Zbigniew Milewicz
Święto orlich piór
Przed miesiącem, we wpisie Workowanie, poruszyłem temat politycznych dysydentów, na przykładzie Mariny Owsiannikowej, rosyjskiej dziennikarki, osadzonej za antywojenne wystąpienia w domowym areszcie, z którego uciekła. Forma represji nie była zbyt surowa, jeżeli tylko przypomnimy los, który spotkał moskiewską dziennikarkę Annę Politkowską, zastrzeloną w 2006 roku, czy polityka Borysa Niemcowa, który dziewięć lat później zginął w podobny sposób, niedaleko Kremla. Obydwoje byli krytykami autorytarnych rządów Putina, dziennikarka pisała książki o krwawej wojnie w Czeczenii, polityk popierał prozachodnie władze w Kijowie, więc ich zlikwidowano. Otruty – także w 2006 roku – Aleksander Litwinienko należał do innej bajki, zginął, bo jako były oficer KGB, a później FSB, został informatorem obcego, brytyjskiego wywiadu, czyli zdradził. Te trzy śmierci miały jeden wspólny, prewencyjny mianownik: przestrogę. Aby nie iść śladem ofiar. Zastraszonym społeczeństwem łatwiej się kieruje.
Nie wszyscy jednak dają się zastraszyć, na przykład aktualny lider rosyjskiej opozycji, Aleksiej Nawalny, którego również próbowano otruć, ale przeżył. Zamach na jego życie miały zorganizować rosyjskie służby specjalne, czemu Kreml oczywiście zaprzecza. Incydent z otruciem wydarzył się podczas jego poprzedniej odsiadki, chorego udało się przewieźć na leczenie do szpitala w Niemczech, po wyzdrowieniu wrócił do Rosji i… ponownie znalazł się w więzieniu. Ponownie z oskarżenia o jakąś defraudację finansową i dodatkowo za obrazę sądu. Dostał za to 9 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Mieści się ona 250 kilometrów na wschód od Moskwy, w Mieliechowie, w obwodzie włodzimierskimi i ma opinię jednego z najbardziej przerażających miejsc w Rosji, gdzie więźniowie są torturowani i zabijani. Zgodnie z więziennym regulaminem rodzina Nawalnego będzie go mogła rzadko odwiedzać, mniej więcej raz na pół roku. Spotkania opozycjonisty z jego prawnikami będą jeszcze rzadsze. Pod koniec maja b.r. polityk usłyszał kolejne oskarżenie, dotyczące „tworzenia organizacji ekstremistycznej i podżegania do nienawiści wobec władz“. Jeżeli zostanie uznany przez sąd za winnego, to grozi mu dodatkowo 15 lat katorgi, czyli możliwa kara śmierci rozpisana na raty.
Wróciłem do wątku o rosyjskich opozycjonistach, ludziach walczących o wolność słowa, dlatego że dzisiaj, 15 listopada, przypada Międzynarodowy Dzień Uwięzionego Pisarza. Jest to święto uchwalone przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Pisarzy PEN, które ma na celu pokazanie, jak niebezpieczna bywa praca ludzi pióra, którzy piszą prawdę w każdych okolicznościach (a przynajmniej tak powinni robić – przyp. Z. M.). Za swoją niezależność często płacą oni ogromną cenę – więzieniem, utratą zdrowia, a nawet życia. Pojęcia pisanie i pióro są tutaj umowne, bo kontestuje się słowem, obrazem i dźwiękiem, więc poza dyskryminowanymi za swoje poglądy pisarzami świętują dzisiaj represjonowani dziennikarze wszystkich mediów – prasy, radia i telewizji, dokumentaliści, filmowcy i ludzie sceny. Day of the Imprisoned Writer został ustanowiony w 1981 roku i miał na celu nobilitację twórców, którzy sprzeciwiają się ograniczaniu podstawowego prawa człowieka — prawa do wolności wypowiedzi oraz do przekazywania informacji.
Każdego roku 15 listopada komitet PEN Clubu zwraca uwagę na kilku konkretnych prześladowanych lub więzionych pisarzy. Każdy z nich pochodzi z innej części świata i zmaga się z innymi trudnościami oraz okolicznościami represji. W tym (2021 – przyp. Z.M.) roku wybrani zostali Maykel Osorbo z Kuby, Selahattin Demirtaş z Turcji, Rahile Dawut z Chin, zespół dwunastu pisarzy z Erytrei i Mohammed Al-Roken ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Z okazji tego dnia inicjatorzy zachęcają społeczeństwa do podejmowania działań, np. wysyłania listów apelacyjnych. Dzień ten ma także upamiętnić wszystkich autorów zabitych od ubiegłorocznego Dnia Pisarza Uwięzionego.


Wśród najbardziej znanych z historii więźniów politycznych-pisarzy jest m.in. Niccolò Machiavelli. Autor Księcia był szanowanym dyplomatą, mieszkającym we Florencji, jednak gdy w 1512 roku rodzina Medyceuszy odzyskała władzę, został uznany za wroga stanu, oskarżony o konspirację, aresztowany i torturowany. Po uwolnieniu, skazany na wygnanie, stworzył swoje najsłynniejsze dzieło, którym inspirowali się m.in. amerykańscy prezydenci — Benjamin Franklin i Thomas Jefferson. W więzieniu 27 lat spędził za swoje poglądy także Nelson Mandela. Choć uważany jest przede wszystkim za działacza i polityka, przez całe życie, także w celi, tworzył liczne zapiski. Uzupełnione o listy, notatki i materiały z archiwum, dokumenty te zostały wydane w formie dwutomowej autobiografii — niestety nieopublikowanej jeszcze w języku polskim. Nelson Mandela niezależnie od okoliczności pozostawał wierny swoim przekonaniom i nieustannie walczył o prawa człowieka.
Problem braku czy ograniczenia wolności słowa nie jest jednak od nas tak odległy historycznie czy geograficznie. W czerwcu 2021 roku dziennikarz i blogger Roman Protasiewicz został aresztowany przez białoruskie służby bezpieczeństwa., O swoje życie musiała też drżeć nieco wcześniej białoruska pisarka, noblistka w dziedzinie literatury, autorka m.in. reportażu pt. Wojna nie ma w sobie nic z kobiety, Swietłana Aleksijewicz. Reportażystka była nękana telefonami, śledzona i nachodzona przez nieznane osoby w swoim domu.
PEN Club co roku publikuje tzw. PEN International Case List 2020 – dokument, który zawiera informacje o atakach, aresztowaniach, prześladowaniach pisarzy z całego świata, a także o najważniejszych wydarzeniach, które wpłynęły na wolność wypowiedzi w poszczególnych regionach. W 2020 roku na świecie zaatakowano 220 osób związanych ze słowem pisanym, a 22 pracowników mediów straciło życie na skutek wykonywania przez siebie zawodu. Pomimo pandemii, w 2020 roku było dwa więcej razy ataków niż w roku 2019.*
Cytowany wyżej materiał pozwoliłem sobie w paru miejscach uściślić, ponieważ pochodzi on z ubiegłego roku. Kiedy dowiem się, jakich twórców wybrał PEN Club dzisiaj, uzupełnię ten wpis.
*lubimyczytać.pl, 15.11.2021
Zbychoo, gratuluję Ci tej umiejętności pisania tak ciekawie i informacyjnie w każdym temacie, za który się weźmiesz.
Tak, odwaga ludzi pracujących dla dziennikarskich mediów pokazuje, czym jest powołanie do jakiejś działalności, w odróznieniu od nawet bardzo solidnie, wykonywanego zawodu dziennikarskiego.
Człowiek taki posiada ogromną wiedzę, kompetencję, uczciwość, rzetelność i jest w stanie poświęcić w wyniku tego powołania wszystko; niekiedy rodzinę, zdrowie a nawet życie.
Jest spójny, wierny swym ideałom wartościom i nigdy nie potrafi oddać je bez walki, do samego końca.
To są właśnie,między innymi ci wszyscy bohaterowie, o których napisałeś, dziękuję.
Dziekuje Ci Tereso bardzo za te kolejna laurke.
Zbychu,
dziękuję, a laurki na tym blogu, to rzadziutka sprawa, mało ludzi zadaje sobie trud, by innym tutaj (lub wogóle) pokazać uznanie za ich działalność. Być może, przez to wiele fajnych osób już odeszło; bo ciężko mieć nieustającą motywację, gdy nie ma się pojęcia, czy ktoś to czyta, lub zaczyna wątpić, czy się samemu robi coś wartościowego.
Stąd czuje się prawie “zobowiązana” (robię to chętnie i szczerze) różne wpisy komentować, by ludzie wiedzieli, że są spostrzegani przez innych, bo na to zasługują, jak i Ty.
Zbychoo Twój komentarz tutaj zniknąl, ten na który ja Ci teraz odpowiedzialam, nie wiem co się tu dzieje. Nikt więc nie zrozumie, o co mi tu, w mojej odpowiedzi chodziło!
Sorry. Nic nie rozumiem…😮😮😮
Tereso, obrzadek “Dziadow” obchodzilo sie chyba zawsze w listopadzie, wiec moze zaszly tutaj jakies duchowe zjawy i zaczely wcinac komentarze, bo zglodnialy. Moze lubia slodkie, bo Ci milo podziekowalem za laurke po dzisiejszym wpisie i teraz to ponawiam. Zobaczymy, czy znowu zjedza. Jezeli tak, to poprosimy Adminke o jakies egzorcyzmy.
Przepraszam, nie wiem, dlaczego komentarz Zbycha z podziękowaniem na jakiś czas zniknął. Ja tylko chciałam usunąć z niego niepotrzebne już wyjaśnienie o tym, że nie było podanego źródła cytatu. Komentarz wrócił, a Wy tymczasem… Ach, teraz się wszystko zapętliło, to już może lepiej niczego nie tłumaczmy. Gusła…
No, wszystko jest już ok.
“Czary, mary, diabeł stary…”🤣
mały włos a byłaby dokładka do wszystkiego, gdyż moja komórka uporczywie mi zamienia “diabła na “diabetes”, więc gdybym nie zauważyla… no….
Pozdrawiam Was oboje.
No i niechcacy sklecilismy kabaretowy skecz😉
Wielka wdzięczność tym co nie stosują się do zaleceń jak te że “. ..milczenie jest złotem” więc cieszy mnie Zbychu nie tylko Twój wpis ale i komentarze.Chapeau bas…
Jak spiewam, to akurat basem, wiec za Marysin komentarz tez bedzie chapeau bas😉
Pani Mario,
najserdeczniejsze pozdrowienia ❤