ie? Organizowała je pani?
– Nikt nie organizował wieców, były  spontanicznie..
– Hm – mruknął profesor. – Ale brała pani udział w wiecach? Jest pani elementem wichrzycielskim?
– Brałam udział w wiecach jak prawie wszyscy studenci. Nie jestem żadnym elementem, naturalnym czy innym, jestem skromną jednostką ludzką.
– Czy zabierała pani głos, wzywała pani studentów do wyjścia na ulicę?
– Nigdy nie zabierałam głosu na wiecach, nie mogłam więc do niczego nawoływać.
– Ale tu pisze, że jest pani wichrzycielem.
Zapadła długa chwila milczenia. Zastanawiałam się właśnie, jak odeprzeć ten ciężki zarzut, gdy rzecznik dodał:
– Pisze tu też, że wyrażała się pani z przekąsem o polityce partii i rządu.
Spojrzeliśmy sobie długo i niepewnie w oczy, po czym nagle ciałem profesora zaczął wstrząsać konwulsyjny śmiech. Delektując się swymi słowami i bijąc się z zachwytu po udach powtarzał raz za razem:
– Wyrażała się z przekąsem… Wyrażała się z przekąsem… ha ha ha!
Jego śmiech był wręcz zaraźliwy. Zaskoczona w końcu nie wytrzymałam i też zaczęłam chichotać. Śmialiśmy się razem, aż rzecznik zakończył orgię parskania słowami:
– Dziękuję, do widzenia, przesłuchanie jest skończone.
– A co będzie dalej? – zapytałam niepewnie.
– Zakomunikuję swą opinię komisji dyscyplinarnej i decyzja zostanie wywieszona na dziekanacie.”
Niestety ten humorystyczny element mnie nie uratowal, bo wprawdzie dyscyplinarkę mi umorzono, ale jednocześnie zaczęła się seria prześladowań naszej rodziny, która zmusiła nas do emigracji.

3 thoughts on “Ni pies, ni wydra…

  1. Liebe Ewa, gibt es das Buch hier im Buchhandel? Fände interessant zu untersuchen,ob Stalins Tod bes. von Frauen betrauert wurde u. wenn, warum. Wirkte Stalin sexy? War er ein Frauentyp? Hast du in der Berliner Zeitung gestern o. heute den Artikel über das Wirtschaftswunderland Polen gelesen ? Gute Besserung u. liebe Grüße Anne

  2. Ob es das Buch im Buchhandel gibt muss man im Buchhandel fragen, in Amazon schon – http://www.amazon.de/kein-polnischer-Staatsb%C3%BCrger-Viktoria-Korb/dp/3896269216, aber, liebe Anne! Es ist kein Buch über Stalin! Es ist ein Buch über sog. Märzereignisse in Polen, dh. über Studentenrevolte und Judenaustreibung aus Polen 1968. Das Buch hat mit Stalin nichts zu tun, sein Gesicht auf dem Buchcover ist symbolisch zu verstehen. So wie Hitler auch.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.