Teresa Rudolf
Aznavour i Maradona
I znów to przedziwne
poruszenie serca,
gdy nagle znany głos,
skądś się wyłania.
Znowu gdzieś cię dopada,
ten z zaświatów dalekich
głos, duch z przeszłości,
z przemijania twego.
Wkrada się wzruszenie,
gdy tu melodia, tam obraz,
tam z dzieciństwa książka,
a tam twoje zakochanie.
Wychodzą duchy i duszki,
bez rytuałów i zaklinania,
z pamięci, z odchodzenia,
w zwykłej codzienności.
Odpłynęło tylu twórców,
idoli, tu Presley, tu Van Gogh,
tu Osiecka, a tu Maradona,
jak komuś kiedyś pisane…
…taki dzisiejszy duch…
Odpływy i przypływy
Gdy zamykam oczy,
leciutkie wspomnienia,
chmurkami przypływają
pachnąc morzem i solą,
mając swoją melodię
spowalniają moje myśli,
rozleniwienie tuli ciało,
w dal odpływające.
Jakieś dziwne wzruszenie,
przepływa przeze mnie,
niepokój kłóci się z ciszą,
dobrze mi i też niedobrze.
Przypływa coś dość znanego,
muska pamięć cichej duszy,
łaskocze, irytuje, głaszcze
pocieszając, że odpłynie…
…w mojej tęsknocie.
dziekuje! ponizej pocztowka z hadesu
Ungarische Metamorphosen
Im Frühling explodiere ich wie ein Kirschbaum
Und beherrscht vom Rhythmus fließe ich
Wie ein Blütengewitter
Ins fruchtbare Tal
Wo Stierblut dämmert im Krug
Und auf schwarzen Tellern
Warten Käse und Brot.
Erde
Meine Mutter
Ich komme zurück!
Doch lass jetzt mein Herz
Ein Vogel sein
Im Himmel.
III MMI
“Im Frühling explodiere ich wie ein Kirschbaum”… ich verstehe das ganz gut…
Sehr schön…Danke Tiborze, super ausgewählter Text..😍