…Manet
Julia Manet z kotem. Przywiozłam ją na pocztówce z Paryża, z Musée d’Orsay.
Pierre Auguste Renoir (1841-1919) – portret Julie Manet (dit aussi L’Enfant au chat) z roku 1887
Dopiero pisząc to (zamierzam pisać “kotach nadesłanych przez przyjaciół) sprawdzam, kim była Julia Manet i już wiem, że dziś nikim więcej się nie zajmę, tylko nią, bo jej życiorys jest tak bogaty, że przedstawiony w koniecznym blogowym skrócie brzmi jak wyliczanka najważniejszych nazwisk kultury francuskiej (i nie tylko) na przełomie XIX i XX wieku.
Urodziła się w roku 1878, umarła już “za moich czasów” 14 lipca 1966 roku. Chodziłam wtedy do 10 klasy.
Gdy zaczynam o niej pisać, wiem tylko, że była córką Eugène Maneta, brata malarza – Edouarda, ale okazało się, że ta informacja to jakiś w gruncie rzeczy nieznaczący strzępek informacji o tej kobiecie, bo ważny był nie ojciec Julie, brat malarza, lecz jej matka, też malarka, która zyskała sławę w tak młodym wieku, że wychodząc za mąż zachowała nazwisko panieńskie – Berthe Morisot – jako pseudonim artystyczny. Rodzina była bogata, tata Eugène nie pracował, rodzina żyła z majątku rodzinnego. Mieli wielki dom w Paryżu i pałac Mesnil-Saint-Laurent in Juziers. Julia już jako dziewczynka poznała całą plejadę słynnych malarzy i pisarzy, Renoira, Degasa, Whistlera, Moneta, Stéphane Mallarmégo.
Édouard Manet, Tête d’enfant (Julie)
Jak widać, od dzieciństwa ją malowano. Zwłaszcza mama malowała ją nader często. Wuj Manet namalował ją z konewką, August Renoir z kotem. Ma niezliczoną wręcz ilość portretów, chyba jeszcze nie zetknęłam się z kimś, kogo by tak często malowano.
Édouard Manet: Julie Manet na konewce, 1882
Berthe Morisot, Ojciec z córką w ogrodzie 1883
Otrzymała staranne wykształcenie. Czytała (oczywiście) po francusku i angielsku wielkie dzieła literackie, grała na flecie, fortepianie i skrzypcach. Pobierała nie tylko lekcje gry na instrumentach, ale też z zakresu teorii muzyki i kompozycji. Dużo podróżowała, zwiedzała muzea i wystawy, oglądała dzieła sztuki w pracowniach artystów i zbiorach prywatnych. No i oczywiście mama nauczyła ją rysunku i malarstwa.
Zachowały się jej niezliczone portrety, Julia czyta, Julia gra na skrzypcach, Julia gra na flecie, Julia z psem, Julia z kotem…
Berthe Morisot: Julie z psem myśliwskim 1893
Pierre Auguste Renoir: Berthe Morisot z córką Julie 1894
Rodzice wcześnie ją osierocili, a jej opiekunem został Stéphane Mallarmé. Przez Edgara Degasa poznała swojego przyszłego męża, również malarza, Ernesta Rouarta (1874–1942). Julia i Ernest wzięli ślub w roku 1900 i było to podwójne małżeństwo, bo jednocześnie odbył się ślub kuzynki Julii, Jeannie Gobillard, z poetą Paulem Valéry (poniżej Jeannie na portrecie namalowanym przez Julię).
Julia i Ernest mieli trzech synów – Juliena, Clémenta i Denisa. Piszę o tym, bo zawsze zdumiewa mnie, ile te kobiety, rówieśnice naszych babek i prababek, mieściły w jednym życiu, w którym nie było przecież tylu wygód co dziś, a za to mnóstwo było surowych konwenansów, ograniczających ich życie i możliwości. Moim wzorem jest tu oczywiście Maria Skłodowska-Curie, matka dwóch córek, chemiczka, fizyczka, laureatka (co za wzór niedościgniony) dwóch nagród Nobla, piękna kobieta, kochanka, ba, skandalistka, autorka dzienników, w których opisuje między innymi usmażone właśnie wczoraj konfitury z czarnej porzeczki.
Pierre Auguste Renoir: Portret Julie Manet
Malowała w stylu, w jakim malowała jej mama, trochę jednakl przechodząc z impresjonizmu do nowoczesnych pociągnięć pędzla, typowych dla moderny. Chętnie portretowała kobiety z kręgu znajomych lub z rodziny, ale malowała też freski i projektowała wzory porcelany z charakterystycznym dla jej stylu motywem motyli i innych owadów. Oboje z mężem byli też kuratorami wielkich wystaw, na przykład retrospektywy Edouarda Maneta w roku 1932, Degasa w roku 1937 i Berthy Morisot w roku 1941.
Julia od roku 1893 aż do ślubu regularnie prowadziła dziennik. Zajmowała ją sztuka, pisała o życiu towarzyskim, portretowała artystów, opowiadała o podróżach, ale pisała też o wydarzeniach politycznych, o wizycie cara Mikołaja II i o niesławnej aferze Dreyfussa. Była młodą dziewczyną, gdy afera wybuchła, a jej otoczenie, łącznie z jej przyszłym mężem, było zdecydowanie negatywnie nastawione do Dreyfusa. Ale byli też w jej otoczeniu artyści pro-dreyfussowcy jak Claude Monet czy Pissarro, Proust i – oczywiście – Zola, autor słynnego artykułu J’accusse! Sama stała raczej po stronie antydrefusowców, ale zapisała też w dzienniku: Jak okropne by to było dla tego potępionego człowieka, gdyby się okazało, że jest niewinny – ale to zapewne jest zupełnie niemożliwe.
Julie Manet, Lektura na leżaku