Nieustraszony Gustaw Wielki

Pomysł Konrada

czyli Pszczółka Maja i Gucio spotykają łąkowego Don Kichota

Ewa Maria Slaska

Don Kichot dla dzieci

to złożona sprawa. Bo z jednej strony to właśnie takie figury jak Gustaw Wielki, które są nowym wcieleniem Rycerza Smętnego Oblicza, sympatyczna istota, która tak chciałaby być bohaterem, takim jak ci Bohaterowie z książek i filmów, tak bardzo chce, że doprawdy ma (musi mieć, naprawdę musi) prawo do bohaterskich opowieści, w których sam jeden stawia czoło armii przeciwników i uwalnia księżniczkę.

To się właśnie w przeciągu dziejów dzieje z mitami, ze szlachetnych szlacheckich księgozbiorów, pałacowych bibliotek, opowieści dla uczonych dorosłych schodzą coraz bardziej w dół, do popołudniowych rozmów w mieszczańskim gabinecie, niedzielnych chwil wytchnienia na proletariackim podwórku, czy w wiejskiej chacie i wreszcie w dziecinnym pokoju. Wszędzie tam są albo te opowieści, albo takie.


Gustaw Wielki ratujący Pannę Motylinę z sieci tarantuli to nie kto inny, a taka właśnie opowieść o Don Kichocie walczącym o uwolnienie pięknej księżniczki z łap okrutnego czarnoksiężnika.

Jest jednak również po prostu ta opowieść, w wersjach, które zostały spisane np. TU:

Kochane/i Czytelnicz:ki /cy, drogie Osoby, na pewno wszyscy zauważycie, że opisy książek i notatki na poszczególnych stronach są tłumaczone z hiszpańskiego przez google-translator albo deepl. Są bardzo śmieszne!
Cóż, bawmy się tym jak dzieci!


11 thoughts on “Nieustraszony Gustaw Wielki

  1. a jednak przypadek Gustawa i jego klamstw (ktore sam tez tak wlasnie nazywa) bardziej przypomina mi przypadek barona Münchhausena niz Don Kichota. Ten ostatni bowiem nigdy nie klamie. On jest swiecie przekonany, ze to, co stworzy w swojej fantazji, jest prawdziwe; jego (chora?) wyobraznia podsuwa mu liczne „zamiany“. I tak w starej szkapie widzi dzielnego rumaka, w chlopce – ksiezniczke, w misce – helm itd. Gustaw natomiast wie, ze klamie i czyni to z premedytacja; jego klamstwa nigdy sie nie wydarzyly. Czytelnik przezywa na biezaco wszystkie przygody Don Kichota, „korygowane“ czy „wyjasniane“ jednoczesnie przez jego zdroworozsadkowego kompana Sancze. Dostajemy wiec fantazje Don Kichota i adekwatne faktograficzne „sprostowanie“ Sanczy (przynajmniej do czasu, kiedy sam nie zanurzy sie na dobre w rojeniach swego „pana“). Z Gustawem jestesmy w jakims naddanym swiecie (tym ustalonym w bajce), w ktorym swiadomie opowiada klamstwa, ale nimi nie zyje; wie, ze tak naprawde jest tchorzem i zmyslaczem. Nigdy nie widzial szerszenia, nie ratowal motyla z sieci tarantuli (a analogicznie chlopka, szkapa i miska i ich urojone odpowiedniki „istnialy“). Ale swiadome klamstwa i urojenia chorego umyslu to dla mnie nie to samo. Stad nie widze w Gustawie Don Kichota, a raczej lgarza Münchhausena.

    1. Dziękuję za komentarz. Tak oczywiście, to są łgarstwa barona Münchhausena, jednakże ideał, który przyświeca Gustawowi jest z gruntu donkichotowski: walczyć ze złem, przywrócić sprawiedliwość na świecie, uratować piękną księżniczkę.

      1. ale czy Gustaw rzeczywiscie chce idealistycznie ratowac swiat? on raczej mysli tylko o sobie i klamie, by cos z tego miec. Don Kichot nigdy nie klamal i nie chcial niczego dla siebie. no i jego ksiezniczka „istniala“, podobnie jak jego olbrzymy (w innej formie, to w innej, ale byly). a z opowiesci Gustawa nikt nie istnial. Don Kichotowi rzeczywistosc miesza sie z urojeniami. a Gustaw calkowicie swiadomie manipuluje klamstwami. mimo szczerych checi nie dostrzegam w nim nic z Don Kichotowych idealow…

        *

        przy tej okazji: co ciekawe, ksiazka dla dzieci „Pszczółka Maja i jej przygody“ (w oryg.: „Die Biene Maja und ihre Abenteuer“) z 1912 r. znalazla sie w „wyprawce“ zolnierzy niemieckich podczas pierwszej wojny swiatowej i miala dodawac im otuchy. dzis jest czytana w czterdziestu roznych jezykach i w stu krajach.

        co mniej znane, „ojciec“ Maji, oportunista Waldemar Bonsels (1880–1952), ma mocno „brunatne“ strony, ktore zacieniaja obraz rezolutnego, rebelujacego, wyszczekanego i dosc oryginalnego owada: Bonsels sympatyzowal bowiem z nazistami. W artykule zatytulowanym „Uzasadnienia“ (oryg. „Begründungen“, 1933) pisal, ze „zydowski intelekt jest zagrozeniem dla delikatnego mlodego niemieckiego ducha narodowego“, ze jest „trawiaca trucizna w naturalnosci niemieckiego umyslu“. To dlatego „niemcy musza powstrzymac dominacje judaizmu“ [moj przeklad]. wyslal go do Goebbelsa, a ten kazal przedrukowac w wielu owczesnych periodykach i gazetach.

        1. No cóż, okrutna Eryka jednak istniała i Gustaw naprawdę chciał uratować pannę Motylinkę.
          Ona wprawdzie się zestarzała i straciła pazur, a on niczego bohaterskiego nie dokonał, ale pozwólmy sobie na odmienne, własne interpretacje mitów.
          Bardzo dziękuję za informacje na temat “ojca” Pszczółki Mai i jego brunatnego zaangażowania, nadzwyczaj interesujące 🙂

          1. Gucio: “Cos mi sie wydaje, ze ten Gustaw straszliwie zmysla.”
            Filip: “Ah, Gustaw, no tak; tego nic nie obchodzi, dba tylko o swoja popularnosc.”
            Gustaw: “Ale wlasciwie, kto to jest ta Eryka? (…) Niewiele mnie to obchodzi, ale ciekaw jestem, kim jest ta Eryka. (…) Cooo? Samica szerszenia?! Bardzo zla…. (…) Uciekajmy, Maju, szybko, yyyyyh! (…) Uciekajmy poki czas! Szybko! Szybko! (…) Bo widzisz, Maju, to wszystko, co wam opowiadalem, bylo nieprawda. Ja to zmyslalem.” — to fragment dialogow z filmiku, transkrypcja doslowna z paroma (wykropkowanymi) opuszczeniami.

            Okrutna Eryka oczywiscie istaniala (ale Gustaw nie opowiadal o niej w swoich klamstwach, gdyz jej wczesniej nie znal, uslyszal o niej po raz pierwszy w toku akcji tej bajki; natomiast ciagle opowiadal, jak to sie bil z szerszeniami), ale nikt nigdy nie skonfrontowal jej okrucienstwa, bo kazdy tylko przed nia uciekal. az wreszcie zostala sama i na starosc szukala towarzystwa, gdyz padla ofiara wlasnej legendy. nigdy nie byla taka okrutna, na jaka sie krygowala (“pamietam, ze zawsze lubilam UDAWAC grozna”, jak sama powiedziala). – tak jest wyraznie podane w bajce. nie ma co nadinterpretowac. natomiast panna Motylkowna (nie Motylinka!) nie istniala. to wymysl-klamstwo opowiadane dzieciom-slimaczkom przez Gustawa.

            trzymajmy sie faktow. nie tworzmy fake newsow. kazda interpretacja musi sie jednak opierac na tym, co w tekscie, nie na dowolnym wymysle. ale jako literaturoznawca nie przekonam, jak sie wydaje, pani redaktorki…

            pozdrawiam
            wiadomo kto 🙂

          2. OMG, mój uczony przedmówca NA PEWNO ma rację, tylko że on myśli i pisze jak UCZONY, a ja sobie rozmyślam przy obieraniu cebuli, i on jest nadzwyczaj SUROWY, a ja niefrasobliwa. Trę oczy, trę cebulę, trę ziemniaki, smażę placki ziemniaczane. Od wielu lat, tu na tym blogu i również poza nim, ścieramy się wciąż o to samo. Ja ściskając w garści “Przedziwną sztukę porażki” Jacka Halberstama, on – przykładając do moich słów i placków ziemniaczanych mędrca szkiełko. Dziękuję, panie Wiadomo Kto.

  2. MGM. 😉 nie chodzi o uczonosc, bo nie stworzylem powyzej nie wiadomo jakiej nowej teorii, a praktycznie podalem i strescilem fakty z filmiku, ale sie ich trzymajac, nie zmyslajac jak Gustaw. nie scieram sie z Toba, Ewo (piszesz, ze trzesz, no i gut, trzyj!); ale kiedy trzeba, to Cie de-fake-uje [czyt.: defejkuje]. i powtarzam Ci od jakiegos czasu konstruktywnie, ze ludzie te teksty czytaja, moze nawet gdzies cytuja, a pozniej utrwalaja im sie fejki, kiedy te fejki czytaja. i ciagle nie moge sie nadziwic, ze jako redaktorka, pisarka, bloggerka, dziennikarka, ktora moze powinna tepic fejki, te fejki sama stwarza. literatura miesci fikcje, ale nie interpretacja (chyba?!).

    mam wielki szacunek do Twojej bloggowej “baratarii”. ale moze nie ma co pchac Don Kichota wszedzie, nawet tam, gdzie go nie ma… a Ty jestes przekonana, ze wiesz wszystko i ze zawsze masz racje. wiec nie ma sie co z Toba scierac, bo przeciez nic Cie nie przekona (ale fejki demaskuję. nakazuje mi to moj etos dziennikarski). 0:-)

    pozdrawiam
    wiadomo kto

      1. …ale interpretacja czego? bo chyba nie historii w wypostowanym filmiku. to interpretacja-fikcja, od czapy, nie opierajaca sie o jego fabule. chyba ze ogladalismy dwa rozne filmiki. 🤷‍♂️🤷‍♂️

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.