Z wolnej stopy 75

Zbigniew Milewicz

Odbić się od dna

Przed przeznaczeniem nie uciekniesz; autorzy pisują w tym blogu przeważnie w „swoje” dni tygodnia, mnie Adminka wypożyczyła wtorek. Ponieważ jednak w ubiegły wtorek wypadała 41 rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, a ja osobiście nie miałem za bardzo czym pluć na Jaruzela, a może miałem, tylko mi się nie chciało, to pozwoliłem sobie na wagary. Dzisiaj, znowu wtorek i akurat obchodzimy Międzynarodowy Dzień Solidarności, ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 2006 roku, a że przez „Solidarność“ straciłem w stanie wojennym pracę w redakcji katowickiego Wieczoru, więc kółeczko się zamyka, ale tylko werbalnie. Dzisiaj bowiem chodzi o inną jedność wśród ludzi, w sprawie ubóstwa na świecie.

Tak na marginesie: Lech Wałęsa, Jarosław Kaczyński i Donald Tusk, którzy kiedyś z pierwszych szeregów „Solidarności” zgodnie wykrzykiwali różne antykomunistyczne hasła, a dziś nie mogą na siebie patrzeć (może i w lustrze, choć wątpię ), na biedę nie narzekają, w przeciwieństwie do wielu innych Polaków. Zobaczmy jednak najpierw, jak problem wygląda w skali ogólnej.

Ponad 700 milionów ludzi na świecie, w tym jedno na pięcioro dzieci, żyje w skrajnym ubóstwie, walcząc o zaspokojenie swoich najbardziej podstawowych potrzeb. To jest o, między innymi, zdrowie, edukację, dostęp do wody i urządzeń sanitarnych. Przyjmuje się, że skrajnie ubogim jest ten, kto może wydać na swoje utrzymanie mniej niż równowartość jednego dolara dziennie. Chodzi o 10 procent światowej populacji. Większość stanowią mieszkańcy Afryki Subsaharyjskiej i Azji Południowej. Są statystyki, które zaokrąglają te liczby do 800 milionów, ale w gruncie rzeczy nikt nie wie dokładnie, ilu ich jest.

W ubiegłym roku, kiedy jeszcze panoszył się Covid-19, Bank Światowy podał, że z powodu pandemii około 97 milionów ludzi żyje za mniej, niż 1,90 dolara dziennie. Z obliczeń Światowego Instytutu Badań nad Ekonomią Rozwoju ONZ wynikało, że koronawirus mocno zaszkodził organizacji w walce z nędzą. W 1990 roku w skrajnym ubóstwie żyło 36 procent światowej populacji i do 2015 roku udało się je zredukować do 10, ale tempo tych korzystnych zmian zwolniło, gdy wybuchła pandemia. Prognozowano, że jej skutki ekonomiczne mogą zwiększyć zasięg ubóstwa na świecie nawet o pół miliarda osób, czyli o 8 procent całej populacji.

poor woman hand open empty wallet looking for money

Różni specjaliści prognozują już, o ile w liczbach przybędzie nędzarzy na świecie, na skutek okrutnej wojny w Ukrainie, którą wywołała i eskaluje Rosja. W ubiegłym roku mieszkańcy Buczy, Krematorska, Mariupola, Charkowa i innych miejscowości w napadniętym kraju żyli jeszcze w miarę spokojnie, choć wojna od 2014 roku już się tam przecież tliła i przynosiła swoje pierwsze, krwawe plony. W ubiegłym roku jeszcze nie było ogólnoświatowego kryzysu energetycznego, masowych fal uchodźców z ukraińskich miast i wsi, bombardowanych przez rosyjskich barbarzyńców, powszechnej inflacji, ani tak wielkiego głodu z powodu braku naddnieprzańskiego zboża w Afryce, spowodowanych wojną. Miejmy więc odwagę ją nazwać III wojną światową, a Władimira Putina – Putlerem, bo podobno takie przezwisko teraz nosi. Brawo ten, co je wymyślił, chociaż za bardzo nie musiał główkować.

W Polsce, choć w ostatnich latach spada odsetek osób ubogich, nadal jest ich bardzo wiele. W ubiegłym roku aż 15 milionów Polaków żyło w niedostatku, co stanowiło 41 procent społeczeństwa. Poniżej minimum egzystencji – półtora miliona, czyli 4 procenty obywateli. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, grupą, która w największym stopniu doświadcza skrajnej biedy, są dzieci i młodzież. Do najbardziej zagrożonych skrajnym ubóstwem należą osoby utrzymujące się ze świadczeń społecznych (poza emeryturami ) oraz z rolnictwa, mało wykształcone, niepełnosprawne i pochodzące z rodzin wielodzietnych.

Prognozy Banku Światowego na przyszłość nie są zbyt optymistyczne. Z uwagi na kryzys ekonomiczny, wywołany pandemią koronawirusa oraz wojną w Ukrainie, Organizacji Narodów Zjednoczonych uda się tylko częściowo zrealizować jej program zrównoważonego rozwoju, mający na celu wyeliminowanie ubóstwa na świecie. Do roku 2030 aż 574 miliony osób będą więc żyły w skrajnej biedzie a uda się z niej wyrwać zaledwie 116 milionom ludzi. Chyba, że… światowe rządy posłuchają ekonomistów z Banku Światowego i dokonają następujących zmian w swojej polityce:

Ukierunkowane transfery pieniężne, zamiast szerokich dotacji.

W tym obszarze zespół Banku Światowego wskazuje, że ukierunkowane wsparcie fiskalne jest znacznie skuteczniejsze. Bazując na danych dotyczących wsparcia rządów w obliczu kryzysu energetycznego, szacują, że połowa wszystkich wydatków na dotacje energetyczne w gospodarkach o niskich i średnich dochodach trafiła do najbogatszych 20 proc. osób. Podczas gdy 60 proc. transferów pieniężnych obejmuje dolne 40 proc. populacji.

-> Priorytetyzacja wydatków publicznych w celu osiągnięcia trwałego i długoterminowego wzrostu.

Bank Światowy nawołuje do szerokich inwestycji w edukację, badania i rozwój oraz projekty infrastrukturalne. Inwestycje w tych obszarach charakteryzują się wysokim zwrotem, co poprawi efektywność wydatków i zwiększy potencjał najbiedniejszych gospodarek.

-> Mobilizacja dochodów podatkowych bez krzywdzenia biednych.

W tym segmencie, ekonomiści BŚ proponują m.in. wprowadzenie podatków od nieruchomości oraz zmniejszenie regresywnych zwolnień podatkowych. Tym zabiegom powinna towarzyszyć ukierunkowana pomoc pieniężna dla najbiedniejszych i najbardziej narażonych gospodarstw domowych.

Bank Światowy podkreśla kluczową rolę polityki fiskalnej w najbliższej architekturze makroekonomicznej i finansowej. Szczególnie istotna będzie skuteczna polityka redystrybucyjna państwa, niwelująca nierówności dochodowe za pomocą dobrze zaprojektowanych instrumentów fiskalnych. Choć powyższe działania wydają się być stosunkowo łatwe do zaimplementowania w gospodarkach o niskich i średnich dochodach, to w krajach najbiedniejszych barierę mogą stanowić problemy, z jakimi borykają się te gospodarki, takie jak korupcja, nepotyzm, konflikty wewnętrzne czy niskie zaufanie do instytucji publicznych.

Bardzo uczenie to brzmi, ale myślę, że warto się nad zalecanymi reformami także w bufecie na Wiejskiej zastanowić, ale na trzeźwo.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.