Autor wpisu sprzed tygodnia o tym, co się zdarzyło (i nadal zdarza) w śródmieściu pewnego dużego polskiego miasta (TU). Tym razem jako autor piosenek.
Szymon Dominiak-Górski
Ja (czyli ten po prawej) i ten w głębi sceny (Michał Kłos – basista) gramy na gitarach zrobionych przez mojego przyjaciela Jacka Kobylskiego, który struga takie gitki pod nazwą Nexsus. To legenda polskiej sceny – ten od Nexusa oczywiście 😉 Na jego wiosłach grają wszyscy znani basiści (a jak nie grają, to przynajmniej słyszeli o tym lutniku). Ten ciemnobrązowy bas jest zrobiony z hebanu – nie ma takiej drugiej gitary.
Drugi gitarzysta, Marcin (po lewej stronie sceny), odszedł z kapeli; gra na Gibsonie SG (ale chyba nie oryginalnym). Garowy – Marek Radkowiak gra ze mną od 30 lat – strasznie się kłócimy. No i na wokalu Monika Jar. Świetny głos, choć mało rockowy – to żona generała Korpusu NATO ze Szczecina z Niemiec. Fajni ludzie 🙂
Te piosenki pisałem jakieś 30 lat temu (są też nowe oczywiście). Są zbyt liryczne na muzykę rockową i zbyt rockowe na poezję śpiewaną czy coś tam ;), więc tak se gramy po festynach. Często do pustej widowni. Mamy radochę, bo to fajne. Mieliśmy, bo po pandemii nie wróciliśmy do prób.
Wysłane z iPhone’a
Pisane na kanapie
W lovcie w lovcie w pokoście po kostki w nagości zapodziani na bani piliśmy odurzenie o smaku malin palce błądziły na oślep skrwawione bit złośnik huczał basem już dawno uschły kwiaty krwawe guzy na bongu wygrzewał mózg chory duszno było od złudzeń któreśmy milcząc ssali a jęk tylko wówczas wybuchał w otchłani gdym kłamał sam sobie że o to właśnie chodzi
Autor w poprzednim odcinku, oprowadza lekkim piórkiem po śródmieściu, które jakby swą “egzotyką” przyciąga, wciąga, zaprasza, ale równocześnie też odrzuca, zadeptując wszelką estetykę. Opisy są tak sugestywne, że tylko zatykając nos, w “mlaskających” gumowcach i na bani, można po tych uliczkach sobie pochodzić. Świetnie się czyta…
A tym razem humorystycznie,
z dystansem, ustosunkowuje
się autor do siebie i do swej
ex-przedpandemicznej działalności artystycznej.
Tak czy siak, fajnie jest dać się oprowadzać po tym śródmieściu, słuchając, nigdzie konkretnie zakwalifikowanej muzyki, ale i też głosu dobrej piosenkarki.
Dziękuję