Karol Frycz, ojciec polskiej scenografii

Rzadko pojawiający się na blogu piewca Ponidzia, tym razem o wielkim człowieku teatru, którego ukształtowało piękno ponidzkich krajobrazów

Tadeusz Rogala

Z Cieszków do Krakowa

„W piątek 23 marca 1877 roku o godzinie 5-tej po południu we dworze w Cieszkowach przyszedł  na świat pierworodny syn Heleny i Kaźmierza Fryczów. Na chrzcie otrzymał imiona Karol Józef; pierwsze po pradziadkach Fryczu i Dąbskim, drugie po dziadkach Fryczu i Trzetrzewińskim. Chrzest chłopca odbył się 7 października 1877 roku, po raz pierwszy w rodzinie zgodnie z wyznaniem matki: w rzymsko-katolickim kościele parafialnym w Probołowicach, drewnianym, z barokowymi ołtarzami, wystawionym w 1759 roku na lekko wyniesionym wzgórzu przez Proboszcza księdza Jacka Kowalskiego” – pisze o Karolu Fryczu, późniejszym dyrektorze krakowskiego teatru im. Juliasza Słowackiego, Lidia Kuchtówna w książce Karol Frycz.

Rodzina Fryczów pochodziła z Niemiec, z Saksonii, pierwotne nazwisko to prawdopodobnie Fritsch lub Fritsche. Polska linia Fryczów osiadła w Polsce za króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Pradziad Karola, Karol Bogumił, urodził się w roku 1773 w Lublinie, został ochrzczony w kościele kalwińskim w Piaskach Luterskich. Karol Bogumił ożenił się z Marią Bandtke, córką lubelskiego kupca. Rodzina Bandtków była wyznania augsburskiego, pochodziła ze Śląska. W roku 1814  Karol Bogumił zakupił dobra Schöbekirche koło Piotrowic (obecnie w Czechach).

Dwór w Cieszkowach, gdzie urodził się Karol Frycz; zdjęcie z lat trzydziestych, z prawej strony niższa przybudówka z dużymi oknami to oranżeria, w której Karol Frycz jako dziecko tworzył swój teatr

Dobra ziemskie Cieszkowy z przysiółkami Krzyżem i Grabówką w powiecie skalbmierskim, województwie krakowskim Karol Bogumił Fritsch nabył 31 sierpnia 1821 roku od barona Karola Larischa. Fritschowie do Cieszków przenieśli się z majątku na Śląsku.

W XVIII wieku właścicielami Cieszków byli Żeleńscy, przodkowie Tadeusza Boya- Żeleńskiego. Poprzez koligacje rodzinne dobra te przeszły w ręce Karola Larischa.

Karol Bogumił Frycz (używano już spolszczonej wersji nazwiska) zmarł 16 maja 1838 roku w Cieszkowach, dziedzicem dóbr został syn Józef, urodzony na Śląsku. Józef brał udział w powstaniu listopadowym, był porucznikiem pułku piechoty liniowej. Wcześniej studiował na Uniwersytecie Jagielońskim, osiadł w Cieszkowach i miał opinię znakomitego rolnika. W roku 1835 Józef poślubił Felicję Kalinowską, córkę Józefa Kalinkowskiego, w Księstwie Warszawskim kapitana pułku grenadierów, kawalera Orderu Virtuti Militari.
Z małżeństwa tego przyszło na świat dziewięcioro dzieci.

Grób Józefa Kalinkowskiego, dziadka Karola Frycza,
na cmentarzu w Probołowicach

W roku 1856 Józef Frycz rozbudował dwór w Cieszkowach według projektu architekta Stanisława Postawki z Gabułtowa, sąsiada i towarzysza z powstania. Wnętrza dworu udekorowano obrazami sławnych artystów – Józef znał się na sztuce. Dzieci dorosły, usamodzielniły się, a dobra Cieszkowy przypadły synowi Kaźmierzowi. W roku 1863 Kaźmierz bierze udział w Powstaniu Styczniowym. W roku 1875 zawiera związek małżeński z Heleną Trzetrzewińską.

„Kiedy panna Helena Trzetrzewińska – katoliczka, wchodziła do rodziny Kaźmierza, Fryczowie byli całkowicie spolonizowani, pomimo kalwińskiego wyznania męskiej lini rodu. Już nie wracali we wspomnieniach do niemieckiej tradycji. Ich korzenie wrosły mocno w szlacheckie gniazdo rodzinne w Cieszkowach na Ponidziu; w rozległy, pofałdowany krajobraz lessowy, i w modrzewiowy dwór stojący w cieniu potężnych lip. A w opowieściach rodzinnych przenoszonych przez pokolenia, kształtujących tożsamość narodową i głębokie przywiązanie do polskiej ziemi i polskiego narodu, kultywowano ofiarny udział przodków w kolejnych zrywach niepodległościowych” – psze Lidia Kuchtówna.

Resztki dawnej alei lipowej ze starymi drzewami, za aleją był ogród z jabłoniami, na których przesiadywał Karol Frycz jako dziecko

Mały Karolek dzieciństwo spędzał na wsi w Cieszkowach, wśród przyrody Ponidzia. A przyroda jest tu szczególnie piękna. Jak opisywał,  w tym czasie  czterdziestoletni Adolf Dygasiński, urodzony także w Niegosławicach na Ponidziu: „Nigdzie tak pięknie nie śpiewają słowiki ani skowronki, nigdzie bzy nie mają woni tak miłej, nigdzie róża rankiem nie przyozdabia świata cudowniej.” Karolkowi zostanie w pamięci piękny modrzewiowy dwór, za którym stał z tyłu zbór ariański, już wtedy przerobiony na lamus, stare aleje lipowe, pamiętające jeszcze innowierców w Cieszkowach – jak mówiono na braci arian – i sad jabłoniowy, rozciągający się na wschód od alej lipowych w dół do stawu rybnego. Z południowej strony sadu, na najwyższym wzniesieniu stał kopiec- kurhan z praczasów – a na nim rósł ponad dwustuletni wiąz. Zapewne pod nim bawił się mały Karlolek, a zimą zjeżdzał stąd na sankach, jak to robiły wiejskie dzieci. Sad słynął jeszcze potem, za czasów, gdy gospodarowali tu Bukowscy, ze smacznych śliwek, z których powidła były znane i doceniane w przedwojennej Polsce, w Krakowie. Sad przetrwał jeszcze do końca lat siedemdziesiątych, kiedy to władza ludowa wykarczowała stare drzewa i posadziła nowe. Teraz ten teren jest porośnięty dzikimi krzakami.

Poczwórna fornalka podczas bronowania na byłych polach majątku Fryczów, zdjęcie z roku 1943, brony pochodzą jeszcze zapewne z czasów gospodarowania Fryczów

Karol pierwsze nauki pobiera w rodzinnym dworze. Dla uzupełnienia nauki sprowadzono  nauczycielkę z Francji tzw. bonne supérieure. Bona tak opisywała wrażenia z polskiej wsi: „Zima była wyjątkowa, długa, poczwórne fornalki w końcu kwietnia borykały się, bronując, z zamarzniętą grudą, proboszcz parafii kwękał długo po przebytej hiszpance, a zawodowa stadnina harcowała po okólniku.  … Mając tu sto rozbieganych koni i stu służących, którzy jeżdżą konno nie spełniając żadnej poważnej pracy…”

Nauczycielka zapewne się z tymi końmi pomyliła. Nic nie wiadomo, aby w Cieszkowach hodowano tyle koni, natomiast w pobliskich Miławczycach w tym czasie Józef Trzebiński posiadał hodowlę koni wyścigowych, jedną z najlepszych w Królewstwie Polskim. W tych właśnie Miławczycach siedział kiedyś na dzierżawie Jan Chryzostom Pasek, a pierwsze dni dzieciństwa spędziła tu profesor Maria Dzielska. Można też przypuszczać, że gościńcem wsi Cieszkowy przejeżdżała latem starsza o dziesięć lat od Karola, Maria Skłodowska, jadąc ze pobliskich  Stawieszyc do  kancelarii notarialnej swego wuja Zdzisława Skłodowskiego do Skalbmierza. Maria Skłodowska spędzała na Ponidziu letnie wakacje.

Karol już jako siedmioletni chłopiec jeździł do Kielc i Krakowa. W wieku dzisięciu lat jest na przedstawieniu teatralnym w Starym Teatrze w Krakowie na sztuce „Rewizor petersburski” Gogola. Wygląd teatru z tego przedstawienia pozostał mu na długo w pamięci. Ogląda następne przedstawienia.

Dawny zbór ariański, z prawej stron widoczne stare lipy, o których wspominał Karol Frycz i fragment budynku szkoły, stojącej na miejscu, gdzie stał kiedyś dwór Fryczów

Po tych pierwszych przedstawieniach odrywa u siebie wielki pociąg do teatru. Po powrocie do domu  odtwarza role widziane w teatrze. Zamienia opustoszałą w lecie oranżerię na fikcyjny teatr, angażuje siostry i krewnych równolatków do gry w tym jego teatrze. Równocześnie ujawniają się zdolności rysunkowe Karola. W domu rodzinnym w Cieszkowach kultywowano tradycyjne patriotyczne i narodowe. „Wszystko, co zaznaczało się swoiście polskim charakterem, co miało jakieś cechy dodatnio wyróżniające nas orginalnością pośród rodziny narodów europejskich, a przede wszystkim słowiańskich, wszystko, co było znamieniem pewnej ciągłości narastających epokami formacji kulturowych czy obyczajowych, doznawało w domu troskliwej opieki. To była jakby kotwica wczepiona w ziemię ojczystą, zarówno w jej hojności, jak i w jej biedy.”

We wrześniu 1887 roku rodzice wysyłają Karolka do gimnazjum w Krakowie – nie chcą, by syn uczył się w Królewstwie Polskim w szkole rosyjskiej. Karolek okazał się się w tych początakach swojej edukacji niezbyt gorliwym uczniem. Klasę III, IV i V przerabia ucząc się w domu w Cieszkowach.

W tym okresie, podróżując z matką, zwiedza prawie całą zachodnią Europę, poznaje języki, do których miał wrodzone predyspozycje. Już w młodości władał niemieckim, włoskim, francuskim i angielskim.

Do Krakowa przyjeżdża tylko dwa razy w roku na egzaminy. W roku 1896 otrzymuje świadectwo ukończenia V klasy. Dalszą edukacje rozpoczął w gimnazjum w Bochni. W maju 1896 roku zdaje egzamin dojrzałości. Zawsze wspominał Cieszkowy, gdzie spędził dzieciństwo, czuł się Polakiem i Europejczykiem. Z maturalnym świadectwem powrócił do Cieszków. W rodzinie zastanawiano się nad dalszą jego edukacją – nie zdradzał bowiem szczególnego zainteresowania do żadnego przedmiotu. Było jednak wiadomo, że chętnie rysował.

W październiku 1896 roku rozpoczął studia na politechnice w Monachium na wydziale architektury. W czasie studiów młody student architektury doszedł do przekonania, że nie interesuje go architektura, lecz historia sztuki. W roku 1898 został wyrzucony ze studiów i powrócił do rodziców. Już zdecydował, że chce podjąć studia w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie.

Nie spełniła się nadzieja ojca Kaźmierza, że jedynak przejmie majątek rodzinny. Karol nie wykazywał żadnego zainteresowania rolnictwem. Rodzice nie sprzeciwiali się wyborowi studiów malarskich. W tej sytuacji Kazimierz Frycz około roku 1898 sprzedał Cieszkowy swojemu siostrzeńcowi, Felicjanowi Mieroszewskiemu i przeniósł się z rodziną do Lublina. I tak kończy się przygoda rodu Fryczów z Cieszkowami na Ponidziu.

Karol Frycz do końca życia będzie z nostalgią wspominał Cieszkowy. „Mając dwadzieścia lat – pisał w jednym z listów – opuściłem pewnego dnia stary, modrzewiowy duży dwór, w którym od dziecka mieszkałem, w którym urodził się mój ojciec, dziad i pradziad, w którym nagromadziły się graty i pamiątki, jak wspomnienia, od piwnic do strychu. Moim  ‘sadem wiśniowym’ były trzechsetletnie lipy, ocieniające stary zbór ariański w głębi parku, pielęgnowany przez moją rodzinę.”

Do Krakowa wyjechał już z Lublina. Zaczął studia w  matejkowskiej Szkole Sztuk Pięknych. Po śmierci Jana Matejki uczelnią zarządzał wybitny akwarelista – Julian Fałat. Karol studiował pod kierunkiem Alfreda Rollera, który później został scenografen Opery Wiedeńskiej.

Frycz od samego początku wyróżniał się wśród krakowskich studentów malarstwa. Jego profesorami byli m. in. Leon Wyczułkowski i pejzażysta Jan Stanisławski. Karol interesuje się życiem kulturalnym i naukowym w mieście, które gromadziło wówczas znakomite  nazwiska i świetne talenty.  Nadal utrzymuje żywe kontakty rodzinne, szczególnie z Żeleńskimi, z Stanisławem Gabrielem, Edwardem i Tadeuszem. Równolegle do studiów malarskich  w roku 1902 Frycz zapisuje się na Wydział Filozoficzny Uniwerytetu Jagielońskiego, na kurs historii sztuki.  Spotyka się wtedy m. in. z Wyspiańskim i z Jackiem Malczewskim.

Karol Frycz nie kontynuuje jednak studiów na Akademii, lecz zapisuje się do rządowej Szkoły Przemysłu Artystycznego w Wiedniu, gdzie kształci się w kierunku dekoracyjno-przemysłowym. W czerwcu 1903 Frycz roku zalicza w Kunstgewerbeschule rok szkolny 1902/1903 i powraca do Krakowa. Współpracuje z pismem satyrycznym Liberum Veto, a jesienią pojawia się a Akademii na prawach wolnego słuchacza. Wiosnę 1904 roku Karol Frycz spędza w Anglii, dokąd wybrał się w podróż studyjną. Ten wyjazd zamyka lata jego studiów.

W kwietniu 1904 roku Frycz osiada w Krakowie. Jest tu już znany. Kontynuuje współpracę z Liberum Veto, interesuje się teatrem, uczestniczy w życiu kulturalnym Krakowa. Pokrewieństwo z rodziną  Żeleńskich ułatwiało mu wstęp do najlepszych krakowskich salonów. Intelektualiści Młodej Polski spędzają wiele czasu razem – w salonach, kawiarniach, za kulisami teatru. W cukierni Michalika spotykają się malarze, dziennikarze i poeci. Tu, przy wspólnym stoliku powstała myśl powołania kabaretu artystów, wzrorem podobnych przedsięwzieć w Europie Zachodniej. Tak powstał Zielony  Balonik. Od początku działał pod zarządem komitetu w składzie: Edward Żeleński, brat Boya, Nosakowski, Boy, Frycz, Trzciński i Sierosławski. Pierwszy wieczór kabaretowy odbył się 7 października 1905 roku.

Karol Frycz odwiedza często Stanisława Wyspiańskiego, kiedy ten jest już ciężko chory.  Gdy Frycz wyjedzie z Krakowa na pogrzeb stryja, po powrocie nie spotka już przyjaciela – Wyspiański już nie żył.  Fryczowi powierzoną oprawę plastyczną pogrzebu artysty.

W wieku trzydziestu lat Frycz jest już wziętym malarzem, cenionym grafikiem, uznanym dekoratorem teatralnym i wybitną postacią krakowskiego życia kulturalnego. W roku 1906 Ludwig Solski, dyrektor krakowskiego Teatru Miejskiego, daje mu szansę zadebiutowania w prawdziwym teatrze. Frycz przygotowuje scenografię do sztuki Peleas i Melissanda Maeterlincka. W latach 1907-1912 Karol Frycz działa w Krakowie z dużym zaangażowaniem i intensywnością, uprawia plakat, karykaturę grafikę, ilustracje książkowe, malarstwo sztalugowe. Włącza się w ruch Wielkiej Reformy Teatru, proponując tworzenie nowej oprawy plastycznej dla każdego przedstawienia i odejście od konwencjonalnych rozwiązań.

W roku 1912 Frycz przenosi się do Warszawy do otwieranego przez Arnolda Szyfmana Teatru Polskiego, gdzie zostanie zatrudniony jako scenograf.

Okres pierwszej wojny światowej Frycz spędził w Sandomierzu, gdzie w katedrze Narodzenia Najświętszej Maryi Panny odrestaurował średniwieczne freski.

Odzyskanie przez Polskię niepodległości przyniosło artyście nowe wyzwania. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zorganizowało w 1919 roku misję dyplomatyczną, której celem było nawiązanie kontaktów z admirałem Aleksandrem Kołczakiem, jednym z dowódców Białych i przeciwnikiem bolszewików, który kontrolował znaczne obszary Syberii. Delegacja wyjechała statkiem z Francji przez Kanał Sueski i dalej przez Ocean Indyjski do Chin. Misja nie powiodła się. W Chinach delegaci dowiedzieli się, że bolszewicy rozbili wojska Kołczaka, a jego samego rozstrzelali. Zadaniem Frycza w Azji była także promocja nowopowstałego kraju, poprzez upowszechnianie jego kultury. Frycz jeździł po Chinach i Japonii dając wykłady i spotykając się z politykami i prasą. Już przed wyjazdem Frycz nawiązał kontakty z gazetami, dla których pisał także reportaże z podróży. Powrócił do kraju po dwóch latach, a do końca życia przyrosło do niego przezwisko „Chińczyk”.

W latach 1921-31 działał w warszawskim Teatrze Polskim, realizując ponad 70 projektów.  W roku 1933 Frycz został  ściągnięty przez Juliusza Osterwę z powrotem do Krakowa, do Teatru im. Juliusza Słowackiego. A za dwa lata sam objął stanowisko dyrektora teatru, był też profesorem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W roku 1939, po wkroczeniu wojsk niemieckich, zamknięto Akademię Sztuk Pięknych, a teatr Slowackiego zamieniono na scenę impresaryjną dla zespołów III Rzeszy. Frycz spędził wojnę, pracując w bibliotece.

Po wojnie został pierwszym dyrektorem Teatru im. Słowackiego. Dyrekcja stała przed trudnym wyzwaniem, pracownie i magazyny zostały rozgrabione, także aktorów pozostało niewielu. Fundusze na działalność były niewielkie. Przy teatrze powstało Studio Aktorskie, które stało się zaczątkiem późniejszej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Po przejęciu dyrektorstwa teatru przez Osterwę Frycz był dziekanem wydziału scenografii krakowskiej ASP. Wśród jego uczniów znaleźli się Tadeusz Kantor, Andrzej Stopka, Józef Szajna. Frycz kładł nacisk na logikę myślenia, konsekwencję, wyczucie materii teatru. Jego wychowankowie określani są jako przedstawiciele krakowskiej szkoły scenografii.

Pod koniec życia Frycz ciężko chorował. Zmarł w piątek 30 sierpnia 1963 roku w wieku 86 lat. Pochowano go na cmentarzu na Salwatorze w Krakowie, sam wybrał sobie to miejsce pochówku dwa lata przed śmiercią. Spoczął w pobliżu Osterwy, Rostworowskiego, Tadeusza Białkowskiego, Mariana Niżyńskiego. W pogrzebie uczestniczył duszpasterz środowisk twórczych – biskup Karol Wojtyła, także m.in. wiceminister Kultury i Sztuki Zygmunt Garstecki, Balicki, Szyfman, Władysław Daszewski, Andrzej Stopka.

***

Przy pisaniu autor korzystał z książki Lidii Kuchtówny Karol Frycz. Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Tadeusz Rogali.

4 thoughts on “Karol Frycz, ojciec polskiej scenografii

  1. A tak w “Słówkach” Boy skomentował działalność swego przyjaciela przy dekoracji wnętrz kościoła w Szczucinie. Końcówka REWELACYJNA. To właśnie do niej nawiązał Tuwim, wygłaszając na jednej z laudacji na cześć Żeleńskiego wierszyk w którym wspomina, iż to właśnie Boy jako pierwszy odważył się drukować “rym do biskupa…”

    GŁOS DZIADKOWY O RESTAURACJI KOŚCIOŁA PARAFIALNEGO W SZCZUCINIE
    Karolowi Fryczowi z serdeczną przyjaźnią

    Niekze se spocznie na kwilę dziadzina,
    Toli wędruje jaze ze Scucina,
    A razem z dziadkiem beło mnogo luda
    Uźreć te cuda!

    Chodziły wieści po najdalsze strony,
    Że w onem mieńscu straśne farmazony
    Ozgościły się w diabelskiej kompanii,
    W księżej plebanii.

    Mówiom, że jakiś, Boże odpuść, malarz,
    Co na piechotę tam po prośbie zalazł,
    Teraz se żyje niby brat ze bratem
    Z księdzem prałatem!

    Cała plebania wysługuje mu się,
    Na poświęcanym jada se obrusie,
    Miódmałmazyje znoszą temu lichu
    W świentym kielichu.

    Zakradło się to na probostwo chyłkiem,
    Na mróz świciło na pół gołym tyłkiem;
    Teraz se każe najcieńsze atłasy
    Szyć na portasy.

    Sypia se co noc w jegomości łóżku,
    Księżą kucharkę głaska se po brzuszku,
    Sam mu co rano, święci wiekuiści,
    Ksiądz buty czyści!

    Ale największe to zgorszenie czyni,
    Że nie przepuści i pańskiej świątyni
    I kościół, co się cudami rozsławił,
    Straśnie splugawił.

    Kędy janioły wprzód zdobiły ścianę,
    Teraz kapłony wiszą podskubane,
    A tam, gdzie beły świente męczenniczki,
    Tłuste jendyczki.

    W ołtarzu widny Boga Ojca profil:
    Brodę ma ryżą niby nasz Teofil;
    Za złego łotra wisi w Męce Boskiej
    Kunrad Rakowski.

    Potem z Krakowa zjeżdża konwisyja,
    Napycha brzuchy, aż im się odbija,
    I prawią księdzu różne dziwne baśnie,
    Pokiel nie zaśnie.

    W bidnego księdza konwisyja wpiera,
    Że to najnowszy styl ojca Drobnera,
    Co w Rzymie zdobił (taka jucha chytra)
    Świętego Pitra!

    Lecz już się skończy ta obraza boża,
    Bo dziadek póńdzie aż do konsystorza
    I gwałt podniesie taki, że biskupa
    Ozboli głowa…

    Pisane w r. 1908

  2. Schobekirche to obecnie Siemidrożyce koło Kątów Wrocławskich w Polsce! Wspomniane Piotrowice, to Piotrowice Średzkie (koło Środy Sląskiej d. Neumarkt). Jest tam niewielki kościół pod wezwaniem św. Sebastiana.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.