Teresa Rudolf
Letnie party Lato, wdzięczysz się do człowieka jak jakiś podlotek, wyśpiewujesz mu szlagiery ptasie, mamisz zapachami, malujesz codzienność setkami barw kwietnych, aromatycznych wielce, zapraszasz na wielką zabawę z tłumami różnych gości, chciwych wielkich przygód, jesteś tak wyczekiwane, prawie już wymodlone, pachniesz niewiadomą. Lato, a czy nie zapomniałeś o słońcu, pławiącym się w złocie próżnym bożku, spalającym powoli na popiół ciebie, i twoich gości, rozwalając ci z chichotem to ziemskie party???

Okno Myśl, jak kot wślizgnęła się przez otwarte okno, trochę nieśmiało rozejrzała się w mojej głowie, a co ze sobą zrobić przyjdzie, wciąż nie wie... przykucnęła więc przy gorącym dziwnym lecie, powoli dopełzła do wiadomości wszechobecnych; do podłości ludzkiej względem zwierząt, do koszmaru wojen, też i do piękna świata, geniuszu ludzkiego, wspaniałości natury... złapała się za głowę przyznając bezsilność, myśli wślizgującej się przez otwarte letnią porą okno... ... byłoby chyba lepiej legalnie jak każdy, wchodzić drzwiami, i pozostać na dłużej...