Ela Kargol
Zapach prowincji i średniowiecza
To małe miasto niedaleko granic Berlina zostało założone podobno przez Albrechta Niedźwiedzia, o czym donosi wikipedia w języku niemieckim, zaś wikipedia polska w pierwszym zdaniu pisze o jego słowiańskich korzeniach. Leży na trasie historycznej Kolei Berlińsko-Szczecińskiej. W tej chwili linia ta jest w ciągłym remoncie, ale nie traćmy nadziei, już niedługo pociągi będą znowu śmigać po dwóch torach i jak za dawnych czasów kolej żelazna połączy Berlin z jego dawnym portem.
Całe szczęście, od stu lat z Berlina dojeżdża tu kolejka podmiejska, a więc, żeby tu dotrzeć nie jest nawet potrzebny 9-Euro-Ticket. A gdyby Panke była rzeką żeglowną jak kiedyś, można byłoby przypłynąć do jej źródeł wprost z Berlina. Budynek dworca znalazł się pod ochroną zabytków, niestety plac przed dworcem nie. Dziesięć lat temu go wybetonowano. W betonie posadzono nowe drzewa. Zobaczymy, co z nich wyrośnie, na razie wyglądają marnie, ale może beton skruszeje.

















Miasto z trzema bramami, Berlińskiej nie ma, Młyńska jest nowa, choć stara, a Kamienną nie wiem na ile zrekonstruowano, a na ile jest autentyczna. W mieście są dwa kościoły, dwa cmentarze, dwa pomniki upamiętniające dwie różne wojny i dwa różne systemy polityczne, dwie bramy, bo trzecią, Berlińską zaznaczono tylko w bruku.



Kościół ewangelicki (Sankt Marien) strojniejszy od katolickiego (Herz-Jesu-Kirche). Niestety zamknięty, choć niedziela. Dopiero wieczorem otwarto na koncert. I wtedy, gdy inni wychodzili, ja wślizgnęłam się do środka. A tam Cranach, no, może niezupełnie, ale malarstwo z jego szkoły na skrzydłowym ołtarzu. Pani sprzedająca widokówki i inne bibeloty uśmiechała się do mojego uśmiechu, ale trzymała już klucze w ręku, dając uprzejmy znak, że już się naoglądałam. A więc wyszłam wprost na koci zaułek, po którym przechadzał się senny kot. Nazwy ulic takie same jak w innych miastach. Jest Dworcowa, Szeroka, Berlińska. Jest też ulica Uliczki. Ta nazwa nie ma nic wspólnego ze słowiańską historią miasta. Carl Ulitzka był katolickim księdzem urodzonym na Górnym Śląsku, rodowód jego nazwiska jest z pewnością słowiański, lecz rodzina była niemieckojęzyczna. Był proboszczem w tamtejszej parafii i inicjatorem budowy katolickiego kościoła w Bernau, kościoła, przy którym po latach uczczono jego pamięć, nadając małemu odcinkowi ulicy jego nazwisko. Ulica jest mała i krótka niczym uliczka.



Więcej o Carlu Ulitzce pisze adminka: https://ewamaria.blog/2018/12/30/vergessene-texte-2/
Przy kościele jest budynek starej poczty, zamkniętej na cztery spusty. Pocztą już dawno nie jest, ale była lodziarnią, o czym świadczy napis i kosz plażowy. Lodziarnię wykończyła prawdopodobnie pandemia, a kosz plażowy też jakby po przebytym covidzie nikogo już nie zaprasza.

Idę dalej ulica Dworcową i dochodzę od zewnętrznej strony do murów miasta i jego jedynej częściowo w oryginalnym stanie zachowanej bramy, bramy Kamiennej z Głodową Wieżą. To na niej umieszczone są odlane w brązie głowy husytów ściętych przed murami miasta w1432 roku. Te wysokie na osiem metrów wysokie mury, baszty, wały i inne obwarowania obroniły miasto przed husyckim najazdem i nadal stoją na straży. Gdy jestem w środku miasta, mam wrażenie, że obojętnie w którą stronę pójdę, mur zawsze będzie stał na przeszkodzie. Ulica Husycka jest poza murami miasta, cmentarze, szpital świętego Grzegorza, wieża ciśnień też. I nawet kościół katolicki wybudowano przed murami, jednak protestantyzm w końcu zwyciężył.


Kawiarnia „Pod Husytem” zamyka w niedzielę o 16.00. Miasto pustoszeje. Zapach prowincji. Jest jeszcze kilku takich jak ja, ciekawskich. Wiele starych kamienic i innych budowli, wyremontowane za unijne pieniądze. Bloki z czasów NRD też zadbane. Spotkany przechodzień dumnie pokazuje i opowiada, co jeszcze muszę koniecznie zobaczyć – najstarszy dom w mieście. Po wojnie było ich więcej. Prościej i taniej było budować nowe bloki, zresztą tak jest do dzisiaj. Kantorhaus, dom kantora, organisty pochodzi z XVI wieku i jest odrestaurowaną perełką wśród innych nowszych i tych, po których słuch i byt zaginął. Ratusz jest nowy, stanął na miejscu kamienicy, może niepotrzebnie wyburzonej, opowiada dalej przechodzień. Tu się urodził i tu umrze. Wielu wyjechało jeszcze w czasach NRD, jego syn też, ale dopiero po zjednoczeniu.
On dalej zachwala swoje miasto.
Koniecznie muszę napić się miejscowego piwa „Pod Czarnym Orłem”, choć drogo. Idę znowu wzdłuż wewnętrzej strony muru. Czarownicom postawiono pomnik obok domu kata, myślę, że stosy znajdowały się gdzie indziej. Pomnik ma skrzydła i wygrawerowane nazwiska 25 kobiet i 3 mężczyzn spalonych na stosie. Między nimi jest nazwisko Dorothei Meerman, której matka, babka, córka były również ofiarami polowania na czarownice.
https://de.wikipedia.org/wiki/Dorothea_Meermann
O godzinie 19 słońce jeszcze oświetlało pięcioramienną gwiazdę, ale ja już spieszyłam w kierunku dworca, bo wydawało mi się, że jeszcze chwila i miasto mnie nie wypuści, że mury i bramy zamkną się, a jeśli nie zamkną, to husyci wezmą mnie do niewoli.
Całe szczęście, że kat z powodów technicznych miał dzisiaj wolne.

wszystko ladnie pieknie, ale jakie to miasteczko?! :-O
pozdrawiam
wiadomo kto
Zagadka, bardzo prosta zresztą
zagadki nie dla mnie. mozg przegrzany.
pozdrawiam
wiadomo kto
Jak się wejdzie w linki, to zagadka się rozwiązuje sama 🙂
Na zdjęciu pomnika bogini zwycięstwa, Viktorii można przeczytać napis Bernau. Na przeciwko tego pomnika upamiętniającego różne wojny pruskie znajduje się pomnik z pięcioramienną gwiazdą i cmentarz radzieckich żołnierzy. I gwiazda i pomnik mają się dobrze, czego nie można powiedzieć o pomniku Viktorii. W 2008 roku została mocno uszkodzona przez wandali. Odrestaurowana została z datków mieszkańców, tak samo jak z datków w roku 1890 powstała.
O czym nie pisałam, a chyba dość ważnym pomnikiem jest pomnik Dezertera, też w pobliżu. Chyba wczoraj słuchałam w polskim radiu o zamachu z 20 lipca i tam usłyszałam o niemieckich dezerterach, którym dopiero w latach 90tych przyznano jakieś odszkodowania . Jeszcze dlugo po wojnie tak samo jak zamachowcy na Hitlera, tak i dezerterzy (ci, którzy przezyli) traktowani byli jako zdrajcy ojczyzny.
Na zdjęciu pomnika bogini zwycięstwa, Viktorii można przeczytać napis Bernau. Na przeciwko tego pomnika upamiętniającego różne wojny pruskie znajduje się pomnik z pięcioramienną gwiazdą i cmentarz radzieckich żołnierzy. I gwiazda i pomnik mają się dobrze, czego nie można powiedzieć o pomniku Viktorii. W 2008 roku została mocno uszkodzona przez wandali. Odrestaurowana została z datków mieszkańców, tak samo jak z datków w roku 1890 powstała.
O czym nie pisałam, a chyba dość ważnym pomnikiem jest pomnik Dezertera, też w pobliżu. Przedwczoraj słuchałam w polskim radiu o zamachu z 20 lipca i tam usłyszałam o niemieckich dezerterach, którym dopiero w latach 90tych przyznano jakieś odszkodowania. Jeszcze długo po wojnie tak samo jak zamachowcy na Hitlera, tak i dezerterzy (ci, którzy przeżyli) traktowani byli jako zdrajcy ojczyzny.