Teresa Rudolf
Ostatnio tak się składa, że obok mnie wokoło bardzo dużo ludzkiego cierpienia… w każdej formie.
I tym wszystkim ludziom poświęcam, jak i też poprzednio, moje wiersze…
Ból oporu…
Ból duszy niebywały,
w wyścigu przed
zmęczonym ciałem,
Ból ciała dzielnego,
strach przed bólem
tej gnębionej duszy.
Dusza zmartwiona
ciałem, czy starczy
jej sił pocieszania.
Splątane nadzieją
świętą i wzniosłą
ciało i dusza.
Dusza i ciało
siłą walki o to “tu
i teraz” związane.
Zaborczość
podłego najeźdźcy,
i opór czlowieka…
trzymanie kciuków.
Dziś dobry dzień…
Dziś dobry dzień,
ale podejrzliwość,
gdzie jakiś tu haczyk…
Dziś dzień dobry,
i ptaki głośniejsze,
niż krzyk mego bólu.
Dziś mam siłę być
zły na ciebie, a po co
gdy cię kocham?
Dziś mogę nosić
cię głośno w sercu,
niech też inni słyszą…
Dziś powietrze tak
czyste jak nigdy,
swieże oddychaniem.
Dziś, życie zamknięte
w jednym dniu, aż
do jutra i do jutra….
Będzie dobrze, do jutra.
tratwa meduzy
chcesz zobaczyc gwiazdy
ale ich nie ujrzysz
bo kolumny chmur zasnuły niebo
jednak jestes pewny,
że istnieja i patrza na nas
z przerażeniem
wołajac raz za razem
– nie…, nie…, nie!
Piekny wiersz Tiborze!
Dziekuje Panu…🐠
T.Rz