Reblog o winach (i winach)

Leszek Talko is feeling fabulous with Szymon Milonas at Restauracja Rusiko

Dziwne rzeczy się dzieją kiedy Szymon Milonas dzwoni pyta czy by się nie spotkać w południe. Bo wiecie, on ma najlepszą fuchę na świecie. Pije wino, opowiada jak pije i mu za to płacą.

Też bym tak chciał, tylko ja odróżniam trzy stopnie wina: wino złe, wino dobre i wino bardzo dobre. A Szymek jeszcze 462 stadia pośrednie, ale cicho, bo już mnie nie zaprosi. A teraz zaprosił na degustację win gruzińskich organizowaną przez Georgian Wine.

Z Gruzinami jest taki problem, że od razu trzeba się umówić z nimi na imprezę w domu koło Batumi i zdaje się jestem umówiony tylko nie mam adresu ale podobno to detal, miejscowi wskażą drogę.

Drugi problem jest taki, że wszyscy Gruzini wyglądają jak Szymek, który zresztą został ambasadorem win gruzińskich, ale już dawno powinien za sam wygląd.

Na początku kazał polać dwa kieliszki białego qvevri. Jedno było dobre a drugie bardzo dobre i to drugie było z glinianego qvevri. Otóż Gruzini robią wino w tych qvevri – takich wielkich glinianych jajach – Trochę chyba upraszam ale Robią je od 8 tysięcy lat więc generalnie im wychodzi i trzeba by to opisać w kilkunastu tomach. Wiecie że dla dziecka robią małe qvevri jak się rodzi i odkorkowuja kiedy dorośnie. To znaczy pewnie po 10 latach.

Potem było Wino Kisi przy którym nawiązała się interesująca dyskusja. Otóż niektórzy bardziej wyczuwali smak jagód a w qvervi – porzeczek. A może odwrotnie?

W każdym razie oba były bardzo dobre.

Między nami chodził jakiś Gruzin, który też wyglądał jak Szymek, z kubełkiem i wszyscy wylewali qvevri żeby nalał Kisi, a potem wylewali Kisi żeby nalał Saperavi. Był w tym jakiś zamysł ale mroczny bo qvervi było dobre. Na szczęście były wolne kieliszki więc miałem już trzy. Lub cztery. Szkoda wylewać dobre kisu przecież.

Wtedy zacząłem myślę, że może przyjazd samochodem nie był strzałem w 10.

Ktoś zaprosił mnie również do Tbilisi i zdaje się że się zgodziłem. Zjadłem czarczali, pchali i prasi i wyczułem nutę pora, buraka i szpinaku i komuś się pochwaliłem a ten ktoś się ucieszył I Wypilismy za te nuty.

Wiecie, że Putin rozwinął gruziński przemysł Winiarski?

Ogłosił embargo 15 lat temu na gruzińskie wina więc Gruzini je ulepszyli i zaczęli sprzedawać na Zachód. To znaczy do nas też. Strasznie dużo nam sprzedają, muszą więc ulepić więcej qvervi – zapisałem jak Dużo ale zgubiłem. No nic. Uwierzcie, że Strasznie, strasznie dużo. Zapamiętałem za to, że Stalin lubił słodkie gruzińskie wino i pijał z bukłaczka na kluczyk. Putin też ma bukłaczek na kluczyk ale Stalinowi jak wiadomo to nie pomogło.

Potem Paweł Loroch wyglaszal toasty. Wcześniej zresztą też ale wtedy już ktoś zapraszał mnie do domu koło Kutaisi. Zdaje się że też jesteśmy umówieni.

Toasty zaczynają się od picia do Boga, potem za okazję, a potem przechodzimy płynnie do picia za dzieci kobiety pokój i miłość. Na końcu wola się Gaumardzos i pijemy. Łatwo załapać.

Zastanawiałem się czy samochód byłby zły gdyby sobie postał na parkingu. No przecież na pewno nie.

Zwłaszcza że wszystkich ubawiła wiadomość że przed tym embargo Putina Gruzini robili specjalne wino dla Rosjan którzy i tak się nie znają. A Rosjanie i tak wypijali zlewki.

Wypiliśmy Aleksandreuli za kobiety. Są piękne. Było dobre.

Ktoś zaprosił mnie i się zgodziłem ale już nie pamiętam gdzie. Ale sądzę że w Gruzji. Będę miał strasznie napięty plan tego miesiąca w Gruzji.

Ten mój samochód. Musi gdzieś stać. Tylko gdzie? Może w tym wylewaniu wina do kubełków była jednak jakaś myśl?

Nie wiem, bo Szymek albo ktoś bardzo podobny do njego znowu mi nalał i było bardzo dobre ale nie zapamiętałem co. W każdym razie było gruzińskie. Gaumardzos.

Wróciłem taksówką.

Gdyby ktoś wiedział z kim się umowiłem koło Batumi to Na priv.

Z Kutaisi też na priv.

Z taką śmieszna miejscowością której nazwy nie mogę sobie przypomnieć – również.

Jakby ktoś widział samochód – również.

Aha. Wojna na Ukrainie już spowodowała rozwój winiarstwa ukraińskiego. Wszyscy chcą kupować ukraińskie Wina. Ten facet czego się dotknie to rozwija, ale może niech ktoś mu już coś wsypie do bukłaczka na kluczyk. Kluczyki można dorobić przecież. .

Tomasz Prange-Barczynski opowiadal o Znajomym Który założył w Gruzji winnice. Pierwszego Tira z winem wypili, drugiego rozdali, trzeciego zamierzają sprzedać.

Szymek znowu nalał czegoś bardzo dobrego. Sprzedaje to w Wine rePublic. To ten co dojechał. Możecie zapytać. Gruzińskie i bardzo dobre w ładnej butelce.

Wróciłem taksówką.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.