Wojna. Myśli na marginesie

Ewa Maria Slaska

1. Kwiaty

Moja ciotka, Helena Balicka-Kozłowska, była w czasie wojny młodą dziewczyną. Czynnie działała w konspiracji, w komórce ratowania Żydów, mieszkających w getcie. Przechodziła na teren getta przez sądy na Lesznie, spotykała się z osobą, którą potem ktoś inny miał wyprowadzić z getta i robiła jej zdjęcie, potrzebne do sfałszowanych papierów.

W książce Po obu stronach muru opisała taką wyprawę do getta w czerwcu, w okresie gdy kwitło mnóstwo kwiatów. Zerwała w ogrodzie kilka piwonii i tak poszła na spotkanie, chyba zresztą akurat z Hanką Sawicką, jedną z tych osób, które uratowała. Getto było już morzem szarych domów, zamieszkałych przez tysiące i setki tysięcy ludzi o szarych twarzach, ludzi, ubranych w szare płaszcze, garnitury, sukienki. Tymczasem Helena z pękiem pachnących, świeżych, różowych kwiatów idzie przez getto.

2. Żeby nie było wojny

Był 24 października 1956 roku. Miałam 7 lat. Pewnego wieczora dorośli, jak co dzień, słuchali wiadomości. Nie wiem dlaczego, ale zamiast spać, stałam w ciemnym korytarzu, ukryta między płaszczami i słuchałam. Spiker powiedział, że wojsko sowieckie wkroczyło do Budapesztu. Dzisiaj wiem, że to oznacza, iż rodzice i ich gość słuchali Wolnej Europy. Ktoś wyłączył radio i powiedział, że tym razem na pewno będzie wojna. Zamarłam. Mógłbyś chyba uciec do Anderszów do Szwecji, powiedział do ojca jego gość, a ojciec odpowiedział, że nawet nie bierze tego pod uwagę, bo jest Irena i my dwie, czyli mama, moja siostra i ja.
Całe życie bałam się wojny, całe życie wiedziałam, że kiedyś znowu będzie, całe moje siedmioletnie życie słyszałam, że jest to nieuniknione, że wojna znowu nadejdzie.

A teraz była.

Po cichu poszłam do pokoju, w którym spałyśmy obie z siostrą. Pomyślałam, że może powinnam się pomodlić, żeby wojny nie było. Uklękłam przy łóżku i odmówiłam Ojcze nasz i Zdrowaś Mario. Tak modlą się dzieci. Nie formułują, o co się modlą, odmawiają pacierz. Tym razem jednak moja modlitwa przemieniła się w prośbę, żeby nie było wojny, żeby nie było wojny. Powtarzałam to i nie mogłam przestać o to prosić. Bałam się, że jak przestanę, to wojna jednak wybuchnie. Prosiłam więc i prosiłam, było mi zimno, głowa mi opadała, na łóżko, zmuszałam się do trwania na klęczkach i powtarzania, żeby nie było wojny, żeby nie było wojny, żeby nie było wojny…

Wytrzymałam do 6 rano, bo wiem, że wczołgałam się pod kołdrę, gdy usłyszałam, że ojciec wstał do pracy.

Nie wiem, czy ta modlitwa była skuteczna. W Budapeszcie zginęli ludzie, tego dnia, gdy się modliłam, zginęło sto osób.

Ale jednak wojny nie było.

3. Myślał, że ma armię

Wolontariusze pomagający uciekinierom nie mają prawa o nic ich pytać, ani skąd są, ani co przeżyli, ani kogo stracili? Nie pytają o wiek, płeć, identyfikację i religię. Nie pytają o nic, co nie wiąże się bezpośrednio z tym, jak mogą im teraz pomóc. Ale słuchają uważnie, tego, co ludzie do nich mówią. A ludzie czasem mówią, a czasem milczą, i trzeba to akceptować. Tym niemniej ostatnio to oni nam mówią, żebyśmy się nie martwili, bo Ukraina wygra tę wojnę.

On myślał, że ma armię, że ma sprzęt, broń i ludzi, a nie ma nic.

Slava Ukrainie!
Gierojom slava!

3 thoughts on “Wojna. Myśli na marginesie

  1. Pamiętam słowa matki” wojna jest zła, wojna jest zła, ludzie nie rodzą się źli, tylko złymi są politycy, są ci, co ją wywołują, mi życie uratował Niemiec, a ty mogłaś przyjść na świat” W swojej powieści “Za Kryształowym Lustrem – wspomnienia opiekunki” opisuję ten moment opowieści mojej mamy cyt. ” Spoglądałam na ten niemiecki uniform i dotykałam skórzanego pasa z okrągłą metalową klamrą. dotykałam historii. W myślach zanurzyłam się w odległe czasy wojny(…) Ujrzałam kobietę z dwojgiem dzieci stojącą wśród mężczyzn pod murem. Była jesień, w deszczu i błocie, skąpo ubrani, czekali na egzekucję. W odległości kilku metrów stoi przed nimi pluton egzekucyjny gotowy na rozkaz. Kobieta trzęsie się, jak galareta. Widzę, jak jeden z oficerów celuje do niej i czuję, jak świerzbi go ręka na spuście. Wtedy podchodzi do niej niemiecki oficer i wypycha z szeregu krzycząc -Raus! Raus! Zuruck nach Hause! Odczuwałam ten sam strach, jaki wówczas przeżywała kobieta. To była moja matka. Wspomnienie, które jak się wydawało poszło w niepamięć odżyło na nowo. Nabrało ogromu, jakbym sama znalazła się w tamtym zamkniętym już, tak mi się zdawało świecie” Okazuje się, że we wspomnieniach tamten czas i świat są bardzo bliskie: Ten oficer uratował mojej matce życie, a ja mogłam przyjść na świat w wolnej Polsce. Ewo, pytam teraz siebie czy na pewno w wolnej Polsce przyjdzie mi umierać? W głowie buzują myśli mamy ” ludzie nie rodzą się źli, winni są politycy i ciągle mam nadzieję, że znajdą sposób na unicestwienie dalszej eskalacji problemu. Czyżby politycy nie wyciągnęli lekcji z Historii.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.