Krzysztof Pukański
Ballada na cztery tęcze
Zdjęcia “tęczowe” są wszystkie zrobione w ciągu jednego dnia, jedne wczesnym rankiem, inne późnym popołudniem. Tęcza za każdym razem była podwójna, niestety nie wszędzie to widać. Dwa razy w ciągu dnia podwójna tęcza. Tego to nawet najstarsi berlińscy górale nie widzieli. Pierwsza tęcza się objawiła, gdy właśnie miałem zamykać, a druga, gdy dopiero co otworzyłem me piękne oczęta. Aż się zacząłem podejrzliwie rozglądać, czy to nie jaka fotomorgana. Albo czy może Pani Bozia jaja sobie robi i z nieba do mnie mryga, albo, co gorsza, znaki jakie daje? A że zewsząd akurat oblewała mnie czarna kałuża beznadziejnej rozpaczy, uznałem, że to znak. Znak żeby zabierać d.pę w troki i łapać się za aparat. I nie blokować samolubnie kałuży, której Bozia zapewne potrzebuje dla kogoś innego. Biedaczyna!
przemijamy wraz z przemijaniem ;
Mam nadzieję ze to jeszcze nie BLUE BEAM, a PRAWDZIWA TĘCZA. Wiem, że w którymś momencie zaprojektują nam ten eksperyment ( ma wywoływać halucynacje wzrokowe za pomocą specjalnych dźwięków i słuchowe, a ta technologia istnieje, tylko kiedy zadziała całkowicie siec 5 G) i wiem tez że nie dam się na to nabrać, chyba że zmiany w mózgu zakłócą myślenie. Nota bene: tęcze cudne. Choć jestem w Berlinie, to nie widziałam, a szkoda.