Tibor Jagielski

Intro:
5 X
mein name ist in wasser geschrieben
umfasst von wellen
unvergänglich wie schaum deren kronen
mein name wird von wind gepfiffen
spaziert mit den wolken
und fällt mit dem regen herunter
in wasser geschrieben ist mein name
——————————————————————
wracam z targów (fr/m) obładowany książkami do b.,
po drodze podrzucam redakcji moje teksty (wywiady z węgierskimi autorami, reportaż, felieton, trzy rolki ze zdjęciami) i parę książek, potem walę się do łóżka i śpię 24 godziny;
po prysznicu dzwonię do pani małgosi i pytam jak tam moje teksty
– wszystkim się podobają, a naczelny zabrał je nawet do domu.
no, trochę mnie zdziwiło to “do domu”, ale nic, robię sobie parę dni wakacji i czekam na numer;
po tygodniu mam go w ręce, otwieram i znajduje jedną szóstą reportażu i jedno zdjęcie (stoisko naszej redakcji na targach z leszkiem sz. i edwardem na pierwszym tle);
lekko oszołomiony (liczyłem, że odrobinę zarobię, a płacono od znaku; za zdjęcie dostawało się najwięcej) staram się złapać edwarda, ale oczywiście trwa to wieczność i kiedy go wreszcie po dwóch tygodniach (następny numer magazynu był już w druku) dopadam zezuje strapiony
– dlaczego nie puściłeś moich zdjęć i tekstów? – pytam
patrzy na sufit, patrzy na ziemię, patrzy na mnie
– nie mogę, bo, hm, wiesz, to faszyści…
– bo walczyli pod stalingradem, a potem przeżyli gulag?
– tak.
– ale oni nie mieli z szalasim i jego strzało-krzyżowcami nic wspólnego; to byli normalni, zawodowi żołnierze I armii węgierskiej…
patrzy w bok, patrzy w górę i milczy;
milczymy obaj;
——————————————————————————
Pergamonaltar
Ich fühle mich
wie Pergamonaltar
manchmal ohne Kopf
ein anderes mal
kann ich nicht uff die Beine
Nicht selten
sind nur die Hände da
wie Freund und Feind
ineinander im kampf
verflochten
Ausgang – ungewiß
(2014)
heute über windräder
die reise nach jerichow
ist immer eine reise des hiobs
oder
oedipus
gauck hat sich selbst geblendet
in seiner christenheit
und angela huldigt der kirche der komsomolzen bis ans gelbe meer
und verwandelt deutschland
in ein kibbuz
voller windräder
führwahr
an den don kichots mangelt es nicht
aber was fehlt
vollkommen
sind die sancho pansas
was wurde loriot zur garnisonskirche sagen?
ich denke
ruhe in frieden
(2015)
Tiborze!
W Tobie tyle różnych refleksji..
A imię pisane na wodzie, na falach, w powietrzu….nie daje
się bezbronnie zaatakowac…
Natomiast już np. artykul, to już coś innego, tutaj pada się ofiarą bardzo łatwo:
można Cię obciąc, wyrzucić zdjęcia, urazić, za plecami robić Ci koło pióra, bez bezpośredniej krytyki..
W poezji możesz się unieść ponad wszystko, możesz nawet Twoj ból ukryć, nie nazywając go bólem…ale jakimś innym imieniem, które jest do końca tylko Tobie wiadomym..
Pozdrawiam
T.
jak zwykle intuicja ciebie nie zawodzi; jedno sie skonczylo, a zaczyna inne,
koniec jesieni, byc moze blysnie jeszcze gdzies wachlarzem barw,
ale zima za pasem, dziekuje za uwage i muzyke, kochana Tereso!
Tiborze, mam nadzieję, że nie pogniewasz się, że u Ciebie polecam coś, co nie należy tutaj do tematyki Twego wpisu.
Ale ugam, że to calkiem dobre
miejsce
Zachęcam wszystkich do posłuchania utworu, który wykonuje poniżej polska aktorka Julia Pietrucha. Wydała już parę albumów przebywając za granicą Polski..Warta jest, by ją wysłuchać, a jeśli się spodoba, wesprzeć poprzez zakup jej CD.
T.
Cholerka, znow dała popis ta moja, wielce złośliwa komórka!😓😓😓
Miało być: ” ufam, że to dobre miejsce”.
Sorry, T.
– ..und die haben mich rausgeschmißen, die bande – sagte ich zu meiner keule
– zwei wochen von der ende der probezeit;
– da haben sie dir das leben gerettet;
– ja, das stimmt;
– du bist ein erfolgreicher versager, nicht mal faul kannst du sein; wie eine grüne birne hängst du bleibst grün für die ewigkeit, mein lieber – die sonne schimmerte durch die äste des baumes und fiel tanzend auf die oberfläche des sees: purpurnroten bläter säumten das ufer und es wurde wärmer, leiser und plötzlich still, wundervoll still.
12 tote ( 2 pfleger, 10 patienten); ist das viel? oder wenig bei zwei hundert erkrankten( gibt’s auch bei welchen postcovid?)
ende des jahres kamen noch zusätzliche pflegekräfte (die fließend deutsch sprachen, aber kein klo sauber bekammen);
zwölf tote, deren namen ich nicht mal kenne.
Kajam się teraz bardzo, że robię w tekstach blędy w wyniku mego roztrzepania, zwalając wszystko na tę wierną mi od dawna komórkę!!!
W wyniku zadośćuczynienia, dodam link jeszcze do rożnych, innych jej utworow.Uważam, że warto, by je posłuchać.
T.https://youtube.com/playlist?list=PL1uPO4Lem93U4mqegbkgL6jZrYRzZEfg0
a jesli juz propozycje…
ponizej wiersz o wiosnie,jako kontrapunkt do jesieni, mam tez wiersz lecie, to napisze zime i bede mial kwartet a do tego muzyka vivaldiego, co sadzisz tereso, czy nie bylby to ciekawy wieczor liteacko – muzyczny, tereso moja kochana?
Ungarische Metamorphosen
Im Frühling explodiere ich wie ein Kirschbaum
Und beherrscht vom Rhythmus fließe ich
Wie ein Blütengewitter
Ins fruchtbare Tal
Wo Stierblut dämmert im Krug
Und auf schwarzen Tellern
Warten Käse und Brot.
Erde
Meine Mutter
Ich komme zurück!
Doch lass jetzt mein Herz
Ein Vogel sein
Im Himmel.
III MMI
a tutaj jest lato:
lato czarnych stóp
lato było pełne jagód
lepiły sie do stóp
ich sok tryskał obficie
i farbował wszystko na czarno
panowal upał jezyny
peczniały od słodyczy
śliwki dojrzewały przedwcześnie
a żarłoczne osy dobierały sie
im do skory
nawet zmrok nie przynosił ulgi
nie spadła kropla na ziemie
i co raz to wybuchały pożary
zmeczeni ludzie chwytali za wiadra i sikawki
przeciwko smokom
ogień! ogień!
rozlegało sie wkoło
a ja
niczym łoś wedrowałem po mokradłach i bagnach
przepływałem jeziora
by spoczać w cieniu olch
nie byłem sam
towarzyszyła mi miłość
niosła mnie ścieżka
drzewa rozwierały gałezie
a nawet skały rozsuwały sie
i wiatr dodawał skrzydeł
gwiazdy
mrugały do mnie na dobranoc
budziło słońce
tego lata obrodziły jagody
nie byłem sam
t.j.26 VIII 11/ 22 XI 20
Tiborze, bardzo piękne są te wiersze, (stwarzasz nastrój w każdym języku), są takie “soczyste” w barwie, emocji,
i mysli.
A Vivaldi? Mówisz i masz…
Teresa
dziekuje tereso za wspolprace na niwie poetyckiej , za piekne slowa, no i za muzyke!
„Biber bedrohen Belzig“…
berliner Bär beäugte beiläufige Billboardschlagzeile;
bei Bornholmerbrücke bogen die Birken braungefärbte Blättermähnen;
Batallione beflissener Bauarbeiter beackerten Baustellenboden
– Boah– bemerkte bitter berliner Bär – Betonbebauung,
beispiellose barbarei bimbesbewegter Banditen!!!
– Bye, bye, Betonköpfe – brummte beleidigter Braunbär
und bog, breitbeinig, um die Bogenecke.
t.j. V 2006
NEIN ZUM BODENVERSIGELUG
LÄSST DIE ERDE ATMEN!