Z wolnej stopy 77

Zbigniew Milewicz

Szczera do bólu…

Styczeń to miesiąc, w którym przed 160 laty wybuchło w Polsce powstanie przeciw rosyjskiemu imperium, o wyzwolenie spod zaboru, powstanie, które carscy okupanci krwawo stłumili. Tysiące polskich patriotów wywieziono na Sybir. Do ludzi, którzy nie dali się zastraszyć, należała niewątpliwie Lucyna Ćwierczakiewiczowa, o której pisałem w ubiegłym tygodniu.

Pewnego razu, podczas protestu przeciwko powołaniu w Warszawie arcybiskupa Felińskiego, uważanego powszechnie za człowieka carskiej Rosji, wstała w trakcie mszy świętej i odezwała się w kierunku duchownego wprost. – Powolny sługo carski, arcybiskupie Feliński! W imieniu dobrych Polaków, co wyszli z katedry, w imieniu całego narodu polskiego, przeklinam ciebie, przeklinam do trzeciego pokolenia! – miała zawołać.*

Prowadziła w Warszawie salon, organizując co czwartek obiady, na których bywali artyści, przedstawiciele ówczesnej śmietanki towarzyskiej stolicy, ale też wysocy urzędnicy miasta, którymi w owym czasie byli niemal wyłącznie Rosjanie. Fakt, że u Ćwierczakiewiczów biesiadują takie postaci, jak naczelnik Cytadeli, wywołało oburzenie opinii publicznej, przez pewien czas pani Lucyna była otoczona towarzyskim ostracyzmem. Po pewnym czasie uznano jednak, że Ćwierczakiewiczowa, goszcząc zaborców, pozyskiwała informacje na temat losów osadzonych i załatwiała dla nich przywileje m.in. zgodę na przesyłanie posiłków czy widzenia z rodziną. O patriotyzmie Ćwierczakiewiczowej pisała w listach do znajomych Eliza Orzeszkowa, podkreślając jej zaangażowanie w opiekę nad zsyłanymi na Syberię po powstaniu styczniowym. Podobno, gdy okazało się, że jeden z nich wsiadł do kibitki boso, bo nie miał butów, pani Lucyna, z właściwą sobie spontanicznością, wtargnęła do zatrzymanego na Krakowskim Przedmieściu powozu i ściągnęła buty z nóg pasażera, aby ofiarować je skazanemu.**

Tak ją wspominano. Dobrze ustosunkowana w kręgach władzy, mogła sobie pozwolić na takie akty osobistej odwagi. Salon literacki, który prowadziła przy ulicy Królewskiej, gościł wybitnych intelektualistów XIX wieku, pisywał do niej Ignacy Paderewski, zaś o niej, często, Bolesław Prus. Wspierała materialnie nie tylko biedujących artystów, ale i bezimiennych ludzi z ulicy, angażowała się w działalność kobiecych organizacji patriotycznych, lecz nie tolerowała ludzkiej niezdarności, głupoty, niechlujstwa i nieuczciwości, co jej w efekcie zaszkodziło. Szczera i bezpośrednia do bólu, opublikowała w 1899 roku tekst p.t. Sylwetki moich panien do towarzystwa, opisując ponad 30 dziewcząt, które kolejno zatrudniała, aby wypełnić samotność po śmierci męża. Nie bawiąc się w delikatność, wytknęła im wszystkie wspomniane wady, za co opinia publiczna okrzyknęła autorkę paszkwilantką i uznała, że łamie owym pannom życie, nie dając im teraz szans na znalezienie pracy w przyzwoitym domu, ani porządnego męża. Znajomi i przyjaciele nie stanęli w obronie Ćwierczakiewiczowej, co mocno przeżyła i całkowicie wycofała się z życia publicznego.

W lutym 1901 roku zachorowała na zapalenie płuc i po dziesięciodniowej chorobie zmarła. Po sobie pozostawiła, poza dziełami z zakresu gotowania i prowadzenia domu, także legendę kobiety odważnej, samodzielnej, pracowitej, mającej nieposkromiony apetyt na życie i zamiłowanie do łamania konwenansów. A duchowny z Petersburga, którego nie chciała polska, patriotyczna Warszawa… To zadziwiające, ale prawdziwe – 18 sierpnia 2002 roku arcybiskup Zygmunt Sczęsny Feliński został beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II, zaś 11 października 2009 roku, Benedykt XVI uznał go za świętego. Wobec tego ośmielę się zapytać: kto tu się pomylił? Stolica Piotrowa, jak powszechnie wiadomo, jest nieomylna, a więc poszła smażyć się do piekła Ćwierczakiewiczowa i jej podobni współplemieńcy, bo rzucali oszczerstwa na niewinnego człowieka. Przyjechał do Polski z carskiego Petersburga, gdzie był profesorem Akademii Duchownej, a więc logiczne, że chciał tylko dobrze dla swoich priwisljanskich owieczek, a one mu się tak paskudnie odwdzięczały. Wot poljaki! Szczęśliwie Watykan wiedział, co należy zrobić.

*Przemysław Ziemichód, warszawa.naszemiasto.pl, 13.09.2018

**Lucyna Ćwierczakiewiczowa, pierwsza polska lifestylerka, Farmer.pl, 26.02.2021

8 thoughts on “Z wolnej stopy 77

  1. Cześć Zbychoo,
    ciekawy ten wpis o kobiecie dyplomatce, patriotce, wszechstronnej działaczce, utalentowanej niesłychanie w tym co robiła, czasem “brutalnej”i emocjonalnej,
    czyli mówiąc dzisiejszym językiem, była to “kobieta-torpeda”.

    “Kobieta jest jak herbata w torebce: z jej mocy można zdać sobie sprawę tylko w gorącej wodzie”.
    Nancy Reagan (Google)
    🤣🤣🤣

  2. Masz racje Tereso, bo od kiedy czesciej pije kawe, niz herbate, to jakby slabiej Was rozumiem.

  3. “Stolica Piotrowa, jak powszechnie wiadomo, jest nieomylna, a więc poszła smażyć się do piekła Ćwierczakiewiczowa…”.
    Ogromnie poruszyło mnie cytowane przypuszczenie. Pani Ćwierciakiewiczowa do piekłą – horror, horror, horror!
    Sięgam więc do źródła…
    Dogmat o nieomylności papieskiej został sformułowany i zatwierdzony w roku 1870, podczas pontyfikatu Piusa IX, tego samego, który ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Marii, matki Jezusa. W tym miejscu warto przypomnieć, że oznacza to, że Maria została poczęta przez swoich rodziców nieskalana grzechem pierworodnym czyli była osobą genetycznie zmodyfikowaną co może wyjaśniać jej dalsze uczynki i losy.
    Wracając do tematu – papież, tylko papież, jest nieomylny tylko w sprawach doktryny wiary i moralności. A zatem nie obejmuje to spraw beatyfikacji.
    Według mnie nie mamy żadnej pewności, że którykolwiek ze świętych trafił już do nieba, to zostanie rozstrzygnięte dopiero na Sądzie Ostatecznym. Jedyny pewniak to jeden z przestępców ukrzyżowany razem z Jezusem.
    Wracając do nieomylności papieża.
    Tematowi temu było poświęcone jedno ze spotkań z cyklu Theology in the Pub.
    To był okres pontyfikatu Benedykta XVI, który narobił sporo zamieszania wśród anglosaskich katolików gdyż zauważył to co ja zauważyłem gdy byłem wiele lat wcześniej pierwszy raz w życiu na mszy odprawianej po angielsku – modlitwa Credo – wyznanie katolickiej wiary – zostało źle przetłumaczone na angielski!!!
    Najbardziej rażący fragment to “Wierzę w jednego Boga…Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych….”
    Otóż w angielskim tłumaczeniu brzmiało to “… all things seen and unseen”
    co znaczy wszystkich rzeczy widzianych i niewidzianych. co mogło wzbudzać podejrzenie że Bóg nie stworzył fal radiowych, czarnych dziur i wielu, wielu innych niewidzialnych rzeczy.
    Tekst poprawiono na “…all things visible and invisible”.
    Conajmniej 3 papieży, uznanych poliglotów, wygłaszało bez zmrużenia oka błędny tekst. Dopiero Benedykt XVI, skrupulatny Niemiec, dokonał korekty i potem, przez kilka lat, w każdym kościele katolickim w Australii, na ławkach leżały instrukcje na ten temat.
    Właśnie ten temat poruszyłem na spotkaniu w pubie i co ciekawe, to dla wszystkich było to kompletne zaskoczenie. Warto zauważyć, że prócz mnie w spotkaniu uczestniczyły tylko osoby jakoś związane z kościołem – klerycy, zakonnicy, młodzi księża. I żaden z nich nie zauważył, że oficjalnie nakazano im zmienić wyznanie wiary?
    Cuda, cuda, cuda.

    1. no, biją te dzikie dzwony, biją,gotują i piją,
      ale oczywiście tylko kawę i herbatę
      (ewentualnie pozostaje jeszcze mineralna albo kranówa
      – sic);

  4. Dziekuje Panu za ten wywod, moja wiedza teologiczna pozostala mizerna, ale dowiedzialem sie paru ciekawych rzeczy. Co sie natomiast tyczy pani Cwierczakiewiczowej w piekle, to spiesze doniesc, ze to bylo jedynie domniemanie zgorzknialego felietonisty.

  5. b.rowna babka ta pani Cwierczakiewiczowa,dzieki Zbyszku za ten jak zwykle ciekawy wpis nie pozbawiony jak zawsze poczucia humoru.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.