Kobieta a nie Wenus

Ewa Maria Slaska

Taki filmik

Obejrzałam ten filmik i zrobiło mi się ciepło na sercu. Dowiedziałam się, że Wenus z Willendorfu i niezliczone wręcz inne figurki kobiece z okresu starszej epoki kamienia, produkowane masowo w Europie, z kości, gliny i kamienia – niekoniecznie były, jak to przypuszczali badacze sprzed stu lat, symbolami seksu i płodności – ba, padały nawet opinie, że były to obiekty pornograficzne – lecz, że nie można wykluczyć, że były to portrety ważnych kobiet. W filmie pada teza, że figurki te nie mogły być symbolem płodności i dzietności, już chociażby dlatego, że powstawały w okresie paleolitu, a więc w czasach, kiedy grupy plemienne wciąż wędrowały w poszukiwaniu żywności, bądź biegały, gdy musiały zabić zwierzę, a dzieci w tych wędrówkach raczej przeszkadzały i wcale nie były aż tak pożądane, jak w to dziś chętnie wierzymy.

W życiu grupy paleolitycznej nie było miejsca na symbole płodności. Kobieta z Willendorfu i wszystkie jej krewniaczki dostały imię Wenus, bo tak archeolodzy (biali mężczyźni) wyobrazili sobie ich “użyteczność”. Namalowane na ścianach jaskiń zwierzęta miały wspomagać łowców w ich pracy, czyli polowaniu, wyrzeźbione kobiety miały zapewnić im dużo potomstwa, a ich obfite kształty obiecywały przyjemności seksualne.

***

W potocznym wyobrażeniu starsza epoka kamienia to albo czas życia dzikich hord, albo życie “jaskiniowców”. Obie wizje powstały w XIX wieku i zostały “wdrukowane” w naszą zbiorową wyobraźnię podczas zaledwie kilkupokoleniowego procesu edukacji wg XIX wiecznych wzorów.

Serial Między nami jaskiniowcami dokładnie pokazuje, co sobie wyobrażamy na temat życia naszych przodków w starszej epoce kamienia. Kobiety zostają w domu i opiekują się dziećmi, mężczyźni, tak jak dziś, co dzień wychodzą na polowanie, tylko że dziś wychodzą z teczką na Wall Street, a kilkadziesiąt tysięcy lat temu udawali się z dzidą do puszczy.

Jaskinia to pierwowzór drobnomieszczańskiego domu jednorodzinnego, gdzie znajduje się wszystko, co jest potrzebne do życia, a “to wszystko” zapewnia polujący mężczyzna. Rodzina jest wielodzietna i samowystarczalna. Mężczyzna poluje, kobieta rodzi i gotuje.

Wszystko jako żywo przypomina ideał życia rodziny XIX-wiecznej. I XX-wiecznej. I XXI-wiecznej. Mama, tata, dzieci we własnym domu-jaskini. Dzieci jest dużo. Koło mamy siedzi kot, z tatą wróciły z polowania dwa psy.

Rodzina odżywia się zdrowo, zgodnie z zasadami diety paleo.

Tymczasem oczywiście wszystko było inaczej.

Plemię żyło razem i właściwie ciągle wędrowało. Grupy były większe niż pojedyncza rodzina, ale niewielkie, liczyły około 40 – 50 osób. Czasem, zwłaszcza w okresie polowania na wielkie zwierzęta, na przykład mamuty, trzy lub cztery grupy łączyły się ze sobą.

Podstawą pożywienia grupy ludzkiej było zbieranie i zjadanie wszystkiego, co udało się znaleźć po drodze – owoce, jagody, orzechy, szyszki, kłosy, ziarna, jajka, grzyby, ryby, małże, żaby, owady, myszy, węże, małe ptaki, porzucone przez stada śmiertelnie zranione zwierzęta.

Mięso upolowanej zwierzyny było rzadkim dodatkiem.

Polowanie nie było sprawą indywidualną, a łowca nie zabijał zwierzęcia bronią ręczną, stając z nim oko w oko. Polowało się biegnąc za stadem zwierząt, po to by oddzielić od stada jedno zwierzę, czasem jakąś niewielką grupkę, dwie, trzy samice z małymi. Podstawowym sposobem zabijania zwierzyny było zagonienie jej na śmierć, albo wpędzenie jej na urwisko, gdzie zwierzęta spadały, łamiąc nogi i kręgosłupy lub rozbijając sobie czaszki. Czasem gromada zdołała zwierzę ukamieniować. W biegu za zwierzętami brała udział cała grupa ludzka, również starcy i kobiety, tak, również te w ciąży lub z niemowlętami na plecach. Człowiek z oszczepem, niekoniecznie mężczyzna, mógł ewentualnie dobić zdychające zwierzę.

***


Kobietę z Willendorfu wykonano z kamienia ok. 30 tysięcy lat temu. Tę obok – to rzeźba z kości słoniowej – kilka tysięcy lat później (26-21 tysięcy lat temu). To pierwsza znana nam ludzka twarz!

***

Problemem paleolitycznych figurek kobiecych zajęły się trzy badaczki: Brigitte Röder, Sybille Wolf i Claudine Cohen. Doszły do wniosku, że były to portrety ważnych kobiet, może szamanek, może Wielkich Matek, może przywódczyń, mędrczyń, mistrzyń. Przedstawione kobiety wcale nie były młodymi płodnymi matkami, lecz przeciwnie – były stare. Stare i w naszym pojęciu nieforemne. Stare i w naszym pojęciu brzydkie. Cechy ich ciała wskazują, że miały już za sobą kilka porodów i klimakterium.

Czytam te zdania i czytam, i naczytać się nie mogę. Bo one są o mnie, o nas, o mnie i o moich przyjaciółkach, siostrach, kuzynkach. Mamy za sobą porody, dzieci i wnuki, choroby i klimakterium, mamy zmarszczki, obwisłe biusty, pomarańczową skórę, szerokie pupy i otyłość brzuszną.

Dlaczego nikt tego dotąd nie zauważył, że Wenus z Willendorfu to my, a nie dziewczyny z Tik Toka?

Cathalhoyuk w Turcji. Posąg Bogini Matki sprzed 9 tys. lat; fot. T. Oszubski

Myślę o tym, że może trzeba było, żeby kobiety z mojego pokolenia doszły do głosu również w sprawie starego ciała. Jesteśmy pokoleniem, które wprowadziło bardzo wiele do naszej wiedzy o nas i o świecie. Jak byłyśmy młode, upominałyśmy się o pacyfizm, feminizm, tolerancję dla homoseksualizmu, o prawo do nieuprasowanych spódnic i potarganych włosów, do wolnego seksu, muzyki i narkotyków. Potem dorosłyśmy. Zdobyłyśmy prawo urządzania domów po naszemu, gotowania z ziołami i picia wieczorem lampki czerwonego wina. Gdy zaczęłyśmy się starzeć, wprowadziłyśmy modę na siwe włosy i zaprotestowałyśmy przeciw lookizmowi. Osiągnęłyśmy bardzo wiele, ostatnio – prawo do otyłości. Teraz przyszła pora na przyznanie się, że jesteśmy po klimakterium i mamy nieforemne ciała. A mimo to jesteśmy coś warte. Ktoś nas kocha, lubi, szanuje, w myśli, w mowie, w sercu… Ktoś nas wyrzeźbił. Ktoś nas pokazał. Pierwszego człowieka. Kobietę. Może to zresztą my same nas same wyrzeźbiłyśmy.

To my, kobiety z Willendorfu.

Czy tak jest? Nie wiem. To taka sobie moja szurnięta hipoteza. Ale popatrzmy.

Brigitte Röder, pracownica Uniwersytetu w Bazylei, to rocznik 1961. Sybille Wolf z Uniwersytetu w Tybindze urodziła się w roku 1982, obie są młodsze ode mnie, jedna o 10 lat, druga o 30, ale, oho, trzecia z nich – Claudine Cohen z EHESS (École des Hautes Études en Sciences Sociales) w Paryżu, jest z roku 1951! Jest z mojego pokolenia!


5 thoughts on “Kobieta a nie Wenus

  1. Wiadomo, że od lat pięćdziesiątych następowała powolna deprecjacja nauki, ( w tym archeologii) na uniwersytetach. Każdy naukowiec, jak już zdobył tytuł naukowy, to chciał zaistnieć ze swoimi nowatorskim hipotezami. W 1964 roku uczono mnie, że piramidy budowali niewolnicy ( setki tysięcy.) Już, jako samodzielnie myśląca dwunastolatka, sprzeciwiałam się nauczycielowi, za co bito mnie po dłoniach ( takie były metody) i wyrzucano z klasy. i tak się nie poddawałam ani nauczycielowi ani księdzu, ani katechetce, co próbowała zmieniać mój tok myślenia. To nie były dobre czasy dla ówczesnej młodzieży ale walczyłyśmy, ( nasze pokolenie) jak pięknie o tym piszesz. Moje dziś dorosłe ( mocno dojrzałe córki) nie wyobrażają sobie życia w latach mojej młodości, tego ostracyzmu, np. kiedy nieślubna kobieta zachodziła w ciążę. Doczekałam, jako starsza osoba dowodów na moje poprawne wówczas myślenie. Tak! Wolość o której piszesz, czyli potarganych włosach, pomiętych spódnicach, o decydowaniu, co zrobię ze swoim ciałem była długą drogą i niech młodzi nią nadal podążają. Mężczyźni muszą zrozumieć, że jesteśmy tak samo ważne ( starsze czy młode ), a może ważniejsze, bo prąd biegnie z gniazdka nie z kabelka. A propos odkryć archeologicznych: młodzi naukowcy już udowadniają nam, że historia wcale nie była taka, jak nas uczono i może w najbliższej przyszłości figurki kobiet z Willendorfu okażą się zupełnie czymś innym, niżeli myślimy dzisiaj. W każdym razie. Drodzy panowie, nikt nie urozmaici wam życia, tak jak kobieta. Czy wyobrażacie sobie świat bez nas? Myślę w tej chwili setki lat do przodu ( jeśli Ziemia i człowiek będzie istniał) jak przedstawiać będą dzisiejsze płcie? Jakie odleją nam figurki? W tym pędzie do wolności ludzkość się trochę zatraciła i pełna obaw jestem, jak przyszłość zdominuje inna pleć. To znaczy może nie być żadnej, a dzieci rodzić się będą z jakiejś sztucznie wychodowanej plazmy, a ludzie podłączeni do algorytmów nie będą już ludźmi tylko biorobotami, – tak tylko gimnastykuje się w myślach.

  2. No więc jestem Wenus!!! Kobietą z krwi i kości, po porodach, z otyłością brzuszną, cieszącą się życiem, a siwe włosy zawdzięczam sobie, bo ich nie farbuję z lenistwa i zbyt wygórowanych fryzjerskich kosztów.
    Niedawno spacerowałam po Kreuzbergu i tam ją spotkałam, leżącą przed Schlessisches Tor (https://bildhauerei-in-berlin.de/bildwerk/dove-vai-5336/), piękną, kształtną, a obok niej leży taki, co nie dorósł jej do pięt, znudzony, płaski jak ziemia, ani on Marsem, ani z Marsa nie przybył, A ona? Z nią można porozmawiać, napić się, o drogę zapytać, z nią można wszystko…
    https://www.dropbox.com/sh/wep4scnqzbjkrbu/AACXEG6qBePzwFd7daIT-HlBa?dl=0

  3. Co to jednak znaczy przekonanie wpojone “od zawsze” – przecież wszystkie widziałyśmy wizerunki tych kobiet setki razy i widziałyśmy na własne oczy, żr to żadne boginie seksu, tylko stare, obwisłe kobiety, a jednak bez zastanowienia powtarzałyśmy jak mantrę to jedno słowo: Wenus, Wenus, Wenus.
    Viekawe, czy dużo jest jeszcze takich spraw, które widzimy, a przecież wcale nie widzimy, tylko powtarzamy to, co nam wbito do głowy.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.