Tibor Jagielski
sudelbücher, mai 21 (1)
niczym szczury opuszczamy himalaje, machamy ogonkami na pożegnanie
und tschüß, ambasada zamknięta;
peter struck hat es gut genannt – die verteidigung von hindukusch
ta bitwa jest przegrana;
waadza (obojętnie jakiego rodzaju) to narkoticum, tak jak opium, potrafi uśpić całe narody;
o rzut kamienia od mojej logii stoi teraz flüchtlingsheim; zrobiło się prawie jak w neapolu,
mieszkam teraz w cieniu wezuwiusza;
niedlugo wybory do bundestagu i senatu; skrzynka pocztowa pełna reklamy politycznej,
nagle ktoś mnie kocha i uśmiecha się niewinnie z plakatu;
bogowie się zmienili, ale nie świątynie;
przyczyny katastrofy “titanika” były prozaiczne: pycha, niedbałość i złodziejstwo,
brak lornetek na wronim gnieździe – sic!


pomijając wszelkie niesprawiedliwości i beznadziejności – jakie ciasto upiec na urodziny mojej ukochanej?
w tym roku nieźle rośnie rabarbar;
tak jak przewidywaliśmy zrobiła się moda nie tylko na brazylijski waxing, ale i na brasilian butt;
koń by się uśmiał? tak, ale taka jest rzeczywistość;
ciekawa, typowo nietypowa historia
https://www.tagesspiegel.de/berlin/nachruf-auf-nina-muehe-die-regeln-gaben-ihr-halt/27298634.html
“wszystko co nasze oddam za kaszę, a co nie nasze oddam za chleb”
(robienie ze mnie żołnierza, lata 60 u.s.);
“wszystkie ręce do pomp!”
(robienie ze mnie marynarza, lata 70, 80, 90 u.s.);
“do roboty!”
(robienie ze mnie poety, teraz i zawsze);
no, a agrest też obrodził, bo on z reguły potrzebuje dużo cienia i niskie temperatury mu nie przeszkadzają, a teraz kiedy formują się owoce słońce daje czadu (wczoraj i dzisiaj 38°C w cieniu);
raz, kiedyś na węgrzech piłem agrestowe wino własnej roboty, coś wspaniałego;
ach, to se ne vruti…

Tiborze,
nie wróci Ci się tamten węgiersko-agrestowy czas, ale zrobisz sobie znów winko z dojrzalego agrestu i wzniesiesz toast za przyszle piękne dni.
Zdrówko!
🍸🍸🍸 T.Ru