Teresa Rudolf
Już jesień…
Pachnie jesienią w ludziach,
opadają już w nich liście,
żegnają się pikantne tajemnice,
odlatują letnie już w nich ptaki.
Urywa się nagle, “jak z choinki”
w płaczu czarne niebo, plując
wyrzutami gorzkimi za ziemię,
za tę chorą, z żalu bezbronną.
Nie wiadomo, co znów dalej
mówią jedni, lęk bzdurami
nazywając, chichoczą gorzko
clowny ostro malowane.
Pełno oczu nad maskami,
wiecej niż język mówiących,
komplementy, obelgi, wyznania,
karnawał iście wenecjański.
Mgła nad świata pewnością,
jak i przed maskami dawniej,
przed odległością bliskości,
a ręka też myła rękę, choć…
nie swoją.
Tango
Tango lata z jesienią,
zdrowia z chorobą
bólu z uśmierzeniem,
życia ze śmiercią…
Tango kłamstwa z prawdą,
ciszy z hałasem,
szacunku z pogardą,
deptanie sobie po piętach…
Tango czystości z brudem,
chamstwa z kulturą,
młodości ze starością,
mylenie ciągle kroków…
Tango wiary z nadzieją,
religii “lepszej” z tą inną,
brzydoty z elegancją,
zdziwienie tańczących…
Tango ślepych z głuchymi,
tango sytych z głodnymi,
tango głupich z mądrymi.
Tango miłości z nienawiścią,
– Czy mogę prosić do tanga?
– Proszę bardzo, oczywiście…
muzyka zagłusza intuicję…
“bo… do tanga trzeba dwojga”.
wśród ptaków wielkie poruszenie…
🦅🦆🦜🦩🐤🦆
Tiborze,
dziekuje, pozdrawiam
Teresa 🙂😂
Uwielbiam zaczytywac sie w pani wierszach
Bardzo, bardzo dziekuje Pani czy Panu “burak 231”???
To bardzo mile i motywujace…
Pozdrawia T.Ru😍
Pani 🙂