Teresa Rudolf
Moje serce Przesmutne czyjeś oczy wkręcają mi się w serce i wiercą, wiercą, wiercą. Upokorzone, czerwone ze wstydu, za cudze straszne świństwa, ledwie ze smutku cicho bije. Dziwna wiosna Już wiosna dotyka oczu, twarzy, duszy wyczekana, wytęskniona. Pokazuje się i chowa, chowa się i pokazuje, boi się i też cieszy. Najazdu się boi tego głośno-czerwonego, na niebieskie niebo. I znów dotyka oczu, twarzy, duszy, pełznąc po drzewach, zieleniąc się nadzieją niebieszcząc się radością, czerniąc się powodzią... ...ludzkich łez. Nieprawda prawdą Tak trudno znieść prawdę, co nie chce być nieprawdą... A może bawi się ona w chowanego i wyjdzie jak dziecko zza szafy? Urodziny, czyjaś śmierć, radość, bolesna żałoba, dziwny taniec z figurami. Tyle skłonów, obrotów, oklasków, ale i odarcia z powagi, elegancji, honoru. Wszystko po to, bo trudno uwierzyć, że część świata jest na skraju moralnego... wyczerpania zasobów człowieczeństwa, bojąc się o ropę i gaz...

Oj, nie oszczedzasz nas Teresko, kazac sie zastanawiac, czy my aby nadazamy za czlowieczenstwem? Wiersze bardzo udane, ale “Nieprawda prawda” szczegolnie do mnie przemowila – nie tylko elegancja metafor.
Czesc Aniu,
bardzo, bardzo Ci dziekuje,
Pozdrawiam serdecznie 🧡