Mieczysław Węglewicz
Ballada o miłości W mroku w lęku, ostrożnie tylko nocą, lasami, On pierwszy, śmielej a Ona kilka kroków za nim W dzień się schowali na plaży, od ludzkiego oka Plaża tu była dzika a fala wysoka Najpierw spali na wydmie skryci w srebrnych trawach bo trawy się nie znają na rasowych sprawach A potem stali przy sobie na głębokiej wodzie Czarnooka Żydówka lat 20, śliczna On Niemiec, oczy niebieskie, czupryna pszeniczna trzymali się za ręce nikt ich nie widział więcej
lato jeszcze choć tleje tęskni do jesieni mchem w lesie siwieje wrzosem się rumieni życie biegnie lato już się starzeje srebrnym mchem się mieni i tylko ma nadzieję doczekać jesieni wiatr wcześniej tak leniwy teraz fale wznosi targa za mokre grzywy i piasek unosi a słońce do południa tak snuje się jak ty bez kawy senne jesienne w sukience z rannej mgły
Kochanek wiatr Słyszysz jak nad jeziorem szumi trzcina płowa? To jest pieśń o miłości wiatru do sitowia co raz lekko, raz mocniej czułe struny szarpie Gra trzcinom kołysankę na anielskiej harfie Raz po raz je ustami słodkiej fali muska bo fale to są wiatru nad jeziorem usta Trzciny, nimfy zaklęte kiedy harfę słyszą przytulają się, tańczą biodrami kołyszą a wiatr im włosy układa rozczesuje, głaszcze i zaklina że kocha, że tak będzie zawsze
..szedł drogą pewien człowiek tylko z myślami w głowie samotnie i prosto jak pręcik jak taki słupek bez rtęci jak dzwonnica bez dzwonu jak Albania bez schronów szedł człowiek bez telefonu !! na spacer z myślami w głowie szedł kiedyś taki człowiek?
czy jesz czy śpisz oddychasz, drżysz kiedy po jabłko sięgasz to już przed tobą robił ktoś a ktoś opisał w księgach bo to co będzie było i ktoś przed tobą był i to co ci się śniło przed tobą ktoś już śnił Było już? nic nie znaczy bo ty... Ty śnisz inaczej...
Bardzo piękne, jedwabne, ależ
też do zadumania się wiersze…
❤