Mal Content
Z dziennika tetryka 11
Wirują, wirują, tysiące szprych w kole fortuny matuli…, a rower dzielnie niesie – polami, lasami, wioskami – mnie samego i moje znienawidzone nadmiarowe kilogramy.
Jesień hula. Duje mocno. A ja właśnie brnę pod wiatr, niestety. Droga płaska, nawierzchnia przyzwoita, gdyż trakt przecina akurat sporą osadę. Ale z powodu podmuchów lekko nie jest, toteż jadę powoli. Rozglądam się. Popatruję na prawo. W górę. Przed siebie. W górę. Za siebie. W górę. Na lewo. W górę. W górę. W górę. Coś mnie tam, do diaska, frapuje. Na tej górze. Takie coś nazywają bodajże dysonansem.
Ptak jak ptak. Leci sobie. Cóż to, ja ptaka w locie nie widziałem!? Zbliża się szybko z naprzeciwka. Już po chwili mogę w nim rozpoznać sierpówkę, czyli synogarlicę turecką. I już chyba wiem, czym przyciągnęła ona moją uwagę, co z nią nie tak.
Wiele rodzajów ptasiego lotu dane mi było w życiu obserwować. Bociany szybują majestatyczne. Jaskółki zręcznie wywijają arabeski. Myszołowy kołują złowrogo, lecz dostojnie. Mewy zastygają w bezruchu nad taflą wody. Wróble kotłują się wariacko w stadzie. Czasem jest to piękne, nieraz miłe, niekiedy zabawne. Ale wszystkie ptasie loty mają charakter utylitarny. Nieważne, czy chodzi o łowy, gody czy też o wędrówkę na zimowe leże.
Sierpówka leci, można by rzec, osobliwie. I niestety za szybko, by zrobić jej zdjęcie. To wznosi się, to szybuje, to w dół pikuje bezwładnie. Faluje na wietrze. Trochę jakby bez sensu. Wszak pokarmu tu brak. Wspólnika godów też nie widać. A i do ludzkich siedzib za blisko, żeby mogło jej chodzić o zmylenie patrolującego teren ptasiego drapieżcy, bo takowy w te rejony nie zalatuje. Czemu więc służy dziwaczna lewitacja?
Chwila! Ptaszyna po prostu… wygłupia się. Frunie dla przyjemności. Bawi się w latawca. A mówią: ptasi móżdżek.
I mknę dalej szosą. Ślad kół przestaje przypominać linię prostą.
Oh, a Pan znow tu przywedrowal….
Mysle, ze moglby Pan wreszcie pokochac te swoje ^znienawidzone kilogramy”, gdyz one sa motywacja do ruchu,
z pozytywnym skutkiem ubocznym:
wspaniale przezycie natury, z taka kompetencja!!!!!!!
Pamietam dokladny kiedys opis Pana roznych kwiatow, z nazywnictwem lacznie, dzis opis tego z kolei ptactwa, dla mnie w lesie, ptaki przeslicznie swiergola, ale nawet nie moge ich znalezc, na ktorym drzewie siedza, a u Pana, leci dokladnie jakis tam ptak z nazwiskiem i imieniem…..
Wspanialy Przyrodniku, niech Pan kreci na tym rowerku dalej..
I zdazy przed zima opisac jeszcze pare cudow, jakie Pan wyczaruje podczas swej wycieczki….
T.Ru.
Akurat sierpówka jest na tyle charakterystyczna, że nie sposób jej pomylić z innym gatunkiem. Poza tym poleciała naprawdę blisko.
Ptaszyna wygłupia się.
Póżną jesienią, zamiast pilnować rodzinnego gniazda.
Synogarlica turecka, może w Turcji mają takie lekkomyślne pomysły.
Bo w Australii…
Teraz mamy oczywiscie wiosnę, czyli w gniazdach jest już niewykłute potomstwo. Zatem ojciec na straży. A najbardziej nie podobają mu się rowerzyści.
Oto co się wyrabia na ścieżkach rowerowych w Melbourne: https://www.youtube.com/watch?v=WRH0ZPPS0Z8&t=40s
Te ptaki na filmie to, nie przymierzając, kibole. A “mój” zachowywał się jak hippis. Na mnie w ogóle nie zwracał uwagi😎.
😁😁😁😁
T. Ru.
Ogladalam link proppnowany przez Pana Pharlapa, no, te ptaki sa mi niezupelnie sympatyczne…
Byc moze ten czerwony kask i ruch prowoluje tego ptaka…
Grozny.
Pozdrawiam T.Ru.