Bronisław Konarski
Dawno temu
Spotkałem się z duszą wsi
Kochany powszechnie
Za swą naiwną mądrość
Przy jakiejś biesiadzie
Zostałem wytoczony
Na jego osądy
Pogadaliśmy
Polubiliśmy
Ale mimo wszystko ogłosił
Że jestem niebezpieczny
Bo wiem zbyt wiele
Chciałem mu powiedzieć
Że nie należy się bać
Tego kto wie wiele
Lecz tego kto jest przekonany
O jedno
Ale to by było zbyt wiele
***
Ja bym się złamał
Na twoich brzegach
Mimo temu
Że są miękkie
Bym utonął
W twych wodach
Mimo ich
Płytkości
Nie jestem
Po raz pierwszy
Na takim
Morzu
Gdzie widzę
Taką odwróconą latarnię
Która wciąga
Nie odstrasza
***
Czy to znaki
Czy tylko plotki gwiazd
Ściągnięte z chmur
Niczym jajka z gniazd
Póki skorupa cała
Nie wiemy czy to
Ptak czy gad
A po pęknięciu
Wiemy chociaż
Że to już
Nie jajko
***
Miałem córkę
Nauczyłem ją
Jak obronić się
Wśród normalnych
Za to
Poprosiłem ją
O jedno
Teraz
Jak korzystasz
Z moich narzędzi
Bądź dobra
Dla ludzi
Nie miałem już
Córki
***
Chciałem leczyć własną krwią
Zapominając o grupach krwi
Czasami to co najgłębsze w nas
Jest nie do przyjęcia przez innych
Chciałem leczyć własną krwią
Zapominając o grupach krwi
Czasami to co najgłębsze w nas
Jest nie do przyjęcia przez innych
“..Nie wiemy czy to
Ptak czy gad
A po pęknięciu
Wiemy chociaż
Że to już
Nie jajko…”
Wspaniały tekst…
Jak i wiele innych.
T.Ru