Reblog: Mentona

Pojutrze lecę do Nicei, a potem jedziemy z Iwoną do Mentony.
Dziękuję, moja kochana!
Reblog wpisu z 10 lutego 2018 roku.

Ewa Maria Slaska (tekst) i Iwona Schweizer (inspiracja i sponsoring)

Menton czyli Mentona, miasto na Lazurowym Wybrzeżu we Francji. Pewnie bym nawet nie wiedziała, że istnieje, ale podczas zbierania materiałów do książki o rodzinie wypłynęło zdjęcie pradziadków, już w podeszłym wieku, na bulwarze w Mentonie.

I jak to zwykle w takich wypadkach bywa, niedługo później przyjechała przyjaciółka „z Ameryki” czyli Iwona, współautorka tego wpisu, obejrzała moją książkę o cmentarzach i powiedziała, „a w Mentonie jest na cmentarzu taki biały anioł, to grób Polki, Lewandowskiej”. A potem przysłała dwa zdjęcia.

Właśnie minęło 107 lat od jej śmierci.

Zaglądam do Wikipedii i znajduję skąpą notatkę o mieście. Połowę wpisu stanowi informacja o pochowanych tu Polakach. Grzebano ich na dwóch sąsiadujących ze sobą wzgórzach – cmentarzu Trabuquet czyli Katapulty i cmentarzu Vieux Château – Starego Zamku. Średniowieczny zamek w Mentonie wybudowano na wzgórzu zwanym Colla Regna, 78 m nad poziomem morza. W ciągu trzech wieków przechodził różne koleje losu i został ostatecznie opuszczony w 1650 roku. Ruiny, znacjonalizowane w czasie Rewolucji, zakupiła gmina Mentona w 1807 roku z przeznaczeniem na cmentarz. Zdjęcie grobu Lewandowskich jest wizytówką i miasta, i samego cmentarza na Wzgórzu Zamkowym.

W 1873 roku, pisze Wikipedia, w Mentonie zmarł Władysław Krasiński, najstarszy syn Zygmunta Krasińskiego. W 1880 roku zmarł tu zesłaniec i pisarz Bronisław Zaleski, a 18 marca 1899 roku – Izabella Działyńska i w tym samym roku – Feliks Kołyszko, jeden z przywódców Powstania styczniowego na Litwie. Pochowano tu także takich polskich malarzy jak: Konstanty Przecławski i Władysław Hirszel.

O Lewandowskiej Wikipedia nie wspomina, a, mimo iż kęs czasu już upłynął od wizyty Iwony w Berlinie, autorka zdjęć i duchowa współautorka tego wpisu nadal nie znalazła notatek z wycieczki na Riwierę w maju 2015 roku. Szukam więc w internecie.

Niemal natychmiast znajduję hasło l’tombeau de lewandowska. Zdjęcie już znam, bardziej interesuje mnie podpis, ale i on niewiele wnosi do tego, co już wiem: Grave of the Polish Lewandowska family in the cemetery of Menton (Alpes-Maritimes, France), with an allegory of the Resurrection.

Czyli nie Anioł tylko Rezurekcja (duszy? ciała? utraconej ojczyzny?) i nie grób Janiny, lecz całej familii Lewandowskich. Znajduję jeszcze jedno zdjęcie. W tle zdjęcia Iwony są Alpy, a tu w dole widać Morze Śródziemne. Niezwykła jest lokalizacja grobu a przeto i samej rzeźby, sugerująca, że dusza nieśmiertelna wyrywa się właśnie teraz, w tej chwili do lotu ku niebu.

Na cmentarzu pochowano mnóstwo sławnych osób, w tym słynnego grafika Art Nouevau, Aubreya Beardsleya. Urodził się w roku 1872, zmarł w wieku lat 26 w Mentonie. Ilustrował Salome Oskara Wilde’a, a jego prace są symbolem stylistyki secesyjnej. Zmarł na gruźlicę i przychodzi mi do głowy, że mogło tak być, że do Mentony przyjeżdżali gruźlicy, żeby tu umrzeć. A mój pradziadek, znany lekarz warszawski, był specjalistą chorób laryngologicznych i płucnych, jeździł do słynnego Davos, żeby się zaznajomić ze stosowaniem zabiegu odmy płucnej i to on zastosował ją po raz pierwszy w Polsce. Niewykluczone, że taki pan, nawet jadąc na wakacje, coś tam przy okazji chciał zobaczyć, co wiązało się z jego profesją.

Janina z Jełowickich Lewandowska żyła 27 lat i przypuszczam, że podobnie jak Beardsley zmarła w Mentonie na gruźlicę. Moje przypuszczenie potwierdza zbąszyński poradnik turystyczny online, którego autorem jest Roman Rzepa: Mentona była ulubionym miejscem wypoczynku dla ludzi majętnych chorych na gruźlicę. Łagodny klimat korzystnie wpływał na organizm zmęczony walka z chorobą. (…) Na cmentarzu w Menton znajduje się przepiękny nagrobek Janiny z Jełowickich Lewandowskiej. Jest to dzieło Donato Barcaglio, znanego rzeźbiarza włoskiego, laureata licznych nagród tak w Europie, jak i w Ameryce, a także właściciela największej pracowni rzeźbiarskiej w Mediolanie. Pomnik ma formę masywnego, elegancko zdobionego sarkofagu z otwartym wiekiem, z którego ulatuje piękna, spowita w miękki całun, postać młodej kobiety. Identyczna rzeźba znajduje się na Powązkach.
Jak już wiemy, ta kobieta to Zmartwychwstanie – Rezurekcja. Sprawdzam informację o Powązkach i zaiste – rzeźba Barcagalio zdobi tu grób Lusi (Heleny) Raciborowskiej (1881-1899). Dziewczyna była jeszcze młodsza niż Janina i żyła zaledwie 18 lat. „Sowa”, autor bloga o Powązkach pisze: Jest to chyba najpiękniejszy pomnik Starych Powązek, chociaż (niestety) ani on polski, ani – w skali świata 😉 – jedyny. O pięknej, spowitej w miękki całun, postaci niewieściej (co cytował już Rzepa) autor pisze dalej: Ręce ma złożone w geście modlitwy, a zarazem zachwytu, twarz pełną szczęścia i radości zwróconą ku niebu. Jakże się tu bowiem nie cieszyć: oto zabrzmiały dźwięki trąb anielskich i bezgrzeszna (z pewnością 😉), niespełna osiemnastoletnia Lusia unosi się do Raju.

Janina też.

„Sowa” pisze dalej:

Nagrobek ten doskonale pokazuje, na co było stać rzeźbiarzy włoskich przełomu XIX/XX w. Cała kompozycja pełna jest dynamiki i ruchu, podkreślonych przez rozwiane szaty zmartwychwstałej, układające się w miękkie fałdy. Artyście udało się niemal ożywić kamień, gdyż postać Lusi, choć wykonana przecież z twardego marmuru, sprawia wrażenie lekkiej, jakby naprawdę unoszonej przez niebiańskie powiewy. Cała scena zdaje się uchwyconą niczym na fotografii, świadcząc o perfekcyjnym warsztacie artysty.

Podziwiać należy nie tylko mistrzostwo dłuta, ale i hmm… „inżynierii rzeźbiarskiej”. Figura zmarłej jest bowiem mocno odchylona od pionu, a jednocześnie przymocowana do podłoża na dosyć niewielkiej powierzchni. Cała ta konstrukcja wytrzymała jednak niemal sto lat i dopiero na początku XXI w. konieczna była pilna interwencja konserwatorska, gdyż sarkofag zaczął pękać.

Właśnie dynamika rzeźby Barcaglia zdecydowanie wyróżnia pomnik Lusi spośród innych nagrobków powązkowskich. Można śmiało powiedzieć, że nie ma drugiego tak „żywego” posągu w naszym „mieście umarłych”, bo też polska skulptura (zwłaszcza cmentarna) rządziła się innymi prawami niż włoska. Na cmentarzu winien bowiem dominować nastrój powagi, któremu odpowiadały formy statyczne, a nie jakieś tam rwące się w niebiosa, rozegzaltowane niewiasty. Dlatego też włoski weryzm, zwłaszcza w tak „czystej” formie, jak pomnik Lusi, jest na Starych Powązkach reprezentowany zaledwie przez kilka nagrobków, na czele z najbardziej okazałym monumentem, właśnie Raciborowskich.

Na Cmentarzu Powązkowskim jest to jedyny tego typu i klasy nagrobek, ale okazuje się, że w skali światowej to żaden unikat. Na cmentarzu w Menton znajduje się nagrobek Janiny z Jełowickich Lewandowskiej, który jest prawie taki sam jak Lusi Raciborowskiej. Drobne różnice występują w sarkofagu: „warszawski” ma mniejsze wieko i brak na nim kartuszy herbowych (Jełowicki i Dołęga). Ponadto, konserwacje przeprowadzone w ostatnich latach, sprawiły, że powązkowska rzeźba prezentuje się świeżo, a kontury nie są tak wygładzone, jak na pomniku we Francji.

Wybór nagrobka dla młodej kobiety w Mentonie i dziewczyny na Powązkach odbył się zapewne na zasadzie kontaktów rodzinnych. Badacz kresowych genealogii rodzinnych, Krzysztof Pankowski ustalił, że rodzina Raciborowskich pochodziła z Podola, podobnie jak familie Lewandowskich oraz Jełowickich. Raciborowscy i Lewandowscy byli bliskimi sąsiadami: Wolica Zarubieniecka, należąca do Raciborowskich, była o 12 kilometrów oddalona od posiadłości Lewandowskich – Chodorkowa. A że w owych czasach małżeństwa aranżowano miedzy sąsiadami, nie może dziwić, że Wincenty Raciborowski ożenił się z Antoniną Lewandowską. Również Jełowiccy pochodzili z Podola. Niestety nic nie wiadomo nie tylko o samej Janinie, ale też nie bardzo wiadomo, który to Lewandowski się z nią ożenił. Pankowski przypuszcza, że mógł to być jeden z tzw. synów niedziedziczących z Chodorkowa, być może związany z Francją profesor Nikodem Lewandowski, po którym pozostała w Chodorkowie bogata biblioteka polsko-francuska. Więzy rodzinne i sąsiedzkie tłumaczyłyby zatem, dlaczego nagrobki na cmentarzach w Warszawie i w Mentonie są niemal identyczne.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.