Zbigniew Milewicz
Wiara czyni cuda
Kult świętej Teresy z Lisieux był na Śląsku, jak pamiętam, zawsze wielki. Moja babcia i jej siostry podkreślały z szacunkiem, że ona jest od Dzieciątka Jezus, nosiły w książeczkach do nabożeństwa obrazki urodziwej zakonnicy, modliły się do niej, zwłaszcza jak była choroba w rodzinie i święta ich przeważnie wysłuchiwała. Dwie z licznych kuzynek mojej mamy nosiły też imię Teresa, ale na starszą mówili wszyscy Trautka, pewnie dlatego, żeby jej nikt nie mylił z młodszą i tylko ta druga była od Dzieciątka Jezus. Jako dziecko jeszcze wtedy nie wiedziałem, że Lisieux jest we Francji, zaś Avila, z której pochodziła patronka Trautki, w Hiszpanii.
Namiętność zbierania religijnych obrazków, zwłaszcza wśród kobiet w mojej rodzinie, brała się z wielkiej wiary w to, że pomogą one w potrzebie, nieszczęściu. Traktowano je więc po trosze jak talizmany. Święty Antoni pomagał odzyskiwać zaginione, cenne przedmioty, do Matki Boskiej Częstochowskiej modliliśmy się przed podróżą, do św. Józefa przed pracą, do Matki Boskiej z Lourdes albo Jaworzyńskiej o zdrowie. Myślę, że podobnie praktykowano w innych domach, tam gdzie tradycje chrześcijańskie były jeszcze nadrzędną wartością.
Therese Neumann z Konnersreuth w Dolnej Bawarii pochodziła z biednej rodziny wiejskiego krawca. W 1918 r., jako dwudziestoletnia dziewczyna, uległa poważnemu wypadkowi. Ratując bydło z płonącej stodoły w gospodarstwie wuja, w którym najmowała się do pracy, doznała uszkodzenia kręgosłupa, w wyniku czego sparaliżowało jej nogi i straciła wzrok. Lekarze nie dawali rodzinie chorej zbytniej nadziei, dziewczyna musi się niestety pogodzić ze swoim kalectwem. 29 kwietnia 1923 r., w dzień beatyfikacji Teresy z Lisieux, odzyskała wzrok, a 17 maja 1925 r., kiedy błogosławioną karmelitankę ogłoszono świętą, Therese Neumann wróciła władza w nogach. Ani ona, ani jej najbliżsi nie mieli wątpliwości, że wymodlili u Boga cud uzdrowienia. Przywieziony przez ojca z zachodniego frontu Wielkiej Wojny, z Francji obrazek patronki dziewczyny, wisiał w domu i ku niemu się zwracali z ufnością, prosząc o wstawiennictwo.

5 marca 1926 roku u Teresy po raz pierwszy pojawiły się stygmaty. Krwawiące rany na rękach, nogach, głowie i boku, które po trzech dniach same się zasklepiły. Tydzień póżniej zdarzyło się to ponownie. Wiadomość o stygmatyczce z Konnersreuth, która była członkinią Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, szybko rozeszła się po katolickiej Bawarii, a póżniej po innych niemieckich landach. Zainteresowały się nią gazety i Kościół. Wiadomo było, że w każdą noc z czwartku na piątek stygmaty wracają, zaś w niedzielę znowu znikają, co się pokrywało z czasem Męki Pańskiej. Kobieta przeżywała cierpienia fizyczne, a towarzyszyły jej wizje Drogi Krzyżowej Jezusa, mówiła obcymi językami, których, jako osoba niewykształcona wcześniej nie znała, między innymi aramejskim, oraz przepowiadała przyszłość. Ciekawe natomiast, że od niedzieli do czwartku nie było po niej zupełnie widać, że cierpiała, emanowała aktywnością i energią. Najbardziej kochano ją za to, że pomaga wyzdrowieć ludziom chorym, często nieuleczalnie. Do jej domu w Konnersreuth podążały całe pielgrzymki. Mówiono, że bierze na siebie ludzkie dolegliwości, modli się za nieszczęśników do Boga i wyprasza zdrowie. Najbardziej niezwykłe, przynajmniej dla mnie, było zaś to, że od 1922 roku, aż do swojej śmierci w 1962 r. miała nie przjmować żadnych płynów, ani też spożywać żadnych pokarmów oprócz codziennej Eucharystii.
Rodzina Teresy Neumann wyraziła zgodę na przeprowadzenie naukowych badań, które miały sprawdzić autentyczność stygmatów i wieloletniej głodówki. Badania poddały je w wątpliwość, ale przecież jednoznacznie nie wykluczyły. Za rządów III Rzeszy Teresa była ośmieszana i zniesławiana przez władze. Hitler wiedział, że mistyczka jest przeciwna narodowemu socjalizmowi, że przepowiada jego upadek, więc Gestapo ją obserwowało, ale dalej się nie posunęli. Zabobonny führer bał się tej kobiety.
Zmarła na skutek zawału serca i pochowano ją na cmentarzu w Konnersreuth. O tym kim była, a także kim nadal jest dla ludzi, świadczą umieszczane wokół pomnika tabliczki wotywne z wygrawerowanymi prośbami, podziękowaniami i nazwiskami darczyńców. Jej grób nawiedzany jest przez pielgrzymów z różnych krajów świata. W 2004 roku blisko 40 000 osób podpisało prośbę o jej beatyfikację. Rok później biskup Gerhard Ludwig Müller rozpoczął proces beatyfikacyjny Therese z Konnetsreuth na szczeblu diecezjalnym.
Piszę o Teresie Neumann głównie z trzech powodów. Po pierwsze 18 września minęło 60 lat od czasu jej śmierci. Po drugie, kiedy niedawno przeglądałem rodzinne pamiątki po mojej babci Jadzi, to natknąłem się na stary obrazek, przedstawiający kobietę w prostej chustce na głowie, której z oczu płynęła krew. Na odwrocie było coś napisane po niemiecku, tak zwanym “gotykiem”, ale nie chciało mi się sprawdzać, co dokładnie. Nie miałem więc pojęcia, kim jest ta kobieta z obrazka. Dziś wiem, że to Teresa Neumann, a więc była również i w mojej rodzinie poważana. Po trzecie jest ona autorką dobrej przepowiedni dla Polski, ale o tym za tydzień.
Bardzo ciekawy ten wpis Zbychoo!
Och jaka szkoda, że ja, będąc imienniczką wszystkich tych Teresss (Małych i Dużych), tak strasznie od nich odbiegam…
Wielka to niesprawiedliwość dla mnie, a i strata…dla Was, bo kogoś takiego mieć pod ręką, to wielki zaszczyt, ale też i pożytek! Pozdrawiam.
🤣🤣🤣
Tereso mila , ja Ci takze dziekuje za zyczliwa uwage i prosze, nie chowaj sie do kata. Pewna piosenka oazowa zapewnia : ” Taki duzy, taki maly moze swietym byc…”😘
Kiedy jakaś Era, czy schyłek minionych epok dobiegał końca, to zachodzące zmiany ewolucyjne miały duży wpływ na wszechobecny rozwój. Być może, system rządzenia XXl w. nieuchronnie się kończy – kiedy kończy się realizm i pragmatyzm, a niedosyt rozsadza ramy ustalonych reguł, to czas na coś więcej – metafizykę, mistykę, ezoterykę, epistemologię, aksjologię, ontologię!? Jedne z możliwości poznania teorii bytu, pra wiedzy kapłanów i wtajemniczonych ,,Wiedza Tajemna,, przekazywana z pokolenia na pokolenie, co ma kolosalny wpływ na pogłębianie naszej wiedzy duchowej! Nie chodzi bynajmniej o ślepą wiarę, w czasach niepewności! Wiara to co innego, gdzie indziej, w ramach deklaracji – jestem wierzący, w niej mieści się Credo wyrażające miłość do Boga, do bliźniego – krzyż to symbol męki i śmierci. Gdyby Jezus został powieszony – świat byłby zasłany szubienicami!? Dwie trzecie ludzkości nie wierzy, że Jezus był Synem Bożym. Jedna trzecia jest o tym przekonana, albo uważa zapis ewangelii, za najprawdziwszą metafizyczną prawdę, która nadaje sens ich życiu!. Dla znacznej ilości ludzi słowo Bóg – przeszkadza! Wielu, wśród nich uczeni, z dużym potencjałem intelektu – odrzuca. Dla jeszcze innych zawiera wiele poszlak mówiących, że we wszechświecie mogą istnieć inne, niepodobne człowiekowi rozumne byty!..Jeżeli to prawda, jeśli takowe realnie istnieją!? Jaki jest ich status do Boga, a Boga do nich!? Po co my, w ogóle jesteśmy Bogu potrzebni!? Słowo Bóg, może zniknąć, jeżeli świat pójdzie w kierunku laicyzacji – a idzie, ale ten problem i tak pozostanie! Gdy w jednej z chwil naszego życia ,,elektryk odetnie zasilanie,, możemy być niemal pewni, iż trafimy do nieba – podstawą są doznania śmierci klinicznej, oraz inne ekstremalne zdarzenia życiowe, w tym wymuszona niekontrolowana potrzeba fizjologiczna,med. Schlaganfall – Co byśmy powiedzieli Panu Bogu!? Trapiony od urodzenia systemowym bombardowaniem kory mózgowej ideologiczną propagandą, tzw. pranie mózgu, gdzie nadanie pierwszeństwa jakiejkolwiek ideologii politycznej wydaje się mało racjonalne – któż bowiem ma mieć całkowitą rację!? A jeśli dodatkowo, za tymi ideologiami stoją nieświadomi własnych ograniczeń pod względem poznawczym ludzie – z kompleksem niższości, genetycznie zakodowanym zachowaniem,,lokajskim,,wobec kogoś, kto generuje ich kompleksy oraz poczucie strachu – strachu przed wszystkim i każdym, kogo sie często nieracjonalnie boją!? Ta zajęcza mentalność pozwala na pomiatanie, manipulowanie, odpowiednie honorowanie do granic oczekiwań, a niewolniczy tryb pracy, dopełnia psychiczną czarę goryczy, med. Nervenzusammenbruch. Na domiar złego osaczony bandą złoczyńców – Alzheimer, Schizophrenia, w tym zacnym upierdliwm gronie intelektualistów, siedzi na piedestale towarzystwo Psychopathen naszpikowane Enterobakteriami, patogenami, które w mordę kopane – cynicznie dokonuje ingerencji w nasz system immunologiczny! Staram się jakoś odnaleźć, pozbierać, ale wiedziony bogobojnym strachem – brak odpowiedniej edukacji w zakresie zmiany świadomości, poczucie odpowiedzialnej wrażliwości, w tym otwarty umysł na różne tzw. zjawiska paranormalne – Co ja bym mu powiedział!? Wątpię, czy bym z siebie – zatkany pampersem coś wykrztusił!? Bez względu na inteligencję – dlaczego wciąż padamy ofiarą własnych ograniczeń!? Czy wybujały sentymentalizm jest nam dalece bardziej atrakcyjny niż racjonalizm!? Historia,,tych,, filozofoficznych spostrzeżeń jest bardzo prosta – niezależnie od tego, jak pokrętne były drogi różnych filozofów – do mądrości wydeptali kilka wyraźnych drogowskazów, w poszukiwaniu Boga, siebie samego, drugiego człowieka, prawdy i szczęścia! Jedynym (upośledzonym) czynnikiem, który zakłóca – komplikuje historię filozofii, jest polityka, rozumiana jako dążenie do władzy, za pomocą wszelkich dostępnych narzędzi – również podstępnej filozofii (….)
Astrolodzy wróżbici zapowiadają, że rozpoczęcie nowej ery będzie dla nas okresem wielkich zmian, okresem przemian społecznych. Już w najbliższym czasie, dojdzie do rozłamu forsowanego systemu – tolerancja, demokracja ( system, który z tymi szlachetnymi pojęciami nie ma nic wspólnego ) w rzeczy samej, do transformacji i ustalenia nowego porządku na świecie. W astrologii Era zmienia się cyklicznie co ca. 2150 lat. Koniunkcja planet, która odbyła się 21 grudnia 2021 r. to zwiastun Ery Wodnika – przejście, które miało miejsce dnia 21 grudnia 2020 r.Wynika to z obserwacji astrologicznych – głównie obserwacji układu Barana względem gwiazd. Era Wodnika, to jedna z dwunastu epok astrologicznych. Sama koniunkcja Jowisza i Saturna zdarza się co ca. 20 lat. Jednak tak bliskie spotkanie tych planet wystąpiło ostatnio w 1623 r. Jeszcze wcześniej odbyło się w 1226 r. Uważa się, że podobne zjawisko sprowadziło Trzech Króli do stajenki w Betlejem (miejsca narodzin Jezusa Chrystusa). Im jesteś bliżej światła, tym silniejszy staje się cień, im bardziej zbliżamy się do utęsknionej Ery Wodnika, tym ostrzej ujawniają się cienie – toksyczne aspekty kończącej się Ery Ryb! Zanim Ryby ustąpią Wodnikowi , jego erze – pokażą swe destrukcyjne oblicze! To, czego jesteśmy świadkami obecnie, to nic innego jak rozsypywanie się starego świata -żegnanie Ery Ryb! Zanim ujawni się nam Era Wodnika w pełnej krasie, musimy być przygotowani na wielki chaos. Czy te przepowiednie właśnie ziszczają się na naszych oczach!?
Pan Marius
poruszył bardzo informatywnie jeden z najtrudniejszych tematów człowieka : wiara i religia. Dla mnie osobiście (może mój “wywód” wyda się zbyt prostacki po komentarzu pana Mariusa) złożoność tematu zaczyna się tu,
gdzie od wszechczasów widać potrzebę niejednego człowieka, do posiadania wiary w stwórcę, istotę idealną, w siłę “wyższą” (tutaj Bóg) niż on sam.
Ona daje mu wytyczne jak życ
i też płynące stąd poczucie bezpieczeństwa (?), a także wizję istnienia życia pośmiertnego.
I tak było zawsze i jest na całym świecie, od paru tysięcy lat.
Konkretna religia natomiast zrzesza historycznie, geograficznie, kulturowo, psychologicznie ludzi, podobnie myślących, czujących, którzy to znajdują w niej przestrzeń, obszar, właśnie dla swojej wiary.
I byłoby wszystko ok. gdyby nie fanatyzm człowieka (z siłą “paszczy buldoga”), broniącego swojej religii, kultury, kraju, często za cenę własnego i czyjegoś życia, poddając się manipulacjom instytucji religijnych, politycznych (czasem ze sobą powiązanych), myśląc, że tego właśnie wymaga każda wiara.
Myślę, że jest to naturalne, że
człowiek wierzący potrzebuje swoje symbole, swoje wzorce, swoich świętych, a przykładem między innymi jest to akurat Święta Teresa z dzisiejszego wpisu Zbycha…
Marius von Gierlach jak zawsze daje do myslenia…A ja zerknalem do kalendarza i dopiero teraz zauwazylem, ze moj wpis ukazal sie dokladnie w dniu, kiedy kosciol czci pamiec o Biedaczynie z Asyzu, czyli sw. Franciszka. Teresa Neumann byla w jego zakonie…Co na to by powiedzial von Gierlach…Zwykly zbieg okolicznosci, czy cos wiecej ?
przeciekawe choc trudne do zrozumienia dla mnie wiec zadowalam sie pozyzywnymi efektami silnej wiary w pomoc dowolnej sily wyzszej np.religii, ilez tam tajemnic. dzieki za ten ciekawy wpis Zbyszku.
Każdy z nas spotkał się z sytuacją, w której przy podjęciu pewnej życiowej decyzji – w tym pisanie publikacji, wybieramy zagadnienia, które ku naszemu zaskoczeniu, pokrywają się z filozofią, poglądami czy wręcz tworzą odpowiedni podkład (podstawę) do jakiegoś odkrycia naukowego lub następnej publikacji!? Św. Franciszek z Asyżu, jest niewątpliwie wyjątkową postacią wśród świętych w Kościele katolickim. Jest on przedmiotem czci, wielkiego szacunku i naśladowania ze strony ludzi różnych wyznań oraz przekonań religijnych, społecznych min. katolików, protestantów, ateistów, mistyków, naukowców jak również hippisów! Ludzi różnego pochodzenia i stanu. Jest natchnieniem dla poetów, pisarzy i artystów. Co prawda, patronem pisarzy i poetów jest Franciszek Salezy – nie mniej, trudno oprzeć się wrażeniu, iż to nie przypadek, skoro św. Franciszek jest natchnieniem dla pisarzy!? Są przesłanki, iż cała mądrość – nasze czyny, zawarte są w księdze Akashy! W twierdzeniu naukowym przypadek – można obliczyć z rachunku prawdopodobieństwa! Na obecne czasy, sugeruję poczynić odpowiednie starania u patrona Aleksy Rzymianin! (…)
Pani Tereniu!
Wiara i wiedza, w paszczy Pitbulla – niezbyt optymistycznie to wygląda!? Te dwa pojęcia doprowadziły ludzi na skraj przepaści – wspomnę Inkwizycję, przełom XIII i XIX w. utworzonej w celu wyszukiwania, nawracania oraz karania heretyków, w oparciu o postanowienia ujęte w dokumentach soborowych, synodalnych bullach papieskich – w tym różne pokrewne współczesne metody represji dławienia rozwoju duchowego! Symbole, wizje itp. różne zjawiska paranormalne, to drogowskazy z których nie wszyscy potrafią logiczne korzystać – świadczy to o tym, iż każdy z nas jest na innym stopniu rozwoju, biorąc min. pod uwagę różne formy fanatyzmu! Utożsamiam się z poglądem wiary w ewolucję, gdyż mamy szereg dowodów na to, iż mechanizm ewolucyjny kształtuje życie na Ziemi? Czy brak wiary w ewolucję spowoduje, że znikną dowody wspólnych pokoleń przodków, oraz innych ssaków naczelnych!? A może wierzę w to, że istnieje życie poza Ziemią, czy życie pozagrobowe!? W tym przypadku sytuacja jest już zgoła inna – na dzień dzisiejszy, nie mamy odpowiednich narzędzi, by bez cienia najmniejszej wątpliwości, tą wątpliwości sprawdzić! Mamy poszlaki, możemy przeprowadzić i przeprowadzamy tzw. eksperymenty myślowe, ale brak twardych naukowych dowodów! Pozostaje nam więc wiara, oparta na argumentach – jednych przekonują do tego, by wierzyć w istnienie życia pozaziemskiego, innych wręcz przeciwnie przekonują, iż Ziemia jest jedyną żywą planetą!? Należę do tych pierwszych – jak założę się z panią o butelkę dobrego wina, że w najbliższym czasie znajdziemy dowody na to, iż życie poza Ziemią istnieje!? Nie zakładałbym się, gdybym to wiedział – to byłoby nieuczciwe. Zakładam się, bo nie wiem, ale wierzę, że mam rację! Czy tak jest w istocie!? Okaże się w najbliższej przyszłości – wtedy, gdy nauka znajdzie niezbite dowody! Wiara i wiedza – czasami nadużywamy jednego, czasami drugiego. Idealnie się uzupełniają – jedna robi miejsce drugiej, a druga toruje drogę pierwszej. Czy można sobie wyobrazić większą motywację do działania niż wiara!? Wiara, ciekawość , cierpliwość w osądach!?
O jakie wino chcesz sie Pan zalozyc ? Jak o czerwone wytrawne, to chetnie bede sekundantem. Chyba, ze mila Teresa przyzna Panu racje, zakladu nie bedzie i bede musial obejsc sie smakiem.
Panie Mariusu,
czy ja pisalam
o wierze i wiedzy?
😲 😲 😲
Wyprowadzam się od tej chwili
z “komentarzy”, bo najwygodniej jest nie wypowiadać się wogóle(co widać na blogu, prawie wszyscy chętnie praktykują), niż egal gdzie człowiek coś napisze,
Pan jest tam natychmiast, by pouczyć, ocenić, sprowokować,
a czasem po prostu odwartościować, ośmieszyć czyjąś odpowiedź.
No to co? Proszę dalej to robić, ale już naprawdę beze mnie.
Poprawka do ostatniego komentarza pana Mariusa!
Nie miałam prawa wypowiadać się w imieniu innych osób, które być może inaczej Pana odbierają, dlatego muszę
od razu Pana przeprosić. Napewno wnosi
Pan dużo cennych informacji, wiedzy, niejednokrotnie Pana komentarze wystarczyłyby za osobne wpisy, co już również Panu nie omieszkałam napisać.
Czemu Pan tego nie robi?.
Tego co poprzednio napisalam nie zmienię, ale chodzi tu tylko o mój indywidualny odbiór, dotyczący mojej osoby, bez prawa do generelizowania.
Przepraszam więc jeszcze raz,
i teraz mogę się już spokojnie zacząć powoli pakować, nie będzie więcej komentarzy…
Tereso, Ty decydujesz, ale moze jednak zostawisz te walizki ? Ja sie pare miesiecy temu spakowalem i za Twoja namowa znowu wrocilem. Bez Twoich komentarzy straci swoj urok jesien pisarzy 🙂