Tibor Jagielski

Jak zostaliśmy oswobodzeni
Szliśmy długimi korytarzami, w których bardzo dziwnie pachniało. Alcest szepnął, że tak pachnie stek z rekina w sosie z wilczej jagody, popijany żmijówką. Jeden z panów powiedział, żebyśmy przestali mruczeć pod nosem. Wreszcie znaleźliśmy się w gabinecie; chyba była to piwnica, bo pokój nie miał okien. Na środku stało olbrzymie biurko z żelazną lampą. Za biurkiem siedział pan, który zaraz się uśmiechnął, tak że zobaczyliśmy wszystkie jego złote zęby; i powiedział, żebyśmy się czuli jak u siebie w domu. Na to Alcest wyjął z kieszeni suchary i zaczął chrupać, aż ciarki przechodziły. Pan zza biurka skrzywił się okropnie i powiedział do bardzo chudej pani, która siedziała przy stoliczku z maszyną do pisania pod ścianą, że będziemy zaczynać.
Musieliśmy podać, ja i Alcest, kiedy się urodziliśmy, co robią nasze mamusie oraz odpowiedzieć na różne takie głupie pytania. A strasznie chuda pani ciągle stukała na maszynie. Krzesło, na którym siedziałem, było bardzo wysokie, więc musiałem majtać nogami w powietrzu. Alcest odpowiadał na pytania z pełnymi ustami, więc ten pan zza biurka denerwował się coraz bardziej. A kiedy po pytaniu, do której klasy chodzimy, Alcest wymamrotał, że do łęłej, to ten pan zza biurka nie wytrzymał. Wyskoczył jak z procy, wyrwał suchary Alcestowi i krzyknął, że on chciał z nami po dobroci, a my…
Wtedy otworzyły się drzwi i stanął w nich Euzebiusz. Pan zza biurka zbaraniał kompletnie i zdążył tylko powiedzieć, co… co… ty tu robisz smarkaczu… Ale nie dokończył, bo Euzebiusz podniósł do oka jakieś tekturowe pudełko i pstryknął. I nie było już pana zza biurka. Tylko fotel obrócił się kilka razy dokoła. Strasznie chuda pani najpierw zesztywniała, a potem zerwała się ze straszliwym krzykiem. Ale urwał się on błyskawicznie, bo Euzebiusz pstryknął ponownie i strasznie chuda pani również zniknęła.
Bardzośmy się ucieszyli i zaczęliśmy pytać Euzebiusza, jak się tutaj dostał i co to za aparat, który trzyma w ręku. Euzebiusz powiedział, że nie mamy zbyt dużo czasu na opowiadania, a aparat to znikacz uniwersalny, zrobiony z pudełka po makaronie. Niestety, dodał Euzebiusz, miał w domu tylko jednojajeczny, więc zniknięcie trwa ledwie jedną godzinę i musimy się pospieszyć. Wyjrzeliśmy przez drzwi. Ani żywego ducha. W drogę. Na biurku dzwonił i dzwonił telefon…
c.d.n.
no, fantastyczny, starozytny timing!
drei, drei, drei? bei issos keilerai!
gdyby jeszcze z czworki zrobic szostke
( bo to 6 odcinek rekreacji )
to byloby jak w niebie
amen
p.s.
a siodmy odcinek odczytam na jubileuszowym spotkaniu gospodyni bloga,
do zobaczenia!
Piłeś kiedyś żmijówkę?
Myślę, że Tibor wszystko pił i wszystko jadł.
niech kochana gospodyni za dużo nie myśli, bo to niezdrowe!
Myślę, że po żmijówce ludzie kąsają…🤣
nie zauważylem, kochana tereso,
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBmij%C3%B3wka
spirytus denaturuje wlasciwosci trucizny, w krajach azji poludniowo-wschodniej uwazany jako lekarstwo na impotecje, w wietnamie prawie w kazdej knajpie,Pije sie to we dwojke (rodzaj rytualu) z malenkich, niewiele wiekszych od naparstka, kieliszkow, a ludzie ktorzy te ceremonie celebruja sa czesto smutni albo zadumani i z naszym brudziem nie ma to raczej nic wspolnego.
w jesienia 1981 miałem paszport i stypendium i mogłem wyjechac za granice, ale jak sie zorientowałem co sie swieci,to zrozumiałem, ze nie wolno mi tej mojej biednej Matki zostawic w potrzebie – to była chyba najtrudniejsza decyzja mojego zycia,bo rezygnowałem z pracy naukowej na uniwerku we francji na rzecz wozenia paczek do wiezien i obozow stanu wojennego i uzerania sie z pałkarzami i prokuratura tej bestii, ktora szczecin nazywała swoją sypialnią ;
Toborze, ale jaki sklad tego trunku że sie tak nazywa?
Sorry Tiborze, przeczytalam teraz ten link, który dołączyłeś, wszystko się już wyjaśniło, otrzymałam odpowiedź.