Janusz Malinowski! dziękuję za podanie tego do wiadomości na Facebooku
Adam Patrzyk
Kazimierz Łyszczyński – zapalał światło rozumu
Powoli zbliża się rocznica męczeńskiej – nie bójmy się tego słowa – śmierci Kazimierza Łyszczyńskiego (1634-1689), która przypada na 30 marca. Piszę o tym z dużym wyprzedzeniem, bo bardzo chciałbym, aby nie była to kolejna, „prywatna” rocznica grupki polskich ateistów, znana nielicznym jako Dzień Ateizmu.
Zastanawia mnie i bulwersuje obojętność polskiego środowiska akademickiego – szczególnie wydziałów filozofii – oraz ludzi kultury wobec tej wielkiej, niemal nieznanej i powszechnie niedocenianej postaci. Etykietka “pierwszego polskiego ateisty” zdaje się wszystkim przysłaniać fakt, że Kazimierz Łyszczyński był filozofem i wybitnym, niezwykle nowoczesnym oraz nadal aktualnym krytykiem religii.
Kazimierz Łyszczyński to fenomen na skalę światową. Był pierwszym filozofem od czasów Antyku, który napisał traktat – objętości książki – O nieistnieniu Boga. Wyprzedził w ten sposób o kilkadziesiąt lat dzieło Jana Mesliera znane jako Testament, a o sto lat ateistyczną twórczość wielkiego Paula d’Holbacha i idee radykalnego Oświecenia.
Jeśli chodzi o filozofię religii, to Łyszczyński nie tylko był prekursorem Oświecenia, ale na dodatek należy – wraz z d’Holbachem – do jego najbardziej radykalnego nurtu, odrzucającego popularny wśród oświeceniowych twórców deizm. Był więc nawet jak na epokę Oświecenia niezwykle postępowy.
Łyszczyński jest postacią, która przynosi chlubę polskiej kulturze. Mógłby rozsławiać w świecie polską myśl filozoficzną sprzed XX wieku, tym bardziej że do czasu Szkoły Lwowsko-Krakowskiej nie mamy się specjalnie kim pochwalić. Mógłby też zmienić w świecie wizerunek Polski postrzeganej głównie jako kraj fundamentalnie katolicki, którego nikt nie posądza o wydanie pierwszego męczennika za wolność głoszenia idei ateistycznych.
Pamiętajmy, że Giordano Bruno (1548-1600) – symbol męczeńskiej śmierci za wolność słowa – był niezaprzeczającym istnieniu Boga teologiem i jego śmierć można potraktować jako porachunki wewnątrz Kościoła katolickiego, tym bardziej że został skazany za herezję. Pierwszą znaną postacią skazaną za ateizm był również teolog, Lucilio Vanini (1584-1619), ale także on nie napisał żadnego jawnie ateistycznego dzieła, a swoje ateistyczne idee przemycał zakamuflowane pod postacią krytyki religii pogańskich oraz poglądów heretyków lub ateistów.
Sam proces Łyszczyńskiego też był w tamtym czasie niezwykłym wydarzeniem na skalę światową. Oto przed sądem oskarżony o ateizm stanął szlachcic piastujący na dodatek urząd sędziego, a nie jakiś wędrowny teolog czy student jak Thomas Aikenhead (1676-1697). Nie był to również jakiś przypadkowy bluźnierca jak słynny francuski kawaler de la Barre (1745-1766), lecz świadomie i metodycznie dowodzący nieistnienia Boga filozof.
Długotrwały proces Łyszczyńskiego toczył się przed sejmem i w obliczu króla jednego z najpotężniejszych wówczas państw europejskich, świeżo wsławionego uratowaniem Europy przed inwazją turecką. Proces był próbą sił między hierarchią kościelną a szlachtą broniącą swoich praw przed zakusami Kościoła. Jego przebieg na bieżąco relacjonowała pierwsza francuska gazeta. Po latach – w 1800 roku – francuski oświeceniowy filozof, Sylvain Marechal umieścił Łyszczyńskiego w swoim pionierskim Słowniku ateistów, liczącym 800 haseł.

Okrutność wyroku na Łyszczyńskiego jest symboliczna. Choć w drodze łaski król Jan III Sobieski zamienił spalenie żywcem na uprzednie ścięcie mieczem, to jednak nie odstąpiono od spalenia przedtem żywemu jeszcze Łyszczyńskiemu ręki, którą napisał swój traktat i w której miał trzymać go podczas tej tortury. Wyrwano mu też język. Prochy Łyszczyńskiego wystrzelono z armaty, aby nie miał grobu, a jego dworek zrównano z ziemią, zaś miejsce po nim mocą wyroku miało na zawsze pozostać ugorem. Żonę Łyszczyńskiego zamknięto w klasztorze, w którym miała doglądać chorych i bezdomnych. Którego filozofa na świecie spotkał taki los? Szczególnie jasno lśni ateizm Łyszczyńskiego na tle przekonań religijnych współczesnych mu wielkich filozofów, myślicieli i uczonych. Jego niemal rówieśnicy – John Locke, Gottfried Leibnitz, Blaise Pascal czy Izaak Newton – wszyscy byli zagorzałymi teistami. Jako teista deklarował się nieco starszy Kartezjusz, a najbardziej ateistyczny z nich, Baruch Spinoza próbował łączyć materializm z teizmem. Natomiast późniejsi wielcy filozofowie i myśliciele Oświecenia niemal wszyscy byli deistami.
W roku egzekucji Łyszczyńskiego John Locke wydał swój słynny List o tolerancji, spod działania której wykluczał jednakże ateistów. Tak od strony religijnej wyglądała elita intelektualna ówczesnej Europy.
Wielkość Łyszczyńskiego bywa kwestionowana przede wszystkim z powodu niezwykłe skromnej objętości jego spuścizny – zostało po nim tylko 5 cytatów, a dokładniej 12 zdań (plus opis dzieła). Trzeba jednak pamiętać, że nie są to zdania przypadkowe, które losowo ocalały z jedynego egzemplarza jego traktatu spalonego wraz z ciałem autora. To cytaty starannie wybrane przez prokuratora do mowy oskarżycielskiej, mające w pełni ukazać ateizm Łyszczyńskiego.
Te 12 zdań zainicjowało kilka doniosłych wątków intelektualnych, z których część do dzisiaj nie została w pełni przez filozofię, socjologię i psychologię religii rozwinięta. Religia jako świadome oszustwo i manipulacja, rola zaszczepiania strachu w religii, religia jako narzędzie ucisku politycznego i wyzysku ekonomicznego, religia jako forma zniewolenia umysłowego, motywującego zniewolonych do walki z próbującymi ich wyzwolić, wyzwolenie „ludu” ze zniewolenia religijnego jako zadanie elit intelektualnych i warunek postępu – to tematy, które nadal mogą stanowić inspirację ciekawych rozważań i dyskusji.
Pośmiertne dzieje Łyszczyńskiego dodają tej postaci nimbu myśliciela wyklętego – to właściwie historia milczenia na jego temat. W katolickiej Polsce nie mogło być inaczej. Na dodatek jego tragiczna śmierć kładła się cieniem na legendzie króla Jana III Sobieskiego. Także za czasów PRL Łyszczyński był postacią niewygodną dla władzy, bo urodził się o dosłownie kilka kilometrów za daleko na wschód – na terenie ówczesnego Związku Radzieckiego.
W Związku Radzieckim Kazimierz Łyszczyński był sztandarową postacią ateizmu. W Muzeum Ateizmu w Wilnie centralne miejsce zajmował monumentalny witraż przedstawiający jego egzekucję. Powstało też kilka upamiętniających Łyszczyńskiego dzieł malarskich. Niestety wspomniany witraż uległ kompletnemu zniszczeniu podczas prac remontowych, przywracających gmachowi Muzeum Ateizmu sakralny charakter (był to dawny i obecny kościół św. Kazimierza). Tylko w Białorusi Łyszczyński jest nadal oficjalnie czczony jako bohater narodowy i jeden z najważniejszych twórców kultury białoruskiej, bo urodził się po obecnie białoruskiej stronie polskiej granicy.
Postać Łyszczyńskiego, a także jego dzieło – choć znane tylko z kilku cytatów – ma duży, ciągle niewykorzystany potencjał kulturotwórczy. Jako ten, który „zapalał światło rozumu” i poniósł śmierć za prawo do wyrażania własnych poglądów, mógłby stać się nie tylko patronem międzynarodowych sympozjów czy konferencji naukowych, ale także przedmiotem dalszych badań nad nim samym. Dwie liczące zaledwie po kilkadziesiąt stron i niemal nieznane publikacje na jego temat z 1955 i 1989 roku (Józef Wielowski – Sprawa Kazimierza Łyszczyńskiego i Andrzej Nowicki – Kazimierz Łyszczyński 1634-1689) to stanowczo za mało, aby spopularyzować i docenić tę niezwykłą postać.
W Polsce niemal kompletnie brak zainteresowania elit intelektualnych przywróceniem społeczeństwu polskiemu pamięci o niezwykłej postaci Łyszczyńskiego i jego stanowiącym światowy ewenement traktacie O nieistnieniu Boga. Nie powstał komitet budowy pomnika Łyszczyńskiego, choć taki pomnik – ze względu na wagę intelektualną i niezwykłość losów Łyszczyńskiego byłby bez wątpienia wielką atrakcją turystyczną Warszawy. Mógłby wręcz stać się symbolem stolicy Polski, konkurującym z warszawską syrenką. A przede wszystkim kolejną, niezwykle atrakcyjną – i bardzo w duchu współczesnej Europy – wizytówka polskiej kultury. Od brawurowego przypomnienia Kazimierza Łyszczyńskiego dzięki pierwszym Marszom Ateistów w Warszawie kończącym się inscenizacją jego egzekucji – szczególnie wcieleniu się w tę postać Jana Hartmana – minęło już kilka lat. Mimo to postać ta nadal jest przedmiotem zainteresowania tylko nielicznego grona entuzjastów-amatorów, przy kompletnym braku zainteresowania świata nauki i kultury oraz innych środowisk opiniotwórczych. Chciałbym wierzyć, że w tym roku się coś zmieni.
“Człowiek jest twórcą Boga, a Bóg jest tworem i dziełem człowieka” – te przełomowe słowa po raz pierwszy od czasów Antyku napisał Polak, Kazimierz Łyszczyński. I prawie nikt na świecie o tym nie wie, a i w Polsce niewielu.
Autor – Adam Patrzyk https://www.facebook.com/adam.patrzyk.5
Kolejny tekst o Łyszczyńskim TU
Gdyby Kazimierz Ł. tak samo konsekwentnie wypowiadal sie na korzysc religii (np. chrzescijanskiej), bylby dzis uznany za meczennika, maltretowanego i mialby
moze nawet pomnik, bedac
juz dawno swietym.
Jakzesz to wszystko jest “nietoleryncyjnie relatywne” !
Najbardziej znaną ofiarą nietolerancji jest Jezus Chrystus .Do dziś czcimy pamięć o Jego życiu i męczeństwie.
PS. ciekawe że także Autor artykułu ,,chciałby wierzyć…”