Jeden dzień, jedno zdanie

Ewa Maria Slaska

Berlińska autorka Annett Gröschner zaproponowała kiedyś opisywanie każdego dnia jednym zdaniem. Annett sugerowała stosowanie surowych zasad – to znaczy, że rzeczywiście trzeba zapisywać jedno zdanie każdego dnia, ma ono dotyczyć stosunków ze światem zewnętrznym, ma być opatrzone datą, godziną i miejscem. Niestety, mimo iż propozycja bardzo mi się spodobała, nie potrafiłam się do niej zastosować konsekwentnie i rygorystycznie. Najczęściej nie wiem więc, kiedy miało miejsce zdarzenie, które opiszę tu Wam jednym zdaniem, może było to niedawno, może kilka dni temu, może ostatnio, może kiedyś. Problemem jest też owo jedno zdanie. Może się mylę, ale wydaje mi się, że w niemieckim zbudowanie jednego zdania jest jednak prostsze niż po polsku. Ale może to nieważne. Chyba chodzi o to, żeby pisać krótko i zwięźle.

Z takich “jednych zdań” składa się pierwszy rozdział Lat, najsłynniejszej książki tegorocznej noblistki, Annie Ernaux. Nie jestem tym zachwycona (podobnie jak samą książką i jej autorką), ale gdy Annett uczyła mnie, jak zapisywać świat jednym zdaniem, nie widziałam tej książki, ba, nawet o niej nie wiedziałam.

***

Wpis został zilustrowany przez Konrada we współpracy ze Sztuczną Inteligencją Dall-E.

***

Marzec. Jadę do domu metrem numer 6. Obok mnie siedzi szczupły chłopiec, na oko dwunastolatek, na przeciwko jego znacznie większy i grubszy kolega. “Wiem wszystko”, mówi ten mniejszy, “możesz mnie zapytać o cokolwiek, odpowiem ci na każde pytanie”. Większy mówi niewyraźnie, nie wiem więc, o co pyta. Mały rzeczywiście odpowiada na wszystkie pytania. Robi to miło, bez cienia arogancji czy zarozumiałości. Po prostu wie wszystko. Mianowałabym rodziców tego chłopca ministrą i ministrem wychowania publicznego – wychowali miłego, inteligentnego, otwartego chłopaka, który czuje, że wie wszystko i jest w stanie to wyrazić, pozostając sympatycznym, otwartym, uśmiechniętym młodym człowiekiem.

***

Kwiecień. Notatki w telefonie: Zaufania nie można chcieć ani wymusić, ale można się go nauczyć; wytrenować; przyzwyczaić się, że warto mieć zaufanie, warto je kultywować; zaufanie jest ryzykiem; źle ulokowane może nas kosztować bardzo dużo, ale zaufanie może być również użytecznym, ułatwiającym życie sposobem funkcjonowania wśród ludzi.

***

Sierpień. Jadę metrem. Siedzę sama. Na dwóch ławkach po przeciwnej stronie, naprzeciwko siebie siedzi dwóch mężczyzn. Obaj są bardzo szczupli i mają pociągłe twarze, ale tylko to ich łączy, bo są swoim całkowitym przeciwieństwem. Jeden jest stary, biały, blady, ma siwe włosy i jest ubrany na biało. Drugi jest młody, czarny, ma czarne dredy i czarne ubranie. Wyglądają jak negatyw i pozytyw tej samej postaci, odbitej nie tylko na osi lewo – prawo, ale też na osi czasu. Do wagonu wsiada bardzo hałaśliwy, niestetyczny i niedomyty bezdomny. Coś głośno wykrzykuje. Obaj identyczni mężczyźni, biały i czarny, obracają się w jego stronę i patrzą na niego z identyczną zdumioną miną.

***

Wrzesień. Stacja kolejki S-Bahn Tempelhof. Na ławce siedzi odziany w jasnozielone ubranko niewysoki, tęgi facet z potarganą siwawą brodą i takimiż włosami; wygląda jak duży krasnolud i czyta powieść pt. Rückkehr der Zwerge (Powrót krasnoludów).

***

Październik. Jadę autobusem do Szczecina. Na dworcu autobusowym widzę rodzinę, chyba romską, tata, mama i pięcioro dzieci. Przed nimi siedem kolorowych walizek w kolorach tęczy, każda coraz mniejsza.

***
Kiedyś, w międzyczasie, czyjaś uwaga na Facebooku: Rośliny nas hodują, a jak umieramy, żywią się nami.

***

W dzień częściowego zaćmienia słońca (24.10.2022 o godzinie 11) poszłyśmy z koleżanką do lasu na grzyby. Zaćmienia słońca, jako żywo, nie widziałyśmy, grzybów też niewiele, ale za to było takie coś, co na pewno jest w stanie żywić się nami:


Tu kończy się możliwość opisania tego czegoś jednym zdaniem. Nie wiemy, co to jest. Wygląda jak orchidea. Tak mi się wydaje. Następnego dnia koleżanka przysyła wyjaśnienie z Wikipedii.

https://de.m.wikipedia.org/wiki/Tintenfischpilz

Zdaniem niemieckiej Wikipedii jest to grzyb i jest jadalny. Nazywa się Tintenfischpilz – grzyb-kałamarnica i został przywleczony do Europy na początku XX wieku z Australii lub Nowej Zelandii. Dlatego też po polsku nazywa się okratek australijski. Najpierw wyrasta jako tzw. jajo, które jest białawe i ma wysokość ok. 5 centymetrów, a średnicę około 3 centymetrów. Gdy jajo dojrzeje, pęka i wysuwa się z niego receptakl (tak! taki wyraz), który może nawet osiągnąć wysokość 15 centymetrów. Również ten (s)twór musi dojrzeć i wtedy pęka na 4-6 czerwonych ramion. Przypomina wtedy czerwoną ośmiornicę, stąd też jego niemiecka nazwa. W tej postaci grzyb brzydko pachnie, co nie dziwi specjalnie, bo w końcu jest krewniakiem sromotnika smrodliwego. W Niemczech owocniki okratka nazywa się potocznie “jajami czarownicy” (Hexeneier).

Diabelska sprawa to zaćmienie słońca. Nawet jeśli go nie widziałyśmy.

5 thoughts on “Jeden dzień, jedno zdanie

  1. Jedno zdanie dziennie.
    Wydaje mi się, że istnieje spora grupa blogerów, którzy stosują tę regułę.
    To chyba naturalna reakcja na czasy nadmiaru.
    Przypomniała mi jednak wydarzenie z poprzedniego tysiąclecia.
    Przebywałem w zimie w Minneapolis i tam natrafiłem na album fotografii znanego fotografa – Jima Brandenburga – Chased by Light.
    Zawarł on umowę ze swoim wydawcą – spędzi 90 jesiennych dni w lesie fotografując otoczenie.
    Na początku grudnia przysłał wydawcy plon – 3 rolki filmu – mam nadzieję, że sporo czytelników tego blogu wie o czym piszę.
    – To jakaś pomyłka? – telefonował wydawca – przecież to ma być album, zawsze robisz tysiące zdjęć.
    – Przepraszam, że nie uprzedziłem, ale postawiłem sobie ograniczenie – jedno zdjęcie dziennie.
    Jestem szczęśliwym posiadaczem tego albumu – Chased by the Light.
    Zdjęcia można obejrzeć tutaj ==> https://www.photoby.fr/en/20-chased-by-the-light
    Wyznam, że zdjęcia mnie tak bardzo nie zachwyciły, nadrobił to tekst w albumie – opis każdego dnia. Wtedy zdałem sobie sprawę jaka to była rosyjska ruleta.
    Jim wychodził z aparatem do lasu i… o, zrobię zdjęcie, i natychmiastowa refleksja – a co jak za parę minut trafię na coś lepszego?
    I odwrotnie – dzisiaj zrobię zdjęcie wieczorne – godziny spędzone bezczynnie w szałasie ze świadomością , że za ścianą tyle wspaniałych widoków, wreszcie wieczór i bardzo niefotogeniczna pogoda.
    Szanowni blogerzy – czy macie pomysł jak coś podobnego zrobić w tekstowym blogu?

  2. Drogi Panie “Polaku…”,
    Pana interesujący komentarz na ciekawy wpis Ewymarii ( z ilustracjami Konrada), zainspirowal mnie do tego, by obejrzeć 90 fotografii pana J.Brandenburga. Podobały mi się:
    -20-Kora Sosny zwyczajnej
    -22- Kaczki
    -68-Orzeł z krukami
    -78-Wilk goni kruki
    -80-Kojot i kruki
    I jeszcze parę innych…
    Niektóre ze zdjęć, właśnie te ze zwierzętami, oceniam osobiscie (nie jestem żadną znawczynią, ale chętnie fotografuję) za interesujące, inne z nich za bardziej popularne jak i rownież zdjęcia natury graniczą z dobrymi fotografiami amatorskimi.
    Sama idea natomiast, zarówno jednego zdania na dzień, jak jednego zdjęcia na dzień, wydaje mi się bardzo, bardzo ciekawa. Przypomniało mi się, że już kiedyś miałam ideę, by codziennie napisać/opisać jakąś jedną interesującą scenkę. Tak dla samej siebie. Egal, czy wymyślona, czy prawdziwa, no… i jak narazie nic z tego nie wyszlo. Tak to
    często bywa.
    Pozdrawiam serdecznie
    Teresa Ru

    1. Pani Tereso,
      Po pierwsze, na imię mam Lech, to lepsze niż mój blogowy nick z dawnych czasów.
      Po drugie , dziękuję za zainteresowanie moim komentarzem i zdjęciami Jima B.
      Dodam jeszcze jedno, zdjęcie zaliczone do 40 najlepszych zdjęć wszechczasów – https://www.duluthnewstribune.com/sports/brandenburg-photos-ranked-among-the-best-of-all-time
      Po trzecie, wrócę do tematu jednego zdjęcia dziennie. Według mnie to było możliwe tylko na filmach kliszy fotograficznej, gdyż tylko to gwarantuje, że twórca może zrobić tylko jedno zdjęcie dziennie, nie ma szansy wybrać jednego z wielu. Dlatego zapytałem – czy jest techniczna możliwość żeby to zrobić z tekstem?
      Pozdrawiam.

  3. Panie Lechu dziękuję bardzo za odpowiedź, tak to zdjęcie, które teraz zobaczylam jest bardzo, bardzo interesujące; temat, ogólna kolorystyka,
    a szczególnie czarno-biała “kombinacja” odbijającego się w wodzie wilka. Bardzo dziękuję. Akurat ja Panu nie odpowiem na pańskie pytanie, nie znam się na możliwościach technicznych w fotografi i
    też kombinacjach z fotografią. A propos jedno zdanie, jedno zdjęcie…przypomniało mi się, że na tym blogu, Ewa miała już ideę jednego wiersza na lato. Była to wtedy interesująca akcja.
    Pozdrawiam.

  4. Buty Schlabrendorfa
    albo jednym zdaniem

    Miał jechać na szafot , był na liscie Wielkiego Terroru, ale zauważono, ze Gustav jest na bosaka, an bosaka nikogo nie wpuszcza się na gilotynę, HALT! Zurück in die Todeszelle!und er wartet die nächste, angeblich die letzte, Nacht durch und die Wärter kommen zürück mit der Liste um die Todesgeweiten zu holen, aber , siehe da, steht der Schlabrendorf NICHT auf der Liste, und es wiederholt es sich, dasselbe, fast einen Monat lang und Terror läßt nach und er kommt, HURRA! Amnestie! FREI und kehrt in seine Stube in Paris i nastepne 15 lat spędza w domu – na lekturze sporej biblioteki, w ktorej prowadzi obfitą korespondencję z otaczającym go swiatem duchowym – praktycznie nie wychodząc z niego ani razu na ulicę.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.