Opowieść o kropli dzieje się w upalny letni dzień. Zdjęcia autor zrobił w mokry i szary dzień grudniowy.
Mieczysław Węglewicz
Wstawał kolejny słoneczny dzień.
Kropla rosy wisiała niepewnie na krawędzi liścia.
Na swojej lśniącej powierzchni odbijała zakrąglony lekko drżący obraz świata. Początkowo wzbierała i pęczniała, gotowa do lotu w dół.
Tymczasem pracowite słońce zaczęło już swoją codzienną wędrówkę i jego ciepło dotarło do kropli, która stawała się mniejsza i mniejsza.
Przed południem wyschła bez śladu.
Coz za przeurokliwy, poetycki opis, brak mi slow zachwytu..
No i jak to w przyrodzie, silniejsze zjawisko, eliminuje slabsze…
I wszystko takie niewinne…
😪🌞
T.Ru.
A ja czekałam na więcej Na opowieść całkiem sporą, a tu cudny początek i bach! Koniec
Pani Lucy:
Ma Pani absolutna racje, ze chcialoby sie TU wiecej, bo tak to wciaga,
ale czyz wlasnie niedosyt czegos waznego, nie uwiecznia nam wspomnien?
Bo kiedy patrze na siebie, to tak wlasnie jest…
Milych dni.
T.Ru.🌲🌲🌲😍
🌞🌞🌞
Mieczysław Węglewicz, zasłużony Baratrysta, publikuje swoje wiersze na “Blogu uziemionego włóczęgi” , pod adresem https://morzezywe.wordpress.com
Niestety, utwory pojawiają się po coraz dłuższych przerwach… Na każdy warto czekać – bardzo bardzo…
Bardzo dziekuje Pani Bogdance za Info.
Pozdrawiam, T.Ru.
Bardzo proszę, z największą przyjemnością!
Mam nadzieję, że podzieli się Pani wrażeniami po przeczytaniu wierszy…
Pozdrawiam serdecznie