Eli
Ewa Maria Slaska
Niemen na białym koniu (1978)

W roku 1978 Niemen zaśpiewał pieśń wojów Bolesława Krzywoustego.
Naszym przodkom wystarczały ryby słone i cuchnące,
My po świeże przychodzimy, w oceanie pluskające!
Ojcom naszym wystarczało, jeśli grodów dobywali,
A nas burza nie odstrasza ni szum groźny morskiej fali.
Nasi ojce na jelenie urządzali polowanie,
A my skarby i potwory łowim, skryte w oceanie!
Basia do dziś jest pewna, że Niemen, śpiewając tę pieśń, wjechał na białym koniu do Bałtyku, ale nikt nic o tym nie wie, nie ma tej informacji w internecie, a Stefan, z którym Basia wiele lat potem rozmawiała o tym wydarzeniu, pokiwał tylko głową i powiedział, że Basia najwyraźniej połączyła w pamięci Niemena z Bianką Jagger, i że to nie Niemen wjechał na białym koniu do Bałtyku, ale żona Jaggera ubrana w długą czerwoną suknię wjechała do londyńskiego klubu Studio 54. A do Bałtyku wjechał konno generał Haller 10 lutego 1920 roku, czcząc odzyskanie przez Polskę niepodległości. Jako stara kobieta Bianka Jagger wyparła się zresztą wszystkiego i twierdziła, że zdjęcie było upozowane, a ona nigdy nie wjechała naprawdę na tym koniu do tego klubu. Pokolenie, które dorosło w latach 60, chce jednak wierzyć, że tak było, bo była to część naszej legendy pokoleniowej. A budowaliśmy ją w radosnym trudzie, zmieniając wszystko, co tylko dało się zmienić.
To my zaczęliśmy walczyć o prawa kobiet, mówią ludzie z tego pokolenia, dziś staruszki i staruszkowie, siwowłosi i przygarbieni. To my przestaliśmy jeść mięso. To my zaczęliśmy uprawiać medytację i jeździliśmy do Indii. To za naszych czasów wymyślono pigułkę antykoncepcyjną, a my potrafiliśmy z niej zrobić właściwy użytek. To my nie chcieliśmy kościoła ani kapitalizmu. To my byliśmy hippisami, paliliśmy trawkę i wymyśliliśmy pacyfizm. To my uznaliśmy, że lesbijki to w ogóle nie jest żadna sprawa, a geje są ok, to my byliśmy luzaccy i nie chcieliśmy spędzić życia w pogoni za mamoną. Znacznie bardziej nas interesowała pogoń za mrzonkami. To naszym hasłem było make love no war i to my pokochaliśmy Beatlesów.
Basi wywód Stefana nie przekonał, ale nie miała żadnych dowodów na to, że Niemen wjechał na koniu do Bałtyku i nikt z jej przyjaciół tego nie pamiętał, dała więc w końcu spokój. Wielokrotnie w przypływach nostalgii Basia przeczesywała internet, szukając opowieści o tym, jak Niemen we wspaniałej zielonej szacie, z długimi czarnymi włosami i brodą, wjechał na plaży w Sopocie do Bałtyku. Nigdy nic na ten temat nie znalazła.
Jednak nikt do końca nie wie, jakimi drogami chodzą ludzkie myśli i asocjacje. Niewykluczone więc, że Basia właśnie przez Biankę Jagger po przyjeździe do Ameryki zmieniła imię ze staroświeckiej Barbary na nowoczesną Biankę.
Wolne związki (1978)
Byli więc pokoleniem, które pierwsze wywalczyło sobie różne wolności, jak na przykład wolność od garnituru dla mężczyzn i kostiumiku lub garsonki dla kobiet, prawo do długich włosów i prawo do tego, żeby były potargane. Kobiety nie musiały nosić szpilek, mężczyźni skórzanych wyglansowanych butów. Do wywalczonych przez nich wolności należała również wolna miłość. Dlatego, gdy Andrzej Gwiazda zaprosił go na zebranie założycielskie wolnych związków, Stefan przez krótką chwilę przyglądał się starszemu koledze z nieukrywanym niedowierzaniem. Andrzej był w końcu legendą opozycji, a on i jego żona Joanna byli uważani za zawsze sobie wierną parę bocianów.
Okazało się przecież, że to nie wolna miłość, lecz wolne związki zawodowe. Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża podkreślił Andrzej.
Komitet Założycielski zebrał się 29 kwietnia 1978 roku. Wzorem dla gdańszczan była podobna organizacja powołana na Śląsku przez Kazimierza Świtonia. Wolne Związki miały niezależnie od państwa stawać w obronie praw robotniczych i obywatelskich. W Gdańsku działacze związków wydawali biuletyn Robotnik Wybrzeża. Pierwszy numer ukazał się 1 sierpnia 1978. Napisali tam i bardzo w to wierzyli:
W PRL istnieją potężne związki zawodowe zrzeszające miliony pracowników, dysponujące własną prasą, funduszami, lokalami. Mimo to co kilka lat robotnicy wychodzą na ulice i w gwałtowny sposób dopominają się o swoje prawa, narażając się na ataki MO i późniejsze represje. Nawet duże grupy pracowników w przypadku konfliktu z administracją są bezsilne i osamotnione. Sytuacja pojedynczego pracownika skrzywdzonego czy oszukanego jest jeszcze trudniejsza. […]
Nie stawiamy sobie celów politycznych, nie narzucamy naszym członkom, współpracownikom i sympatykom określonych poglądów politycznych i światopoglądowych, nie dążymy do objęcia władzy.
Nasza działalność jest legalna i zgodna z prawem. Każdy człowiek ma naturalne prawo do obrony, do sprawiedliwości i do godnego życia – gwarantuje nam to Konstytucja PRL.
W związkach działali wszyscy, którzy dwa lata później spotkali się na strajku w Stoczni, Bogdan Borusewicz, Joanna Duda-Gwiazda, Andrzej Kołodziej, Maryla Płońska, Alina Pienkowska, Anna Walentynowicz, Lech Wałęsa, Lech Kaczyński, Bogdan Lis. Współpracowali z nimi znani działacze opozycji przedsierpniowej, Leszek Moczulski.
– Nie dążymy do władzy, powiedział Stefan, gdy Basia zapytała, po jaką cholerę zamierza się znowu narażać? – A jak nie dążymy do władzy, to nie ma nas za co karać.
Ale oczywiście oboje dobrze wiedzieli, że władza karze za znacznie mniejsze przewinienia niż niedążenie do władzy.
Basia właśnie wystąpiła w zakładzie pracy o przyznanie działki pracowniczej. W rok później dostali jedną działkę na dwie rodziny, czyli im i Jackom przypadło wspólnie dwieście metrów kwadratowych na terenie nasypów dawnej kolejki z Gdańska do Brętowa. Kolejka dawno nie jeździła, szyny zaraz po wojnie zostały usunięte. Ludzie twierdzili, że zabrano je do Warszawy w ramach akcji “Cały naród buduje swoją stolicę”, a zresztą może, bo i takie krążyły pogłoski, wywieziono je w głąb Rosji Sowieckiej. Wymieniliśmy szyny na Gwiazdę, zażartował kiedyś Stefan i “coś w tym było”, Andrzej bowiem powrócił z Kazachstanu w roku 1946.
Pisząc w roku 2021 tę powieść znalazłam takie informacje: W roku 1909 Prusy postanowiły wybudować linię kolejową z Gdańska Wrzeszcza (Langfuhr) do Starej Piły przez Gdańsk i Brętowo. Linia miała mieć długość 19,5 kilometra i była fragmentem magistrali stanowiącej najkrótsze połączenie Gdańska z Berlinem, o długości około 500 km. Uroczysty przejazd, inaugurujący rozpoczęcie ruchu kolejowego, miał miejsce 1 maja 1914 roku. W okresie międzywojennym linię obsługiwały najpierw cztery a potem trzy pary pociągów. Linię przecinała granica polsko-niemiecka, a w Kiełpinie podróżni przechodzili odprawę paszportową i celną. Podczas II wojny wzdłuż nasypu kolejki wykopano rowy przeciwpancerne. W roku 1945 Niemcy, wycofując się z Gdańska przed nadciągającą Armią Czerwoną, wysadzili wiadukty na trasie kolejki. W roku 1946 szyny usunięto, Wikipedia pisze, że trafiły na odbudowywaną trasę Lębork – Maszewo Lęborskie. A tu były potrzebne, bo szyny tej linii rzeczywiście wywieziono do ZSRR. Lud zatem “wiedział swoje”. Ale może to nieprawda, bo może jednak ułożono te gdańskie szyny na trasie między Malborkiem a Kwidzynem. Czy to zresztą ważne? Tak czy owak, pozostały tylko nasypy i resztki wiaduktów. Na nasypy fajnie było chodzić wiosną. Rosły tam niewysokie wierzby, które miały świetne grube bazie. Nad rowami kwitły kaczeńce. W latach 70 przy nasypie pojawiły się ogródki działkowe, wyposażane w różne płotki, murki, szopki i studnie, budowane z elementów znalezionych przy rozebranej trasie kolejowej.
Działka pracownicza to była tradycyjnie wręcz domena zakładowych związków zawodowych. Ponadto zajmowały się one organizacją Dnia Kobiet i uroczystości gwiazdkowych dla dzieci pracowników, załatwiały przydziały węgla i dostawę zapasów ziemniaków na zimę, ewentualnie organizowały wyjazd na grzybobranie. Bardzo rzadko związki interesowały się tym, czym naprawdę powinny się były zajmować, czyli organizacją pracy w zakładzie, przestrzeganiem przepisów BHP oraz zachowywaniem prawidłowych relacji pomiędzy ilością i jakością pracy a wynagrodzeniem.
Tym właśnie postanowiły się zająć Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża, które w roku 1980 przygotowały listę postulatów, zawierającą kilkanaście żądań skierowanych do władz zakładowych, lokalnych i państwowych. Były one uszeregowane od najprostszych – takich, jak odzież ochronna, a kończyły się żądaniem prawa do utworzenia Związków Zawodowych niezależnych od partii. Wielkim osiągnięciem wolnych związków był fakt, że władze wojewódzkie oficjalnych związków zawodowych w 1980 roku przyjęły cztery z tych postulatów i postanowiły przedłożyć je na zbliżającym się właśnie zjeździe ogólnopolskim! Cztery! Gdy Stefan opowiadał o tym Basi, widać było, jaki jest dumny, że tyle udało się osiągnąć. Tak było w sierpniu z małej litery.
W Sierpniu z dużej litery wolne związki stworzyły NSZZ „Solidarność”, która zażądała realizacji wszystkich postulatów i dodała jeszcze kilka od siebie. Nota bene warto czasem przypomnieć sobie, jaka to była lista, czego żądali wówczas stoczniowcy, a z nimi miasto i kraj. Postulaty zostały zapisane na drewnianych tablicach i wywieszone na bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej 18 sierpnia 1980 roku. I wydawały się niemożliwie wręcz odważne.
Basia stała pod bramą wraz z innymi kobietami, których mężowie byli na Stoczni, czytała te postulaty i nie wierzyła własnym oczom. Dopiero po latach uświadomiła sobie, jak skromne to były żądania. Tak naprawdę tylko pięć z nich miało charakter umiarkowanie polityczny, reszta dotyczyła życia, zaopatrzenia w żywność, poprawienia sytuacji mieszkaniowej, wprowadzenia sobót wolnych od pracy. Ale oczywiście w czasach komuny wszystko to było niesłychanie odważne. Np. postulat 10: Realizować pełne zaopatrzenie rynku wewnętrznego w artykuły żywnościowe, a eksportować tylko nadwyżki.
Może trzeba tu dodać, że mięso eksportowano do Związku Radzieckiego. A w każdym razie, my, czyli lud, byliśmy o tym przekonani.
Informacje, przetworzone oczywiście “po mojemu”, zawdzięczam dawnej znajomości z dwoma ważnymi działaczami z Trójmiasta: Karolowi Krementowskiemu i Andrzejowi Gwieździe; tym niemniej to chyba oczywiste, że jeśli są tu niejasności albo przekłamania, to odpowiadam za nie ja, a nie oni. Za istotne poprawki dziękuję również Tiborowi Jagielskiemu.
(..,)zaśpiewał pieśń wojów Bolesława Chrobrego,
Przepraszam jaśnie panią dziedziczkę,
Bolesława – tak, ale Krzywoustego;
O matko!!! Taaaaaaaaaaak
Drogi Tiborze,
ponoć jak się Bolesław Chrobry bardzo denerwował, też miał wtedy okropnie krzywe usta…
🤣🤣🤣
Pozdrawiam…
wiem, ze dla niektórych
sto lat w lewo, czy prawo to pestka,
ale ja naleze do plemienia,
które w europie pojawiło sie dopiero
pod koniec pierwszego tysiaclecia
po człowieku, który był w wielkiej
pogoni za mrzonkami; lol
jest fajna piosenka ewy demarczyk o tym
jak krzywousty sie narodził
(jego rodzice bardzo sie starali i nawet podejmowali pielgrzymki etc. w tym celu);
może ty ja znajdziesz, kochana tereso?
ale nie znalazlem jej niestety na twej tubie;
Drogi Tiborze!
Mówisz i masz, pozdrawiam.
Nie gniewaj się za mój żart, tak już mam, ale napewno niezłośliwie:
merci bien, kochana tereso, jak zazwyczaj jesteś niezawodna!
https://scontent.ftxl2-1.fna.fbcdn.net/v/t39.30808-6/305932416_5404927142934640_3447027829357469495_n.jpg?_nc_cat=110&ccb=1-7&_nc_sid=dbeb18&_nc_eui2=AeFsP2HvX30nJlGDVA6bKWxKA8lwica5-8ADyXCJxrn7wATut8Y8Mefw3JO_HhQ3xDpw5OA6bMTcRET_UZcAuBEb&_nc_ohc=fJTXYiT_6KUAX_PsclM&_nc_ht=scontent.ftxl2-1.fna&oh=00_AT8q4UKFdiQFyJJC5jDIMpc9enPuCCMEkeSciYfLe4fcYw&oe=631C9339
Znamy powiedzenie KIJ MA DWA KOŃCE. Tak! Wiele dobrego zawdzięczamy temu pokoleniu o którym Ewo piszesz ale też złego. Jest awers, jest rewers. To nasze pokolenie w nauce zrezygnowało z empirii, bo zastąpiły ją modelami komputerowymi (które dają takie wyniki, jakie zostały zawarte w przed- założeniach. To komputeryzacja zdradziła naszą budowaną na racjonalności cywilizację. Zdradzono nie tylko św. Tomasza, zdradza się dziś Kartezjusza. Zamiast PRAWDY mamy GRUZY. Nazywano nas kiedyś MŁODYCH, GNIEWNYCH. Od roku 1968 po dziś, ta bananowa młodzież wychowana w dobrobycie stworzyła inny świat. Mamy więc coraz głupszą młodzież, głupszych belfrów, co rezultatem upowszechniania komputerów. Od mniej więcej trzech dekad znany w nauce efekt Flynna ( stały wzrost przeciętnego ilorazu inteligencji populacji) -przestał działać, a nawet GORZEJ, BO TENDENCJA ULEGLA ODWRÓCENIU. Społeczeństwa głupieją. Dla mnie świat od tej wywalczonej wolności i luzu, uległ wielkiemu nihilistycznemu zbydlęceniu. Rewolucja wolności, również językowej, co wzbogaciła ludzką mowę o “postpłciowe językowe formy” .np. feminatywy, dukaizmy, neozaimki, które mają genderowo dowartościowywać osoby niebinarne. Proszę poczytać Dorotę Łusiewicz. Nie tylko wolność wyboru swobodnej odzieży, wolność słowa, czy większe prawa kobiet ect, ale oficjalna pedofilia, wolność seksualna, zdziczenie – oto dorobek naszego pokolenia. W literaturze ten zdobywa popularność, kto ma więcej kopiarek i swój sukces umie kopiować.” Pytam: czego oznaką dzisiaj są choroby psychiczne młodych, depresje, samobójstwa w szkołach, agresja młodych? Kto na to zapracował? Rozluźnienie obyczajów zaczęło się od popularyzacji m. inn. powieści LOLITA Nabokowa ( 1955) czy BABY DOLL (1956) Tennesse Wiliamsa. Ta cała wolnościowa rewolucja, ta walka o lepsze jutro naszego, Ewo pokolenia ma swoją drugą twarz. To tylko moje zdanie, moja opinia. Można się zgadzać lub nie, a nikogo nie miałam zamiaru obrażać. Dziękuję za Ewę Demarczyk . Pięknie ją recytował Olbrychski na spotkaniu w sierpniu tego roku na SCENIE LETNIEJ W TEATRZE W GORZOWIE.