Polskie akcenty w wydarzeniach historycznych Stuttgartu i Badenii-Wirtembergii

Jak się steruje tym, co ma się ukazać w twojej gazecie (na twoim blogu), to oczywiście teraz pojawiałyby się teksty o jesieni, wojnie (to w końcu właśnie dziś – zapraszamy na otwarcie nowego pomnika w Berlinie) i Solidarności, o Białorusi i Margot, którą na szczęście kilka dni  temu wypuszczono z aresztu. Oczywiście są takie teksty (albo na nie liczę i czekam), są też liczne wpisy o tych, którzy odeszli, bo odeszła ich w sierpniu cała plejada, ale jednak otwarta formuła pracy redakcji zawsze może przynieść niespodzianki, takie jak dzisiejszy tekst Tadeusza.

Tadeusz Rogala

Chociaż Stuttgart oddalony jest ponad 600 kilometrów od obecnej granicy polskiej, to jednak zarówno w historii miasta, jak kraju związkowego Badenia-Witrembergia znaleźć można polskie ślady i wydarzenia związane z Polską.

Pierwszą osobą wartą wymienienia jest Agnieszka Śląska, córka Bolesława II Rogatki z rodu Piastów, księcia śląsko-legnickiego, zwanego także Łysym, syna Henryka II Pobożnego i Anny z Przemyślidów, księżnej krakowskiej i śląskiej. Anna była córką króla Czech Przemysława Otokara I i jego drugiej żony Konstancji Węgierskiej.

Bolesława II wychowywała babka, święta Jadwiga Śląska. Po śmierci ojca w bitwie pod Legnicą (w roku, przypomnijmy, 1241) Bolesław objął rządy w całym dziedzictwie pozostawionym po ojcu, obejmującym Śląsk, Kraków i południową Wielkopolskę. Bolesław jednak niemal natychmiast utracił Kraków na rzecz Konrada I Mazowieckiego. Posiadłości w Wielkopolsce przejęli natomiast dzięki pomocy miejscowego rycerstwa synowie Władysława Odonica.

Bolesław nie pozostawił po sobie dobrych wspomnień. Obarczano go odpowiedzialnością za klęski i anarchię, a jego samego uważano za człowieka niepoczytalnego i słabego umysłu. Był wielkim miłośnikiem kultury rycerskiej, gościł poetów, otaczał się niemieckim rycerstwem, natomiast niechętnie odnosił się do polskiego możnowładctwa. Nie był więc postacią tuzinkową, ale nie pasował do ówczesnych wyobrażeń o powinnościach władcy.

W roku 1242 Bolesław poślubił Jadwigę, hrabianką Anhaltu (1242–1259), córkę Henryka I, hrabiego Anhaltu. Mieli siedmioro dzieci, najstarszą córką była Agnieszka. Agnieszka (Agnes) urodziła się około roku 1245, a po roku 1259 poślubiła hrabiego Ulricha I Wirtemberskiego.

Pierwszą żoną Ulricha, syna Hermanna Wirtemberskiego i Irmengrad von Ulten, była Matylda, córka Hermanna V, margrabiego Badenii. Dzięki temu małżeństwu Ulrich powiększył swoje terytorium o Stuttgart. Ulrich i Matylda mieli troje dzieci. Matylda zmarła po roku 1258.

Powody małżeństwa Agnieszki z Ulrichem są nieznane. Dynastia książąt piastowskich na Śląsku w owych czasach była znaczącą dynastią w Europie. Książęta śląscy realizowali swoje cele polityczne poprzez powiązania małżeńskie. Agnieszka urodziła dwoje dzieci, Irmgard i Eberharda I. Kilka miesięcy przed urodzeniem Eberharda, 25 lutego 1265 roku zmarł Ulrich I. Z dniem urodzenia Eberharda związana jest tragedia Agnieszki, która nie mogła drugiego dziecka urodzić w sposób naturalny. Konieczne było cesarskie cięcie, które w owym czasie zawsze kończyło się śmiercią kobiety, najczęściej wskutek zakażenia poporodowego. Towarzyszący porodowi lekarze stali więc przed alternatywą, albo pozwolić umrzeć matcę ziecku, albo przeprowadzić operację. Wybrano dziecko. Agnieszka prawdopodobnie była świadoma wyboru i swojego poświęcenia. Agnieszka Wirtemberska z rodu Piastów, prawnuczka świętej Jadwigi Śląskiej zmarła po porodzie 13 marca 1265 roku.

Została pochowana najpierw w kolegiacie w Beutelsbach, gdzie był pochowany jej mąż. W roku 1321 ich szczątki zostały przeniesione do kolegiaty w Stuttgarcie, gdzie spoczywają do dnia dzisiejszego. Agnieszka była we Wirtembergii nazywana polską księżniczką, na inskrypcji na grobie w stuttgarckiej kolegiacie Agnes jest wymieniona jako córka księcia polskiego (filia ducis Poloniae).

Syn Agnieszki, Eberhard I, zwany Wybitnym, po śmierci starszego brata Ulricha II, obejmuje władzę w hrabstwie wirtemberskim. Jego rządy to niemal nieprzerwana seria wojen i waśni, z ciągłą zmianą stron, której jedynym celem było przeciwstawienie się jakiejkolwiek potędze, która mogłaby zagrozić rodzącemu się terytorium Wirtembergii. Widocznie swój charakter odziedziczył po dziadku Bolesławie II. Eberhard I zmarł 5 czerwca 1325 roku i został pochowany w kolegiacie stuttgarckiej, tam gdzie jego rodzice. Po nim rządy w Wirtembergii objąl jego syn Ulrich III.

Inną kobietą, która związała swoje losy z rodem Wirtembergów była Maria Anna Czartoryska. Maria Anna, później księżna Wirtemberska, urodziła się 15 marca 1768 w Warszawie, była córką Adama Kazmierza Czartoryskiego, pisarza, działacza politycznego, mecenasa nauki i sztuki, i Izabeli z Flemmingów. Są przypuszczenia, że jej prawdziwym ojcem był Stanisław August Poniatowski, który był kochankiem jej matki. Maria otrzymała staranne wykształcenie domowe. Dom Czartoryskich był ośrodkiem życia kulturalnego i politycznego, bywali tu Franciszek Kniaźnin, Grzegorz Piramowicz, Julian Ursyn Niemcewicz.

Za namową matki Maria Anna 28 października 1784 roku wychodzi za mąż za księcia wirtemberskiego, Fryderyka Ludwika Würtemberg-Montbéliard, syna Fryderyka Eugeniusza Wirtemberskiego i pruskiej księżniczki, Fryderyki Zofii. Ojciec Fryderyka Ludwika był w latach 1795- 1797 czternastym księciem Wirtembergii.

Ślub odbył się w Siedlcach. Fryderyk Ludwik był spokrewniony z wpływowymi rodami ówczesnej Europy. Był siostrzeńcem króla pruskiego Fryderyka II Wielkiego i bratem wielkiej księżnej rosyjskiej, później carycy Marii Fiodorownej, a także arcyksiężnej Elżbiety, żony Franciszka II Habsburga, późniejszego cesarza. Matka Anny Marii prawdopodobnie dostrzegała w nim dobrego kandydata, przede wszystkim ze względu na powiązania rodzinne. Jednak małżonek nie pasował do wykształconej, inteligentnej, uczuciowowej i wrażliwej Marii Anny. Przyszły mąż nie cieszył się dobrą sławą, był zdegenerowany moralnie, porywczy i rozrzutny. Najwyraźniej nie przejął żadnych pozytywnych cech od swych ziomków Szwabów, którzy do dzisiaj znani są z oszczędności, zaradności i pracowitości. Małżeństwo Marii Anny i Fryderyka nie układało się dobrze. Mąż był wybuchowy, znęcał się nad nią psychicznie, a niekiedy i fizycznie, poniżał. Był notorycznie zadłużony, finansowo zależny od teściów.

Trzy miesiące po ślubie państwo młodzi wyjechali do Berlina, a następnie do Montbéliard. Na pewno w tym czasie młoda para bywała niejednokrotnie u teściów w Stuttgarcie i Wirtembergii. Po trzech latach, w roku 1788 małżonkowie wrócili do Polski, aby ostatecznie osiąść w zamku w Trzebiatowie na Pomorzu, ponieważ Maria bardzo tęskniła za rodzinnymi stronami. W roku 1789 książę Fryderyk uzyskał indygenat i nominację na generała-majora, dowódcę dywizji małopolskiej wojsk koronnych. Fryderyk jako wódz wojsk litewskich w wojnie z Rosją w roku 1792 symulował chorobę i pozostając bezczynnie, działał na korzyść Prus i Rosji, co przyczyniło się się do przegrania wojny. Już wcześniej pozostawał w układach z Rosjanami, paraliżował podległe mu wojska, przez co stał się powszechnie znienawidzony.

Po ośmiu latach małżeństwa (16 stycznia 1792) urodził się ich pierworodny syn, Adam Karol Wilhelm. Maria jednak miała już dość takiego męża i wniosła o rozwód. W roku 1793 książę przystał na rozwód pod warunkiem oddania mu na wychowanie jedynego ich syna. Chłopiec miał wówczas dwa lata. Adam Karol Wilhelm trafił więc pod opiekę ojca, który wychował go w głębokiej nienawiści do matki, jej rodziny i do polskości. Adam Karol w czasach Królestwa Kongresowego dowodził brygadą ułanów, a w powstaniu listopadowym walczył po stronie rosyjskiej przeciwko Polakom. Ostrzelał Puławy i wypędził sędziwą babkę, Izabelę Czartoryską. Za swoje zasługi w tłumieniu powstania otrzymał od cara część dóbr Czartoryskich.

Maria Wirtembergska po rozwodzie na krótko zamknęła się w klasztorze sióstr sakramentek w Warszawie, taki był zwyczaj ówczesnej epoki. Potem wyjechała do Wiednia, a w roku 1808 roku wróciła do Warszawy. Stała się tu gwiazdą warszawskich salonów w stolicy marionetkowego państwa, stworzonego przez Napoleona. Włączyła się z dużym zaangażowaniem w życie umysłowe ówczesnej Warszawy. Słynne stały się jej „błękitne soboty” – salon literacki, którego gościem bywał m.in. Julian Ursyn Niemcewicz. Brała udział w posiedzeniach Towarzystwa Iksów, działała w Izbie Edukacyjnej i Towarzystwie Dobroczynności. Wraz z matką zajmowała się działalnością filantropijną i edukacyjną wśród chłopów.

Około roku 1813 spod jej pióra wyszała pierwsza polska powieść sentymentalna – Malwina, czyli domyślność serca, która ukazała się drukiem w 1816 roku.. W 1821 roku książkę przełożono na francuski. Pozostała twórczość Marii pozostała w większości w rękopisie.

Po upadku powstania listopadowowego księżna Wirtemberska osiadła w Galicji, a w 1837 roku przeniosła się do Paryża, do brata Adama Jerzego Czartoryskiego. Trudno powiedzieć, czy Maria Wirtemberska znała Fryderyka Chopina już w Warszawie, czy poznała go dopiero w Paryżu. Na pewno wzbudziła u Chopina uznanie, skoro dedykował jej powstałe w roku 1836/1837 utwory – op. 30 mazurki à Madame la Princesse de Würtemberg née Princesse Czartoryska.

Maria Wirtemberska zmarła 21 października 1854 w Paryżu. Została pochowana w rodzinnym grobowcu Czartoryskich w Sieniawie.

Upadek postania listopadowego był straszliwym ciosem dla Polski, tysiące wybitnych ludzi opuściło ojczyznę. Wśród nich oprócz Marii Wirtemberskiej był także Fryderyk Chopin.

Fryderyk Chopin dał 11 października 1830 roku w Warszawie pożegnalny koncert przed wyjazdem do Wiednia i Paryża. W mieście odczuwało się atmosferę niepokoju i napięcie wsród patriotów. Na pożegnalny koncert do Teatru Narodowego przyszło ponad 700 osób. 2 listopada 1830 roku Chopin opuścił Warszawę. Wybuch Powstania Listopadowego zastał go w Wiedniu. Znajomi i rodzina powstrzymali go przed powrotem do kraju ze względu na jego słaby stan zdrowia, a on sam pisał: “Przeklinam chwilę wyjazdu”.

W Wiedniu spędza sam wigilię, a potem idzie do katedry św. Stefana na pasterkę. Bardzo przeżywa okres powstania, interesuje się jego przebiegiem i żałuje bardzo, że nie jest obecny w kraju. Dla spełnienie patriotycznego obowiązku dużo komponuje.

2 kwietnia 1831 roku opuszcza Wieden i przez Linz, Salzburg i Monachium udaje się w kierunku Paryża. Na początku września dociera do Stuttgartu. Zatrzymuje się w hotelu Zum König von England, kilkanaście metrów od kolegiaty stuttgarckiej, gdzie znajduje się sarkofag Agnieszki Wirtemberskiej z rodu Piastów. 8 września 1831 roku otrzymuje wiadomość o upadku powstania listopadowego w Polsce i maskrze ludności Warszawy przez wojska rosyjskie. Przeżywa to strasznie, w nocy ma straszne sny, majaczy. W dzienniku pisał:

[…] Ojcze, Matko, dzieci. Wszystko to, co mi najdroższe, gdzieście wy? — Może trupy? — Może Moskal zrobił mi figla! — A, zaczekaj! — Czekaj… Ależ łzy? — Dawno już nie płynęły? — Skądże to? — Wszakże suchy smutek od dawna mnie ogarnął. Ach — długo płakać nie mogłem. Jakże mi dobrze… tęskno! Tęskno i dobrze! — Jakież to uczucie? Dobrze i tęskno, kiedy tęskno, to niedobrze, a jednak miło! — Jest to stan dziwny. Ale i trup tak. Dobrze i niedobrze mu razem w jednej chwili. Przenosi się w szczęśliwsze życie i dobrze mu, żałuje przeszłego opuszczać i tęskno mu. To trupowi musi być tak, jak mnie było w chwili, gdym skończył płakać. Było to, widać, jakieś skonanie momentalne uczuć moich — umarłem dla serca na moment! Albo raczej serce umarło dla mnie na moment. — Czemuż nie na zawsze? — Może by mi znośniej było. — Sam, sam —. Ach, nie da się moja biedota opisać. Ledwo ją czucie zniesie. Ledwo serce nie pęka z uciechy i z wielkich przyjemności, jakich się w ciągu tego roku doznało. Na przyszły miesiąc paszport mi się kończy — nie mogę żyć za granicą, a przynajmniej urzędownie żyć nie mogę. Będę tym jeszcze podobniejszy do Trupa. — Studgard. Pisałem poprzednie karty nic nie wiedząc — że wróg w domu — Przedmieścia zburzone — spalone — Jaś! — Wiluś na wałach pewno zginął — Marcela widzę w niewoli — Sowiński, ten poczciwiec, w ręku tych szelmów! — O Boże, jesteś ty! — Jesteś i nie mścisz się! — Czy jeszcze ci nie dość zbrodni moskiewskich — albo — alboś sam Moskal! — Mój biedny Ojciec! — Mój poczciwiec, może głodny, nie ma za co matce chleba kupić! — Może siostry moje uległy wściekłości rozhukanego łajdactwa moskiewskiego! Paszkiewicz, jeden psiak z Mohilewa, dobywa siedziby pierwszych monarchów Europy?! Moskal panem świata? — O Ojcze, takież to przyjemności na twoje stare lata! — Matko, cierpiąca, tkliwa matko, przeżyłaś córkę, żeby się doczekać jak Moskal po jej kościach wpadnie gnębić was. Ach, Powązki! Grób jej szanowali? Zdeptany — tysiąc innych trupów przywaliło mogiłę. Spalili miasto!! — Ach, czemuż choć jednego Moskala zabić nie mogłem! O Tytusie — Tytusie! Studgard. Co się z nią dzieje? Gdzie jest? — Biedna! — Może w ręku moskiewskim! — Moskal ją prze — dusi — morduje, zabija! — Ach, Życie moje, ja tu sam — chodź do mnie — otrę łzy twoje, zagoję rany teraźniejszości przypominając ci przeszłość. Wtenczas, kiedy jeszcze Moskali nie było. — Wtenczas, kiedy tylko kilku Moskali tobie najgoręcej podobać się chciało, a tyś z nich kpiła, bom ja tam był — ja, nie Grab…! — Masz Matkę? — I taką złą! — Ja mam taką dobrą! — A może wcale matki już nie mam. Może ją Moskal zabił… zamordował — siostry bez zmysłów, nie dają się — nie — Ojciec w rozpaczy, nie wie sobie rady, nie ma komu podnieść Matki. — A ja tu bezczynny, a ja tu z gołymi rękami, czasem tylko stękam, boleję na fortepianie, rozpaczam — i cóż nada[l]? — Boże, Boże. Wzrusz ziemię, niech pochłonienie [!] ludzi tego wieku. Niech najsroższe męczarnie dręczą Francuzów, co nam na pomoc nie przyszli.

Na gruncie tych przeżyć powstała w stuttgarckim hotelu Etiuda c-moll op. 10 nr 12, nazywana Rewolucyjną. Jeszcze we wrześniu 1831 roku artysta wyjechał ze Stuttgartu dalej do Paryża.

Polskie organizacje już dwa razy bez powodzenia zwaracały się do władz Miasta Stuttgart o pozwolenia na ustawienie pomnika lub tablicy pamiątkowej, upamiętniających to wydarzenie. Niestety Stuttgart nie ma szczęcia do swoich włodarzy, którzy mieliby wizję rozwoju kulturalnego miasta i umieliby wykorzystać fakty historyczne do promowania miasta.

Po upadku powstania listopadowego w roku 1831 tysiące powstanców udało się na emigrację. Powstańcy internowani w Austrii wyruszyli z Moraw przez Czechy do granicy bawarskiej, przez Norymberię i Würzburg w Bawarii, dalej przez Heilbronn w Wirtembergii do Strassburga. Inna grupa szła przez Ratyzbonę i Ausburg w Bawarii, dalej przez Ulm, Stuttgart, Tybingę w Wirtembergii i Bazyleę do Francji.

Austriacy odesłali powstańców do granicy Bawarii pod eskortą wojskową. Z chwilą przekroczenia granicy Bawarii koszty dalszej podróży podjęły lokalne Komitety Przyjaciół Polski (Polenvereine). Powstańcy, którzy do granicy bawarskiej cierpieli nędzę i upokorzenia, witani byli przez Niemców z sympatią i entuzjazmen, doznawali wielu dowodów przyjaźni i gościnności. Niemiecka ludność patrzyła z podziwem na powstańców, którzy nie bali się wystąpić przeciw despotyzmowi rosyjskiemu.

Rzesze mieszkańców wszystkich stanów społecznych wiwatowały Niech żyją Polacy, niekiedy przy dźwiękach armat i salw honorowych artylerii. Powstańcom udostępniano najlepsze hotele i domy prywatne. Na ich cześć urządzano bale i wieszano transparenty: Jeszcze Polska nie zginęła, póki żyją Niemce. Powstawały też utwory poetyckie poświęcone bohaterskim Polakom.

Bywało jednak i inaczej. W Ludwigsburgu na przykład, w archiwum miejskich, istnieją zapiski policji z tego okresu, że wycieńczeni podróżą powstańcy próbowali zdobyć na własną rękę potrzebne im rzeczy.

Ogólnie jednak przemarsz powstańców zapisał się dobrze w pamięci Niemców opowiadających się głównie po stronie niemieckiej opozycji liberalno-demokratycznej i był ważnym czynnikiem, wzmacniającym patriotyzm. Popieranie „sprawy polskiej” było dla niemieckich demokratów dobrą sposobnością do mówienia o własnych problemach i wysuwania własnych postulatów. Te propolskie stowarzyszenia przekształciły się potem w kluby polityczne, podejmujące działania w imię wolności i demokracji przeciwko autokratycznym rządom w różnych, niezrzeszonych jeszcze, państwach niemieckich.

Symbolem sympatii społeczeństwa niemieckiego do powstańców i Polaków był festyn na zamku w Hambach. 27 maja 1832 roku wyrusza z Neustadt prawie trzydziestotysięczny pochód mieszczan. Z przodu kroczyła gwardia obywatelska przepasana biało-czerwonymi szarfami, a jej chorąży niósł biało-czerwoną flagę. Na baszcie zamku zatknięto dwie flagi, jedną polską biało-czerwoną, drugą czarno-czerwono-złotą z napisem Odrodzenie Niemiec.

Przetłumaczony wtedy na niemiecki polski hymn narodowy stał się najpopularniejszą pieśnią w Bawarii, Badenii, Nadrenii i Palatynacie. W kościołach odprawiano nabożeństwa w intencji powstańców i zniewolonej Polski. Znany publicysta, Jochan Georg August Wirth twierdził, że: Odrodzenie Polski może się dokonać tylko dzięki Niemcom. Nasz naród jest też zobowiązany moralnie i prawnie, aby odkupić grzech unicestwienia Polski. Nasz naród musi uznać odrodzenie Polski za swoje najważniejsze i najpilniejsze zadanie, także w swoim własnym interesie. Nigdy przedtem Polska i sprawy polskie nie były tak popularne na ziemi niemieckiej i nigdy dotąd Polacy nie zetknęli się tak gorącym przyjęciem, poparciem i solidarnością ze strony społeczeństwa niemieckiego.

31 maja 1992 roku w 160 rocznicę Hambacher Fest Polskie Stowarzyszenie Kulturalne z Karlsruhe zorganizowało na zamku w Hambach sesję naukową. Ważnym wydarzeniem tych uroczystości jubileuszowych było odsłonięcie tablicy, upamiętniającej udział Polaków w tym ważnym dla historii Niemiec i Europy wydarzeniu.

W 175 rocznicę wydarzeń poczta niemiecka wydała okolicznościowy znaczek na listy. Od roku 2007 w Hambach odbywają się spotkania młodzieży z Niemiec, Polski i Francji.

Ta Wielka Emigracja, rozpoczynająca się po upadku powstania listopadowego, a trwająca do roku 1870 objęła około 8-9 tysięcy osób, głównie z wyższych warstw społecznych.

Z powstaniem listopadowym wiąże się też osoba Ludwika Adama Mierosławskiego, który potem stał się bohaterem Badenii. Mierosławski (ur. 17 stycznia 1814 roku w Nemours) był polskim pisarzem i poetą, działaczem politycznym i narodowościowym, a także historykiem wojskowości.

W wieku lat 16 w stopniu porucznika, brał udział w powstaniu listopadowym. Po klęsce powstania, od roku 1833 roku przebywał na emigracji we Francji.

 

Portret, ok. r. 1840

Mierosławski został wybrany na dowódcę powstania w roku 1846. Uwięziony i skazany na karę śmierci w procesie berlińskim, uniknął jej wykonania dzięki wybuchowi rewolucji berlińskiej. Wraz z Karolem Liebeltem został oswobodzony w marcu 1848 roku z berlińskiego więzienia Moabit. Wrócił do Polski i został naczelnym wodzem armii polskiej zaboru pruskiego. Dowodził m.in. w zwycięskiej potyczce pod Miłosławiem i Sokołowem, oraz przegranym starciu pod Wrześnią. Po kapitulacji powstania poznańskiego Mierosławski ponownie dostał się do niewoli pruskiej.

W grudniu 1848 roku przybył do Palermo, gdzie objął stanowisko szefa sztabu armii rewolucyjnego rządu sycylijskiego. Po upadku powstania w kwietniu 1849 roku wrócił do Paryża, ale już w czerwcu znalazł się w Karslruhe, gdzie rząd Badenii i Palatynatu mianował go naczelnym wodzem armii rewolucyjnej. Po klęsce w bitwie z Prusakami pod Rastatt Mierosławski podał się do dymisji i powrócił do Paryża.

Zmarł 22 listopada 1878 roku i został pochowany na cmentarzu Montparnasse.

***
Z pewnością jest więcej osób i wydarzeń związanych ze wspólną historią polsko-niemiecką. Może warto przejrzeć archiwa i wydobyć na światło dzienne tą wspólną historię.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.