Reblog o byciu starym (znalazł na FB Jarosław Łukasik)
Nasza kultura najczęściej cieszy się z sukcesów na wczesnych etapach życia, hołubi ludzi, którzy szybko rozkwitają.
Zarazem ci ludzie często równie szybko przekwitają, jak zakwitli.
Właśnie z tego powodu ignoruję wszelkie publikowane listy typu “35 najlepszych przed trzydziestką piątką”.
Nie interesują mnie byty jednoroczne, lecz długoletnie.
Chciałbym czytać tylko rankingi typu “8 najlepszych po osiemdziesiątce”.
Nie chcę wiedzieć, jak trzydziestolatek stał się bogaty i słynny.
Chcę słuchać o tym, jak osoba osiemdziesięcioletnia przeżyła swoje życie w zapomnieniu, cały czas tworząc, dzięki czemu była szczęśliwa.
Chcę wiedzieć, jak osiemdziesięciolatek Bill Cunningham skakał na rowerze każdego dnia i jeździł po Nowym Jorku, robiąc zdjęcia.
Chcę wiedzieć, jak Joan Rivers umiała opowiadać dowcipy do samego końca życia.
Chcę wiedzieć, jak dziewięćdziesięciolatek Pablo Casals wstawał rano i ćwiczył grę na wiolonczeli.
To u tego typu ludzi szukam inspiracji.
Zdołali oni bowiem znaleźć tę jedną rzecz, która sprawia, że czują, iż żyją, oraz sami trzymają się przy życiu, wykonując tę rzecz.
Są to osoby, które zasiały nasiona, zajęły się sobą i udało im się wyrosnąć w coś trwałego.
Chcę być jednym z nich.
Chce uczynić słowa malarza po osiemdziesiątce Davida Hockneya moim osobistym mottem:
“Będę kontynuował, dopóki nie padnę”. (Rób swoje – Austin Kleon)
* Tytuł wpisu ode mnie (EMS)
Ewo, też chciałabym być jedną z nich, tylko czy życie na ziemi uda się zachować przy takiej ekonomicznej ekspansji człowieka i niszczenia NATURY Co po po nas pozostanie? Do serca przytul psa” (J.Kaczmarek/W.Skoczylas/.C.Morgan)- PARASOL POETICA