Radosław Wiśniewski
M.I.A.
„Nagi mężczyzna w oknie hotelu Piast”
(Karol Maliszewski w nieistniejącym już wierszu o tym samym tytule)
Nie ma tamtego wiersza i nie ma Hotelu “Piast”,
przy ulicy Piastowskiej. Hotel zamieniono na
dom spokojnej starości w mieście, w którym
burmistrz bez litości wyrżnął poniemieckie
drzewa odbierając im prawo do godnej jesieni.
A trzeba wiedzieć, że apetyt na rżnięcie rośnie
w miarę rżnięcia. Nagi mężczyzna w oknie Hotelu
“Piast” tyle zostało z wiersza, którego nie czytałem.
Karol mówił, że pisał w jakimś ciemnym uniesieniu,
że go wyśle, bo to taki ślad po poecie. I po mieście
którym obecnie rządzi burmistrz o nazwisku Wrębiak.
Co wiele wyjaśnia jeżeli chodzi los drzew. Został
jeden wers, jak kikut pozostawiony w skrajni drogi
wojewódzkiej na znak, że zaszła drobna zmiana.
Chciałbym go jeszcze raz przeczytać. Tak jakby coś
żyło we mnie z tamtej nocy, kiedy nagi mężczyzna
stanął w oknie Hotelu “Piast”. Pewnie palił papierosa,
bo wtedy w wierszach wszyscy palili. Ale równie dobrze
mógł palić papiery wygrzebane przez ostatni rocznik
prowadzony do wojska. Być może nawet były tam
jakieś wiersze. Na przykład o tym, że nagi mężczyzna
stoi w oknie Hotelu “Piast”. W pokoju za nim czuć było
potem, może tam spała naga kobieta, albo nagi mężczyzna.
W restauracji dwa piętra niżej przygrywał do Koheleta człowiek
– orkiestra na wielkim klawiszu z napisem „Korg” od czoła.
Mam ten wiersz na końcu języka, jak obce słowo,
które oznacza coś znajomego. Przede mną
ściana bez okien. Stoję oparty o nią czołem
i czuję się
nagi.