Łucja Fice
Zostawiamy ten ciepły wieczór, zielony przepych parku i powoli, noga za nogą, wracamy do domu. Mąż co rusz kiwa głową na nasze smarkate zachowanie w parku, chyba sam sobie nie wierzy, że życie może być zaskakujące, ani jednej sprzeczki, czysta krystaliczna zgoda. Już w domu wymieniamy ze sobą drobne grzeczności. Mąż nastawia czajnik z wodą na herbatę, ja przygotowuję kanapki. Mamy zamiar wspólnie obejrzeć Igrzyska śmierci, film, który obejrzałyśmy z córką w kinie w 2012 roku. Miałyśmy wówczas odmienne zdania na temat tego obrazu.
Jakiś czas po transmisji oboje trwamy w niemym skupieniu. Niepewna zabieram głos.
– Wiesz! Ktoś nas powoli przygotowuje na taką sytuację, to celowa superprodukcja wtajemniczonych grup, która może w przyszłości zawładnąć światem.
– Władca Pierścieni to też symbol mass control – dodaje mąż.
Zdziwiona tym, że mamy takie samo zdanie, co zdarzało się niezwykle rzadko, ciągnę dalej:
– Wygląda na to, że już produkuje się młodych, którzy grami, filmami o przemocy, ćpaniem narkotyków są przygotowywani do bycia ludźmi bez empatii. Produkujemy inteligentne roboty, a na świecie rozpoczęło się czipowanie ludzi. Nawet nieświadomym niemowlakom wszczepia się czipy za pomocą szczepionek.
– Czy rozmawiamy o Igrzyskach, czy wyprzedzasz jakiś temat? – poruszył się nerwowo mąż. – Nie nadążam za tobą. Pędzisz. Prrrrrr.
– Sorry, sorry – przyznaję mu rację i kontynuuję temat, – Igrzyska śmierci to według mnie jeden z etapów nadchodzącej przyszłości. Świat wyniszczony wojnami, w których zginęły całe populacje i nowy świat trzymany żelazną ręką przez jakąś grupę.
Jest zamyślony, jakby już był w tamtym świecie.
– Czytałem kiedyś, że USA już jest podzielone na dystrykty i ma swój Capitol w Waszyngtonie. Jest plan, że do 2050 roku będzie tak, jak na filmie. Już budowana jest kolej, która ma połączyć Wschód z Zachodem do 2022 roku. Czy przypadkiem nie chodzi o Nowy Porządek Świata i grupę Masonów, którzy chcą przejąć rządy nad nim?
Jestem zmieszana, nie mam pojęcia co odpowiedzieć, bo nic o tym nie wiem, więc namiętnie słucham i wyjątkowo nie przerywam.
– Ta grupa już istnieje pod nazwą agenda 21. To twór zrzeszający szereg fundacji, stowarzyszeń i bogatych firm, które finansuje ta organizacja. Główne ich założenie ogranicza się do dwóch pięknych haseł, bioróżnorodności i zrównoważonego rozwoju.
Mąż zaskakuje mnie swoją wiedzą, zresztą jak zawsze. Jednak wciąż nie mogę uwierzyć, że nadajemy na tej samej fali. On tymczasem opowiada dalej:
– Agenda 21 powstała w 1992 roku na Konferencji Ochrony Środowiska, której przewodniczył kanadyjski biznesmen, multimilioner i to właśnie ten człowiek chce podzielić planetę na dystrykty. Taki plan. Narody mają stracić swoją suwerenność, oddać ziemię i zamieszkać w dystryktach, czyli specjalnie wyznaczonych strefach. Już są przygotowane obozy femma w Ameryce i podziemia na lotnisku w Denver. Dzieci będzie się zabierało rodzicom i będą je wychowywały dystrykty.
– Mnie też to przypomina nadchodzący Nowy Porządek Świata – wcinam się w słowo.
– Nie przerywaj, proszę.
Milczę więc i słucham w skupieniu.
– Obecne wojny i fale migracji mają doprowadzić do jednej wielkiej wojny, która zapoczątkuje totalną depopulację Ziemi. Agenda 21 ma swoje biura na całym świecie w ponad siedmiuset miastach i każdego dnia tworzy nowe. Chce byśmy żyli w państwie Orwellowskim. Nawet nie wiesz, że już bierzesz udział w Igrzyskach śmierci, tylko że ludzie zajęci swoimi sprawami, oglądaniem seriali, zwykłą egzystencją, nie dostrzegają, że ich dzieci będą żyły jak zwierzęta. Ale, ale, nie zmienisz tego, kobieto.
– I tu się z tobą nie zgadzam – wreszcie mogę się wypowiedzieć. – Możemy to zmienić.
– Jak? Jesteś tylko małą mrówką w tym kopcu, który nazywa się Ziemia i staraj się żyć tym, co przynosi ci nowy dzień.
To była prawdziwie męska odpowiedź, ale myślę i daję kontrę.
– Dopóty nie wiemy, że coś jest niemożliwe, wszystko jest możliwe – tak właśnie powiedział słynny magik Dynamo. Przyglądam się jego programom i widzę tam pewien szyfr, kod, w którym chce nam przekazać ukrytą prawdę o możliwości zmiany i odwróceniu sytuacji. Tego nie da się oglądać jak magii. Tam jest drugie dno, które ja widzę.
– Ach, moja droga pani, to tylko magia, a Dynamo jest specem w tej dziedzinie.
Między Bogiem a prawdą ta cała przyszłość nie dotyczy ani nas, ani naszych córek. Domyślamy się, że na filmach pokazują nam świat, który tak może wyglądać. Tylko utwierdzam się w przekonaniu, że literatura i kinematografia, zwłaszcza amerykańska, coraz śmielej tuczą nas przemocą. Mass media używają tej złej, choć już nieco zgranej karty. Zło jest wszędzie, złem nas karmią i uczą je kochać. A najlepiej sprzedaje się je w filmach o kanibalach, wilkołakach i wampirach. Jasne, młodzi przesiąkają złem płynącym z tych domowych akwariów.
– Stop – przerywa mi mąż. – Oglądałaś Matrix. To już przebudzony świat, gdzie rozpoczyna się walka przebudzonych za późno.
– A Avatar? – pytam. Chcę być mądrzejsza, – patrzę mu w oczy i sprzedaję mu swoją teorię. – Według mnie, to dobry przekaz, który ma, nam ludziom, uświadomić zależność od Natury, przypomnieć, że wszyscy na tej Ziemi jesteśmy całością. Te filmy pokazują, że nastąpi era Zła, które unicestwi gatunek ludzki lub zminimalizuje go do minimum. Będzie nas, na przykład, pół miliarda. No, ale do tego momentu ludzkość ma jeszcze „deko” czasu.
– Zapisz sobie – powiedział mąż – będziesz „deko” mądrzejsza.
– Brzmi jak Leonardo da Vinci – odpowiedziałam – „naucz się widzieć”.
Tej nocy byliśmy znowu jak dwa dzikie koty łaszące się do siebie, a ja zrozumiałam, że nowe, ciepłe, zgodne życie jest na wyciągnięcie ręki.
Chcecie wiedzieć, który z wpisów był ostatnio najlepiej czytany. Otóż – reblog o makaronie! A potem zaraz, blisko, Łucja sprzed tygodnia i wpis Marka Włodarczaka vel Tabor Regresywny o tym, czy kupić w sklepie szampon czy pierniczki 🙂
Jakże wartościowe są takie wieczory dzielone z kimś bliskim (partner, rodzina, przyjaciele), dyskusje uwzględniające często nawet totalnie inną opinię, lub zbliżające jeszcze bardziej, gdy jest ona o czymś podobna.
Wspomnienia tych chwil, sytuacji powracają i wtedy ze wzruszenia łza się kręci.
Pozdrawiam Cię Łucjo,
Teresa ⚘⚘⚘
Dziękuję Tereso i serdecznie pozdrawiam