Teresa Rudolf
Wiosna, wiosna
Och, wiosna zawstydzona
zza drzewa cicho wychodzi,
naręczem kolorowych kwiatów,
zielenią soczystą przeprasza.
Słonecznie ciał ludzkich
dotyka, raz dość lekko,
to znów dość nachalnie,
jakoś brakuje jej miary.
Zadumana, zamyślona pyta:
“jak co roku jestem, można
na mnie liczyć?”, samej siebie
bezbrzeżnie bedąc niepewna.
Kimże jestem, raz podobna
jesieni, a raz bliska zimie?
Raz kochającą, a raz pełną
podłych humorów kobietą?
Wszystkie kwiaty, owoce,
zapachy ziół, brzęczenie
pszczół na majowym stole
dziś złożę, spóźniłam się…
…wybaczcie.
Niebezpiecznie piękny maj
Piknikowe majówki,
w kapeluszach słomkowych,
z koszami delikatesów
jak w tych starych filmach,
motyle w sercach.
Majówki pełne głosów
gromkich w kościołach,
nastrój podniosły oczyszczenia
wiosennego, sypanie kwiatów,
by zapomnieć grzechy.
Maj zamienny z nowym
rokiem, znów odrodzenie,
mizdrzenie się przyrody
pachnącej bzem i różą,
do człowieka na rauszu…
… często pijanego miłością,
zdradą, dziwną amnezją,
powalonego motylami
już nie tyle w sercu,
lecz też w brzuchu…